Ibanez ATK310
W skrócie:
Plusy
-„Podrabianie” charakteru StingRaya
-Elektronika
-Całkiem niebanalny wygląd, łącznie z fantastycznym kolorem
-Sustain
-Solidnie trzyma strój
-Klapka baterii
-Gryf pozwalający osobom przesiadającym się z „piątki” na lepsze wyczucie
Minusy
-Bardzo nietypowy, szeroki gryf
-Waga
-Jakoś jednak za mało miejsc do podparcia kciuka
-Nie brzmi bez wzmacniacza
-Dźwigienka przepinania cewek mogłaby być większa
Oto moja druga recenzja gitary basowej. Znów raczej nieobiektywna, ale i tak
lepsza, bo przybyło mi lat, doświadczenia, basów i zmarszczek na czole.
Na początku przypomnę – nie jestem basowym wymiataczem, więc jest to
najzupełniej możliwe, że moje opinie wciąż nie pokrywają się z
obiektywną rzeczywistością.
Piszę to, co myślę.
Zapraszam na recenzję basu:
Ibanez ATK310
Jest to instrument produkcji indonezyjskiej, czterostrunowy i nie do końca
typowy. Jest w nim wiele cech, które mnie urzekają i sprawiają, że
ewentualna sprzedaż będzie strasznie bolesna.
Na początek jednak…
Dane techniczne:
Elektronika: Aktywna – 3-zakresowy aktywny Eq z montażowym potencjometrem
skuteczbości
Liczba Strun: 4
Liczba i typ Progów: 24 Medium
Skala: 34″ (864 mm)
Przetwornik Mostkowy: Ibanez ATK „Triplebucker”
Korpus: Solid Body; materiał – jesion; wykończenie: poli (kolor: Mint
Green)
Maskownica: 3-warstwowa
Mostek: ATK; materiał – mosiądz
Gryf: Bolt-on; materiał: klon-klon- klon z prętem
Siodełko: tworzywo
Podstrunnica: Palisander + markery z tworzywa
Kontrolki: Volume, 3 Band EQ, przełącznik cewek
Stroiki: Ibanez, otwarte
Hardware: chromowany
Cena nówki: ~ 1999zł
Testowano z:
Struny:
-D’Addario EXL 160 Nickel Round Wound Light Gauge (.045 .065 .080 .100)
Wzmacniacze:
-Randall RB30XM
-Procesor Korg Tone Works AX5B
Co widać?
Nie ukrywam, pierwszą rzeczą, która „uderza oczy” jest kolor.
Zielonkawy.
Szpitalny.
Majtkowy.
Cóż, dla niektórych to może być problem, dla mnie nie – przez ten kolor
bas wygląda bardzo funky i kolor ów kontrastuje z dość nietypowym
kształtem basu, który sprawia, że instrument wygląda nieco…
nieproporcjonalnie. Choć menzura jest standardowa, bas zdaje się mieć
krótszy gryf, a to wszystko z powodu masywnego korpusu i
szerokiej podstrunnicy. Jego kształt przywodzi na myśl wariację na temat
klasycznych wioseł Fender i MusicMan. Główka z dziwnie rozmieszczonymi
kluczami kojarzy mi się z sympatycznym szczerbatym aligatorem.
Dalsze oględziny ukazują kilka podstawowych cech wizualnych instrumentu,
zwłaszcza zaś – jeśli ktoś przegapił od razu – wielki, prawie
trabenowski (który równie mocno przenosi drgania na korpus, choć z pozoru
tego się nie czuje) mostek. Optycznie zatem gitara prezentuje się doskonale i
niebanalnie.
