W skrócie:
Plusy
j.w.
Minusy
j.w.
Dzień dobry,
Z góry zastrzegam, że nie będzie to zbyt długa ani zbyt szczegółowa
recenzja. Nie mam po prostu czasu. Ale może lepiej krótko niż wcale, bo
polskojęzycznej recenzji tego sprzętu nie spotkałem.
Kilka danych ze strony Thomanna: 110watts/4ohms (RMS), 1x 12″ speaker,
switchable 4 Bd.EQ, bright switch, boost switch, 9x DSP effects, headphone out,
line out, footswitch out (footswitch optional), external speaker output, CD
input. Dimensions: 440 x 400 x 320 mm (HxWxD). Weight: 16kg.
Cała reszta razem z dosyć dokładnymi zdjęciami pod adresem
www.thomann.de/pl/harley_benton_cb110x.htm
Co widać od razu i co sprawiło, że zainteresowałem się tym combem:
– sprzęt kosztuje tyle co trochę sensowniejszy piecyk do ćwiczenia w domu
(niecałe 600zł), za to moc i bogactwo funkcji z zupełnie innej bajki
cenowej,
– mimo powyższego gabaryt i waga stanowczo atrakcyjna co stawia go prawie w
jednym szeregu z GK MB150 (tylko cena caaaaaaałkiem inna) – a ja właśnie
czegoś takiego szukałem – małe, żeby można było trzymać w szafie w domu
a nie w mokrej piwnicy i lekkie, coby nie męczyć się zbytnio wożąc to na
dżemowanka to tu tam jak to mam w zwyczaju (koncertować już od ładnych paru
lat nie koncertuję, ale gdyby się zdarzyło, to też jak najbardziej przyda
się lekki sprzęt – nanosiłem się w życiu mojego 60 kg heada z
kolumną).
Recenzji jak wspomniałem jak na lekarstwo, kupić można toto tylko w
Thomannie, więc zaryzykowałem i zamówiłem. Trudno, najwyżej im odeślę i
trochę przy tym stracę.
Ale już wiem, że nie odeślę.
1) Rzecz najważniejsza – brzmienie. Jako posiadacz lampowej 180W głowy i
kolumny na Peavey Black Widow nie mam wielkich oczekiwań od 12 calowego
głośnika zasilanego tranzystorowym wzmacniaczykiem, ale porównałem go ze
wspomnianym GK MB150 i nie ma się czego wstydzić. Jest minimalna różnica na
korzyść GK, ale absolutnie nie warta 2000zł różnicy w cenie między tymi
dwoma piecami – właściwie wszystko to samo co napiszę za chwilę w tym
punkcie można powiedzieć o GK MB150. Oczywiście, nie ma co spodziewać się
głębokiego basu, bo z takiego pudełka się go nie wyciśnie. Jak ktoś lubi
szklanki, brzęczyki itd. atrybuty dźwięku przydatne np. w klangu, to tu
bardziej powinien być usatysfakcjonowany, ale też nie będzie to mistrzostwo
świata, bo wysokotonowca na pokładzie brak. Dla mnie to akurat plus, bo w
basie najbardziej cenię sobie średnie tony (wiem, że to zabawne wyznanie jak
na basistę) – w drugiej kolejności niskie, a wysokich zupełnie nie szanuję.
Brzmienie oczywiście rzecz gustu – np. gitarzysta obecny przy teście
stwierdził, że jemu brzmieniowo podoba się bardziej Harley niż GK MB150
2) Rzecz druga – moc. 110W brzmi dumnie i faktycznie usłyszymy się w
tradycyjnie napierniczającym składzie perka, gitara, bas, wokal. Grałem
nawet w większym składzie i też się przebiłem. Niestety, jak zwykle coś
za coś – gdy dochodzimy do ostatnich kresek po prawej stronie gałki Volume
zaczyna się bardzo słyszalna kompresja i spłycenie dźwięku. Może te 110W
to jest chińskie 110, a my na tyle mówimy 80? Tutaj GK MB150 ma wyraźnie
większe możliwości – no cóż, w końcu ma 40W więcej i to słychać.
