W skrócie:
Plusy
– jakość wykonania
– kolor
– wygoda
– brzmienie
– polska firma
– niepowtarzalny bas
Minusy
– masa (jest wyjątkowo ciężki)
– jazzbass (jazzbasów ci u nas dostatek)
– (tylko) 4 struny, ale założę się, że można zamówić i piątkę
Nexus JBN – rok produkcji 2010
4 struny
Gryf – klon
Podstrunica – klon
Body – Jesion
Mostek – Wilkinson
Pickupy – Nexus JJ
Elektronika – pasywna
Kolor: Honeyburst
Bas kupiony w ostatni dzień 2010 r. w RnR w Warszawie. Generalnie, po
krótkiej
odpytce na bassofce chciałem kupić pięciostrunowego Sandberga. Co jakiś
czas chodziłem
po różnych sklepach i szukałem takowego, ale nigdzie nie mogłem znaleźć.
W końcu, trafiłem
do RnR przy Riwierze i tam zobaczyłem 2 Nexusy w szklanych gablotach – jeden
JBN 70s i
jeden (mój) JBN. Poprosiłem o możliwość pomacania ich. Sprzedawca kręcąc
nosem kazał mi zdjąć kurtkę (w końcu był grudzień)
i ogólnie zaczął jęczeć, że pewnie i tak ani jednego, ani drugiego, nie
wezmę, więc co ja mu d*pę zawracam…
Podłączył mi, go do wzmacniacza i dał do łap. W tym momencie, już
wiedziałem, że go biorę. Nigdy wcześniej, ani później
nie miałem w rękach wygodniejszego basu, a dane mi było macać Foderę,
Jazzbasy, Precisiony, Sandbergi, Japońskie wynalazki,
Musicmany, Sadowskye, Maruszczyki, GMRy, Mayonesy, Mensignery, Yamahy aż po
Ibanezy, Maya itd.
W każdym razie, okazało się, że kasa jaką za niego miałem zapłacić – 4100zł nie chciała przejść przez móją kartę,
więc poleciałem ulicę dalej do banku. Grubsza pani zdążyła mi trzasnąć
przed pyskiem drzwiami i mimo mojego składania rąk
do modlitwy zza szyby nie zostałem wpuszczony (bank zamykał się wcześniej –
bo Sylwester).
Wróciłem więc w podskokach do RnR i umówiłem się z obsługą, że to oni
założą za mnie kasę (sic!) i zrobię im przelew,
po czym miałem odebrać gitarę u jednego z nich w domu. Za ten gest należy
się piwo dla kolegi Huberta – wtedy z RnR ;).
Ale co ja tu za pierdoły opowiadam…
Brzmieniowo:
Sam bas – wiadomo Jazz Bass. No, da się na nim ukręcić bardzo różne
brzmienia… Mój egzemplarz brzmi dość – wysoko i chłodno.
Nie żeby od razu mówić, że nie ma dołu czy coś, ale jest bardzo, bardzo,
mocno zaznaczona góra. Może to kwestia bardzo
cienkich strun, których używam. Trudno powiedzieć. Ogólnie bas brzmi bardzo
agresywnie ale i rasowo i szlachetnie. Bez problemu przebija się przez
inne instrumenty. Wystarczy jednak troszkę ściągnąć głośności na obu
pickupach i robi się już całkiem ciepło i kleiście.
Wielu ludzi lubi porównania z pierwowzorami tj. z jazzbasami z lat 70. Powiem
szczerze, że ja poza tą ostrością bzmienia
nie powiedziałbym, że ten mój egzemplarz jakoś szczególnie ustępuje tym
vintageowym. Dopalam brzmienie basu outboardowym preampem
glockenklanga. Znajomy, profesjonalny muzyk, po wypróbowaniu tego tandemu
stwierdził:
-’K…wa! Znam gości, którzy dali by sobie jaja uciąć za takie
brzmienie!’
Manualnie:
Jak pisałem wyżej – manualnie to najwygodniejszy bas jaki miałem okazję
trzymać w rękach.
To, że jest wygodny, stwierdza większość ludzi (nawet bez pytania o
wrażenia związane z wygodą). Wyjątkiem jest tu chyba tylko
Zakwas, który stwierdził, że gryf jest za gruby, oraz że boli go ręka od
grania na nim.
…a właśnie! Gryf! Gryf jest wyjątkowo gruby. Nie! Nie jest szeroki – jest
po prostu gruby i solidny, ale z jakiegoś powodu
gra się na nim łatwo, a ręka szybko ślizga się po lakierze (z pewnością
szybciej niż w przypadku mojego G&La, który też ma
klonowy gryf i high-glossowy finish).
Technicznie:
Trudno cokolwiek zarzucić temu basowi jeśli chodzi o wykonanie. Gdyby
przyjrzeć się bardzo dokładnie, to z tego co pamiętam,
pod lakierem na gryfie znalazły się mikroskopijne ślady czarnej farby, a na
główce, na wysokości kluczy znajduje się jedna
niezeszlifowana 'górka’ lakieru (wyczuwalna tylko kiedy przejedzie się po
niej palcem). Są to rzeczy tak marginalne,
że przypomniałem sobie o nich dopiero w momencie pisania tej recenzji (na
codzień nie zauważa się tego).
