Witam serdecznie Basoofkowiczów.
Miałem ostatnio „przyjemność” pochodzić sobie po sklepach muzycznych
południowej Polski w celu obczajenia jakiegoś ciekawego basiwa z górnej
półki. Tak się składa że mam około 4k wolnej gotówy na zakup jakiegoś
naprawdę fajnego i innego niż to co mam (Jazz made in USA i Squier Jazz)
basiwa. Jak wiadomo nie od dziś gitary trzeba własnoręcznie ogrywać(czytaj
dalej dlaczego) więc najarałem się maczongi i zebrałem d*pę w troki w
kierunku…
Bielsko Biała-piękne miasto i perełka beskidu…terefere. 2 poważne sklepy
muzyczne – jeden przy rynku, drugi (Rock Serwis) przy jakimś blaszoku.
W pierwszym pod jednym względem pełna profeska-każda (z 8miu;)) gitar może
być ograna własnoręcznie(!!!-WOOW-!!!) na dowolnym (Wybrałem Hartke
B120-nie często się spotyka ten model) wzmaku.
Pytanie o fendera precla-zbyte szybkim-„Fendery są strasznie słabe” i
propozycją zagrania na Mensingerze(??? tak się to pisze)- dostałem do łapy
5kę J+J („Nikt teraz nie gra na czwórkach” powiedział sprzedawca”) i … no
jestem pod wrażeniem- świetne wykonanie, świetny sound, trochę akcja strun
nie tak (za nisko żeby nie było) a cena 1700 wprost rewelacyjna. Po chwili
zachwytu (serio!) nad tym basikiem mówię sprzedawcy – „panie dawaj tego
T-birda Pro co tam wisi”. No i nadszedł pierwszy zawód tego dnia – T-bird
zabrzmiał jakieś 100000000000000000 razy gorzej niż Mensinger i oprócz
wyglądu to rozpacz…:(. Płaskie to jak MEG jakiś(Jakaś? MEG RYAN?)…
Bleeee. Chwila rozmowy na temat tego T-birda (Sprzedawca:”No w sumie chłam,
ale ludzie kupują”) i uderzam do…ROCK SERWISu.
Tam w środku pełne proł – jest Ampeg lodówa 810, jest EBS, SWR,EDEN-myślę
sobie bez kitu najlepszy sklep muzyczny w Polsce(w jakim byłem). Patrze się
na bassy- o Fender Jazz, 3599zł, myślę sobie co mi zależy ogram tego
Japońca i zobaczę jaka różnica między USA i JAPAN. Podchodzi sprzedawca i
mówi mi że to MEX i takie ceny są wszędzie. Myślę sobie kur… ale lipa w
końcu to nie UK (tam kupiłem mojego F JB STD MIUSA za 999funtów nówkę z
hardkejsem). Ale zacisnąłem zęby i mówię facetowi-dobra ch… dawaj tego
Mexa. Podpinam go pod Workingsmana 160 Combo i … Bueee…Tyle razy na forum
była walka Squier vs F Mex i w tym wypadku mój Squier Deluxe Active V na EMG
zjada tego Mexa bezlitośnie. Sound tego mexa to jakiś muł badziewny,
wykonanie poniżej krytyki (potencjometry latające jak pilot Tupolewa- to
cecha wszystkich 3ch fenderów które testowałem tego dnia) i w ogóle żenada.
Przychodzi do mnie sprzedawca i pyta się mnie co jest a ja na to że ten mex
to syf i niech da coś co mają najlepszego. Kolo wyciąga 2 GMRy – za
Bassforcea podziękowałem (miałem 3 lata dokładnie taki sam na Bartkach) a
ten drugi grał cudownie- czerwony korpus, taki musicmanowy wygląd, humbucker-
myslę k… to jest to. Po chwili rozum dopowiedział- chłopie ale za taką
kasę kupisz w UK Musicmana Stringraya… Decyzja została podjęta w momencie
wyciągania kabla który zniszczył gniazdo jack.”Takie babole w gitarze za
ponad 4k???”
Ruszyłem do Krakowa.
Dod względem sklepów muzycznych nie ma bardziej żenujących miejsc w Polsce.
Ceny z kosmosu i dawny sklep Yamaha gdzie ludzie nie mają pojęcia co
sprzedaja.
