Zdecydowana większość (jeśli nie wszyscy) tutaj słucha tutaj muzyki w
której jest gitara.I tak się zastanawiam, czy macie swoich ulubionych
gitarzystów czy tylko basistów?? Osobiście moim ulubionym gitarzystą jest
Chuck Schuldiner Ś.P założyciel, lider, i jedyny stały członek Death’u.
Był to jeden z pierwszych zespołów Death Metalowych, i pierwszym
progresywno-Death Metalowym.
Uwielbiam go za świetne kompozycje, niesamowite solówki, za stworzenie mojego
ulubionego gatunku 🙂 i generalnie za jego styl 😀 .
A wy?? Macie ulubionego gitarzystę??
Moim ulubionym gitarzysta jest Buckethead 😀 Jest genialny ponieważ gra
praktycznie każdy rodzaj muzyki i ma swój niepowtarzalny styl grania. Mnie
przypomina trochę Claypoola tyle ze na gitarze, a nie na basie 😛 Buckethead
gra raczej solowe projekty, ale chyba w 2004 grał z Guns & Roses
Geordie Walker z Killing Joke 😀 Niesamowite, jedyne w swoim rodzaju potężne
brzmienie – Gibson Hollowbody + przester + chorus + reverb. Ma niesamowity dryg
do świetnych riffów i imponuje mi to, że ponoc nie splamił się solówką
😀 Zawsze wyluzowany, porusza się na scenie jakby nie miał kości 😛
Andy McKee, koniecznie. Naoglądałem się tego gościa na youtubie i
niewykluczone że dzięki niemu postanowiłem znów chwycic klasyka i nad nim
ślęczec 🙂 Przedstawiac chyba nie trzeba.
Vincent Janse z Vinnies Vice, za niesamowite połączenie jazzu, bluesa, rocka
i progresji w swojej muzyce.
Na drugim miejscu Jason Barwick z The Brew – wymieszany przyszywany wnuk
Hendrixa i Pagea z Led Zep 😉
http://www.myspace.com/thebrewinfo – polecam
Oczywiście Jimi, który zbudowal podstawy gry na gitarze aktualne do
dziś.
Stevie Ray Vaughan i Clapton – zbudowali podstawy białego bluesrocka, obaj
mają rozpoznawalne brzmienia…ostatnio z białego Bluesa podoba mi się też
Rory Gallagher.
Warren Haynes z Govt Mule – bardzo charakterystyczny sound Les Paula,
współpracował z tyloma basistami sławnymi że nie sposób ich na palcach
wyliczyć.
Z polskich Nalepa, długo długo nic, Cichoński, Raduli, z mocniejszego soundu
Wojciech Hofmann
Aczkolwiek najbardziej z tych współczesnych bluesmanów lubię Chrisa Duarte
– polecam.
Dusty Cigaar z The Rhythm Chiefs i ogólnie holenderska scena bluesowa.
Z mocniejszych brzmień – Zakk Wylde ostatnio, i charakterystyczne brzmienie
Les Paula
Z jazzu Scott Henderson, Tomo Fujita, Scofield, Dean Brown i inni…
Generalnie wielu ich, każdego cechuje bbardzo charakterystyczny, rozpoznawalny
styl…bo jak to kiedyś ktoś powiedział
___________
Różnych tu wymieniacie, cyrkowców, rzemieślników i artystów, jednym
słowem cała paleta, ale aż dziw że nikt nie wspomniał o tym skromnym
panu
http://www.davidgilmour.com/
i w zasadzie można by już zamknąć temat.
Aarth że dla Ciebie Gilmour jest geniuszem, nie znaczy że inni muszą tak
uważać. Aczkolwiek zgodzę się, też ma charakterystyczny rozpoznawalny
styl
____________-
Co kto lubi.
Teraz słucham Płyty „I Advance Masked” Roberta Frippa i Andyego Summersa z
the Police. Zaraz potem mam na playliście Concierto de Aranjuez Joachima
Rodrigo (był pianistą, ale mnóstwo utworów napisał na gitarę). Szukam
teraz płyt z muzyką Albeniza (też pianista, ale jest mnóstwo interpretacji
gitarowych np. w wykonaniu sympatycznej pani Filomeny Moretti).
