Serio. Zanim wydasz kasę na nowy bas, poproś o opiniię kogoś kto nie wie
wiele o instrumentach, zna ciebie ale nie jest kimś bardzo bliskim, i co
najważniejsze modnie się ubiera. To całkiem dobry sposób żeby się
dowiedzieć jakie wrażenie ten bas zrobi na reszcie świata.
Wpadłem na to jak chciałem kupić bas niezbyt znanej marki o którym
informacji w językach które znam jest niewiele. Do dzisiaj nie wiem nawet w
jakim kraju był produkowany. Z braku możliwości zapytania basistów
zapytałem dziewczynę z pracy która wcześniej pracowała jako modelka. Żeby
było jeszcze lepiej, słucha raczej elektronicznej muzyki typu bardziej
artystycznego, a nie muzyki w której by się pojawiały gitary basowe, więc
niezbyt się przejmuje w jakim typie muzyki taki bas zwykle jest używany i tak
dalej. Czyli – idealna osoba żeby ocenić bas z perspektywy zupełnie innej
niż muzycy.
Powiedziałem jej że mam do niej pytanie z dziedziny mody, podesłałem jej
link do strony z dobrymi zdjęciami basu, plus zdjęcia do pewnego Precisiona,
i zapytałem który woli. Tamten bas się jej bardzo spodobał i kazała mi go
kupić.
Czy zasugerowałeś się opinią osoby nie związaną z muzyką przed zakupem basu?
Czy pytałeś kogoś spoza środowiska muzycznego o radę przed zakupem nowego basu?
Czy zdarzyło Ci się pytać o zdanie kogoś, kto nie wie wiele o instrumentach, ale wie, jak się modnie ubiera?
Czy uważasz, że opinia osoby spoza świata muzycznego może pomóc Ci w wyborze instrumentu?
Czy zapytałeś kiedyś osoby spoza branży o zdanie na temat basu, który zamierzasz kupić?
Czy kiedykolwiek korzystałeś z rady osoby, która nie zna się zbyt wiele na muzyce, ale wie, jak wyglądać modnie?
Czy wiesz, że nie tylko muzycy mogą pomóc w wyborze basu?
Czy kiedykolwiek pytałeś nie-muzyków o radę przed zakupem nowego instrumentu?
Czy zdarzyło Ci się korzystać z rady osoby, która nie ma pojęcia o instrumentach, ale wie, jak dobrze wyglądać?
Czy danie szansy na opinię spoza branży muzycznej pomogło Ci w wyborze basu?
Ja wygląd mojego Sandberga konsultowałem z móją lubą! 😀
Były dwie opcje do wyboru i wskazał mi który będzie się lepiej
prezentował i raczej się nie pomyliła. 😉
Wszystko wygląda lepiej od Precisiona.
precle są ładne.. ja kiedyś nie znosiłem jazz-ów… a co do konsultowania
z dziewczyną – co z tego, że doradzi ci DEFILa sunburst porównując z
jakimś gmr-kiem skoro DEFIL zabrzmi nieprzyjemnie ;D
Jeżeli człowiek wybiera instrument sugerując się tym jak dany sprzęt
wygląda i potrzebuje by on robił wrażenie swoim wyglądem to oznacza że
słuchaczy jego twórczości przyciąga estetyka człowieka na
scenie/teledysku/zdjęciach promocyjnych.
Jak świadczy to w takim razie o takich odbiorcach? Są to w takim razie
słuchacze czy odbiorcy czy fascynaci mody, trendów czy innych tam nurtów,
elementów mainstreamu/popkultury? Jeżeli twórca celuje w target – ludzi
takich, których przyciągnie do jego muzyki image sceniczny zespołu/okładka
płyty/zdjęcia pod wywiadem itd. to oznacza że zależy mu na dotarciu do
człowieka którego najpierw interesuje strona wizualna a dopiero potem to co
jest w stanie usłyszeć.
Nie sądzicie iż nie ma to zupełnie nic wspólnego z muzyką?
Dlaczego doceniamy poszczególnych kompozytorów? Dlatego, że chodzą w
modnych ciemnożółtych-piaskowych rurkach? Dlatego, że mają facjatę,
która nam odpowiada? No come on…
Hahaha, nie ma to jak pytać o radę przy wyborze instrumentu
koleżankę modelkę 😉 Zawsze merytorycznie przeanalizuje problem, wyciągnie
przydatne tobie ciebie wnioski, spojrzy pod innym kątem niż ty na sprawę a
do tego szczerze stwierdzi, że to tylko jej punkt widzenia i wyraźnie
zaznaczy że to ty jesteś osobą decyzyjną.