Punk 1. Sklep na Szewskiej. Wieeelkie logo Fendera (Będą mieć precla
…może) wchodzę i jest Precel Mex coprawda ale JEST… cena z kosmosu
3339(???) ale oprócz standardowo złej akcji strun i potencjometru który lata
bas prezentuje się całkiem nieźle a wzmacniacz na którym go ogrywam (BA300
ampega) okazuje się bardzo fajny wbrew temu co piszą w necie(szybka
kalkulacja 3340zł=prawie 800funtów mówi mi że to jednak nie będzie mój
bass).
Następny sklep Floriańska i Marcus Miller-epopeja jak Pan tadeusz.
Pożądania-miłość-próba-odrzucenie-samobójstwo. O MM JAZZ BASS!!! O jaki
ładny!!! O jaka cena:( Mogę pograć??? K… ale suchy K… nie ma jaj K… to
chyba do jakiegoś k… jazzu K… K… i ta K… blacha i przełącznik
przystawek strzela jak esesman a potencjometry latają „jak to w zwyczaju u
Fendera”.
Ten Marcus pokazał mi jak ważne jest ogrywanie gratów- raz kupiłem w ciemno
Fendera Jaguara – byłem z*ebiście niezadowolony, nie pasował mi w 100%
chociaż znalazł nabywce który twierdzi że jest to najlepszy Fender na
świecie. Ten Marcus miał być takim właśnie zakupem w ciemno-dobra cena na
EBAYu itp. Dzięki bogu że go ograłem.
Dużo tekstu właściwie o niczym i będzie konsensus.
1.Zakupuje właśnie Fendera Aerodyne czornego i trochę w ciemno bo nie
miałem go gdzie ograć. Za 460funtów…
2.Ceny w PL to kosmos i nie wiem czy się to kiedyś zmieni.
3.Niestety nawet logo Fendera nie jest w tych czasach ŻADNYM wyznacznikiem.
Tyle baboli co w tych 3ch gitarach było to nigdy na oczy nie widziałem.
4.Południe Polski i kupowanie bassu. Zapomnij!!!!!!!!!!!
Cześć, czy ktoś mógłby mi polecić fajnego basa z górnej półki?
Mam około 4k na zakup basa, czy ktoś ma jakieś sugestie co warto kupić?
Czy ktoś zna dobry sklep muzyczny w południowej Polsce, gdzie można sobie pograć na różnych gitarach?
Czy warto kupić Fendera Jazz made in USA czy lepiej zainwestować w jakiś inny model?
Który bas jest lepszy: Mensinger czy T bird Pro?
Czy warto kupić basa MEX Fender Jazz, czy lepiej szukać modelu USA?
Czy ktoś zna sklep w UK, gdzie można kupić dobrego Musicmana Stingraya za podobną cenę?
Czy ktoś ma dobre doświadczenia ze sklepami muzycznymi w Krakowie?
Czy ktoś poleciłby mi basa Marcus Miller’a, czy jest warto zainwestować w niego?
Czy ktoś może mi polecić dobry sklep muzyczny w Polsce, gdzie mogę kupić dobrej jakości bas?
1. Jestem strasznie ciekawy jak się zachowuje Aerodyne, jak brzmi tak jak
wygląda to muszę go dopaść 🙂
Tego Millera w Riffie widziałem ale nie ograłem, chyba ogram, żeby się z
niego wyleczyć na podstawie tego co napisałeś.
2. Prawda, raczej się nie zmieni.
3. Nie jest, ale łatwiej trafić dobrego Fender niż dobrego dimavery – tyle
marka IMO mówi.
4. Allegro i forum, w sklepie to powoli kable się przestaje opłaca kupować,
o strunach nie wspomnę.
Swoją drogą notatka wspaniale nadająca się na blog a nie tutaj 😛
I muszę porównać sobie Epi Thundera Pro ze zwykłym, bo jak pro gada
porównywalnie jak zwykły to przestanę lubić te graty.
1. Dobry wybór, dobra cena. Jeśli MiJ, to chyba mniejsze ryzyko –
przynajmniej ja nie widziałem nigdy wadliwego Japońca. Sam kupiłem
absolutnie w ciemno w sytuacji, gdy rozum odmówił posłuszeństwa a serce
krzyczało „bierz! bierz, bo zaraz będzie za późno!”. Nie żałuję.
