W skrócie:
Plusy
+ nawet jako nowy jest tani, kosztuje obecnie ok. 600-650zeta. Używki czasami się pojawiają za <400, a jak dobrze się trafi to i taniej - mój kosztował, po odjęciu wartości akcesoriów z jakim go dostałem, ok. 300 złotych polskich, + niezły stosunek ceny do jakości. Co prawda to chinol za 6 stówek, ale progi ma nabite całkiem sensownie, lakier jest bez zacieków, siodełko też wkleili porządnie... Nie ukrywam że widziałem instrumenty za ponad 2x tyle wykonane znacznie gorzej, + cechy manualne sprawiają, że jest to idealny bas dla gitarzystów, którzy chcą bez zbytniego kombinowania poburczeć sobie na basie. Początkujący gracze, lub po prostu osoby o drobnej budowie, też docenią krótką skalę, wygodny gryf, wąsko rozstawione struny i mały ogólny pokrój basu, + prosta budowa powoduje, że możemy uczyć się na nim podstaw setupu i konserwacji, a niska cena sprawia, że jak coś spieprzymy, to nie będzie nam szkoda 😛 + w sam raz dla amatorów vintage-style,
Minusy
– to chinol za 6 stówek, ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. I nawet jak trafimy na dobrą sztukę, to trzeba w niej trochę pogrzebać,
– nie jest to instrument do grania jazz-funku paluszkami, i nie próbujmy udawać że jest inaczej,
– słabe wyważenie. Szeroki pasek trochę pomaga, ale tylko tyle,
– bas jest za duży na futerał do gitary, a za mały na basowy i bardzo w nim „lata”,
– moja sztuka nie jest czarna 😀
Witam wszystkich! Na początek historyjka jak ten niewyrośnięty chiński szatanek trafił w me rączki ;) Otóż jestem w zasadzie gitarzystą grającym na basie, na gitarze (akustyk, elektryk, chwilami nawet klasyk) gram ca. 15 lat, i zarówno techniki jak i podejście mam typowo gitarowe. Ale jakoś zawsze ciągnęło mnie do basu, czasem nawet na nim pogrywałem, mimo że nigdy nie dorobiłem się swojego na własność. Aż wiosną roku bieżącego okazało się, że „wirtualny znajomy” z innego forum po raz n-ty próbuje sprzedać EB-0, którego odziedziczył za długi po kumplu, a który (Epiphone, nie kumple :P ) u niego leży i rdzewieje. Co prawda dłuuugo lekceważyłem EB-0, bo zawsze wisiały takie tanie paździerze w kącie, ale kiedyś wreszcie wziąłem go do ręki i… i stwierdziłem że basu i tak potrzebuję tylko do ćwiczeń dla własnej satysfakcji, a ten odpowiada mi idealnie i wygodą, i niską ceną. Więc ustaliliśmy finalną kwotę, i po paru dniach dostałem paczkę w składzie: 1. gitara basowa Epiphone EB-0 kolor hellish cherry :P 2. futerał Rockcase 3. dwa paski, futrzana podkładka pod pasek, zwitek strun oraz kilo brudu, rdzy i innego dziadostwa :D Więc przechodzimy do części właściwej: SUCHE FAKTY: – model: Epiphone EB-0, – konstrukcja: bolt-on, – korpus: mahoń („machoń”?), grubość 42mm, – gryf: mahoń, – profil gryfu: na pewno nieco grubszy od bass-slim-tapera jaki jest np. w Thunderbirdach, ale nadal fhui wygodny. Bardzo podobny manualnie profil mają gitary z serii Epiphone G-400. – podstrunnica: palisander, – menzura: 30,5″, – progi: 20, – kolor korpusu: hellish cherry 😀 (druga wersja to satan black 😀 ) na błysk, – klucze: otwarte, srebrne, – mostek: klasyczny gibsonowski model do basu na 3ch śrubach, rozstaw strun dokładnie 17,3mm (ME GUSTA!), srebrny – pickupy: 1x humbucker Sidewinder – potencjometry: 1vol + 1tone, – uchwyty paska: srebrne, – długość całkowita: 108cm, czyli za dużo na futerał do gitary, sporo za mało na bas… – waga: 4,1kg wraz z paskiem i strunami 45-105, – wg numeru seryjnego, wyprodukowania w grudniu 2007r w fabryce Unsung China. OGARNIĘCIE BASU: Instrument przyszedł do mnie w następujących stanie technicznym: – lakier wyglądał jakby koty ostrzyły na nim