10 albumów, które warto znać grając na basie.

Pomysł na stworzenie listy albumów inspirowanych moimi muzycznymi preferencjami to subiektywny wybór wielogatunkowych dzieł, które w jakiś sposób odzwierciedlają moje gusta. Artykuł przewodzi przez różnorodność gatunkową, począwszy od metalu przez jazz, funk, aż po rock, każdy fan basu znajdzie coś dla siebie.

Pomysł na stworzenie takiej wielogatunkowej listy albumów, które w jakiś sposób odzwierciedlają oczywiście mój gust muzyczny i są bardzo subiektywnym wyborem, przyszedł do mnie niespodziewanie, aczkolwiek jakiś czas temu. Poniższe zestawienie inspirowane jest artykułami jakie swego czasu pojawiały się w Teraz ROCKu (kto czytał ten wie) 🙂 Bez zbędnego przedłużania przejdę do zaprezentowania listy w kolejności mocno przypadkowej. 1. Mudvayne – L.D.50 Fanom metalu nie trzeba tego albumu przedstawiać. Drugi krążek zespołu Mudvayne nagrany w 2000 roku to nie spacer po parku., utwory na tym krążku są dynamiczne i kopią po uszach aż miło. Ryan Martinie udzielający się na tym krążku w dolnych rejestrach jest mocno tych częstotliwości pozbawiony. Brzmienie tak nietypowe jak i charakterystyczne, warte jest poznania nie tylko przez fanów cięższych brzmień. Najczęściej wymienianym „hitem” z tej płyty jest Dig ze wściekłą, slapowaną partia basu, jednak cała płyta posiada niesamowitą energię i pomimo długiego czasu trwania – ponad 71 minut – nie nudzi się szybko. Zdecydowanie w mojej opinii najlepszy album tej grupy. 2. Oysterhead – The Grand Pecking Order Grać na gitarze basowej i nie znać Lesa Claypoola to tak jak być gitarzystą i nie słyszeć o Hendrixie, to jak być polonistą i nie wiedzieć kim był Adam Mickiewicz, to tak jak być hardcorem i nie spróbować wspinaczki po piorunochronie. Claypool to osobowość wielka w świecie basowym, a album nagrany w towarzystwie tak doborowych muzyków jak Copeland (tak, ten Stewart Copeland z The Police) i Trey Anastasio z Phish musiał okazać się wyśmienity. Wybrałem do tego zestawienia album Ostrygogłowego, gdyż na początek przygody z twórczością Claypoola jest to zdecydowanie najstrawniejszy album w jego dorobku i nie odstraszy potencjalnych fanów tego basowego dziwaka. The Grand Pecking Order nie ma chyba żadnego słabego punktu, najsmutniejsze jest jednak to, że zespół powstał tylko po to by nagrać jedną płytę i zagrać dwa koncerty. 3. -123 min. – Shooba Dooba Trochę funkowych klimatów na liście, ale z dużą domieszką jazzowania i bluesowych dźwięków. W sumie na twórczość Fredrika Janáčka i kolegów trafiłem dzięki basoofce i jego zdjęciu w galerii wrzuconemu przez Śledzia. Niech Was nie zwiedzie mocno obciachowa okładka – to co prezentują na płycie nasi czescy sąsiedzi to funkowe klimaty najwyższych lotów. Bas okładany kciukiem jak i delikatnie traktowany „z palca” pokaże wam co znaczy ciekawy groove, dobrze wkomponowany w utwór – tu za przykład posłużą takie utwory jak I’m in You, czy C’mon back. Jest tu też sporo spokojnych utworów które łatwo wpadają w ucho, a linii basu będziecie się chcieli uczyć i rozkładać je będziecie godzinami – obiecuję. 🙂 4. Charles Mingus – Ah Um W zasadzie chciałem tu umieścić Blues & Roots, ale stwierdziłem, że kompozycje na tej płycie są w sumie bardzie (u)znane i nie będę się aż tak kierował sentymentem przy wyborze. Legenda jazzowego kontrabasu Charles Mingus w swojej szczytowej formie – druga połowa lat pięćdziesiątych była zdecydowanie dla niego udana – wspomniany Blues & Roots (1959 – ten sam rok co Ah Um), Mingus Dynasty (również 1959) Mingus in Wonderland (1959), czy fenomenalny The Clown (1957, Atlantic). Płytę otwiera utwór Better Git It In Your Soul – w moim prywatnym rankingu najlepsze solo na bębnach jakie zostało nagrane w jakimkolwiek studio. Następny na playliście jest standard – Goodbye Pork Pie Hat, który każdy szanujący się muzyk powinien, w mojej opinii, znać. Kompozycji na płycie jest 12 – każda najwyższych lotów, do kanonu jazzu wszedł z tej płyty również utwór Fables of Faubus, który to mój perkusista określił jako „motyw przy którym Różowa Pantera wysiada”. 