I tu dochodzimy do ważnej kwestii: głośnika. W środku na pewno nie siedzi
żaden przyzwoity markowy potwór z żeliwnym koszem tylko raczej plastikowy
wytłoczak z membraną z tego samego papieru z którego dwie zmiany później w
tej samej fabryce ten sam Chińczyk klei lampiony. I to jest mój pomysł na
upgrade tego pieca jak już gwarancja wygaśnie – kupię porządną dwunastkę
o znacznie lepszym brzmieniu i efektywności i idę o zakład, że różnica
będzie kolosalna.
3) Funkcje. Bajka. Wyjścia, wejścia, delay, chorus (osiem ustawień),
rozbudowana korekcja, gain. Tutaj nasz Chińczyk kładzie GK na łopatki, mimo,
że nie ma canona. Efekty? Nigdy ich zbyt często nie używałem, ale cieszę
się że je mam i nie muszę plątać się o przystawkę, zasilacz, kabelki.
Chcę? Pstryk, włączony. Nie chcę? Pstryk, wyłączony. Wierzcie mi, fajnie
że są.
4) Wykon czyli estetyka. Bez zarzutu. Gałeczki chodzą z miłym oporem,
guziczki precyzyjne, solidny metalowy grill, rączka wygodna. Nie ma się do
czego przyczepić.
5) Wytrzymałość. Sprzęt mam od kilku tygodni, więc nie wiem czy okaże
się wytrzymały. Za tę cenę postanowiłem jednak zaryzykować. Dotychczasowe
doświadczenia z wymianą gwarancyjną w Thomannie mam bardzo dobre.
Reasumując: stosunek jakości oraz WAGI i GABARYTÓW do ceny rewelacyjny.
Oczywiście praw fizyki się oszukać nie da – infradźwięków tym nie
wytworzymy – ale żaden doświadczony basista nie będzie tego oczekiwał od
komba na 12″ głośniku o gabarycie 1/2 szafki nocnej. Niewielkie rozmiary
dają to, że kombo owe możemy wykorzystywać jako piecyk do ćwiczeń a od
czasu do czasu zabrać je gdzieś na dżem z kolegami z formacji innej niż
nasza macierzysta nie tykając naszego bazowego (i zapewne dużego i
ciężkiego) sprzętu.
W skrócie:
Plusy
j.w.
Minusy
j.w.
rzeczowa recenzja. zaskoczyła mnie trochę, ale na + 🙂
aż chce się kupić 🙂 bardzo pozytywna recka
Z twojej opinii wynika, że to dobry sprzęcik, ile wyszła całość z
przesyłką?
Czy na początek gry na basie poleciłbyś ten sprzęt?
Nie płaciłem za wysyłkę, bo zamawiałem jeszcze coś, a w Thomannie od
zamówień powyżej 200 EUR dostawa jest za darmo (zamówiłem kuriera za
pobraniem – najwygodniej jak dla mnie) – tak więc wyszło ca 585zł. Polecam
nie tylko dla początkujących, ale do niedużych składów i nie do metalu.
Dla mnie nieoceniona jest niewielka waga i małe rozmiary, bo nie chce mi się
dźwigać ciężkiego heada i potężnej kolumny.
„tylko raczej plastikowy wytłoczak z membraną z tego samego papieru z
którego dwie zmiany później w tej samej fabryce ten sam Chińczyk klei
lampiony.”
