Założę się, że każdy z Was zadał sobie kiedyś pytanie: jak ćwiczyć. Ja sam również stanąłem przed takowym dylematem. Szukałem pomocy na forach internetowych, w różnorakich szkółkach, warsztatach. Z każdej z tych opcji wyciągnąłem po trosze, aby zostać zaskoczonym przez mojego kolegę – bodybuildera, który pomógł mi w moim rozważaniu co najmniej tyle, co poprzednie źródła. Zabawne? Nie sądzę, ponieważ basowanie to pewnego rodzaju sport, do którego podejście zależy tylko i wyłącznie od zawodnika. Długo, długo zastanawiałem się nad tym, co powiedział mi mój znajomy i stwierdziłem, że dlaczego by nie spróbować porad dotyczących brzuszków i pompek nie wprowadzić w życie w basowym graniu. Zastanawia Was pewnie więc co ma wspólnego koleś wyciskający na ławeczce w siłowni z muzykantem trzymającym w rękach basówkę. Przede wszystkim chciałbym zaznaczyć, że poniższy tekst kieruję zwłaszcza do młodych basistów, którzy nie chcą marnować czasu, który niestety w pewnym momencie życia staje się towarem deficytowym. Mogę założyć się o piwo, że większość z osób, która to czyta oprócz basowania ma na głowie szkołę, maturę, studia, pracę, zrzędzącą babę (postać dowolna) czy jakiekolwiek inne zobowiązania, które trudno mi teraz wymyślić. To co teraz piszę nie jest poradnikiem jak w tydzień zostać drugim Wootenem. Artykuł ten traktuje raczej jako poradę gościa, który parę lat po prostu grał różne niepotrzebne rzeczy, które koniec-końców nie przyniosły żadnego rezultatu, a skierowany jest dla gości, którzy traktują swoją pasję jako element ich życia, a granie w zespole i bycie dobrym basistom w kapeli traktują jako honorowy punkt. Uważam tak ponieważ moim skromnym zdaniem dobry basista to ten, który fajnie gra w kapeli i potrafi się odnaleźć jako nierzadko tło. Wyobraźcie sobie teraz Mona Lizę, która w tle ma McDonald’s. Psuje to troszkę obraz, nieprawdaż? Sam zajmuję się basowaniem hobbistycznie, traktując muzykę jako odskocznie od pędzącego świata. Przez długi czas nie wiedziałem co robić z gitarą, żeby ćwiczenia przynosiły zamierzony skutek i ćwiczyłem bezsensowne babole, które rzadko kiedy przynosiły oczekiwany skutek. Jednakże, ostatnimi czasy zacząłem myśleć nad tym jak ćwiczyć i ułożyłem sobie system ćwiczeń, który w pewnym stopniu chciałbym Wam przybliżyć. Co więcej, nie tylko ja sam z sobą jako basista czuję się lepiej, ale ostatnimi czasy coraz częściej zdarza mi się usłyszeć słowa aprobaty ze strony innych muzyków, dlatego zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią tekstu. Dwa słowa klucze, które otwierają drzwi do sukcesu: SYSTEMATYKA oraz ŚWIADOMOŚĆ. Pierwsze z nich można sobie łatwo zdefiniować: trzeba grać. A ile grać, każdy musi dostosować już sam do siebie. Ja osobiście staram się co najmniej godzinkę dziennie znaleźć na ćwiczenie. Ze względu na dość wymagające studia, dojazdy i różne inne obowiązki jest to najmilsza godzina w całym dniu. Mój system ćwiczeń podzieliłem sobie na komponenty, które miksuje w tygodniowym systemie ćwiczeń, a prowadzą one do ogólnego rozwoju. Składniki te przybliżę w dalszej części tekstu. Nad drugim zagadnieniem każdy z Was musi zastanowić się osobno i wybrać to co najpotrzebniejsze. To zrozumiałe, że nie każdy zostaje zawodowym basistom i gra setki koncertów rocznie wypychając sobie portfel