Gitarę przynoszę co jakiś czas do różnych lutników żeby ją obejrzeli
czy nie dzieje się nic złego, ale odsyłają mnie z
kwitkiem i patrzą jak na debila. Nie ma tutaj czego poprawiać ani czego
ustawiać. Wszystko jest w najlepszym porządku od
ponad 2 lat. Nie licząc regulacji menzury i gryfu przy zmianie strun i pór
roku – gitara nie wymaga żadnego serwisu.
Bas nie rozstraja się, nie trzeszczy, nie brzęczy i jest wiecznie gotowy do
gry.
Pewien basista z olbrzymim stażem i skillem, po solidnym ograniu tego basu,
doradził mi:
-’Nigdy go nie sprzedawaj.
Tekst bierze udział w konkursie na „najlepsze treści”
Tweetnij
W skrócie:
Plusy
– jakość wykonania
– kolor
– wygoda
– brzmienie
– polska firma
– niepowtarzalny bas
Minusy
– masa (jest wyjątkowo ciężki)
– jazzbass (jazzbasów ci u nas dostatek)
– (tylko) 4 struny, ale założę się, że można zamówić i piątkę
A progi są dobrze przycięte? Już 3 Nexusy w tym 2 JBN miały wystające
progi tak, że można sobie palce pociąć.
Nie wystają i nigdy nie wystawały. Jak ktoś trzyma gitarę na mrozie, albo w
nieogrzewanym magazynie/ciężarówce to progi mogą wyjść, bo drewno się
kurczy. Jeśli widziałeś w basie nexusa wystające progi, to założę się,
że to wina sprzedawcy/dostawcy/właściciela.
Przykro mi, ale nie. To wina lutnika.
No lutnika, nie wystawały nad podstrunnicę tylko za podstrunnicę. Z brzegu
końcówki i to czasem dość ostre. Takie rzeczy trzeba wyciąć równo albo
doszlifować. Albo nie nacinać rowków przez całą podstrunnicę:) A u Nexusa
już mi się nagminne wydało to niedopatrzenie.
Sorry, ale gdzie tu logika?
Spiłowanie progów po bokach to jedna z prostszych czynności jakie można
wykonać. Gość robi zajebiste basy i decydowałby się nagle, z jakiegoś
powodu, ich nie obrabiać… bo tak.
To tak jakbyście zamówili książkę w drukarni. Nakład by przyszedł cały
wykonany dokładnie jak chcieliście oprócz tego, że wszystkie okładki
przyszły w oddzielnej paczce.
Aha. Chodziło mi o to, że właśnie na boki wychodzą progi. Gdyby wyłaziły
do góry to już by była patologia.
Z resztą, o czym my gadamy. U mnie nie wychodziły i koniec.
Nie znam się ale jak za coś bierzesz kasę to powinieneś robić najlepiej
jak umiesz.
Spiluje samodzielnie – a jak pójdę na gwarancję to usłyszę, że
samodzielnie grzebalem i gwarancji nie ma ;-)??
Nie wiem, zapytaj go. Ja tam się logiki w tym nie doszukuję, może się
spieszył, albo co?
Ty masz problem, żeby w to uwierzyć, jak mniemam?
Kumpel kupił z drugiej ręki gitarę, kopię stratocastera robioną przez
Nexususa. Niestety linia strun nie pogrywała się z gryfem… w okolicach
kieszeni korpusu najcieńsze struny były zaraz przy samym brzegu a najgrubsza
od stawała od krawędzi że spokojnie jeszcze jedną by można zmieścić…:)
nie wiem czy to kwestia złego użytkowania przez poprzedniego właściciela
ale wygląda to na zły kąt osadzenia gryfu względem korpusu bądź mostka w
caly świat:P
PS. naszczęscie zwrócił tą gitarkę:)
Nie no, nie mam problemu z uwierzeniem. Po prostu dziwne mi się to wydaje 😉
To zapraszam do Wrocławia celem obejrzenia mojego Nexusa, który został
zrealizowany na zamówienie – od nikogo nie był kupowany (:. Albo Nexusa
Quniqa, np.
Mój już jest ogarnięty. Według p.Jacka moja gitara była trzymana w bardzo
kiepskich warunkach, co z resztą dało się zauważyć 😉 Nie jestem do końca
przekonany, czy lutnik jest w stanie zabezpieczyć wiosło przed każdymi
warunkami.
przecież oglądałem na grajmidole 🙂
A jesteś pewien, że ci nie wysechł po prostu palisander?
Aha :D. No spoko. W każdym razie te progi od nowości były tak słabo
ogarnięte, nigdy mi to jakoś nie przeszkadzało, ale tak czy owak – bas za
dość dużą gotówkę nie powinien mieć takich numerów :P.
Masz ode mnie pięć gwiazdek za to, że napisałeś, że gryf gruby. 😀
Jest piękny, its bjutiful.
Co do wystających progów – miałem Nexusa Shining 5 (kupionego od Kasi Lach,
b. basistki Formacji Nieżywych Schabuff) i nie było tego typu problemów.
Generalnie mam bardzo sympatyczny układ i kontakty z Jackiem K.
A to Jacek Ci naprawiał bas, jak Ci się ten cycek u dołu w nim złamał? O
ile dobrze pamiętam, to zostało zrobione tak, że praktycznie nic nie
widać…
Nie, to zrobił akurat Marek Leuto.
Miałem go (JBN) dawno temu w rękach i potwierdzam dwie rzeczy:
– wygodny
– dużo górki
🙂