Lulu, ale właśnie czasami o to idzie – muzyka schodzi na drugi plan, vide
choćby koncert zespołu Łąki Łan, którym byłem srogo zawiedziony (bo
liczyłem na muzykę :D).
Ale reszta publiki się świetnie bawiła.
Bez sensu.
Dlaczego bez sensu? Ja też jak mam dylemat z wyborem, a mam 2 czy 3 gitary
które spełniają moje oczekiwania ( brzmieniowe, manualne itd.) to pytam o
radę móją kobietę. Pokazuję jej tylko zdjęcia instrumentów, nie mówiąc
ani jaka to marka ani tym bardziej ile kosztuje ( wybrałaby najtańszą :)).
Nie zawsze jej kupowałem to co ona wybrała po wyglądzie ale ta gitara miała
dodatkowy plus.
No bez przesady. Jaka modna dziewczyna ci doradzi jakikolwiek sunburst?
Dokładnie, dlatego wolę pytać kogoś kto nie jest mi za bliski, chociaż
wtedy istnieje z drugiej strony ryzyko że wybierze najdroższą…
No dokładnie.
Muzyka muzyką, musi być dobra, ale zespół bez dobrej prezencji (albo
przynajmniej charakterystycznej prezencji) nie ma szans na wybicie się.
To pewnie jeszcze pytacie babeczki o modę i chodzicie w rurkach włożonych w
botki.
😉
I to jest bardzo skuteczny sposób na uniknięcie grania koncertów na które
przychodzą inni muzycy, stoją w miejscu z założonymi rękami i
zastanawiają się że oni by zagrali tam więcej nut!
Smolken +miliard!
Smolken +2 miliardy, dorzucił bym do zestawu jeszcze kompleks akademii i „moja
stara gra po tej skali co Ty”
Ja całkiem niedługo planuję zrobić sobie zakup taniego wiosła na WOŚPy,
kolędy, kościoły i programy w stylu „Kawa czy bełcik”
lub „Pytanie o smarowanie (dupska)” – i jego głównym celem (poza tym, że ma
grać, przynajmniej po japońsku, czyli jako tako) jest właśnie wygląd. I
jeszcze jedno – ma być lekki, bo mój lutnik robiony na zamówienie waży 7
kg, co na 2h jobba nie jest problemem, ale wozić tego do Wawy by mi się nie
chciało, wiedząc, że i tak lecę z playbacku. Inna sytuacja WOŚP +
kościoły – na mrozie szkoda mi dobrego basu, a ogrzewany kościół to
rarytas.
Kapral – znam sytuację przybycia na koncert i rozczarowania muzyką na żywo.
A co do tego, że ludzi się dobrze bawili… hmm, dla zespołu to dobrze,
więcej zadowolonych (prostych) odbiorców, ale no kurde. Czy nie dla muzyki
powinno się przychodzić na dany koncert czy po to, by się „świetnie
bawić”? Ja oczywiście mam świadomość – oczekiwania przytłaczającej
większości słuchaczy są bardzo niesprecyzowane a do tego niewyobrażalnie
niskie. Oczywiście nikt nie może tego zmienić, co nie zmienia faktu, że
mnie to zatrważa.
Hahaha, jakbym siebie widział (patrzy na umiejscowienie kapodastera na gryfie
mandoli, szacuje długość whistlea…”zgadza się H-moll, tonacja jak w
wersji płytowej” ;D)
Czyli rozumiem, że wyrażając swój pogląd na pewne kwestie zmniejszasz
grupę swoich odbiorców o muzyków którzy analizują słuchane utwory i nie
przeszkadza Ci to? No tak, bo to przecież nawet nie promil słuchaczy,
pieniądze, antencję oraz pozytywne reakcje można dostać przecież od
motłochu, który mógłby pogować do automatu perkusyjnego… Ale czego
wymagać od tłumu, od większości?
A to jedno z drugim nie jest tożsame? 😮
Czego wymagać… hmm – żeby za kołnierz nie wylewali, szybko się napili i
dobrze bawili? 😀
He. He.
Temat był o wyborze instrumentu a zaczyna być o „po co się chodzi na
koncerty:.
Pierwsza sprawa.
Moja ukochana Pani raczej nie wie ile i na co wydaję, ile mam gratów i po co
mi tyle wzmacniaczy.
Co oczy nie widzą tp serduszko nie boli. :DDD
Druga sprawa.
Osobiście wolał bym jak by mi pod sceną skakał tłum nie przejmujący się
jakimiś tam cisami i durami niż grając np. energetycznego rocknrolla
patrzył na całą salę siedzących i „zasłuchanych” osobników.
Mimo wszystko idąc na koncert idę się w jakimś pobawić (niekoniecznie
znaczy to zachlać).