Hah 😉
Zastanowię się nad nim bo jestem akurat na etapie wyboru combo do basu, bo
teraz pierdzę na 30wacioku gitarowym i nie brzmi zachwycająco 😉
Chętnie bym go kupił, gdyż też nie chce dźwigać ciężkiego sprzętu na
próby i koncerciki, ale martwi mnie to, że lobię czasem grać dosyć ostrego
rocka i Metal…
Pisząc że nie nadaje się do metalu mam na myśli to, że w kapeli metalowej
garkarz gra na maksa, gitary z reguły są dwie a gitarmeni lubią też
odkręcić się na ful, na dodatek lubują się w ciężkim brzmieniu. Żeby
przebić się z basem przez taką parówę trzeba mieć solidną głowę, do
tego co najmniej 4×10 a nie małe kombeczko na dwunastocalówce…
Ja mam o tyle dobrze, że mogę podpiąć pod kolumienki estradowe combo i
wtedy dobrze mnie słychać, choć to nie porządny head. Tylko nie wiem czy z
line out sygnał jest tak dobrej jakości jak z głośnika comba, na pewno są
jakieś minusy
Mam ten sam piec, jestem w miarę zadowolony. Przebija się bez problemu na
próbie przez zespół, co dla mnie bardzo ważne, bo gram dużo partii, że
tak nazwę solo. A muzyka, którą gramy do lekkich nie należy (death/thrash).
Również myślę o wymianie głośnika na jakąś zawodową 12tkę. Pozdrawiam
i polecam. Cena jakość wypada wręcz z*ebiście.
Twoja recenzja bardzo zachęca do kupna sprzętu, wydaje się być wręcz
idealnym dla początkującego basisty dla którego jedynym wymaganiem jest
bycie słyszalnym wśród kapeli. Jedynym problemem dla mnie jest tylko koszt
wysyłki który wychodzi coś koło 100zł ;/
odbierz osobiście
Wysyłka kosztuje 20 EUR, więc bliżej 80zł – ale można skrzyknąć się
jeszcze z kimś kto chce coś kupić – bo zostaje tylko 51 EUR do dwustu które
zwalniają z opłaty. Dwa komplety strun i już masz brakujące 51 EUR…
No właśnie teraz szukam pośród znajomych kogoś kto się skusi na coś ze
sklepu.
@Moonchild – poszło na PW
Mam jedno pytanie. Czy lepiej kupić ten tutaj wymieniony piec czy może ten
http://www.thomann.de/pl/harley_benton_hbw150.htm?sid=0e4c79214d0e92b1c1e2544ddbee62b0?
Różnica tylko 100zł a jednak ten jest głośniejszy. ktoś miał może
okazje testować?
Nie testowałem, ale co widać to to, że ma większy głośnik – więc zapewne
będzie można na nim głębszy bas wykręcić; większą moc – więc powinno
być głośniej, chociaż tu zależy jeszcze dużo od skuteczności głośnika.
Sam się nad nim zastanawiałem, zwłaszcza że ma klinową obudowę co się
przydaje, ale waga – 31 kg – przeważyła na niekorzyść. Takiego kloca nie
tak łatwo nosić samemu.
Da radę przy dwóch gitarach i perkusji? Bawimy się w bluesowo-rockowe
klimaty 🙂
Da radę nawet do metalbandu, natomiast tak jak pisałem – brzmienie przy
takiej głośności mocno siada. Ale sporo zależy jeszcze od dwóch czynników
– umięśnienia perkusisty i jakości akustycznej pomieszczenia. Klimaty
bluesrockowe są – przeciętnie rzecz biorąc – umiarkowanie głośne, więc
zaryzykowałbym. Poza tym, jakby co – piecyk ma wyjście na dodatkową kolumnę
(najlepiej 4 ohm – wg informacji z Thomanna) – grają wtedy zarównio głośnik
w combie jak i ta dołączona kolumna. Podłączyłem taką w ramach
eksperymentu i dźwięk nabrał tak mocy jak i niskiego dołu.
Ja gram jadowity thrash/death i spokojnie się przebijam 🙂
Tylko, iż kompresorek w*rwia, heada napędzam paką 4*10, bo głośnik
trochę mało przestrzeni brzmieniu daje, ale jest spoko, dwa gigi na tym
zaliczone i do przodu.