Póki co, do materiałów użytych przy budowie tego instrumentu nie mam
większych zarzutów. Gryf wygląda ładnie, choć jeden z trzech kawałków
klonu jest nie do końca dopasowany usłojeniem do pozostałych. Główka
natomiast zdaje się mieć top z jakiejś droższej odmiany tego drewna, nieco
przypominając klon płomienisty i wygląda cudownie, choć lakier z boku jest
znacznie cieńszy. Nie uważam tego za wadę, ale zwraca to uwagę. Gryf jest
doskonałej jakości, twardy jak skała i odporny na zmiany temperatury czy
różne pozycje, w jakich instrument spoczywa. Progi nabite są bardzo dobrze
na ładnej podstrunnicy, siodełko jest solidne, markery również. Jesionowy
korpus pomalowany jest niemal nienagannie (malutki, dosłownie wielkości
łebka od szpilki fragment podkładu od nowości wychodzi spod lakieru w mało
widocznym miejscu). Klapki baterii i elektroniki wstawione są dobrze, nic nie
haczy. Mostek – takie samo cudo, jak w Trabenie. Piękny chrom. Znów można
świecić po oczach ludziom za pomocą odbitego światła, a kolorystyka
całości także kojarzy się z radosnymi samochodami z lat 50tych.
Obsługa:
Instrument jest ciężki. Korpus jest masywny, szeroki i
gruby, a jesion, jak wiemy, do najlżejszych drewien nie należy. Przez to bas
potrafi zmęczyć, choć jest doskonale wyważony. Pickup ma na górnej
krawędzi dwa wgłębienia na śruby, które nadają się do podpierania
kciuka, ale oprzeć go gdzie indziej już ciężej – maskownica posiada
krawędź pod kątem 45 stopni do płaszczyzny korpusu. Jeśli lubimy
przymulić, można oprzeć kciuk na gryfie. Pokrętła i przełącznik
znajdują się w jak najbardziej dogodnych miejscach, tak więc nie ma żadnych
trudności z regulacją parametrów. Gniazdo kabla zainstalowane jest na
krawędzi korpusu, w optymalnym miejscu, ale stawia opór i trzeba się
wysilić, by wpiąć kabel. Tak samo jest też przy wypinaniu, co poczytam
raczej za zaletę, bo nie ma mowy o przypadkowym rozerwaniu membran
głośników i bębenków usznych za pomocą niesławnego strzału. Klapka
baterii jest tym, co uwielbiam w tym basie – zamontowana jest na zawiasach
komory na baterię, więc gdyby bateria się wyczerpywała szybko (nie wiem,
jak wygląda zużycie ogniw, wciąż „jadę” na jednej, nie ma problemu by
błyskawicznie ją wymienić.
Mostek to klasa sama w sobie i znak rozpoznawczy tego basu. Rowki pod
kowadełkami strun E i G zapobiegają ruszaniu się tychże na boki. Pozostałe
dwa zostają zawsze miedzy nimi, więc całość jest zabezpieczona i można
szarpać czy kostkować jak potępieniec – nic nie drgnie. Bas posiada dwie
możliwości zakładania strun: body-thru oraz klasyczne szczeliny do
zahaczenia; stosuję tę pierwszą technikę i struny wybrzmiewają naprawdę
długo.
Pozornie, gryf nie jest ani specjalnie wygodny, ani szybki, szczególnie jeśli
weźmie się instrument do ręki po grze na typowym basie. Po pięciu minutach
gry albo znienawidzi się go, albo przyzwyczai, ale podejrzewam, że nie jest
to instrument dla drobnych dziewcząt z małymi dłońmi. Dla mnie,
przestawienie się na ten bas to kwestia chwili i już potrafię na nim zagrać
w miarę szybko. Z drugiej strony jednak, osoba, która zawsze miała
„piątkę”, ale chce zrezygnować z jednej struny powinna być zachwycona
Ibanezem ATK310, ponieważ ten gryf znacznie lepiej pozwoli jej wyczuć
instrument. Progi są idealnie do niego dobrane. Klucze w stylu vintage
trzymają strój jak matka trzyma dziecko w czasie wojny. Ze wszystkich moich
basów ten najmniej skłonny jest do rozstrajania się, także dzięki
solidnemu gryfowi. Wyjąłem go z pudła – był nastrojony. Zostawiłem oparty
o gryf – trzymał strój. Poleżał w futerale – też czyste EADG.
Trzyzakresowy EQ i cudowny „pstryczek” (ciut za mały, przez co jest wrażenie,
że może łatwo się uszkodzić) przepinania cewek pozwala na bardzo
precyzyjną kontrolę brzmienia, znacznie subtelniejszą niż zrywającym
dachówki Trabenie Neo.