A wtedy ma również znaczenie „jak grają” i „jak wyglądają”.
Do kontemplacji muzyki mam płyty.
Hm. A nie byłeś nigdy, drogi Glatzmanie, na koncercie, na którym gra się
muzykę w zasadzie tylko do posłuchania? Bo ja na takich bywałem i były
naprawdę genialne! (i nie mówię tu o koncertach muzyki symfonicznej)
Typu Kraftwerk, Józef Skrzek czy chociażby solowe występy
Scierańskiego?
Bywałem.
Ale i na nich „noga mi chodziła” czasami.:D
A tak ogólnie to jestem stary rokers i tak jakoś zauważyłem, że im starszy
jestem to „smucenie” mnie coraz mniej interesuje.
W ostatni piątek grało w Łowiczu NOKO i byłem zadowolony. Grali z jajem i i
jak tak samo się bawiłem. Nie analizowałem, nie słuchałem, tylko się
bawiłem.
Magic, to chyba na złe koncerty chodzisz :D.
Ja byłem na Earth w Pradze, w marcu tego roku i był genialny klimat, a muzyka
to do zabawy raczej nie jest:
https://www.youtube.com/watch?v=GnxmZJ85kf4
I wcale nie słuchałem z nastawieniem analitycznym – mimo, że czasami takie
miewam. Trzeba się chyba nauczyć od tego odciąć :P.
Ale Earth to nie jest młoda kapela, można rzec, że co najwyżej „stosunkowo
młoda” 😉
Mam wrażenie, że 75% młodych kapel robi taką muzykę – smętne aranże,
molowe tonacje i teksty, że nic tylko pójść i strzelić sobie w łeb 😉
1.Lulu, myślę, że jak pograsz trochę koncertów do pustej sali to
zrozumiesz dlaczego czasem warto odpuścić sobie takiej niezdrowej ambicji, a
mieć słuchaczy i bawić się razem z publiką, niż oglądać kółeczko
kolegów gitarzystów, którzy szepczą sobie złośliwe uwagi o Tobie i
kolegach. Nie bez powodu wzięło się porzekadło: „zagrałbym to lepiej”.
2.Nie wiem czy można tu mówić o jakiś konkretnych pieniądzach. Póki nie
masz promocji na miarę Must Be The Music to można i 10 lat grać, a zarabiać
grosze.
3.Chcesz grać dla tzw. „sceny alternatywnej” – proszę bardzo, nikt tu tego
nie neguje. Ja już się nagrałem w tym stanie umysłu i podziękuję. W tym
temacie polecam zresztą autobiografię Grabaża. Kto czyta, mniej
błądzi.
EDIT do trójeczki:
Tu jeszcze pozwolę sobie dorzucić fragment, który kocham cytować na każdej
muzycznej imprezie 😀 Jeden z moich pierwszych bandów, coś między
alternatywą a naprawdę ciężkim łojeniem. Graliśmy spory szmat czasu ze
sobą, ale wiadomo jak to za młodu – poszła kwestia o kobietę. Pogryźliśmy
się na długie lata (do dziś), ale czasem lubimy pogadać do siebie na
jakimś gg albo innym czacie i popytać co tam słychać. Kolega podesłał mi
kiedyś link do swojego bloga, a że on jest taki mocno „alternatywny” (ale
tylko muzycznie, żaden Rozbrat czy FNB) to i takie alternatywne głupoty
wypisuje. I tu owy fragment:
„Nie będę grał akordów dla mas”
Kiedy mam zły dzień, ten objaw astronomicznej ignorancji i bezdennej
głupoty zawsze poprawia mi nastrój 😀
Swoją drogą ciekaw jestem jakie akordy są dla „mas”, a jakie nie? C-dur i
G-dur to z całą pewnością, ale czy Fsus4 również można do takich
zaliczyć? Albo czy akord półzmniejszony zagrany jako przedostatni w
pochodzie też jest za taki uznawany, pomimo kumulacji napięcia?
4.Zamiast pogujących, spoconych chłopów to ja wolę bujające się w rytm
panienki, ale widać to kwestia gustu 😀
Chyba temat „jaką publiczność wolisz” powinien być osobny, a co do wyboru
instrumentów dla miłośników muzyki artystycznej polecam inny wariant. Zanim
kupisz bas, zapytaj kogoś kto niespecjalnie wiele wie o basach „który
wygląda poważniej – czarny czy ciemnopopielaty?” Perkusistę czy skrzypka czy
deathmetalową wokalistkę która też jest chuda jak modelka. A też
zewnętrzna perspektywa inna niż to co ci powie inny basista który się
skoncentruje na specyficznych szczegółach.