5. Franz Ferdinand – Franz Ferdinand Kompletna zmiana klimatu. Taneczna rewolucja w muzyce gitarowej koło roku 2004 została zapoczątkowana właśnie przez nich. Wielu z Was pewnie się zdziwi co tu robi taki zespół. Ani to technicznie niezbyt fajne, ani brzmieniowo Robert Hardy nie powala. O co chodzi? O tą taneczność właśnie. Jeżeli chcesz grać na basie tak żeby ludzie przy tym tańczyli to posłuchać FF po prostu musisz. Prostota i genialność linii, które się u nich znajdują powala. Żonglerka akcentami to też bardzo fajna i przyjemna lekcja zwłaszcza dla początkujących basistów, a bardziej doświadczonym zostają beatlesowskie harmonie do rozgryzania. 6. Red Hot Chili Peppers – Blood Sugar Sex Magik W zasadzie o tej płycie napisano już wszystko, dużo i na tym forum. Flea jest wzorem do naśladowania dla kolejnych i kolejnych pokoleń młodych basistów. Oby wzorowali się na tej płycie, zarówno pod względem brzmienia jak i umiejętności tworzenia groovu. Funk-rock pełną gębą. W ogóle ktoś gra na basie i nie zna tej płyty? 7. Inspector Cluzo – Inspector Cluzo Tak, wiem nudny jestem – znowu jakieś funki… Ale za to jakie! Ten francuski duet to dawka potężnego kopa w muzyczny zadek. Myślicie, że bas jest potrzebny w zespole? Utwór Fuck The Bass player pokaże w jak wielkim błędzie żyliście przez tyle lat. Płyta niesamowicie skomponowana, nie ma słabych punktów (no, może poza pierwszym utworem, który jest lekko miałki, ale musiał się tam znaleźć – niech was nie zniechęci czasem!). Płyta którą po przesłuchaniu odpalicie raz jeszcze i z bassem w ręku będzie tworzyć własne linie dla perkusyjno-gitarowego duetu. O ile uznacie, że jeszcze jest tam dla Was miejsce. Płyta dla basisty, który ma ochotę chwilę odpocząć od dolnych rejestrów. 8. Brian Bromberg – Hands „Trzeba umieścić na liście jakiegoś wymiatacza”- pomyślałem. Tylko jakiego? Zrezygnowałem z takich nazwisk jak Wooten, Miller czy Pilichowski na rzecz Bromberga, ze względu na chęć zareklamowania trochę mniej znanego basisty i kontrabasisty. Hands to najnowsza płyta tego amerykańskiego instrumentalisty i producenta muzycznego. Pozycja o tyle ciekawa, bo nagrana w całości tylko na kontrabasie. Znajdziemy tu interpretacje kontrabasowe utworów Beatlesów, Patoriusa, Led Zeppelin, a nawet Ushera. Zaręczam że pierwsze dwa taty z tej płyty sprawią, że ten człowiek zdobędzie wasz „szacun” 9. Kobong – Kobong Polski zespół, nieistniejący już 12 lat jest kultową pozycją w niektórych kręgach. Na pewno nie jest to muzyka łatwa i przyjemna, ale jeżeli grasz jakąkolwiek odmianę metalu, to powinieneś się z tą pozycją zapoznać. Ciekawe, często połamane partie grane głównie slapem na pewno dostarczą inspiracji gustującym w cięższych brzmieniach. Niewątpliwym atutem zespołu jest to, że śpiewają po polsku (chociaż „śpiewają” to określenie trochę na wyrost). Basista zespołu – Bogdan Kondracki – po zakończeniu działalności przez Kobong współpracował jako muzyk chociażby z Andrzejem Smolikiem, a jako producent ze Sweet Noise, czy takimi gwiazdami polskiej sceny rozrywkowej jak Maryla Rodowicz czy Justyna Steczkowska (a to tylko mały fragment naprawdę długiej listy) 10. Wykonawcy Wszelacy – No Bass No Fun Nie mogłem nie zamieścić tutaj płyty, która jest basową perełką na polskim rynku fonograficznym. Projekt zapoczątkowany przez Wojtka Pilichowskiego niedługo doczeka się drugiej odsłony, ale póki co warto zaznajomić się z No Bass No Fun numer jeden. Pełny przekrój przez wszelakie gatunki muzyczne (jest i hip-hop, i funk, i jazz, i klimaty dyskotekowe też są), a w każdym utworze intrygująca, ciekawa linia basu. Muzyczny start na tej płycie mieli tacy osobnicy jak Michał Grott (chociażby Kukulska, Bartosiewicz, Chojnacki) czy Bartek Królik (Sistars, Chylińska, Łąki Łan i parę innych). Posłuchajcie i czekajcie na następną odsłonę wydawnictwa. 🙂 No i to by było na tyle, jeżeli chodzi o moje propozycje. Przypominam, że zestawienie jest bardzo subiektywne – nie zgadzasz się z którąś pozycją? Jedna z powyższych płyt zmieniła Twoje podejście do gry na gitarze basowej? A może masz swój ranking?