pazury, – pickguard był kiedyś zdjęty i wkręcony na nowo, bo nie zgadzały się otwory po śrubach, – gałki były nadłamane, a dodatkowo tone ledwo się trzymała, – ktoś rozkręcał bas do zera (lub próbował to zrobić), widać było ślady źle dobranej końcówki na śrubach od humbuckera i tych od płytki gryfu, – podobnie rozjechane były śruby od mostka – śrubokręt był wyraźnie za cienki, – podstrunnica była czymś poczerniana, bo zostały ślady koło progów. Do tego była sucha jak ziemia w Somalii, – nakrętki kluczy były niedokręcone, co sprawiało że trzpienie nie były idealnie prosto. Mechanizmu chyba też nikt nigdy nie smarował, – część progów była lekko sklepana, ale co ciekawe w jakiś dziwnych pozycjach (np. 11?!?), – struny miały ponoć ze 4 lata, i żyły własnym życiem, – bas był czyszczony ostatnim razem chyba jeszcze w sklepie jako nowy… Instrument został więc rozkręcony do zera, o czym świadczy poniższe foto: A jak już go rozbebeszyłem, to postanowiłem zrobić sobie lekkiego customa. Jestem bowiem mechanikiem-amatorem, poza gitarami przez xx-lat dłubałem w rowerach, więc papier ścierny, śrubokręt i młotek mi niestraszne 😛 Ostatecznie: – wyszlifowałem kieszeń gryfu, chociaż jej stan był zaskakująco dobry, bez dziobów lakieru i kawałków papieru ściernego 😛 – zrobiłem lekki szlif progów, na tyle na ile da się go zrobić „po domowemu”, – zaimpregnowałem podstrunnicę na czarno, bo i tak była w stanie urągającym przyzwoitości, – przeniosłem zaczep paska i ogólnie wymieniłem zaczepy na inne, bo oryginalne bardzo słabo trzymały pasek (miałem zapasy z jednej starej gitary), – zmieniłem gałki, za które posłużyły mi… oryginalne zaczepy, lekko tylko rozwiercone pilniczkiem 😀 – bas zyskał nowe markery – z czego, to tajemnica 😉 Układ jest lekko wymuszony, bo miałem ich tylko 6. Co ciekawe, sam go wymyśliłem, a potem zauważyłem niemal taki sam w pewnym customowym japońskim ESP 😉 – wymieniłem niemal wszystkie śruby na nowe, bo stare i tak nadawały się do kosza… – zmatowiłem lakier gryfu (jest na to bardzo fajny patent home-made), – założyłem struny 45-105, strój standard E. TU UWAGA – nie wiem jak przy rozmiarze 95 lub 100, ale 105ka nie chciała przejść przez klucz i musiałem zdjąć kawałek owijki, – cała gitarka została wyczyszczona, mechanizm kluczy nasmarowany, cavity ogarnięte bo był tam chlew, i tak dalej… Efekt: WYGODA: Przyznam – jestem fanem „rogatego” kształtu SG, i posiadam takową gitarę. Co prawda Solid Guitar ma swoje wady, ale i tak zalety są dla mnie wystarczające, żeby przymknąć na w/w wady oko. Bas ma bardzo wygodny gryf, o szerokości 38mm na siodełku. W połączeniu z krótką skalą i wąskim rozstawem strun na mostku (odległość E-G 52mm przy standardowych 58-60) jest to idealny „bas dla gitarzysty”. Czyli kostka + powerchordy 😀 Palcami też oczywiście da się zagrać, ale trzeba być dokładniejszym niż przy „normalnym” basie przez węższy rozstaw strun. Co prawda progów mamy tylko 20, z czego dwa ostatnie są raczej średnio dostępne, ale nie ukrywajmy, nie jest to „bas solowy”. Na siedząco gra się wygodnie, chociaż jak wspomniałem kształt SG jest specyficzny, trzyma się go odmiennie do klasycznych, opartych mniej lub bardziej na Fenderach. Na stojąco natomiast czuć słabe wyważenie basu. Jest gdzieś pomiędzy SG w wersji gitarowej, a pełnoskalowym EB-3. Sam przeniosłem uchwyt paska na koniec „różka” ale jest to raczej kwestią moich preferencji, bo tak samo mam w gitarze, i nie lubię pasków mocowanych do podstawy gryfu. Aczkolwiek samo wyważenie zmienia to w minimalnym stopniu. BRZMIENIE: Jak to ktoś zgrabnie napisał, nawet chyba na tym forum, „EB-0 to