A wątek publiczności, koncertów i tak dalej może tu:
https://basoofka.net/forum/42289,dla-jakiej-publicznosci-najbardziej-chcielibyscie-grac/
nie wiem jak inni, ale ja, kupując jakikolwiek instrument najpierw sprawdzam
walory brzmieniowe, potem wygodę gry a na końcu EWENTUALNIE konsultuję z
kimś kolor… swoją drogą – zauważyłem, że kilku ładnym dziewczynom z
mojego otoczenia podoba się mój poobijany, poobklejany i popisany markerem
stagg, zaś elegancki i czysty Ibanez już nie robi takiego wrażenia.. jaki z
tego morał?
No jasne – ale „młode kapele” to duże zgeneralizowanie. Jak młode? Wiekiem?
Stażem grania?
Poza tym – bardzo różnie wygląda to względem gatunków. Wydaje mi się, że
ludzie zapatrzeni w np. Comę mogą chcieć tak tworzyć, ale nie każdy jest
zapatrzony w Comę 😛
A kto go obklejał i popisał?
Nazwałbym tak wypadkową między wiekiem a stażem grania:D
Jednak starsze pokolenie, wskutek ciężko określić czego (liźnięcia innych
realiów? wydaje mi się że tak), jednak wykazuje większą pogodę zarówno w
usposobieniu jak i granej muzyce. Tnące się żyletkami dziewczęta i tego
typu muzyka to raczej znak dzisiejszych czasów. I raczej nie myślałem tutaj
o naśladowcach Comy, bardziej ogólnie.
Ja myslalem, ze bas wybiera się po ograniu ze wzgledu na wygode i brzmienie.
hahahah,dobre!
Wydaje mi się, że wszystko zależy od wielu składowych czynników. Wiadomo
jak się nie ma funduszy, to wygląd basu odchodzi na dalszy plan, ale kiedy
miałabym już możliwość kupienia sobie sprzętu za tysiące, to jednak
zależałoby mi na tym, żeby poza brzmieniem do tego jakoś wyglądał.
Ktoś wspomniał wcześniej o tym, że charakterystyczny wygląd , image się
przydają – zgadzam się w 100%, w przypadku początkujących zespołów
(których w Krakowie na przykład jest na pęczki w każdym możliwym
klimacie), fajny wygląd i styl sceniczny mogą jedynie dopomóc w wybiciu się
kapeli – pierwszy rzut oka i „o, tych gości pamiętam z koncertu w innej
knajpie”. Po jednym koncercie niewiele zapamięta się z tego co grali, ale
jeśli słuch połączyć z innym zmysłem, na pewno więcej wspomnień się
gdzieś tam zachowa.
A jeśli już dorośliśmy do tego żeby przyznać się samemu sobie że
wygląd jest ważny, to moim zdaniem im kto mniej o basach wie tym więcej jej
(czy nawet jego) rady co do wyglądu są warte. I odwrotnie.
@smolken – co do poobklejania – sam to popełniłem, zaś co do popisania –
pomogły mi w tym dziewczyny z mojego otoczenia 😉
Jasne. Zatrudnienie dziewczyn do dekoracji basu to też dobry sposób żeby bas
się podobał dziewczynom.
Gdy kupowałem wiosło było nieco wariacko. Chciałem Corta GB94, ale akurat
nie było ich nigdzie. Maczos zaproponował G&La L2000 – miałem dzień na
zastanowienie się. Kobita mi doradziła „kupuj” – mimo, że trzeba było
dołożyć. Z dziećmi wybierałem kolor dechy (opcje ograniczyłem do sunburst
i gołego jesionu). W ten sposób wszyscy brali udział w zakupie i to było na
prawdę fajne 😀
Co do koncertów. Mnie wkurza skacząca publika. Nie da się spokojnie muzyki
posłuchać, a i z łokcia o skaczącego gościa można dostać 😀
– Kochanie, który samochód wybrać?
– ooo, ten czerwooony!
Wygląd basiwa, ważna sprawa bo, każdy pamięta na czym gra Nikki Sixx
[Gibson TB] mimo że raz w życiu widział i słyszał Motley, tak samo jak
każdy wie że Dave z Megadeth [wiem niebasowo]gra na Flying V,
charakterystyczny wygląd możne tylko pomoc jeśli instrument [generalizując]
spełnia podstawowe warunki: brzmi i jest wygodny. Chyba ktoś to powiedział
już :), jak kupowałem pierwszy bas to chciałem TB ale Kapral doradził
Ibanez i jest mi z nim dobrze, choć nie wygląda tak jak chciałem, prawda
jest taka że ludzie kupują oczami, jak to Edge z U2 powiedział:
„przechodziłem obok tej wystawy i zobaczyłem tego Explorera, urzekł mnie
jego wygląd, musiałem go mieć”.