Cliff Burton – Metallica
Cliff jest człowiekiem, o którym się zapomina. Pewnie wielu z was, czytając
ten artykuł nie zdaje sobie sprawy z tego kim był. Wystarczy tylko
przypomnieć takie tytuły jak „Ride the Lighting”, albo „Master of Puppets” i
już wiemy – tak – Cliff Był pierwszym basistą Metallici. Niestety, u progu
Sławy tej kapeli zmarł tragicznie w wypadku Samochodowym.
Cliff był Genialnym Człowiekiem – tak jak jego rodzice był Hippisem. Grając
w Trashmetalowej kapeli, nie rozstawał się ze swoimi dzwonami i przykrótkimi
Jeansowymi kurtkami. Już w dzieciństwie ten niemodny wówczas ubiór
wystawiał go na pośmiewisko, mimo to ideały lat sześćdziesiątych do
ostatnich dni jego życia były tym, czym kierował się przy podejmowaniu
życiowych decyzji.
W jego muzyce również niezwykle wyraźnie widoczne były wpływy tamtych
czasów – nie podlega dyskusji wpływ na jego twórczość takich muzyków jak
Janis Joplin, czy Jimi Hendrix. Szczególnie styl tego ostatniego (mimo, że
Cliff grał nie jak Hendrix na gitarze, ale na basie) jest wyraźnie
zauważalny w jego solówkach (Np. „(Anesthesia) – Pulling Teeth”).
W grze solowej, stosował nietypowe wówczas jak na bas efekty – Wah-Wah i
Distortion, co odcinało go od innych ówczesnych basistów. Ostre i brudne
brzmienie jego solówek było od razu zauważalne i stanowiło wyznacznik jego
własnego, niepowtarzalnego stylu. Podczas koncertów, z których prawie na
każdym miał swoje „pięć minut” był niezwykle żywiołowy, a kiedy owe
„pięć minut” następowało wpadał w trans, kładł nogę na pedale kaczki i
przekazywał publiczności gigantyczny ładunek tej energii, jaką w
dzieciństwie napełniony był przez rodziców.
Przed Metallicą grał w undergroundowej kapeli o nazwie „Trauma”, na której
koncercie znalezli się James Hettfield i Lars Ulrich. Kiedy zagrał jedną ze
swoich zapierających dech w piersicach solówek James powiedział do Larsa –
„Ten Gitarzysta jest genialny… zaraz, zaraz… przecież tu nie ma żadnego
gitarzysty” – i wtedy już wiedzieli, z kim chcą grać. Specjalnie dla niego
przenieśli się do San Francisco, gdzie rozpoczęli swoją prawdziwą
karierę.
Podczas trasy „Damage Inc.”, na drodze ze Sztokholmu do Kopenhagi, wydarzył
się wypadek – autobus, którym jechali wpadł w poślizg i Cliff
nieszczęśliwie, podczas snu wypadł przez okno przy swoim łóżku (które
niezgodnie z obowiązującymi zasadami nie było okratowane), ginąc
przygnieciony przez autobus… Po jego śmierci Metallica na poważnie
rozpatrywała zakończenie kariery… dzięki bogu nie doszło ono do
skutku.
autor Paweł Sopel
24 komentarze
Możliwość komentowania została wyłączona.
Cliff nie był pierwszy tak gwoli ścisłości 😉
—
Nom pierwszym był Ron jakoś tam który odszedł przez Dave Mustaina
(gitarzystę którego później zastąpił Kirk) podobno wlał mu browca do
jego Washburna mówiąc jak on go nie cierpi … to ten się wkurzył i
odszedł z kapeli ale to już wtedy James i Lars mieli na oku Cliffa jako że
nieziemkso grał
Błysnąłem ??
Hehe błysnął żeś jak gwiazda zranna 😛 A ten Ron to był McGowney jakby co
😉 a z tym jego odejściem to nie było do końca tak ale niech będzie 😉
—
tio jak niby ?