Brzmienie:
Pierwsza próba instrumentu wypadła w moim przedpokoju. Wyjąłem combo z
mojej nory, wpiąłem bas, siadłem sobie na wzmacniaczu i jazda. Ciekawe
wrażenia, od razu mi się spodobał. Po zapoznaniu się z pstryczkami, nie
mogę wyjść z podziwu nad uniwersalnością tego basu.
Brzmienie?
Cóż, zacznę od tego, że bas raczej słabiutko brzmi z dechy. Korpus jest
chyba po prostu zbyt masywny, żeby instrument dobrze wybrzmiał „na
sucho”; ma się wrażenie, jakby próbowało się wydać dźwięki z
wyposażonego w struny nagrobka. W połączeniu z masą, uświadamia nas to,
że nie jest to bas dla podróżujących i lubiących grać bez pieca
muzyków.
Po podpięciu do wzmacniacza jednak… Rany, to w sumie trzy wiosła w jednym! Bas
posiada wspomniany wcześniej przełącznik do przepinania cewek humbackera, a
jest ich, uwaga, trzy! Jak w porządnym StingRayu. Ów niesamowity
„triplebucker” posiada trzy tryby pracy. Malutka dźwigienka koło mostka
umożliwia ich zmienianie.
W pozycji „w stronę gryfu”, uaktywnia się pojedynczą cewka
bliżej gryfu, w celu osiągnięcia brzmienia w typie vintage. Brzmienie
rzeczywiście jest typowe dla jednej cewki, ale czego w nim nie słyszymy, to
brum – środkowa, fantomowa cewka także w skrytości pracuje, znosząc
wszelkie przydźwięki i szumy! Niespodzianka! Efekt – przy odpowiednim
ustawieniu Eq, bas przypomina nieco precla.
Środkowa pozycja włącza dwie skrajne cewki, działają one
w tym trybie osobno. Daje to brzmienie podobne pojedynczej cewce, ale nieco
pełniejsze i jaśniejsze. Jeśli gramy kostką, to ustawienie jest idealne dla
nas.
W pozycji „w stronę mostka”, z naszego trzycewkowca powstaje
agresywny humbucker, rodem ze StingRaya, może nie najwyższego, ale całkiem
dobrego. Nie jest to niedopowiedzenie. Bas warczy zupełnie jak stara, dobra
„Płaszczka”, osoby która nie musi na codzień brać tabletek
łagodzących objawy audiofilii można całkiem skutecznie zmylić tym
brzmieniem.
Do tego dochodzi wspomniany wcześniej 3-punktowy Eq o znacznie subtelniejszym
niż Traben działaniu, pozwalający jeszcze lepiej kształtować brzmienie.
Posiada on montażowy potencjometr pozwalający regulować czułość.
Podejrzewam, że warto z niego skorzystać w momencie wymiany strun na jakieś
innego typu. Bas może aż zgrzytać górką, ale może też wgnieść w
ścianę dołem. Podkręcenie środka daje solidną porcję funku, ale co
najciekawsze, ustawienie dołu na +20% i górki na maksimum przy jednoczesnym
obcięciu środka o odrobinę daje supergroźne deathmetalowe brzmienie, które
jest selektywne i się przebija!.
Do czego?
To jest bas stworzony do slapowania – mówiłem, że gada jak StingRay.
Dzięki wszechstronności jednak, bas nadaje się świetnie do wszelkich innych
stylów gry. Jest on niemal tak uniwersalny, jak Jazz Bass. Kostką nie grywam
już niemal wcale, więc nie skomentuję. Palce czy slap – jest jak
najbardziej.
Podsumowanie:
Przypominam – recenzja oparta jest na moich osobistych
preferencjach, więc raczej nie jest obiektywna.
[*]Punkty za wygląd: 9,5/10 :
Bas wygląda niebanalnie i szalenie mi się podoba. Podstrunnica z klonu
bardziej pewnie by pasowała do tego basu, ale i tak wygląda obłędnie.
Dziwaczna główka jest jak najbardziej fajna.