2. Zmieni się. Za 30-40 lat. 😀
3. Grałem na 5 meksykańskich Fenderach – 4x P, 1xJ. Tylko jeden precel był
słaby, pozostałe były bardzo zacne. Grałem też ma Amerykańskich, którym
brakowało charakteru. Mój japoniec jest świetny; ma swoje narowy i dziwne
cechy, ale to bas na całe życie.
4.
J.W.
…nawiązując do kupowania w Polsce:),chciałbym podzielić się bardzo
pozytywnymi wrażeniami z kontaktu z Maczosem.Rzeczowa porada,cena dużo
niższa niż na thomannie,twardy kejs gratis:)…Rzecz dotyczyła esha.
Thomann chciał przedpłaty 100% z uwagi na niszowość wybranego modelu,u
Maczosa wystarczyła 20% zaliczka.
Realizacja zamowienia zgodnie z oczekiwaniami,pełen profesjonalizm…Polecam
Maczosa!:)
no procz maczosa chyba nie ma innego sklepu godnego uwagi…
Ja osobiście uważam, że w Polsce nie ma sensu kupować basu. Jestem w UK
jakieś 25 dni, wyjechałem na wakacje żeby coś zarobić, ale jak
zobaczyłem, że mogę tu kupić Fender Precla MIM z twardym casem na 490
funtów, to od razu wybrałem się na wycieczkę po muzycznych 😛
Nie były takie wielkie i wspaniałe jak myślałem, że będą, ale były o
wiele lepiej zaopatrzone, nie tylko tani chłam, jak w większości polskich
sklepów, ale też sporo basów ze średnie i wyższej półki (w każdym
sklepie, obowiązkowo, co najmniej 1 Rickenbacker :P), no i oczywiście o wiele
lepsza obsługa.
Podsumowując, kupiłem Fender MIM 500- 600zł taniej niż w Polsce i jestem z
niego BARDZO zadowolony.
Obsługa to w sumie też ważna sprawa. Za granicą kolesie w muzycznych są
znacznie milsi niż w Polsce, cóż… Pozostał jeszcze chyba relikt
mentalności sprzedawcy PRLowskiego…
Dałeś ciała kolego 🙂
Trzeba było brać mensingera – mi się marzy Frog. Ale ciężko dostać i
kosztuje krocie.
Mam marathone – to taka ewolucja – było mensfeld, marathone, mensinger a teraz
chyba jest maruszczyk :).
Ale swojego Jazza wyrwałem za 1350zł i jestem z niego bardzo
zadowolony. Tłuste i mocne brzmienie. Na pewno grał lepiej od Fmexa który
był w sklepie obok 🙂 [poza tym w mexie struny wisiały pół metra nad
progami, brzmiał za to jak kawał g*** spadającego na chodnik. I kosztował
dwa razy więcej].
Z drugiej strony Aerodyne za taką kasę… Gratulacje 😉
Co do muzycznych – u mnie się pojawił w wiosce mały muzyczny. Gościu jest
miły, ma fajne ceny. Ale wszystko na zamówienie [no, chyba, że ktoś chce
gitary w stylu tensona itd]. Ale opłaca się zamówić jakieś kostki itd –
ceny są jak na necie z przesyłką. Więc się nie opłaca bawić w allegro.
Maruszczyk to jest zupełnie inna para kaloszy. :]
Jeśli porównać maruszczyka do marathone to maruszczyk, to kalosze
kościołowe. Wiem ;P
Ale to jedna stajnia jest.
nawet niezła cena, jak z przesyłką – ile wyszło wszystko razem? upewnij
się, że to japoniec (ten aerodyne) bo są/były też robione w Korei, sam
prawie się przejechałem. Zorientowałem się w ostatniej chwili, ale koniec
końców mam MiJ 🙂
460 funtów i przesyłka zero bo ją odbiorę osobiście w UK, bo po Woodstocku
wracam tam.
Made in Japan tak przynajmniej pisze;)
Tego T-birda pro chciałem kupić bardzo bo są na niego mega promocje w UK za
199 ( 900zł) funtów można czwórkę z kejsem łapnąć nówkę. I to jest ten
szok bo to basówka za 900zł a nie za 1800 bo za te 1800 to już można Fender
MEXa se kupić. A za 3500 ile chcą za MeXa u nas można tam kupić F made in
USA. Chore.