szmalem. Z drugiej strony jednak każdy z nas chce być w tym co robi jak najlepszy. To nie ważne, czy chcesz być basistą funkowym, bluesowym czy deathmetalowym – liczy się to, żebyś nie tracił swojego niezwykle cennego czasu na ćwiczenie niepotrzebnych głupot. Załóżmy, że jesteś basistą grupy grającej ciężki metal. Pracujesz/uczysz się po co najmniej 10h dziennie (doliczamy dojazdy, zadania domowe etc.). Znajdujesz sobie góra 2 godziny dziennie czasu na ćwiczenie i masz pełną świadomość tego, że w życiu nie użyjesz oburęcznego tappingu, który ciężko ćwiczysz, a w kapeli masz problem z utrzymaniem równego bicia prawą ręką. Tutaj właśnie dochodzimy do świadomości ćwiczenia, która jest podstawowym elementem ustawiania własnego treningu na bas. Bez niej możemy stać cały czas w miejscu. Wielu z Was na pewno pomyśli, że zjadłem wszystkie rozumy pisząc ten tekst. Chciałbym się szczerze przyznać – większość z postępów, które udało mi się dokonać miały miejsce ostatnio, odkąd świadomie ćwiczę. A świadomy trening to przede wszystkim pewnego rodzaju spowiedź, plus dodatkowe elementy, bez których nie ma co brać się za granie. Po pierwsze, musimy dobrze zagospodarować sobie czas. Zakładając że codziennie znajdujemy 90 min na ćwiczenie musimy sobie ten czas zagospodarować w taki sposób, że po 2-3 tygodniach ćwiczeń sami poczujemy się ze sobą lepiej. Najwyższy czas wziąć teraz do ręki jakiś długopis i rozpisać sobie potrzeby basowe. Podstawową rzeczą jest rozgrzewka, bez której nie ma dnia ćwiczeń. Biorąc basówkę do ręki i od razu młócenie na pełnej szybkości to jedyne co może przynieść to bolące mięśnie i zniechęcenie. Dlatego musimy wydzielić sobie z naszych 90 minut około 10 minut na rozgrzewkę (jeśli jesteś początkującym basistom możesz sobie ten czas zwiększyć ponieważ Twój aparat gry dopiero się kształtuje). Sam osobiście jestem (pewnie jak większość z czytających) basistom palcującym – i do takich głównie kieruję ten słowa. W prawej ręce używam dwóch palców, wskazującego i środkowego (nazwijmy je 1 i 2). Zauważyłem, że początkujący basiści mają z tym problem, czasami mylą im się palce albo używają ich osobno dla innej struny. Tutaj nie ma przebacz – paluszki chodzą w systemie 1,2,1,2… ZAWSZE. Jest to taki basowy nawyk ułatwiający granie: palec 1 uderza strunę, 2 odpoczywa lub przygotowuje się do uderzenia, 2 uderza strunę, 1 odpoczywa lub przygotowuje się do uderzenia. Jest to schemat, którego używa zdecydowana większość basistów na świecie, który musi się stać odruchem bezwarunkowym. Ćwiczyć go można nie tylko grająć, ale również na zajęciach w szkole czy pod biurkiem w pracy (uderzając np. o udo, czy kant stołu). Niezależnie od tego czy gramy na jednej strunie, czy na każdej z kolei paluszki muszą chodzić na zmianę. Z czasem musimy dojść do takiej wprawy, że nie będzie słychać różnicy między pierwszym, a drugim paluchem. Osiągnąć to możemy poprzez baczne obserwowanie prawej ręki i słuchania. Polecam tutaj ćwiczyć w bardzo wolnych tempach, aby mieć czas posłuchać i porównywać dźwięki. Teraz druga ręka, ta którą trzymamy na gryfie. Tutaj mnogość ćwiczeń, pajączków i innych dupereli jest zatrważająca. Tutaj uznaję zasadę jeden palec = jeden próg. Warto to ćwiczyć, ponieważ moim zdaniem tak ręka się mniej męczy. Ze swojego doświadczenia