Podziel się swoją opinią

37 komentarzy

  1. ja bym tu włożył zupełnie co innego chociażby Millera, Pastoriusa -co jest
    absolutnym standardem nie móciąc o Stanleyu, Larrym, Jammersonie Itp. Może
    zrobić coś w formacie 100 kawałków które powinien znać każdy szanujący
    się basista. Nie uważam, że nie przesłuchanie płyty mudvayne by mnie
    jakoś zgorszyło. Co kto woli:P

    No ale każdy wstawiłby co innego. W każdym razie w najbliższym czasie
    pewnie zassam te płytki:)

  2. Nie widziałem sensu wrzucania Millera, Pastoriusa, Wootena, Bromberga, Pilicha
    i Ścierańskiego jednocześnie do takiego zestawienia.

    Chodzi bardziej o poszerzanie horyzontów niż zamykanie się w jednym gatunku.
    :>

    Z resztą ciężko zamknąć się w 10.

    Podawajcie swoje typy z krótkimi uzasadnieniami zamiast psioczyć na to co Wam
    podsunąłem 😉

    EDIT: mariotd – no właśnie 🙂 Klimaty jazzowe i okołojazzowe prezentowane
    są w moim zestawieniu dumnie przez Mingusa i Bromberga 🙂

  3. ale o co kaman w tym temacie ? zakwas po co piszesz o plytach , które Twoim
    zdaniem każdy basista powinien znac i wrzucasz to na strone glowna ? to trochę
    bez sensu… każdy z nas może mieć diametralnie rozny poglad na te sprawy wiec
    pisanie o tym jeszcze w takiej formie jest delikatnie mowiac mocno „orginalnym”
    posunieciem…

  4. Nie ma czegoś takiego, jak „to jest to, co musisz znać!!!”, bo nie można
    byłoby tego zmieścić w sensowny sposób. Jest tego ZA DUŻO.

    Wg mnie to co podał Zakwas dobrze trafia w granie na basie
    melodyjne/rytmicznie/technicznie, natomiast Pastorius czy Miller.. To jeszcze
    Wooten, Myung, Adam Nitti, etc. etc. etc. i tak można w nieskończoność.

    Owszem, nie uważam pisząc powyższe słowa, że nie są oni warci uwagi – sam
    ostatnio zwracam się coraz częściej w ich stronę, bo mnie chłopy
    rozwalają, a do jazzu trzeba jednak z wiekiem dorastać.. (; nic na
    siłę.