W sumie grając na basie inspiruję się również gitarzystami – głównie
Alem di Meolą i Paco de Lucią. Może kiedyś zrobię Mediterranean Sundance
na basie. Ostatnio nauczyłem się grać „Mood for a Day” pana Stevea
Howea.
Generalnie uwielbiam grać jakieś quasi-flamenco rzeczy na basie.
Iii jeszcze Trey Gunn, ale on jest jednocześnie gitarzystą i basistą.
Jeszcze lubię mojego gitarzystę, bo mi się z nim dobrze gra.
Iiii Pat Metheny.
Paul Masvidal – mój bohater i guru 🙂 Gitarzysta i założyciel Cynica,
gitarzysta Aeon Spoke, byly gitarzysta Deatha, gra z Sean Malone –
http://www.seanmalone.net
http://www.img527.imageshack.us/img527/3721/dscn1014hl1.jpg – ten na prawej stronie
to on ,natomiast po lewej możecie mnie zobaczyć 😛
Zachęcam do posłuchania go 🙂 Pozdrawiam
Slash – za feeling, solówki, charyzmę, wygląd 😉
Buckethead – za to, że napierdziela aż mu lampy w piecu wybuchają ;D
A tak pobocznie to Zakk Wylde i Izzy Stradlin
Slash, lol ://
Jak dla mnie Frank Zappa 😀
Jimmy Page i Jimi Hendrix. Bogowie. I jeszcze całkiem fajnie gra duet z
Aerosmith – Joe Perry i Brad Whitford – ich lubię za zgranie i wzajemne
uzupełnianie się. Mimo, że to Perry raczej bardziej jest gwiazdą, to Brad
czasem zmiecie nawet krótką zagrywką.
Slasha też lubię, tak jak całe GnR, ale wirtuozem bym go nie nazwał 😀
Slash, Joe Satriani, John Petrucci
Joe Satriani jest debeściak.
Brian „Head” Welch z KoRna. Nie wiem dlaczego, wirtuozem nie jest, ani jakąś
strasznie wyrazistą postacią. Poprostu…
Nie jest prawdopodobnie najlepszy na świecie technicznie, ale te jego solówki
to naprawdę coś z innej planety.
timmo tolkki, stratovarius 😛 to moim zdaniem najlepszy gitarul 😛
Angus Young, David Gilmour, Johny Greenwood, Edge, John Buckland
_______________
http://www.myspace.com/thealchemics
http://www.myspace.com/jankos
http://www.myspace.com/cumshott
Frank Zappa, Andy Summers, Page, Iommi, Hendrix, Clapton…
JOSH HOMME!!
Kolejność przypadkowa:
Jimmy Page-całokształt-niezapomniane riffy, wyobraźnia i
zmysł
Eric Clapton-jw
I tu taka mała dygresja- kiedy „niesamowity” Hendrix biegał po scenie,
fałszował aż uszy bolały, i podpalał gitary panowie wyżej wymienieni
grali przepiękne kawałki okraszone jeszcze lepszymi solówkami. Fenomenu
Hendrixa nigdy nie zrozumiem i żaden niby-wkład we współczesną muzykę
gitarową mnie nie przekona.
Jan Akkerman-i tu mamy prawdziwego wirtuoza. Gdyby nie on być
może nie było by teraz tzw. shrederów a na pewno nie zaczęło by się to tak
szybko 🙂 Był niedoścignionym wzorem tak jak w swojej kategorii
Frank Zappa🙂
Kontynuując:
Robert Fripp-ten człowiek to chyba maszyna 🙂 warto
posłuchać zarówno dyskografii King Crimson jak i solowych projektów.
David Gilmour– wirtuozem nigdy nie był ale wie co zrobić z
gitarą aby każdy kto słucha wił się z rozkoszy przed głośnikiem 😀
Solówka z „High hopes” na steel guitar od kilkunastu lat wierci mi dziurę w
mózgu
A z nieco młodszych:
John Petrucci– Myli się ten, kto po wysłuchaniu kilku
kawałków Dream Theater i po obejżeniu kilku filmików na YouTube myśli, że
to bezmózgi szreder. Wystarczy pójść na koncert i posłuchać jego
improwizacji. Opanował instrument do perfekcji ale nie zapomniał jak grać
aby chwyciło za serce. Większość z jego pokręconych solówek to nic innego
jak blues czy jazz tylko na trochę zwiększonych obrotach 🙂 Radzę
posłuchać też płyty „An evening with John Petrucci & Jordan Rudess” lub
takich utworów jak „hourglass” Liquid Tension Experiment czy „Wishfull
Thinking” z jego solowej płyty.