[*]Punkty za Wykonanie: 8,5/10 :
„Dziurka” w lakierze i źle dobrany kawałek klonu przypominają nam, czym
Indonezja różni się od Japonii czy USA. Przy tym jednak, bas jest
niesamowicie solidny i nie do zdarcia.
[*]Punkty za brzmienie: 8,5/10 :
Uniwersalność tego instrumentu połączona z możliwością „podrobienia”
brzmienia znanych (i drogich jak diabli) instrumentów to coś, co sprawia, że
chętnie się po niego sięga. Do tego mocny sustain. W sumie, odjąłem pół
punktu za słabe brzmienie z dechy, a resztę za to, że niebiosa się nie
otwierają i aniołowie nie zstępują na dźwięk tego basu (czytaj: żaden
bas nie brzmi doskonale).
[*]Punkty za kwestie obsługi: 7,5/10 :
Bateria trzyma doskonale, gorzej ze mną trzymającym ten bas. Jest ciężki.
Ma straszliwie szeroki gryf. Ale kiedy dzięki ogromnym możliwościom ustawi
się go tak, by brzmiał, jak w danej chwili tego się chce, przestaje się
zwracać uwagę na te niedogodności.
[*]Punkty za cenę: 9/10 :
Okolice 2000zł to właściwie cena mieszcząca się w spektrum
profesjonalnego grania, ale myślę, że jest jak najbardziej warta
zapłacenia.
W skrócie:
Plusy
-„Podrabianie” charakteru StingRaya
-Elektronika
-Całkiem niebanalny wygląd, łącznie z fantastycznym kolorem
-Sustain
-Solidnie trzyma strój
-Klapka baterii
-Gryf pozwalający osobom przesiadającym się z „piątki” na lepsze wyczucie
Minusy
-Bardzo nietypowy, szeroki gryf
-Waga
-Jakoś jednak za mało miejsc do podparcia kciuka
-Nie brzmi bez wzmacniacza
-Dźwigienka przepinania cewek mogłaby być większa
36 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
Ej, ja tam lubię szerokie gryfy 🙂 Na BTB grało mi się bardzo wygodnie.
Rzeczowa recenzja, kiedyś go od Ciebie kupię… Chyba 😀
Bardzo dobra recka. Widać Immo że, gówna w papierek nie zawijałes tylko
zabrałeś się za pisanie solidnej recki – szacun.
Miałem w rękach ten właśnie Immowy bas i powiem od siebie że jak dla mnie
bas ma tylko 2 wady:
1. Jako że jestem zawodnikiem ślepo zakochanym w anorektycznym gryfie Jazza –
to to co jest w tym Ibanez jest nie do przyjęcia. Rzeczywiście wymienić
siodło i most na 5 i bez problemu to będzie bardzo dobra 5-cio
strunówka.
2. Wygląd – po prostu mi się nie podoba. Kształt, kolor, główka.
Zalety:
1. Brzmi z*ebiście!!! Bardzo przypadł mi do gustu z tym co można na nim
wykręcić. Naprawdę nie ma się do czego przypieprzyć. Po podłączeniu go
do konkretnego stacka ten bas będzie finezyjnie ściągał majtki
niewiastom.
2. Strings thru body – to działa w tym basie doskonale. Jest konkretny
sustain!
3. Świetnie wyważony instrument – przez co zawieszony na dobrym pasie (czyt.
10cm szer.) jego waga zupełnie nie przeszkadza.
4. Pancerny gryf wraz z dobrymi kluczami daje mu wręcz stalową odporność na
trzymanie stroju.
To tyle subiektywizmu z mojej strony
serio aż tak słabo z tym gryfem? na zdj porównując do trabena jakoś nie
jest tragicznie.
aha, i o co chodzi z tą fantomową cewką? o.O
bardzo mi się podoba ten ibanez. tylko bym wywalil ten mostek taki na pol
korpusu i wsadzil tam jakaś złą dupe czy coś. kolor jest mega zajebisty. a
szerokosc gryfu? no coz. fajnie się gra i na cienkich i na szerokich. po prostu
sa inne ale jakiejs wiekszej roznicy to nie robi. trzy razy wprawki się
przeleci przed graniem i już potem nie ma problemu 🙂
Trzecia cewka, która sama nie zbiera drgań strun, powodując powstawanie
dźwięku we wzmacniaczu. Służy tylko do niwelowania brumów gdy aktywne są
pojedyncze cewki – powoduje to efekt czystego singla, podobny do splitowego J.
najs!
