W skrócie:
Plusy
– świetny stosunek jakość/cena w przypadku używanych
– bardzo wygodny
– zawodowe, [b]charakterystyczne[/b] brzmienie
– śliczny
– uniwersalna elektronika
– świetnie wykonany
Minusy
– taki sobie stosunek jakość/cena kupując nowy
– dwuczęściowy mostek – niewiele się z nim zrobi
– chwilami mulące brzmienie
– pasywny tryb wymaga baterii
– [b]charakterystyczne[/b] brzmienie
– konieczność konserwacji (chyba, że ktoś lubi się z tym bawić)
Za parę miesięcy minie mi trzeci rok z basem. Niewiele, ale zdałem sobie
sprawę, że przez ten czas zmieniałem 2 razy nagłośnienie (LDM, Yamaha,
teraz Hartke), mam drugi efekt (był Zoom B2.1u, teraz jest Sansamp)… A bas
od pierwszego dnia ten sam. I za każdym razem jak zmieniałem coś wokół
niego to coraz bardziej mi się skurczybyk podobał 😉 Jako, że po tym czasie
jestem gotów stwierdzić, że mam go ogranego to czas napiać recenzję, oto i
ona.
Zacząć należy od tego, że mój egzemplarz pochodzi z okolic roku 2001, ja
dorwałem go już używanego, a do dzisiaj ta seria ma już z dwie generacje
modyfikacji. Otóż
– mój ma drewnianą płytkę na elektronice, nowsze (ale jeszcze nie
najnowsze) mają plastikową
– najnowsza seria, której zdjęcia i opisy można znaleźć na stronie
Mayonesa ma zmieniony kształt korpusu (charakterystyczny nosek za mostkiem) i
elektronikę, mianowicie układ jest wzbogacony o dwuzakresową regulację
środka.
Jako, że starszą wersję naturalnie znam lepiej to na niej się skupię.
www.img153.imageshack.us/img153/714/zdjcia0050.jpg
Konstrukcja:
Korpus z drewna Amazaque – wyczytałem gdzieś, że jest to odmiana
afrykańskiego mahoniu (?). Gryf jest pięcioczęściowy,
klon-mahoń-klon-mahoń-klon, co po pierwsze jest ładne, po drugie utrudnia
wypaczenie się drewna. Podstrunnica palisandrowa Gryf jest przykręcany, ale
są też dostępne wersje neck thru body. regulacja pręta od strony główki,
dostęp do elektroniki od tyłu – w mojej wersji drewniana płytka utrudnia
wymianę baterii, w nowszych problem zniknął. Nieszczególnie dobrym
rozwiązaniem jest dwuczęściowy mostek – wygląda fajnie, pewnie nie wpływa
negatywnie na brzmienie, ale wymiana na standardowy most jest praktycznie
niemożliwa .
www.img515.imageshack.us/img515/5316/zdjcia0048h.jpg
Wygląd:
Przyznam, że dla mnie jest mało basów na których zawieszę oko – pomijając
oczywiście ich walory brzmieniowe, techniczne. Po prostu patrzę i mi się
podoba. Temu Mayonesowi się to udało. Jest ciekawie inny, kształt jest
delikatny, bardzo płynny, profilowany korpus sprawia wrażenie lekkości.
Ciepły brązowy kolor wykończony na matowo woskiem świetnie się prezentuje.
Kształt główki to typowy Mayones, jednym może się podobać, innym nie.
Typowe kropy-markery na gryfie, gniazdo na krawędzi, mostek dwuczęściowy
a’la Warwick (nowsze mają monolityczny). Górny róg jest dosyć pokaźny,
przez jego głębokie wysunięcie bas jest bardzo stabilny w każdym
ustawieniu, dolny nie utrudnia dostępu do progów, a nie szpeci jak kikutki
(których szczerzę nienawidzę) w GMRach .
www.img85.imageshack.us/img85/830/zdjcia0047.jpg
Wygoda:
Bas jest stabilny, nie leci w żadna stronę, seryjnie jest wyposażony w
straplocki, klucze shallera, które po 8-9 latach dalej chodzą płynnie i
długo trzymają strój. Rozstaw przystawek to tradycyjny Jazz Bass, więc
ktoś grający na tym sprzęcie poczuje się jak w domu. Podobnie ustawienie
potencjometrów jest bardzo intuicyjne, po chwili potrafimy na ślepo ustawiać
co chcemy, w czym pomaga charakterystyczny „klik” w połowie każdej regulacji
(poza głośnością oczywiście). Gryf to ani wyścigówka ani klocek. Jest
bardzo wygodny, po prostu ;). W parę chwil da się ustawić akcję strun
zgodnie z potrzebami – ja mam lekki fretbuzzik przy mocniejszym uderzeniu.