muł, ale taki fajny muł” 😉 Próbek nie dam, bo jaki jest sens wrzucania pierdzącego domowego piecyka nagrywanego telefonem, albo wpiętego w zintegrowaną kartę graficzną? No właśnie, ŻODYN. Na YT jest kilka fajnych testów Epiego, więc można sobie tam posłuchać co mniej-więcej ten bas sobą reprezentuje. Więc ta część z konieczności będzie znacznie krótsza niż być powinna, za co mam nadzieję wybaczycie. Tym bardziej, że pisanie elaboratów nt. brzmienia basu wartego tyle co jeden sensowny przetwornik, z założenia mija się z celem 😛 OCENA – daję w odpowiednich polach. PODSUMOWANIE: Mam nadzieję, że opinia komuś się przyda. Mam jeszcze kilka fotek, ale dużo lepsze można znaleźć na necie, więc nie widzę za bardzo sensu ich wrzucania. Mam nadzieję, że teścik, mimo oczywistych braków (próbki brzmienia not existed 😛 ), okaże się dla kogoś przydatny. Zwłaszcza, że podałem w nim kilka informacji jakie jest raczej trudno znaleźć (np. dokładna długość, waga, itp.) gdzie indziej. Miłej lektury 😉
W skrócie:
Plusy
+ nawet jako nowy jest tani, kosztuje obecnie ok. 600-650zeta. Używki czasami się pojawiają za <400, a jak dobrze się trafi to i taniej - mój kosztował, po odjęciu wartości akcesoriów z jakim go dostałem, ok. 300 złotych polskich, + niezły stosunek ceny do jakości. Co prawda to chinol za 6 stówek, ale progi ma nabite całkiem sensownie, lakier jest bez zacieków, siodełko też wkleili porządnie... Nie ukrywam że widziałem instrumenty za ponad 2x tyle wykonane znacznie gorzej, + cechy manualne sprawiają, że jest to idealny bas dla gitarzystów, którzy chcą bez zbytniego kombinowania poburczeć sobie na basie. Początkujący gracze, lub po prostu osoby o drobnej budowie, też docenią krótką skalę, wygodny gryf, wąsko rozstawione struny i mały ogólny pokrój basu, + prosta budowa powoduje, że możemy uczyć się na nim podstaw setupu i konserwacji, a niska cena sprawia, że jak coś spieprzymy, to nie będzie nam szkoda 😛 + w sam raz dla amatorów vintage-style,
Minusy
– to chinol za 6 stówek, ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. I nawet jak trafimy na dobrą sztukę, to trzeba w niej trochę pogrzebać,
– nie jest to instrument do grania jazz-funku paluszkami, i nie próbujmy udawać że jest inaczej,
– słabe wyważenie. Szeroki pasek trochę pomaga, ale tylko tyle,
– bas jest za duży na futerał do gitary, a za mały na basowy i bardzo w nim „lata”,
– moja sztuka nie jest czarna 😀
Przyzwoita recenzja. Bas miałem sprzedałem i cieszę się z tego:)
Dziękować 😉
Na zrobienie lepszej niestety nie mam sprzętu – czyli sensownego aparatu
(aczkolwiek duuuże fotki EB-0 można bezproblemowo znaleźć na necie, a na
Thomannie jest nawet widok 3D) no i jakiegoś znośnego piecyka żeby zapodać
„prupki”.
W ogóle jeśli ktoś ma uwagi do samego tektu, zgłasza poprawki bo zauważył
błędy, albo uważa że czegoś brakuje, to zapraszam do dyskusji 😉
Szlif progow domowym sposobem – ciekawe – jakieś szczegoly:)?
Ogólnie progi były zużyte dość nierówno, w tym jak wspomniałem w kilku
dość rzadko „zużywających się” pozycjach (11? Ktoś na tym grał jakieś
D# albo G#?), więc coś trzeba było z tym zrobić bo strasznie
brzęczało.
Miałem wcześniej kilka gitar na których mogłem testować różne techniki
konserwacyjno-regulacyjne, i próbowałem paru rozwiązań – papiery ścierne
na różnych podkładach, pilniczki, osełki kamienne, i ostatecznie wyszło mi
że najlepiej jest to zrobić … osełkami do dłut. To zestaw grubych płytek
z tworzywa z doklejonymi płaskimi powierzchniami trącymi z metalu różnej
gradacji (coś jak bardzo płaskie, duże pilniki), nawet nie jestem teraz
pewien skąd się wzięły w u mnie w domu.