No dobra skomciuję:) fajna narracja, sam znam to wiosło i bardzo je lubię,
jednak ogrywałem niższy model. Nie ukrywam, że się cieszę że Ci się
spodobał, nie sprzedawaj go bo Cię będzie gryzł do końca życia.
kozak! tylko bym wymienił na twoim miejscu maskownice na czarną ;D
Co do maskownicy mam inne plany, które się Wam nie spodobają.
Mi się bardzo podobają 😀
Immo… Gratulacje..
Kiedy mam przyjechać na wielkie macanie?
[oczywiście swoje stado do przemacania zabiorę ;)]
Fajna recka. I wiosło też 🙂
W smoki też wierzysz :-P?
A recka zawodowa.
Fajny ten basik. Czegoś takiego właśnie teraz potrzebuję!
Z piątej struny NIE DA SIĘ zrezygnować! 😀
Cytuję tylko mojego kolegę-basistę, który gra w 4 kapelach na 4kach i
5tkach. 😛
Ja chyba jestem bardziej wymagający od instrumentu, ale kiedy gitara ciężka
jak diabli, gryf jak lotniskowiec, a prawie 8/10 pkt (bo żadna gitara nie jest
doskonala), podobnie z brzmieniem, to hmm… jednak skala porównania ma tu
ogromne znaczenie, i zapewne za 5-10 lat, a wlasciwie za kilka instrumentów
stwierdzisz, że jednak za dużo tych punkcików dałeś.
2000zł to jeszcze cena amatorskiego grania, szczególnie, jeśli mówimy o
nowym instrumencie – niestety na profesjonalną scenę nieco może wadzić jego
„brak brzmienia z dechy” – który to tak naprawdę jest podstawą do budowania
całego brzmienia, jak i głównym argumentem za inwestowaniem w owy
instrument.
Ja bym takiej basówki nie kupił, chociaż do początkującego grania myślę,
że się całkiem nadaje – innymi słowy: ciężko wyszukać instrument
ciekawszy w tym przedizale cenowym. A to główny wyznacznik do oceny
„opłacalości”.
na szerokich gryfach się komfortowo slapuje. Recka fajna – szkoda że
mieszkasz tak daleko, chętnie bym ograł i porównał z moim T-MM. Zastanawia
mnie jak jest skonstruowany ten środkowy „pickup” że jest a nie gra 🙂
Królik jak zwykle pozamiatał 🙂
Dlaczego pozamiatał? ;- )
To że gitara kosztuje 2000zł to nie może służyć profesjonalnym
muzykom?
Tak jak napisał Immo, to jest jego subiektywna opinia o tym wiośle. Dla mnie
ten Ibanez ma wąski gryf (mam wersję pięciostrunową). Jako że mam małe
łapy to gra mi się dużo wygodniej niż np. na Yamaha trb 5
Kwestia brzmienia jest jak zwykle kwestią sporną, nie każdemu się podoba.
Mi leży idealnie, planuje jeszcze dodać jednego singla pod gryf, ciekawe co z
tego wyjdzie ;- )
Tutaj dla przykładu moje nagrania do podkładu, zamieszczałem na innym
forum
Ibanez ATK uniwersal by
pawelnagorski
A tutaj pan Eric Czar ale to już wiadomo, inna liga 😀
https://www.youtube.com/watch?v=cGv5x7jKu0A
Edit:
Aha jeszcze jedno. IMO ta gitara nie jest głucha z dechy. Ogromny most chyba
właśnie po to służy, żeby ładnie przenosić drgania ze strun, czy
nie?
Podkreśliłem N-razy, że to SUBIEKTYWNA i MOJA ocena. Czy zawsze ludzie
muszą lekceważyć te dwa słowa używane przeze mnie w wypowiedziach?
J.W. – dla mnie dwa kawałki to już profesjonalizm.