    I tak to jest już porozbijane na forum w galerii basmenów, Ci wszyscy
    „superzajewyk**ści” grający na cudownym instrumencie, jakim jest bas.

    I założę się, że każdy pisząc swoje top 10 albumów na pewno nie
    napisałby to samo co jakakolwiek inna osoba robiąca to samo, pewnie by się
    to pokrywało z sobą w jakiś sposób, ale wątpię, by w większym stopniu
    niż paru procentach (;

    E: Oczywiście wydaje mnie się, że na sam początek taka playlista byłaby
    dobrą aby mieć na czym opierać swoje pierwsze kroki gry na basie. Jednak
    takie osobistości jak Pastorius, Miller, etc… wzorować się można, ale nie
    każdemu na początku będzie z tym łatwo, nie każdy będzie na początku w
    tanie „pojąć” o co im kuźwa chodzi 😀

    No, chyba że ktoś ma po prostu talent i to mu naprawdę wychodzi (nie
    bokiem).

  5. braQweny – po to żebyś się pytał. Po to żebyście się
    mogli podzielić swoimi typami, żeby podsunąć innym ciekawe pozycje, a nie
    po to żeby się bzdurnie kłócić :F

    Poza tym gdzie napisałem, że „każdy basista powinien te płyty znać”?

    Ja wysiadam, róbta co chceta (w ramach regulaminu)

    Kapral – a nie mówiłem :>

  6. Dobra, nie w paru procentach!

    >:F

    Jak widać mamy bardzo ambitne grono basoofkowiczów, to dobrze. 😀

  7. Alain Caron (uzeb), Victor Wooten , Wojtek Pilichowski, Krzysztof
    Ścierański,Lary Graham, Mark King itd itd …i cala masa innych znany i mniej
    znanych zajawek basowych polecam youtuba odpalic

  8. Zakwas – byłoby bardziej miarodajne w postaci burzy mózgów. Mi tutaj np.
    brakuje takich płyt jak:

    1. Jaco Pastorius – Jaco pastorius –

    Klasyka. Piękne brzmienie, idealne umiejętności.

    2. Coś z repertuaru Jamersona

    Tego nie muszę chyba uzasadniać.

    3. Sistars –

    Jako przykład, że polak też potrafi

    4. The police – Synchronicity

    Granie rzeczy najprostszych jest czasami najlepsze co dobitnie pokazuje ten
    album.

    5. Marcus Miller – m2

    Nagroda dla płyty jazzowej roku… No i Marcus :]

    6. Jamiroquai

    7. Genesis – któryś z albumów z Peterem Gabrielem

    Dla pokazania, że można też tworzyć całkiem przyzwoitą linię basu
    grając na gitarze dwugryfowej.

    8. King Crimson

    Bo przecież Tony Levin nie może zostać pominięty. To co wyczynia,
    szczególnie na albumach solowych Gabriela, jest świetne.

    No i już się zrobiło przez przypadek 80% listy…

    A przy okazji Claypolla inny album bym dał, tak samo jak red hotów.

    I już 100%…

  9. ja zamiast płyt wolałbym podać kawałki bo czasem nie całe płyty mi się
    podobają. na myśl od razu mi przychodzi takie top 10 (kolejnosc
    przypadkowa)

    1. „Bernadette”- The four tops (może jeszcze „whats going on” gdzie gra
    Jamerson Marvina gaya) Jedne z pierwwszych lini basu, totalny początek,
    piękne w swojej prostocie i niesamowicie bujające.

    2. „The Chicken”, Come on, come over -Jaco Pastorius -no to już klasyka,jeden
    z pierwszych fretlesów i to brzmienie!

    3. „Panther, „Free” Millera -Slap brzmienie i technika jak z podręcznika tak
    właśnie powinno brzmieć

    4. „NIB”, „paranoid” Blach Sabbath” (Geezer) -To jest rock and roll!

