Witam KLIK TUTAJ
zamieszczam linka do ciekawego testu ZenithBasa Epiphone`a , ostatnio
wyróżnionego przez Guitar World.
Poniżej zamieszczam niusa o nowym akustyku Epiphone`a, który już zbiera
laury.
Jedno z najmłodszych dzieł firmy Epiphone, bas Epiphone Zenith, został
uhonorowany złotą nagrodą przez prestiżowy magazyn Guitar World.
Instrument, który otrzymał wyróżnienie za całokształt wrażenia, łączy
w sobie klasyczny elegancki profil i typowy dla oldtime`owych gitar jazzowych,
retro design. Otwory w kształcie „f” i prostota drewnianego strunociągu
przywołują klimat akustycznych basów Epiphone’a sprzed wielu lat, a
specyficzne wycięcie w korpusie zapewnia łatwy i wygodny dostęp do wyższych
pozycji na gryfie. Zenith pozwala uzyskać głębokie i ciepłe brzmienie, nie
tracąc przy tym dynamicznego ataku, co daje gwarancję, że instrument
sprawdzi się w większości gatunków muzycznych.
Z pełnym uzasadnieniem przyznania nagrody będzie można się zapoznać w
lutowym wydaniu magazynu Guitar World.
Pozwoliłem sobie z dwóch tematów zrobić jeden :]
so much want!
w rnr w wawie z tego co widziałem jeszcze niedawno był do ogrania jak coś;)
Coś mi się wydaje, że jak byłem w listopadzie w Warszawie na koncercie
Karma To Burn, to grałem na tym właśnie basiku. Zaskoczył mnie, chociaż
sprawdzałem go z deski, manualnie taki średni, ale brzmiał bardzo
dobrze.
Tzn. fretless, bo progowy to już bez większych rewelacyj.
Aż muszę iśc do RnR w Katosach zobaczyć, czy nie mają. Wygląd – pierwsza
klasa. Najładniejszy akustyk z tych, które widziałem.
Jak nigdy nie podobały mi się basy akustyczne tak ten robi naprawdę fajne
wrażenie. Kapral, a ogrywałeś też progowca?
Ładny basik, nie powiem takiego fretlessa obmacałbym chętnie.
Ogrywałem, ale mówię, zabrzmiał średnio. Fretless ma taki szlachetny
miałkot, jeszcze dzięki temu, że to hollow body, to w dźwięku po prostu
słychać drewno :). A progowy budzi moje skojarzenia z wczesnymi nagraniami
Rickenbackerów na flatach, takie „pum pum pum”.
EEE to ja lubię „pum pum pum” 😉
Bardzo ładny, będę musiał popatrzeć po okolicznych „Metropoliach” ;p
Wziąłem do ręki wersję fretless z tapewoundami w RNR jakiś czas temu i
zanim się spostrzegłem, minęło pół godziny. Brzmienie co najmniej
niezłe, a jaka wygoda gry! Naprawdę wdzięczny instrument, z gatunku tych, co
to się nie chce wypuszczać z ręki. Do tego ładniutki, ale to już
oczywiście kwestia gustu.