Paul Gilbert– Kolejny facet który potrafi zagrać tak, że
struny topią się pod kostką 😀 Ale on robi to raczej dla ozdoby a zazwyczaj
w jego twórczości dostrzeżemy bluesrockowy puls i niesamowitą dawkę humoru
🙂
Przepraszam ale za tydzień wracam do pracy i musiałem na kimś przećwiczyć
takie długie nudne teksty 🙂
Eric Clapton 🙂
Hetfield za jego stare riffy.
Hendrix.
BB King, Slash, Joe Satriani, The Edge, Brian May, Hendrix
Knopfler, Clapton, Blackmore, Page, Gilmour, May, bracia Young …
czyli klasyka rockowego grania 🙂 ale bez Hendrixa 😛
Petrucci – za szybkość i finezję
Hetfield – bóg riffu
Tony Rambola (Godsmack) – lubię jego styl
🙂
Slash, Zakk i Buckethead, geniusze rzemiosła…
1) David Gilmour
2) Paul „Ace” Frehley
3) John Frusciante
Za styl, ciekawą i oryginalną grę i nie pozowanie na wirtuoza.
A to jeszcze kilku moich ulubionych:
Jeff Hanneman – Twórca największych kawałków SLAYERA i za fajne solówki,
świetnie pasujące do muzyki!!
John Petrucci – Za świetne riffy, solówki, finezję, szybkość, za granie w
DT 😛
Dave Mustaine – Za to że tworzył stary Megadeth razem z Davidem
Ellefsonem(nowy Megadeth już nie to samo 🙁 ).
Jerry Cantrell (Alice in Chains), Adam Jones (Tool), David Gilmour (Pink
Floyd), Dimebag Darell (Pantera), Stevie Ray Vaughan, Warren Haynes (Govt
Mule), Tom Morello (Rage Against The Machine), Jimmy Page (Led Zeppelin), Jim
Martin (Faith no more) itd…
Nikt nie podał Vaia? No to jako pierwszy podaje 😉
i tych trzech panów:
https://www.youtube.com/watch?v=9cadbYIzhqQ
i do tego Dominik Witczak oraz Marcin Kobza 🙂
Omar Roudrigez-Lopez z The Mars Volta – wszystkie albumy zespołu (plus te
solowe, ale w podobnym ośmioosobowym składzie – razem z kilkanaście płyt)
skomponował w całości sam wyłączając wokal. No i jego solówki!
Hendrix (nie wiem czy fałszował czy nie ale jego muzyka mi się podoba)
John Frusciante (zarówno za solowe projekty jak i za to co wyprawiał z RHCP)
Teraz jest w sam raz bez zbędnej przesady 🙂 Nie chodzi mi o narzucenie
swojego zdania a o jako taki obiektywizm bo nie wiadomo co im w głowach
drzemie, pozatym nie poznałeś ich twórczości na tyle, by mówić o ich
pozie. Jedynie Malmsteen i trochę mniej Vai wyraźnie pozują na bogów
gitary. Jedni ich za to kochają inni naśmiewają się z ich lansu (wystarczy
popatrzeć na solowe poczynania Malmsteena z orkiestrą symfoniczną kiedy to
po jego wzroku widać jaki niesamowicie dumny jest ze swojego bardzo średniego
neoklasycznego utworu granego z prędkością światła w towarzystwie
doświadczonych muzyków klasycznych). Używanie umiejętności nabywanych
długimi latami ćwiczeń nie jest złe. Złe jest obrośnięcie w piórka i
afiszowanie się swą urojoną wyższością jak to widać między innymi u
tych dwóch panów.
Page, The Edge, Gilmour, Summers, Prince, May, Knopfler natomiast nie lubię
bardzo tych wszystkich wymaitaczy ala malmsten, satriani, petrucci, vai bo
chociaż przebierają palcami po całym gryfie z prędkością światła to
jednak ich muzyka już nie jest na takim poziomie jak ich umiejętności (to
samo z basistami typu Sheehan, Burton etc.).
Edit: ok teraz dobrze ?!