Wiem, nie jest to pr0-sprzęt i pewnie kilku znawcom tematu właśnie teraz
stają włosy na du…. znaczy głowie 😀 Ale jak się zrobi to z odpowiednią
uwagą (no i pewną wprawą, nie ukrywam), to efekt może być naprawdę
satysfakcjonujący. Co prawda nie uzyskamy w ten sposób nie wiadomo jakiej
dokładności, równości i gładkości, ale…*
Technik wykonawczych nie podam, zresztą co ja będę tłumaczył jak się
szlifuje progi komuś kto się tym jak widzę zajmuje na zawodowym poziomie
😉
*oczywiście jakbym miał pr0-instrument, to dałbym go do pr0-serwisanta żeby
pr0-narzędziami zrobił pr0-serwis, ale w tym przypadku cena pr0-setupu
zbliżyłaby się do wartości basu 😛
Z tego że sprzedałeś czy z tego że miałeś basa ? 😀
Co by nie pisać jestem na NIE dla chińszczyzny 🙂
A ja nie mam takich uprzedzeń 😉
Tzn. wiadomo, na pewnym poziomie nie ma już czego szukać w wyrobach „Made in
ChRL” ale z drugiej strony trafiają się czasami solidnie wykonane / brzmiące
serie z bardzo fajnym stosunkiem cena / jakość – np. Squier VM w basach, czy
Epiphone Custom Prophecy w gitarach.
Sam zresztą mam w/w Epiego, dokładnie model GX (wersja z pickupami
Gibsona):
I powiem tyle, że jest wykonany (lakierowanie, fretwork, dopieszczenie detali)
LEPIEJ niż oryginalny SG Gibola, a łoi wcale nie gorzej. Natomiast kosztuje
połowę tego – co prawda porównywałem do wersji Faded a nie ’61 (a już tym
bardziej Custom), ale zawsze. Jednocześnie ogrywałem też np. koreańskie
Deany czy tajwańskie Yamahy z nowszych serii, i też poległy.
Może to efekt tego, że mój egzemplarz jest z początku produkcji tej serii,
gdzie Epiphone wyraźnie mocniej się starało niż na jej końcu, może
trafiłem na jakąś lepszą sztukę? Nie wiem. Ale fakt pozostaje.
Jasne że wolałbym mieć oryginalne Gibole SG Custom (taki białas z 3ma
pickupami) i EB-0 (najchętniej w rzadkiej wersji „violin-head”) ale… po co?
Te które mam wystarczą mi do domowego hałasowania, a kosztują ułamek
ułamka tego co oryginały 😉
A tu kolega ma rację. Cenowo na pewno prezentują się lepiej. W reku miałem
tylko z chińczyków Fendera, Jaguar Modern Player. On mnie nie przekonał ale
niedawno pojawiła się recenzja też Fendera, chyba Precision Modern Player, i
właściciel sobie chwali owo wiosło. Jeszcze kilka lat i nie będziemy mieli
wyboru, wszystko będzie Made in China a patrząc na ten kraj pewnie i
niektóre linie gitar będą genialne. Ale na tą chwile ja osobiście odrzucam
naklejki Made in china 🙂
Kurcze.
Dzisiaj dostałem propozycję nabycia takowego instrumentu za naprawdę psie
pieniądze ido tego na raty.
Jadę obejrzeć 😀
Edit. No i po wszystkim. Już mam u siebie. 200, 00zł i jeszcze rozłozone na
raty.
Stan sklepowy. Kupiony w 15.02.2010r. w sklepie ABIX w Olkuszu. Nówka sztuka.
Preleżał w oryginalnym opakowaniu od dnia zakupu. Do basu dostałem nawet
paragon ze sklepu i kwit gwarancyjny!!
Glacman odkupię za 300 gotówką 😀
No to za poldarmo. Gratulacje 😉
PS. Burak czy czarnuch? Bo jak drugi to cie nie lubię 😛 Chyba ze będziesz
chcial odsprzedac, to baaardzo lubię 😀
PS2. Sorka za brak polskich znakow.
Gdzie, pierwszy byłem 😛 Oczywiście pod warunkiem ze to czarny, czerwonego
sobie bierzcie 😛
A w ogóle to co na to właściciel? Czekamy na słitfocie i parę słów
pierwszego wrażenia 😉
Nie sprzedam.
Burak.
Dzisiaj dostanie nowe struny, Bo tamte są „od nowości”.