www.img28.imageshack.us/img28/104/zdjcia0046.jpg
Wykonanie:
Mayones woła niemało za ten kawałek drewna, przynajmniej odpłacając
wykonaniem – progi wzorowo nabite, gryf twardo siedzi na 6 śrubach, wszystko
równo, czysto – miło się na niego patrzy i na nim gra.
www.img214.imageshack.us/img214/478/zdjcia0045k.jpg
Elektronika:
Pasywne przystawki J-J firmy Mec, na aktywnej elektronice Mec-Bec2. Czyli
prawie Warwick. Regulacja głośności, balansu przystawek, EQ dół i góra.
Plus do tego przełącznik na tryb pasywny. Pierwsza uwaga, że jak nam padnie
bateria to przełączenie na pasyw nas nie uratuje – mimo, że nie korzysta z
baterii to bez niej nie zadziała. To dla mnie bezsens. Aktywna elektronika jak
to aktywna elektronika – obcina trochę jakości, ale samo EQ (działające
tylko w tym trybie) wyraźnie wpływa na brzmienie. Kiedy jeszcze korzystałem
z trybu aktywnego nie podchodziłem nawet do wzmacniacza chcąc przejść z
mułu do szklaneczki, wszystko miałem pod ręką. Same przystawki uznawane są
za mulące, nieszczególnie klarowne. Z tym muszę się przynajmniej
częściowo zgodzić. Prawdopodobnie elektronika będzie pierwszą rzeczą
jaką wymienię w tym wiośle, jednak na pewno części osób może się
spodobać.
www.img717.imageshack.us/img717/9770/zdjcia0044.jpg
Brzmienie:
Tutaj dostajemy wielki wachlarz możliwości – dane było mi pograć metal,
rocka, punka, jazzik, bluesa, reggae i w każdym z tych gatunków udawało mi
się trafić dobre brzmienie – nie idealne zawsze, ale jednak nie jest się
skazanym na jeden schemacik. Najbardziej pasował mi chyba właśnie w
jazzujących rzeczach – brzmiał bardzo czysto, spokojnie, z klimatem. Drobna
zabawa pokrętłami i bezproblemowo jadę na rockową próbę, naprawdę rasowo
grzmiąc.
Mimo, że da radę w nawalankach, nie da się ukryć, że nie jest to
instrument stworzony do czczenia szatana.
Mam ogólne wrażenie, że Amazaque połączone z Mecami powoduje chwilami
wręcz mułowate, trochę nosowate brzmienie. Jeśli dane mi będzie zmienić
elektronikę będę w stanie powiedzieć czego jest większa zasługa.
www.img641.imageshack.us/img641/8545/zdjcia0049.jpg
Podsumowanie:
Nowe wersje kosztują około 3000zł, co uważam za przesadę. Za 3k na
allegro można dopaść prawdziwe perełki, które Mayonesa nie zgniotą, ale
jednak przebiją.
Używane można dostać za 1300- 1700zł, jest ogólnie spory rozrzut cen, ale
wynika on z tego, że to jest sprzęt „pół-customowy” – wiele rzeczy można
zamówić w wielu wariantach, przy czym nam nic z tego bajeru kupując z
drugiej ręki.
Jest to szalenie efektowny, wygodny i dobrze brzmiący bas. Teraz, po 3 latach,
mając to doświadczenie z gratami, którego nie miałem kupując ten bas,
pewnie i tak znowu bym go wybrał mając podobną kwotę. Dziaduwa daje sporo
radości, a nawet kupując z drugiej ręki ma się dobry kontakt z producentem
– przedstawiając się w mailach jako właściciel ich wiosła (nie podając
żadnych numerów seryjnych) dostałem całkiem ładną zniżkę na
elektronikę (poprzednia poszła z dymem w wypadku, ale mniejsza o to) – pełen
profesjonalizm i kultura ze strony Mayonesa.
Warto go ograć i ocenić, czy to brzmienie nam pasuje, jeśli „siądzie” to
(używane) brać i się cieszyć!
aktualizacja: Bas sprzedałem, mam następny, więc mam jakiś prawdziwy
dystans do tego wiosła, co zmieniło się w moich odczuciach od tego
czasu:
Konieczność konserwacji – trzeba woskować, przecierać podstrunnice,
blablabla – jak ktoś chce plug n play bass niech zostanie przy tradycyjnym
lakierze 😉
Brzmienie jest naprawdę charakterystyczne – nie zgodzę się z osobami, które
twierdzą, że nie idzie się tym przebić przez kapelę. Da się, nie jest to
jakiś wyczyn nawet na nie-potężnych-gratach. Jednak drewno egzotyczne robi
swoje. Są rzeczy w których brzmi znakomicie i już mi go brakuje do nich, a
są takie, w których się nie sprawdzić i dla których go wymieniłem na
Fendera.