A najbardziej chore były swego czasu ceny ampegów- 4 lata temu się płaciło
chyba z 8000 za svt4pro nówkę a ze stanów można mieć 2 takie.
Kupujmy w innych krajach!
Nie wspierajmy dystrybutorów!
Nawet struny kupujmy z USA(opłaca się nawet 2 komplety kupić)!
Nie kupujmy polskich gitar i wzmacniaczów(przynajmniej nowych-sam mam LDMa i
GMRa!!!(vide cena Mayo Jabby Special to jakiś kosmos-za tyle to se mogę
Rickenbackera wypasionego czy Fender Kustom Shop zrobić 2800dolców
prawie…no k…)
Żartuję oczywiście ale no wiecie…
Zielony666 – przesadzasz troszkę… To tak jakbyś powiedział – kupujmy
benzynę w stanach, tam mają galon za piątaka.
Nie zawsze się da.
Poza tym, lutnicze, fajne basy nie są wcale drogie. Za Tysiąc dolarów
możesz strzelić sobie bas marzeń. Ale nie będzie logo np Fender.
Tańsze lutniki na luzie za dwa koła można zrobić. I wcale nie będą to
złe basy.
A „seryjne” langi w sklepie Presto w Gdańsku Wrzeszczu chodzą w okolicy 1500.
zielony ja kupiłem na necie nowego customa za 6500 czyli jakieś 2200$,w
Polsce też bywają okazje;)…gdyby wszystkie fendery tak grały:)
Zielony666 – No na pewno Fendery w USA czy w UK są duuużo tańsze 🙂 –
Ameryki nie odkryłeś 😀
Tylko co, jeśli komuś nie zależy na Logo na główce ??
Jeśli ktoś wywala 4 tyś zł za Mayonesa albo GMR -a to raczej jest
zdecydowany i wie dokładnie czego chce.
Z Mayonesami nie miałem wiele wspólnego więc się nie wypowiem, ale kumpel
ma (Kriss z Hellunited) – zrobili
mu takiego jakiego chciał i z tego co wiem, to jest to o co mu chodziło.
Nie oszukujmy się GMR – ma swoje specyficzne brzmienie i kupują je raczej
osoby zdecydowane – jak nie chwaląc się – Ja 🙂
Kapral za swojego Nexusa – też by nie jedno piękne wiosło kupił 🙂 –
oczywiście, nie chcę się za niego wypowiadać – ale podejrzewam że dobrze
wiedział czego chce 🙂
A z Fenderami – to się ludzie przekrzykują jaka gitara jaką „zjada” , jak to
„Japoniec zjada Mexyka”, a inny słyszał że jeden „Mexyk zjadł Amerykana” i
troszkę się koło zamyka bo wchodzimy w sferę subiektywnych odczuć.. już o
piecach i kablach nie wspominam, bo jak to na audiofilskich forach piszą :
„Zestaw zagra na tyle dobrze na ile pozwoli jego najsłabsze ogniwo”
Tak że takie kupowanie gitar: „Byle coś w miarę dobrego, byle taniej niż w
kraju” i ogranie go na jakimś zajebistym Mark Bassie, Edenie albo Ampegu w
sklepie w USA/UK a potem podłączenie go w domu do LDM-a – to się wg mnie
mija trochę z celem.
Już od jakiegoś czasu wspominałem o tej przepaści cenowej jako że w UK
mieszkam już w sumie ze 3 lata? No ale masakra, żeby Fender MIM kosztował w
Polsce po przeliczeniu 800 funtów? Tutaj jak trafisz na dobry sklep to za
taką cenę możesz kupić takie dwa, a używane to nawet ze trzy…
Nie zgodzę się tylko co do linijki kolegi Zielonego o nie kupowaniu polskiego
sprzętu. Może jest w tym dużo racji, ale myślę, że nie należy podpinać
tutaj GMRa. Nie wiem czy kolega widział po jakich cenach są sprzedawane GMRy
w UK i chyba ogólnie za granicą. Teraz niech spróbuje się skontaktować z
Panem Romanem i zapytać o cenę wykonania wiosła o podobnych specyfikacjach.
