UWAGA
najbardziej hardkorowy dowcip jaki czytalem w zyciu 🙂
Trzy krasnoludy spotkały się w karczmie przy kuflu piwa i wspominają stare,
dobre czasy, kiedy brali udział w różnych wojnach. Opowiadają o najbardziej
koszmarnych przeżyciach jakie ich spotkały. Pierwszy mówi:
– Nasz oddział wpadł w zasadzkę, strzały śmigały ze wszystkich stron,
padaliśmy jak muchy. Te wredne elfy nie dały nam żadnych szans. Z tej jatki
uciekliśmy tylko mój przyjaciel i ja, niestety zanim zdążyłem wyprowadzić
go w bezpieczne miejsce wykrwawił się na śmierć, miał bowiem tętnice
rozerwaną strzałą.
– To jeszcze nic, posłuchajcie tego. Wraz z moim oddziałem szliśmy przez
las, kiedy nagle natknęliśmy się na wilcze doły. Zginęło w nich trzy
czwarte mojego oddziału, na dodatek zaatakowały nas cztery straszliwe trolle,
zanim zdołaliśmy się z nimi uporać reszta oddziału została rozerwana na
strzępy, mówię wam nie było nawet co zbierać, to było okropne, niestety
tylko ja uszedłem z życiem.
– To wszystko pestka w porównaniu z tym co ja przeszedłem. Wchodzę do
wioski, a tam pełno trupów, wszyscy wybebeszeni, rozerwani na kawałki, mieli
poucinane kończyny, mówię wam wszędzie pełno krwi, flaków, okrooopny
widok. Nagle na środku wioski zauważyłem dziewczynkę, mogła mieć
najwyżej dziesięć lat, miała ucięte ręce i nogi, ale jeszcze żyła. Tak
się wzruszyłem, że płakałem jak bóbr, kiedy ją chędożyłem….