Prawda Mustaine wlał mu piwo do gity ale w ogóle Ron był w mecie trochę
szykanowany coś jak „piąte koło u wozu”
—
Dziewczyna Rona podsłuchała jak James i Lars mówili jak bardzo chcieli by,
żeby Cliff grał u nich zamiast McGowneya. Się chłopak wściekł i odszedł,
żeby nie robić, jak powiedział kolega @piwo, za piąte koło 😀
A wah-waha stosował Geezer Butler. Cliff sam twierdził, że gra Butlera
bardzo go inspirowała
Tia, wiem że wcześnie to napisałem, ale dopiero teraz przeczytałem ten
artykuł 😛
Cliff był de best. Szkoda że zginął.
Wiecie, czytałem że to właśnie dzięki niemu metallica miała swój
niepowtarzalny styl na pierwszych płytach. Zresztą sami widzicie jak
zaczęła się jebać z psami po jego śmierci…
—————————————————————-
Black Albumu nie przekreślałbym, ale następne cuda to o kant d*py potłuc
tylko.
Znaczy się tak. Pierwsze 3 płyty to jest arcydzieło. Justice jest też
bardzoi dobre ale widać że Burtona brakuje i coś jest nie tak. Black to jest
takieg granie… inne.
A dzisiaj to metallica nadal się bardzo różni od innych zespołów. Ma swój
jedyny i niepowtarzalny styl. Ale mi isę „teraźniejsza” metallica niezbyt
podoba.
—————————————————————-
Gdzieś czytałem, że Cliff wziął się za gre na basie po tym jak jego
najlepszy kumpel zaczął grać na bębnach. Tym kumplem był Mike „Puffy”
Brodin, późniejszy pałker Faith No More.
A teraz stuka na bębnach u Ozzy Osbournea 😉 no i dalej i Faith No More
SPRZEDAM OLP MM2 + POKROWIEC!, Laboga 40 Watt, Behringer Ultrabass BX1200 120
Watt!
Ja tam wole Robka
HAHAAH! Rozpoczołem nieśmiertelny wątek – najlepszy basista Metalliki 😛
Jestem zły! XD
Na marginesie to wczoraj była rocznica Jego śmierci…
Ja pamietałem o tym. 21 rocznica. A ja czytalem ze Cliff zabrał się za muzykę
ogolnie po smierci swojego brata. ahh każdy coś czytal w sumie i tyle…
a ja widzialem osatnio koncert metallicy i graja bardzo fajnie ; bardzo lubię
Linkin Park i właśnie dlatego tak bardzo mi się podoba Metallica , pozdrawiam
K.C.
A co ma jedno z drugim wspolnego?
Metallica teraz zeszła na psy po śmierci Cliffa to już nie było to a po
odejściu Jasona i przyjęciu Roba to jakaś masakra się robi z tej starej
metalllicy nie ma już nic , ciekawe co pokaza na nowej plycie …..
Z Jasonem to jeszcze jakoś było ale z tą Małpą z basem pod jajami to już
nie Metallica, już po śmierci Cliffa się zmieniło ale nie aż tak.
Rozważałem pojechanie na koncert ale stwierdziłem że lepiej w sprzęt
zainwestuje:P
Jestem innego zdania..
Podpisuje się pod tym.
Cliff, jakby nie zginął to lata 90 wyglądałyby zupełnie inaczej dla
Metallicy. Oprócz genialnych solówek i charyzmy na koncercie był także
genialny w studiu. To on stworzył najbardziej znane utwory które stworzyły
ten zespół. Wielka strata dla muzyki że zginął.
Tak, wiemy. Ale zginął, i rzeczywistość wyglądała jak wyglądała (i
wygląda jak wygląda). Amen.
Kurcze szkoda geniusza but show must go on. Jest moim idolem i wiem że gdyby
nie zginął to metallica by się nie zeszła na psy w Load i ReLoad. Nie
pozostaje nam nic innego jak nauczyć się Pulling Teeth klnąc przy tym, że
za trudne :). PS. Death Magnetic Nie jest taki zły.
https://www.youtube.com/watch?v=bH57X5fvfTs to strona na
YouTube – jego ostatnie solo.
No to nie wiem, co powiecie na to, ale James (Hetfield oczywiście)
powiedział: „Gdyby Cliff żył, też doszlibyśmy do etapu Load i Reload”
czy coś takiego 😛
Stare te kotlety jakieś takie,,,