zauważam, że warto podzielić tą część ćwiczeń na 2 etapy. Pierwszy z nich to ćwiczenie w pozycji gdzie ruszamy paluszki w obrębie czterech progów. Drugi to trening na ‘chodzenie’ po gryfie, żeby nie zatrzymać się tylko na jednej pozycji – sam osobiście popełniłem ten błąd i bardzo ciężko jest mi teraz się tego oduczyć. Artykuł, który tutaj piszę jest czysto teoretyczny, jeśli spotka się z Waszym zainteresowaniem z dziką rozkoszą dodam parę ćwiczeń. Drugą rzeczą, którą uwzględniam w ćwiczeniu jest rytm. Są to ćwiczenia związane z graniem w różny punkt w takcie, nie tylko równe 8mki czy 16tki, ale np. akcentowanie tylko i wyłącznie 3ciej 16tki w takcie. Liczba takich kombinacji jest naprawdę nieskończona! Załóżmy że rozkładamy takt 4/4 na ćwierćnuty (1,2,3,4 – tak jak sobie głośno liczymy): a) gramy 4 ćwierćnuty (1,2,3,4) – proste jak drut b) gramy 3 ćwierćnuty (mamy już parę kombinacji: 1,2,3; 1,2,4; 2,3,4) c) gramy 2 ćwierćnuty (1,2; 1,3; 1;4; 2,3; 2,4; 3,4) d) 1 ćwiartka: (1;2;3;4) Od takich rzeczy zaczynamy, później dzieląc sobie takt na 8mki, 16tki, triole i inne babole. Po pewnym czasie te komponenty możemy razem zestawiać grając double-time’y czyli dzielić sobie co np. 4 takty na coraz gęstsze podziały. Ćwicząc sobie to ćwiczymy również pauzy, które są wg mnie trudniejszą część rytmicznego grania. Dobra, mamy rytm ale jakie dźwięki grać? Ja osobiście łączę ćwiczenia z rozgrzewki z ćwiczeniami z harmonii, łapiąc dwa ptaszki za ogon. Harmonia – straszne słowo, które nawet trudno się piszę. Tutaj warto poświęcić parę chwil na zapoznanie się z moim zdaniem najlepszym sposobem na ćwiczenie skal – kołem kwintowym. Przede wszystkim musimy zapoznać się z interwałami – kwinta to piąty interwał leżący 7 półtonów od prymy (pierwszego interwału). Na przykład kwintom od c jest G, od e jest h, etc.) Koło kwintowe to sposób ogrywania po kolei kolejnych skal w odstępie kwinty – ładnie się nam to w końcu zazębia i wrócimy od C do C. Jak już wspominałem wcześniej, temat ten mogę rozwinąć jeśli uznacie ten artykuł za ciekawy i wnoszący cokolwiek do Waszego basowego życia. Teraz kolejne pytanie jakie skale ćwiczyć na kole kwintowym? Sam osobiście rzadko ćwiczę więcej niż cztery rodzaje: – durowy (c-d-e-f-g-a-h-C) – durowy z septymą małą (g-a-h-c-d-e-f-G) – molowy naturalny (a-h-c-d-e-f-g-A) – drugi molowy, oparty na skali frygijskiej (d-e-f-g-a-h-c-D)
Ten drugi molowy, to skala dorycka 😀
„durowy z septymą wielką (g-a-h-c-d-e-f-G)”
to jest z septymą małą gwoli ścisłości, dur naturalny jest z wielką.
Całość tekstu bardzo dobra, dobry wstęp do usystematyzowania ćwiczeń
basistów i muzyków w ogóle. Chętnie poczytam o szczegółowych patentach
Twojego ćwiczenia, jeżeli tylko zechcesz i będziesz miał czas popełnić
taki artykuł.
bardzo przyjemnie, mimo, że długie
to ja się zastanowię co ćwiczyć i idę po baterie do metronomu 🙂
olać maturę ^.^
twoja stara dorycka 😛
frygijska to jest, jak już artykuł został pokazany ludziom to musiałem
sprawdzić 😉
edit: sprawdziłem jeszcze raz i po części mogę przyznać Ci rację
mea culpa! Byk się wkradł cholera, dzięki za zwrócenie uwagi 🙂
Teraz tak na to patrzę, to rzeczywiście dużo tekstu jest, mam nadzieję że
w miarę się go czyta.
Zastanawiam się nad założeniem bloga, możliwe że tutaj gdzie będę
rozwijać kwestię muzykowania.