Podejrzewam, że wielu polskich lutników również robi niesamowite wiosła za
w miarę rozsądne pieniądze. To, że Mayo podniosło ceny tłumacząc się,
że powinny być na standardach światowych to na szczęście nie znaczy, że
wszyscy tak robią. 🙂
Hola hola, ceny Fenderów standard w Polsce to od 2400 za podstawowego Precla,
2700 za Jazza do 3350 za pięciostrunowego Jazza w sunburście.
Jak ktoś próbuje sprzedać drożej, to z choinki spadł. Idzie się do
DOBREGO sklepu i ściąga – niestety – na zamówienie. W DOBRYCH sklepach
dostaje się w cenie dystrybutora albo i niższej.
No i dobrze o tym wiedzieć, widocznie kolega na ch**owe sklepy trafił 😀
We Wrocławskim Ragtimie jest całkiem spory wybór basideł różnego rodzaju,
aczkolwiek ogrywałem tam Jazza Mexa i też bardzo się zawiodłem. Tragiczna
akcja strun, nie najlepsze wykonanie i jakiś taki nijaki dźwięk
nieprzypominający Jazza.
Ten Mex tam wisi odkąd zacząłem studiować, jak ktoś jest ciekaw jak brzmi
bas z 5 letnimi strunami to może posłuchać w Ragtime 😉
Cennik Maczosa. Jazz 2599. precel 2299. Źle nie jest 🙂
Myślę, że największym problemem w polskich sklepach muzycznych to brak
ludzi, którzy wyjęliby bas z pudełka i zrobili porządny setup. Gdyby tacy
ludzie tam byli i ustawiali ładnie basy to większość basów które
wydawały się porażką pozostawiłyby o wiele lepsze wrażenie.
Dziw, że tyle czasu minęło nim ktoś na to wpadł. 😀
I że w sklepach niemal NIKT nie wpadł.
Haha myślę, że wiele osób przede mną już na to wpadło, a że w
sklepach… No cóż, myślę że to po części przez to, że większość
sklepów jest raczej niewielka, nie pracuje tam zbyt wiele osób a
najczęściej pracują znajomi albo znajomi znajomych. W większych sklepach np
za granicą pracuje o wiele więcej osób odpowiedzialnych za poszczególne
działy i wtedy o wiele łatwiej zatrudnić jakiegoś pasjonata który wie jak
mniej więcej ustawić bas i rozumie to, że nikt nie weźmie nawet pod uwagę
kupna basu ze zdechłymi strunami, nie strojącego i z kilometrową akcją.
Wystarczy kilkanaście minut, żeby instrument całkowicie zmienił swoje
oblicze. Ja jak zamieniałem się z meksykańskiego precla na Warwicka to
gość który się ze mną zamieniał miał minę jakby zrobił deal życia
tylko dlatego, że w Fenderze założyłem nowe struny, ustawiłem sobie
komfortową akcję a Warwick miał struny ze średniowiecza i struny tak wysoko
jakby brzydziły się basu, a ja wiedziałem że to ja robię deala. 😀
Ja od długiego czasu nie chodzę po sklepach muzycznych (wyjątek – ostatnio
byłem w Guitar Maxie we Wrocławiu, bardzo, bardzo mocno polecam –
http://www.guitar-max.eu), kiedy jeszcze chodziłem, to gdzieniegdzie dało się
odczuć jakąś taką wsteczną mentalność. Nie sądzę, żeby to była wina
pracowników, zdecydowanie bardziej ich szefów, którzy umysłowo znajdują
się gdzieś w osiemdziesiątym piątym ;).
Dzięki za taki duży odzew.
Z tym polskim sprzętem to trochę cynizm był…
Opowiem Wam tylko jedną anegdotę która mi się skojarzyła.
Gramy konzert na jakiś zawodach deskorolkowych i podchodzi do nas sponsor
(pozdrawiam T.!!!) swoją drogą super sympatyczny kolo i mówi :”Słuchajcie
produkujemy POLSKIE destki skateboardowe które są tak samo dobre jak
amerykańskie!!! Co prawda trochę droższe ale TAK SAMO dobre, wiesz,
rozumiesz?:)))” No tak…