    5. „Space Cowboy”, „runaway” Jamiroquaia (Zender) -Groove- książkowy
    przykład

    6. „My name is mud”, „Bob” Les Claypool -Basowy dziwoląg

    7. „Killing in the name of”,”Fistfull of steel” Rage Against the machine (Tim
    C.) -Za brzmienie i jak dla mnie wzór „rockowego brzmienia basu”

    8. „Aeroplane”, „Californication” Red hot chilli peppers -Za świetne
    rozpoznawalne linie

    9. „School days” Stalneya Clarkea -Za technike brzmienie i koncepcję to jest
    „dziadek” basu!

    10.”Ace of spades” Motorhead (Lemmy) – Za brzmienie ricka i przesterowanej
    lampy

    Jakbym tego nie znał to było by mi głupio;d

  10. a ja nadal twierdze ze starczy odpalic youtuba, a reszta sama przyjdzie… co
    sklania do refleksji na temat sensu istnienia tego tematu (ile już takich było
    milion dwa ??…;/)

  11. a ja jak czytam takie rzeczy od razu mam ochotę wyłączyć komputer i urwać
    kabel od internetu… 🙁

  12. Trochę czasu minie zanim zdążę się zapoznać z całym tym wymienionym
    materiałem…Na szczęście nie wszystko jest mi obce 😀

  13. Na pewno coś z tego przesłucham, szczególnie zainteresowały mnie pozycje 3
    i 10.

    Samemu dorzuciłbym coś bardziej przystępnego, np. albumy „Rage Against the
    Machine” czy „London Calling” Clashów

  14. Naprawdę ludzie nie możecie przyjąć do wiadomości, że to subiektywna
    opinia Zakwasa, podejść do tematu pacyfistycznie podając bez ZBĘDNYCH
    komentarzy własne typy, zamiast wpadać w święty basowy gniew (TO SIĘ TYCZY
    CIEBIE BRAQ).

  15. parę albumów mnie zainteresowało, poznam, skomentuje, podam własną listę
    😉

    i nie dziwcie się, że w 10 linijkach nie streścicie historii grania na
    basie.

  16. Ciekawe typy. Sąsiadów muszę posłuchać, bo nie znam. Tych ciężko
    brzmiących nawet nie tknę, bo nie dam rady 😉

  17. pierwszy z trzech filmików
    ukazujących to, co grają teraz panowie z -123min. :). Polecam 🙂

  18. Ja generalnie walnął bym tutaj Cosmogenesis Obscury za niebanalne linie basu,
    do tego jeszcze oba albumy Necrophagist, epkę Viraemii i Brain Dirlla 🙂

  19. Alfabetycznie:

    1. Avishai Cohen – Continuo – cały album,

    2. Europe – In The Future To Come,

    3. Illusion – Little Bit Faster,

    4. Iron Maiden – The Trooper + wszystko oparte na dźwiękach ECDE, czyli 90%
    ich twórczości.

    5. Jaco Pastorius – The Chicken, Sunday, Birdland, Come On Come Over, etc.

    6. Jamiroquai,

    7. Kyuss – Gardenia,

    8. Leningrad – Only,

    9. RHCP – Aeroplane, What It Is,

    10. Stone Temple Pilots – Trippin On In A Hole Paper Heart,

    11. Tool – 46 & 2,

    And so on

    and so forth.

    Nie we wszędzie powyżej jest nadzwyczajny bas, ale jest taki, że aż się
    miło słucha.

  20. Każde tego typu zestawienie z definicji jest SUBIEKTYWNE więc nie rozumiem
    tego larum. Np na liście albumów wszechczasów wg magazynu Rolling Stone
    drugie miejsce zajmuje „Pet Sounds” Beach Boysów i mniej z tym kontrowersji
    niż tutaj. Żaden człowiek na świecie nie jest w stanie przesłuchać
    wszystkiego co nagrano do tej pory a już na pewno żaden swoimi typami nie
    zadowoli wszystkich. Ja szanuję gust innych i z samej ciekawości posłucham
    trzech albumów z listy Zakwasa, o których istnieniu nie miałem pojęcia.

    Jeśli chodzi o komentarz do listy rzeczywiście rzuca się w oczy brak
    wielkiej trójki (Pastorious, Miller, Wooten). Ale jeśli to ma być lista
    albumów a nie muzyków to mogę to zrozumieć. Brakuje mi jednak na tej
    liście klasyki bo poza Mingusem wszystko to raczej materiał dość świeży.
    A skoro o niej mowa to wcisnąłbym tu jakiś album Crimsonów choćby ze
    względu na obecność Johna Wettona czy Tony Levina i ich selektywną
    współpracę z perkusją Bruforda.