Edit. Strasznie nie wyważona gitara. Siodełko do wymiany na pierwszy ogień –
tani plastik.
Plastik jak plastik, ale ja ze swoim problemow (w sensie blokowanie strun czy
inne takie) nie mam, samo siodełko też jest wklejone równo więc nie
widziałem potrzeby zmiany. Chociaż jak kiedyś będę miał za dużo czasu (i
chęci), to coś wymyślę w tym temacie 😉
A co do niewyważenia – SG tak ma. Wszystkie te „zwykłe” paski z tworzywa,
nieważne czy „no-name za browara” czy „pr0-super-firmowe za 5 dyszek”, się
nie nadają bo są za wąskie i za śliskie.
Albo zaopatrz się w szeroki pasek podbity skórą / szorstkim materiałem /
futrem 😀 albo… zrób go sobie sam. Jako podstawa wystarczy w/w zwykły
pasek, a resztę materiałów znajdziesz na dnie szafy, albo kupisz za grosze w
pasmanterii.
Ja tak już dwa zrobiłem (i chyba szykuje się trzeci), jak będę miał
chwilę to mogę skrobnąć instruktaż 😉
Już mam. I szeroki i wąśki i ze skóry.
Mam zamiar pobawić się z „elektroniką”. Stare EB-) Gibsona miały trochę
inną niż ma Epiphone.
Swojego EB0 kupiłem za podobne pieniądze- około 300zł i udało się go za
tyle samo sprzedać, stąd ta radość. Wielki plus dla gitary za to że trzyma
cenę:P
W tym basie bawiłem się wysokością pickupa i tymi małymi śrubkami i
powiem szczerze że po kilku próbach można uzyskać coś o nazwie brzmienia:)
gdzieś miałem jakieś próbki tego basu więc jak znajdę to podrzucę:)co do
niestabilności to koledzy już znaleźli rozwiązanie:)
Slapować faktycznie ciężko, ale jazzowe palcowanie na basach z humbackerem
pod gyfem jest cudne. Mój Tele-bas z takim układem zachowuje się cudnie, gdy
grać na nim jazzowo czy funkowo, naprawdę przyzwoici udaje kontrabas 🙂
Jasne że pewnie się da, ale jednak ten bas czuje się najlepiej w trochę
innych klimatach.
Chociaż… jak czytam to forum, to dochodzę do wniosku, że na takim
Jazz-basie można dobrze zagrać (i dobrze zabrzmieć) wszystko, od disco po
mathdeathmetal ;D
Wrażenia po wczorajszej próbie.
– Jak się pokręci gałkami we wzmacniaczu to taki muł nie jest.
– Da się zagrać i ostrzejsze kawałki.
– Jest cichszy od Squiera Jazz Bassa (pickupy standardowe w obu
instrumentach)
– i co mnie najbardziej zdziwiło …. łatwiej się sprzęga niż Jazz
Bass.
Ogólnie, to pięknie się obydwa basy prezentują razem.
Widziałem kiedyś (ze dwadzieścia lat temu) taki „domowy” patent:
– baza: stół lub biurko
– na tym: szyba wyjęta z „meblościanki”
– na tę szybę nałożony (powiedziałbym nawet naciągnięty) papier ścierny
(z rolki) o odpowiedniej gradacji
W tym patencie to nie pilnik czy papier ścierny jest „częścią ruchomą”, a
gryf.
Pręt napinający był naciągnięty tak, aby gryf był w jak najbardziej
„płaskiej” pozycji, sodełko i klucze zdemontowane.
No i resztę łatwo odgadnąć: delikatnie i powoli przesuwając gryfem po
powierzchni ściernej niwelujemy w miarę równo wszelkie „wgniecenia” w
progach.
Brak uniwersalności takich pickupów to powszechny mit. Technika
palcowania/kostkowania zmienia radykalnie brzmienie, nie wspominając o
ustawieniu potencjometru barwy. Ton na 50% i palcowanie koło 17-20 progu daje
kontrabasowy sound, ton w pełni otwarty i szarpanie pod mostkiem i mamy
fajnisty klekot. A przynajmniej tak jest w moim basie.
Gdyby dało się regulować wysokość tego Sidewindera, byłby głośniejszy.
Dlatego pod tym względem wygrywa rozwiązanie Fendera – mudbucker w Telebasach
jest regulowany.
To akurat nic dziwnego, humbuckery pod gryfem o wiele łatwiej sprzęgają, bo
dźwięk jest gęstszy. 🙂