:piwko:
Ps. prosiłbym moderatorów o uzupełnienie tej emoty, bo się bez niej czuję
jak bez ręki 😛
Wszyscy czujemy się tutaj bez emot jak bez ręki…
Przyjemna lektura i wartościowa.
edit: ANTonio zakładaj bloga, nawet się nie zastanawiaj:)
ps. masz błąd w słowie „kwintom”
będziecie mocno źli jak założę blog poza basoofką?
Za cholerę się tutaj nie mogę połapać o co chodzi z tymi wszystkimi
bajerami 🙁
Skontaktuje się jeszcze z Pułkownikiem w celu ugadania szczegółów 😉
:piwko:
ANTonio – masz pod logo basoofki zakładkę Blogi->Mój
blog.
Klikasz w odnośnik „Dodaj nowy wpis w blogu” i jedziesz 🙂
bardzo ładnie.
Haj
Nie zgodzę się z tym, że jak ktoś gra ciężki metal to mu oburęczny
tapping nie będzie potrzebny (tutaj może troszkę się czepiam :)). Nie mogę
się zgodzić także co do palcowania. Po pierwsze można grać jeszcze trzema
palcami, a po drugie czasem jak schodzi się szybko z cieńszych strun (coś
ala gitarowy sweep) to wygodniej jest użyć jednego palca, ale to już kwestia
tego jak komu wygodniej. Mimo moich zrzędzeń artykuł fajny 🙂 Może troszkę
przydługi, ale czyta się go przyjemnie.
super, nareszcie jakieś sensowne rady do ćwiczeń.
a po rozgrzewce co ćwiczysz? jakiś utwór czy coś?
idę po BASIE. :]]]
Merytorycznie bez zarzutu, a słowa kluczowe uniwersalne dla każdej gałęzi
życia: MYŚLENIE i SYSTEMATYCZNOŚĆ. Jestem pewien, że wielu początkowym
basistom ten artykuł bardzo pomoże w (często) trudnych początkach.
pozdr.!
Latem666 tutaj są zawarte podstawy ćwiczenia, do tego bardzo ładnie
opisane.Czepiasz się.
dzięki Chłopaki!
Miło, że komuś podoba się to co spłodziłem 🙂
Właśnie grzebię z obsługą bloga, który chciałbym poświęcić basówce –
będę dawał do niego linki w tutejszym blogu (sory chłopaki, ale tamten jest
dla mnie bardziej przejrzysty i łatwiejszy w obsłudze).
Nie chciałbym też, żebyście traktowali mnie w żaden jako wyrocznie czy
coś w tym stylu, bo w gruncie rzeczy jestem średniawym basistą 😉
:piwko:
całkiem elegancki tutorial 😉
ale początek skojarzył mi się z czymś w rodzaju miałem dość pakowania
które daje bardzo małe efekty, na szczęście, mój kolega polecił mi nowy,
lepszy ….. , dzięki niemu w tydzień moje bary były rozmiarów średniej
szafy! teraz nie wstydzę się pokazać na plaży! ;D
wreszcie zabrałem się za przeczytanie i powiem tak:
po prawie 3 latach z basem nie znalazłem nic nowego
a masę rzeczy która by się przydała 3 lata temu 😉 Fajny artykuł. Samą
częścią opisu podstaw skal i harmonii mnie zainteresowałeś – ja jestem
beznadziejnym nauczycielem i jak ktoś mnie pyta o skale zwalam na nich cegłę
pt „dźwięki na progach -> interwały -> budowa akordu -> skale
modalne”, co jest zwykle nie strawne. A Ty (co prawda oszczędnie) ale 3/4 z
tego zaliczyłeś w parę linijek. Nie opisałeś oczywiście wszystkiego, bo
nie o to chodzi, ale jakieś pojęcie to daje i o to chodzi.
Pisz więcej artykułów bo to naprawdę się przydaje początkującym.
A ćwiczenia na rytm sam sobie zastosuje 😉
Odkopuję
ANTonio wyszło coś z tym blogiem?
Bardzo dobrze się czyta, i mimo, że gram prawie półtora roku z 4 godzinami
lekcyjnymi z profesorem z orkistry w tygodniu to wiele się nauczyłem!
Dzięki