  21. @latem666: Ja generalnie walnął bym tutaj Cosmogenesis Obscury za niebanalne linie basu, do tego jeszcze oba albumy Necrophagist, epkę Viraemii i Brain Dirlla 🙂

    Hahahahahahahahaha, sorry Latem, ale najprawdopodobniej nie trafiłeś w gusta
    zbyt dużej ilości forumowiczów :F

    Ale jak dla mnie Obscura (ten fretless… – loff loff!!!), Viraemia czy
    Necrophagist to są zespoły warte polecenia jeśli ktoś potrzebuje inspiracji
    technicznego, deathmetalowego grania. I tam grają na pewno basiści wnoszący
    najwięcej do tego nurtu pod względem linii basu.

  22. Spoko, coś się przesłucha.

    Mnie się podoba robota. Opisy dobre, bo przynajmniej wiem co mi się nie
    spodoba.

    A jak powszechnie wiadmo wszystkim się nie dogodzi.

    Np. Monty Python .]

  23. @mariotd

    Wiem, że nie trafiłem najprawdopodobniej, ale uważam, że to jest godne
    poświęcenia chwili i wsłuchania się w to co wyczynia tam gitara baswa.
    Może Viraemia albo Brain Drill to nie muzyka dla zwykłego śmiertelnika, ale
    w Obscurze myślę, że każdy znalazł by jakiś smaczek dla siebie 🙂

  24. Niestety z tej dziesiątki mało tu dla mnie ciekawego, przez kilka z tych
    płyt zwyczajnie bym nie przebrnął…

    Każdy ma jakiś tam gust muzyczny (zakwas ty już wiesz 😉 ) i co uzytkownik to
    inna lista.

  25. Dla mnie genialne

    lubię takie tematy

    choć może to wyglądać jak dziecinada w stylu wolisz BMW czy Audi?

    i 10 basów,

    i 10 płyt,

    i 10 ulubionych muzyków

    czy kompletuj swój zespół marzeń!

    Ty na basie +

    uwielbiam poznawać nowe

    lubię takie tematy

    Jak dla Mnie:

    James Brown

    Marvin Gay

    The Meters

    Otis Reding

    Big Fat Mama

    Simple Red

    Quincy Jones

    Stievie Wonder

    Chr. Mc Bride

    Marcus

    Jaco

    Haj

  26. Wszystko to jakieś takie miałkie, nudne, bez jaja albo brzmiące jak atak
    epilepsji zmiksowany z młotem pneumatycznym(propozycja Latem)… To powinny
    być krążki, na których bas swoją grą i brzmieniem tworzy klimat dla
    całości ale nie staje się przy tym instrumentem solowym. Ja kierując się
    tym kryterium polecam:

    1.YES – Fragile

    2.Gentle Giant – Free Hand

    https://www.youtube.com/watch?v=vMrYSTzqFI8

    3.Rush – Hemispheres

    https://www.youtube.com/watch?v=78D00dYOBrM

    4.King Crimson – Larks Tongues In Aspic

    5.King Crimson – RED

    Może to tylko połowa ze wspomnianych 10 ale nigdy żadna inna płyta nie
    wywarła na mnie takiego wpływu jak te 5 i nie znalazłbym czegoś co mogłoby
    się z nimi równać. Każdy z kawałków, które podałem jest czymś do czego
    się modlę za każdym razem jak słyszę te partie. Idealne pod względem
    aranżacyjnym, technicznym i brzmieniowym.

    Jak widać da się i po albumach i po linkach z youtube 😉

  27. To ja może podam nie tyle albumy, co piosenki ;). Kolejność przypadkowa.

    1. Emerson Lake & Palmer- Knife Edge (nic skomplikowanego, ale fajnie tam
    siedzi ten bas.)

    2. Dire Straits- Sultans Of Swing (to samo, co w przypadku ELP, bas świetnie
    wpasowuje się w całość i przyjemnie „plumka” w tle.)

