Pewnie się zastanawiacie co ten Wertey…
Otóż zawsze byłem ciekaw jaką jakościowo gitarę za tak śmieszną kasę
można zrobić i z ciekawości kupiłem używaną jak niektórzy nazywają
basopodobną za 150zł na allegro. Napis na główce Adelita.
Kiedy przesyłka dotarła, odpakowałem i ukazała mi się całkiem fajna z
wyglądu purtograjka typu jazz bass. Niestety struny kilometr nad podstrunnicą
a po odkręceniu gryfu i zajrzeniu w jego kieszeń stwierdziłem iż chyba
poznałem właśnie przyczynę psioczenia na te wiosła.
Po wymianie strun, ustawieniu akcji, zmniejszeniu łódeczki i wyrównaniu
kieszeni odpaliłem na jeszcze adelitowych przystawkach i jakichś starych
strunach dadario. Japa się uśmiechnęła albowiem nie spodziewałem się że
sklejka może jakkolwiek brzmieć. Powiem że adelita/ czy co to tam jest
kładzie w jazzobasowe nienajgorsze przystawki aczkolwiek brakło mi
purtającego środeczka.
Nawinąłem sobie więc dość nietypowe przystawki jazz bass z wałeczkami z
magnesów Alnico V po 15k Ohm kazda ale dodałem pod spodem jeszcze ferrytki
dla większego tłuściocha. Posłuchać można tutaj:
www.wertey.wrzuta.pl/audio/8J8spda6wiq/adelita_mixdown
Gryf – mostek / mostek/gryf/klagslap
Może szału nie ma , ale po wszystkich zabiegach mam całkiem spoko wiosełko
do klangowania.
W przyszłości jak będzie okazja to wymienię korpus na jakiś z litego
drewna albowiem gryf w tej gitarze jest mocno ok;).
No, no. Odwaga Futrzaka (On był admiratorem marki Adelita) Sam kiedyś
chciałem zrobić FrankenPrecla lub FrankenJazza na bazie jakiegoś taniego
wiosła. Tak z ciekawości, ale czasu na zabawę brak. I proszę się nie
śmiać z wioseł ze sklejki(przepraszam Immo – z klejonki) , bo jestem
posiadaczem ponaddwudziestoletniego Charvela (z korpusem z „plywood”) który
zjada sporo innych, nowszych basów z litego drewna.
Ja mam elektryka ze sklejki klonowej i jest to najlepiej brzmiąca gitara z
jaką miałem styczność. Ale często sklejka w korpusach tanich instrumentów
to nie sklejka sklejka a sklejka z resztek drewna:)
Papa chodzi Ci o paździerz?:)
Adelita ma sklejkę z klonu i olchy na pierwszy rzut oka;). Nawet nie jest tak
ciężka.
Nie chodzi mi o paździerz. Chodzi mi o sklejanie korpusów z cienkich pasów
drewna, które zostają po wycinaniu choćby gryfów.
No to chyba właśnie to kładą do Adelitki , chodzi coś takiego jakby 1mm
forniry?
a to już różnie czy forniry 1mm czy listewki 1cm ważne, że ścinki i
resztki 😀 Miałem j&d z korpusem sklejonym z kilkunastu części jesionu a
miałem i nołnejma, który z wierzchu wyglądał ładnie a po zdarciu lakieru
z boku ukazały się pasy wielowarstwowej sklejki.
No jak widać potrafi zabrzmieć. Tylko zwrócę uwagę na to, że trzeba mieć
dużą „świadomość” kupując takie wiosło. Czyli po prostu włożyć
trochę pracy w przygotowanie gitary do grania.
Był? Jest cały czas admiratorem :P. Do grania hobbystycznego wystarcza. Ale
próbki, zgodnie z tym co napisałem dam jak zrobi się cieplej i futrzakowi
paluchy odmarzną (może w marcu, może w kwietniu). Ja preferuję diametralnie
inne brzemienie niż kolega wertey, więc moje zmiany poszły w zupełnie innym
kierunku, o czym można sonie poczytać na moim blogu, np
KLIK tutaj
albo
KLIK tutaj
Cieszy mnie, że kolejna fachowa osoba potwierdza to co powiedział Wydmański,
że gryfy Adelity warte są więcej niż kosztuje cała gitara. Dla mnie
wygodny gryf to podstawa. A i sustain ma wystarczający.
Dziwi mnie to, że Waść (wertey) dostał Adelitę z wysoką akcją. Może
poprzedni właściciel bawił się prętem? Ja na obu swoich (nówce i
używanej) akcję miałem niską. Owszem, po przeróbce tej drugiej na fretkę
trzeba było wydłubać większą dziurę pod gryf, ale dopokąd były progi
akcja była mniejsza niż 5 mm nad przystawką. To dużo? Można ją było
obniżyć, ale wtedy zaczynały się obijki.
A decha? Ja nie gram z dechy, więc dla mnie mogłaby być tam nawet decha
podłogowa. Bo na LD 110 potrafię sobie ukręcić brzmienie jakie mi się
podoba. Nawet z paździerzanej Adelity. A skoro się da – to po co
przepłacać?
No, może przydałby się lepszy kabel, bo ten co jest dostarczany z Adelitą
to jest
[— autocenzura, ze względu na nieletnie basistki odwiedzające tę
stronę]
Ale – po raz kolejny narażając się możnym tego forum powiem, że do grania
hobbystycznego, albo eksperymentów lutniczych Adelita nadaje się
doskonale.
Nowai, Futrzak! 😀
Wróciłeś? Jesteśmy zaszczyceni!
A kto kiedy powiedział, że jest inaczej?
Ja nawet 2 próby na niej zagrałem jeszcze na adelitowych przystawach i sam
parkman powiedział że jest zdziwiony jak to gada. Oczywiscie jak doszły 2
gitary to basik w miksie znikał i brakło trochę selektywnego dołu, ale z
jednym gitarzystą, klawiszem i perką działo się całkiem przyjemnie. Z
moimi przecinkami jeszcze nie ogrywałem na próbie.
hmmm,
jak rok temu próbowałem coś wmiksować to „selektywny dół” z Adelity
(fretki – z 3 „adelitowymi” przystawkami) poszedł taki że przykrył
praktycznie wszystko (tzn. 3 gitary, bas „szklankowy” i 2 wokale) , co można
„usłyszeć” (usłyszeć, hahaha) np.
KLIK tutaj
widocznie z Adelitami jest tak jak z czerwonym barszczem:
barszcz jest czerwony, ale za każdym razem inaczej smakuje, nawet jeśli robi
go ta sama kucharka z tych samych składników
A Adelita choć składa się z tych samych części i jest robiona przez tych
samych Kitajców w tej samej manufakturze – ma tylko jedną cechę wspólną,
mianowicie fajny gryfik