W skrócie:
Plusy
– świetny stosunek jakość/cena w przypadku używanych
– bardzo wygodny
– zawodowe, [b]charakterystyczne[/b] brzmienie
– śliczny
– uniwersalna elektronika
– świetnie wykonany
Minusy
– taki sobie stosunek jakość/cena kupując nowy
– dwuczęściowy mostek – niewiele się z nim zrobi
– chwilami mulące brzmienie
– pasywny tryb wymaga baterii
– [b]charakterystyczne[/b] brzmienie
– konieczność konserwacji (chyba, że ktoś lubi się z tym bawić)
we wszystkim się zgadzam;) świetny bas:)
Pics or it didnt happen! Szczególnie ciekaw jestem jak mostek może być
dwuczęściowy.
Zdjęcia dorzucone, niestety jakość komórkowa ;]
Mój Be nie cierpi na mulenie 😀 Struny mają 0,5 roku i pięknie wybrzmiewa.
Co do myku z pasywem i baterią, u mnie działa pasyw o ile wyczerpana bateria
jest w środku, po jej wyciągnięciu pasyw pada.
Grałem na Be5 Ex. Był całkiem wygodny, ale brzmienie było bardzo średnie.
Gdyby kumpel nie wyśmiał propozycji wygotowania strun może byłoby
inaczej.
No i całkiem nieźle się prezentuje.
Egzotyczne drewna mają to do siebie, że nieco mulą. Także Twoje wrażenie
wydaje mi się jak najbardziej na miejscu.
E – Skipi, wystarczy drucikiem połączyć + i – gniazda baterii. Obwód
będzie zamknięty i gra muzyka.
Na mułą w tym basie jest jeden sposób: zmiana basu 😛 Machoń tym bardziej w
odmianach egzotycznych muli, tak samo jak wszelkie bubingi ovangkole itd itp.
Taki urok tego drewna. A przystawki MECa z reguły dają dość zadziorny
sygnał więc nie wiem czy jakiekolwiek inne byłyby lepsze. Uwielbiam te basy
za wygode w slapie, ale brzmieniowo…. no ja nie lubię 😛
Greg ja cię bardzo proszę… mahoń.
a ja mam takie pytanko: konserwujesz o jakoś? tzn woskujesz i ewentualnie czym,
jak?:P
Co do stosunku jakosc/cena, osobiscie żaden inny bas na wstępie mnie tak nie
zachwycił brzmieniowo w tej półce cenowej, wszystkie spectoro-podobne
brzmiały identycznie i mi nie pasowały. Co do mitu o muleniu, gram pół roku
na jednych strunach i żeby brzmienie zamulic, muszę się nieźle postarac,
naprawdę ten bas ma kopa. Skłaniałbym się raczej w stronę 2-częściowych
mostów niż drewna, gdyż W-bridgea nie posiadam.
Adam – woskuje, woskiem 🙂 np u maczosa można dostać 😛
Tysięczny post, pod własną recenzją! polać mi 😀
A prawda to, że woskowanie zamula rezonowanie drewna? Słychać to na pierwszy
rzut ucha?
ja jestem pewnie głuchy, ale nie zauważyłem nigdy jakiegoś odczuwalnego
zamulenia po woskowaniu. Pewnie efekt jest mniejszy niż w przypadku historii z
pickguardem 😉
najwygodniejsze basy na świecie jak dla mnie. Ja mam Be-5 NTB i zawsze z
uśmiechem do niego wracam, bo on sam gra. Jedynym minusem jak dla mnie jest
waga- obojczyk i kark bolą po godzinie.
Dante a mógłbyś nagrać jak gada z sansampem (i podać jaki to model
sansampa)? a dokładnie to jakiś mięsisty przester 😀 byłbym ogromnie
wdzięczny 😉
tzn nie chodzi mi o napierdzielankę ;P chodzi mi o taki mruczący z lekkim
pazurem rockowy sound (nie wiem jak opisać ten dźwięk :D)
jak kiedyś siądę to nagram, ale zastrzegam, że to bas nie stworzony do
nawalania, brzmi to ale nie fenomenalnie 😉
edit: spoko, nagram dwa ustawienia na jakich gram, ocenisz czy to to czego
szukasz 😉
dodałem ostatni akapit, parę uwag mi się nasunęło po sprzedaży.
mogliśmy się w sumie zamienić bo chyba będę Tokaia sprzedawać ;p