Słychać jesion w brzmieniu, i to bardzo, ale nie słychać go na sucho, co
też napisałem.
No właśnie, jak wspomniałem wyżej – bas nie jest głośny z dechy i w sumie
brzmi bardzo mało wyraziście, ale po podpięciu do wzmacniacza czuje się ten
jesion. Jest to bardzo dziwne, ale powtarza się każdorazowo.
Mam wrażenie, że pewnego dnia wywalę cały lakier spod mostka.
A ja mam nadzieję, że tego nie zrobisz.
A Muzz ostatnio pisał, że zamiast Gibola wolał na nagrywkę wziąć
Jolanę.
d*pa, nie profesjonalista z niego! 😀
Przez „Profesjonalizm” nie miałem na myśli nigdy jakości czy subiektywnego
odczucia instrumentu.
Przez „Profesjonalizm” miałem na myśli to, że od tego progu większość
ludzi pod tytułem „lubię sobie poplumkać w domu i nie będę miał zespołu”
zaczyna pomału odpadać.
Przestańcie z tym profesjonalizmem bo zaraz się wyda, że o poziomie muzyka
świadczy tylko wartość jego sprzętu, a chyba nie chcecie takiego zamętu 😀
Ja tam cały czas mówię, że dobry basman uciągnie wszystko na wszystkim,
ale mówię też, że amatora „domowego grania” nie zawsze będzie stać na
Foderę. I tyle :]
Zgadzam się z Immo. Zazwyczaj gitara za 2k już zahacza już o profeskę a w
rękach dobrego bassmana zagra profesjonalnie. Profesjonalnie – mam namyśli na
wysokim poziomie. Trzeba umieć instrument rozkminić 🙂
Drogi Immo – nikt nie podważa faktu subiektywności i „Twojności” (od
„Twoja”) recenzji. Mam też nadzieję, że większość ludzi zaglądający na
dowolne fora internetowe (i nie tylko internetowe) jest w pełni świadoma, że
to co tu widzi jest tylko i wyłącznie subiektywnym i indywidualnym
podejściem do tematu. To samo tyczy się mojego komentarza odnośnie owej
recenzji – jest on subiektywny i „mojszy” 😉
Wracając do tematu – nikt nie doczytał do końca moich słów, a
mianowicie:
Bo skupiłem się na zdaniu wcześniej, sugerującym, że jest to bas dla
początkujących, z czym absolutnie się nie zgodzę, bo jest cholernie
wymagający.
Na stingrayu nie grałeś 😀
Grałem na dwóch MM Rayach i MM Sterlingu 😛
Znacznie węższy gryf i wygodniejsze w graniu niż ATK-310. Co oczywiście nie
znaczy, że ATK jest BARDZIEJ wymagający, ale na pewno JEST wymagający.
Sheeeit, właśnie dotarł do mnie ATK310 i jest genialny. Dzięki
rozłączaniu cewek i aktywnej elektronice idzie z niego wycisnąć chyba
wszystko, w tym czadowy musicmanowy pomruk. Gryf wcale nie jest taki tragiczny
– na szerokość jest identyczny jak w moim J&D, za to jest trochę
głębszy. Ale wygodny. Decha jest spora, całość sprawia bardzo solidne
wrażenie. No i na żywo wygląda o niebo lepiej niż na zdjęciach. Gdyby
ktoś się natknął na używkę, to kupować w ciemno, bo warto 🙂
Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia!
I próbki :P.
Preferencje, preferencje 🙂
Chwilowo mi się nudziło, więc nagrałem tak na szybko
http://www.soundcloud.com/drzejzi/humb
http://www.soundcloud.com/drzejzi/single-coil
http://www.soundcloud.com/drzejzi/single-coil-filter
Bas wpięty prosto w gniazdo mikrofonowe w laptopie, korekcja na płasko.
Na piecu prawie zawsze gram na humbie, a tutaj okazuje się, że najżywiej
brzmi sam singiel.
Edit: Coś te linki szwankują, po wklejeniu zdają się lepiej działać.
Edit2: Struny to jakieś 6/7 letnie niklowe Framusy.
na singlu miodzio 🙂