Koncert w rodzimym sandomierskim klubie Lapidarium. Kiedyś marzeniem każdego
gówniarza (no, przynajmniej moim) było tam zagrać, ale teraz ten lokal to
już nie to samo co kiedyś… 🙁
Gig zajezacny. Publika zadowolona, my również, kolejne demo w produkcji –
coś się dzieje. 🙂
Przed nami grali chopaki z Fallen Halo.
Peace.
„techno, szatan, cycki” ???
Ty, ja Cię znam!
Ale się te Squierki kozacko prezentują!
Ciekawy wzór drewna, taki niespotykany. W ogóle te Squiery są w pyte:D
nooo
Twój Marsh? Jak Ci się na nim gra?
Mam coraz większą ochotę na to, by pozbyć się mojej 6-tki Mayo, i kupić
takiego Squiera – one naprawdę są mega!
Nie sposób się nie zgodzić. Grzmią też zawodowo. 😉
Niet, mój jest ten klocek Fender stojący na nim, ze względu na mocno
ograniczone miejsce na scenie. Zakres szaleństwa przypadający na członka
bandu był równie mocno ograniczony. 😛
Szlag by Was trafił! Muszę się osobiście przejść do muzycznego gdzie jest
znośnie ustawiony i na strunach w znośnym wieku JBVM, bo już tyle opinii
słyszałem, że mnie irytujecie, a jak to tak mieć precisiona bez jazz bassa
u boku, a ten jest tani, ładny i statystycznie chwalony!
Jeśli jesteś zainteresowany ogrywaniem, to z końcem września znowu ląduję
w Kraku, więc możemy się zgadać na jakąś obczajkę. Będzie znośnie
ustawiony, bo muszę zrobić mu delikatny tuning pod kątem nagrywania demówki
w najbliższym czasie. 😉
tesh tam grałem 🙂 a z 6 lat temu 😀
To bardzo możliwe, że też tam byłem. :p Z jakim bandem?
Świetnie, na pewno się odezwę, w zamian oferuje wyłącznie swojego precla i
MXRa, ale mam nadzieję, że obleci 😀
Dante, można mieć samego precla. 😀
anyway, grałem na takim jbvm, że mi mózg wypruło. Co prawda sam fretbuzz,
bo gryf zbyt prosty, ale zabijał. Oczywiście to też zasługa mojego stacka,
ale no, brzmiał okej mimo roundów.
jak ja tam grałem to zespół nazywał się die Fasane, tak z niemiecka, razem
z nami grali chłopcy z Separated, dwa rzeszowskie bandy 🙂