Paco De Lucia – mistrz flamenco
Fredrik Thordendal & Mårten Hagström – MESHUGGAH !! i wszystko jasne
Dino Cazares – (ex)Fear Factory, (ex)Asesino, (ex)Brujeria, Divine Heresy…
ten koleś tworzył historię współczesnego metalu.
Mark Rizzo – prawdopodobnie najlepszy gitarzysta młodego pokolenia – za to co
wniósł do Soulflya i niesamowitą energię na koncertach
Frankie Zappa – za wszystko
Buckethead – za numery na killswitchu xD
Tommy Morello – co numer na płycie to inne brzmienia (i jak powyższy też
jedzie na killswitchu tu i tam)
Ale i tak z gitarzystów to najbardziej lubię mojego dobrego przyjaciela, z
którym gram od lat.
Nie wymieniłbym go na żadnego z powyższych.
No i jest jeden gitarzysta którego nie znoszę – ten pedał De Maio – bo
próbuje udawać basistę :OOOO
Nic dodać, nic ująć.
|Chuck Schuldiner i Dimebag Darrell
Ten pierwszy za geniusz kompozytorski i solówki, a ten drugi za solówki
😛
Aaaa i jeszce Cliff Burton…. a nie… on nie gral na elektryku…
zapomniałem
+1000000
_________
Kirk Hammet – za solówkę do One i parę innych niezłych dźwięków.
Robert Sadowsky – za Kobong i pierwszą płytę HOUKA.
Lubie też Dana Donegana z Disturbed, wiem że nie jest aż takim wirtuozem jak
panowie powyżej ale wyciał parę niesamowicie chwytliwych solówek[np
stricken]
Grzegoż Skawiński – …no dobra, żartowałem. 😛
Mark Knopfler z Dire Stairs
[quote=Jan Dżonattan Kwak]Grzegoż
Gżegorz
A może Styczyński z Polski? 😀 Hah tylko tak wszyscy wymieniają i
wymieniają, rozwazają itp. To ma jakiś sens? No dobra, ale każdy napije
punkcik wiec piszemy 😀
A w sumie tych gitarzystów zasługujących na to by się tu znaleźć jest wielu
tylko kim by oni byli bez zajebistych basistów 😀
edit: Jeszcze Brajan Maj z Kłina 😀
Kapral sob., 2008-08-30 12:02
Slash, lol ://
plus pincet !!!!
Jak dla mnie Frank Zappa
Jak dla mnie też Frank Zappa
i jeszcze McLaughlin, Meola, Santana i Hendrix (jako grajkowie pojedynczy)
oraz
King/Hanneman – jeśli chodzi o granie w duecie
no limits, no fear, no clue… IN
DUB!!!
I dla mnie też Zappa ale przed nim Jeff
Beck!!!
Powaliło mnie że nikt go nie wymienił.
Poza tym Frusciante za reinkarnację Hendrixa 😉
No i jeszcze Jeff Healey za upór i feeling.
Się zastanawiam, który z tych dwu jest większym ćpunem bo obaj sobie nie
szczędzili.
Frusciante jeszcze nie zszedł 😉
emsi says: nie zszedł ale ponoć przestał brać – stąd czas
przeszły
duet Kirken H./Jaymz H.
Jimmi H.
Mikael Åkerfeldt (Opeth)
Robbie Krieger (The Doors)
Dimebag
Tony Iommi
A z polskich to duet Litza/Popcorn (ejsids) – za energię 😉
Tomasz Morela z Rage Against The Machine, David Gilmour, a z polskich śp.
Wojciech Seweryn, Nalepa Tadeusz, również świętej pamięci.
Więcej w tej chwili mi do głowy nie przychodzi 🙂
dimbeg i nergal
sex alkohol and metal
Jaak mogłem zapomniec o Joe Passie, wybitnym gitarzyście jazzowo-bluesowym
oraz o miszczu bluesa akustycznego, Robercie Johnsonie ( -Kto z nim gra na
basie? – Nikt, on sam jest 😛 ). właśnie zapoznaję się dokładniej z
twórczością obu i się pytam, gdzie ja byłem całe życie…
Mike Oldfield – dziś odkryłem na nowo Dzwony Rurowe. Odlot total.
________
No nieźle, w tym temacie już podano więcej nazwisk gitarzystów niż jest
nazwisk znanych basistów na całej basoofce. Jak widać każdy lubi innego 😛
.