    3. Iron Maiden- Blood on the worlds hands. (Fajne solo basowe na początku, no
    i ogólnie- granie paluchami na preclu, to jest to :D)

    4. Motorhead- Ace Of Spades (Dobre pie***lnięcie i tyle :D)

    5. Megadeth- Dawn Patrol (świetne brzmienie, krótki ale fajny kawałek oparty
    na basie.)

    6. Rush- Xanadu (przez post PapyMisia przypomniałem sobie o Rush, a ten
    kawałek to jeden z moich ulubionych :D)

    7. King Crimson- Epitaph (Genialny klimat, który bas solidnie „podpiera”.)

    No to chyba na tyle, jak coś mi się przypomni to dopiszę 😀

    Proszę mnie tu nie jeść i nie gryźć za to, że mam taki gust jak mam 😀

  28. Wg mnie lepszą była by lista 100 utworów, na którą złożyły by się
    gusta wszystkich forumowiczów, ale to i tak nie doszło by do skutku. 😉

  29. @MPB:
    1.YES – Fragile

    4.King Crimson – Larks Tongues In Aspic

    Tutaj się zgodzę zdecydowanie. I jeszcze coś ode mnie

    2. Jaco Pastorius – wiadomo, pierwsza płyta

    3. Marcus Miller – Silver Rain – nie jest najambitniejsza, ale mnie pchnęła
    właśnie do nauki grania kciukiem. Jest też świetna pod względem aranżacji
    (z resztą jak wszystkie płyty Marcusa) i doboru kawałków.

    https://www.youtube.com/watch?v=mqpxQ1Xf2us

    5. KTU – 8 Armed Monkey – bo jest nieźle porąbana, a partie basu/warr guitar
    wgniatają w ziemię swego rodzaju „monumentalnością”

    https://www.youtube.com/watch?v=xXgssoTVgJo

    6. Krzysztof Ścierański – Flying Over – trudna do zdobycia, plastykowa w
    brzmieniu do potęgi, ale tak niesamowicie melodyczna, piękna płyta, że
    łolaboga!

    7. John Mclaughlin – Que Alegria – z Dominikiem DiPiazzą na basie. Płyta,
    która się nie nudzie i pokazuje, jak grać widowiskowo i inteligentnie.

    https://www.youtube.com/watch?v=kBW1xU560T4

    8. Już ktoś wspominał – The Police – Synchronicity.

    I tak naprawdę… Przecież basista nie powinien tylko basu słuchać, ale
    też innych instrumentów, prawda?

  30. Tak ale wątek o albumach dla samych albumów już był. Teraz raczej pod
    kątem basu rozpatrujemy 😉

  31. Trudno mi wybrać 10 najważniejszych. W ogóle trudno wybrać konkretną
    płytę często, ponieważ cała dyskografia danego zespołu / wykonawcy warta
    jest uwagi. Na szybko kilka propozycji:

    Oteil Burbridge – The Family Secret (dziwne, że zabrakło go tu w spisie –
    mega kozak, świetna muzyka)

    Jaco – wiadomo

    Tribal Tech – wszystko – Gary Willis nie wymaga większych rekomendacji –
    mistrzowski skład, klasyka fusion

    Joshua Redman – MoodSwing, a szczególnie kawałek headinHome – Christian
    McBride na basie gra tam znakomity groove

    Miles Davis – The man with the horn – a szczególnie kawałek Fat Time
    (perfekcyjne solo Sterna na gitarze i równie perfekcyjny podkład na basie
    Marcusa Millera)

    i wiele wiele innych 😀

  32. co do albumów które dla mnie maja duze znaczenie.

    -Allman Brothers Band – „At Fillmore East” [live]+ 4 pierwsze studyjne +
    itd.

    -Free – „Fire and Water” , a tak na prawde prawie kazda płyta

    https://www.youtube.com/watch?v=_FhCilozomo

    -TYA- ulubionej nie mam – każda

    -Kings x – „Dogman”

    To tak bez zastanawiania głębszego.Oprócz tego wiele,wiele innych płyt,
    ciężko zawrzeć się w dziesiątce.

Możliwość komentowania została wyłączona.