Siedzi sobie na kamyczku Małgosia. W jednej ręce trzyma śledzionę, w
drugiej wątrobę, oczy wiszą jej na żyłkach. Rękawem ociera krew
wypływającą z uszu i wzdycha:
– Uuuchuuuchu, ale mi się kichnęło
editka:
W mroźny, zimowy wieczór elegancko wyglądający gość w „średnim” wieku
poderwał w knajpie młodą laseczkę. Było to o tyle łatwe, że dziewczyna
widziała przez okno jak facet wysiadał z nowiutkiego Mercedesa 600. Bez
oporów więc przyjęła propozycję wspólnego spędzenia nocy.
Facet zabrał ją do swojej willi pod miastem. Płonący kominek, dobra whisky,
kanapki z kawiorem, nastrojowa muzyka, słowem wszystko zbliżało ich coraz
bardziej w stronę sypialni. W pewnym momencie mężczyzna zaproponował
przejażdżkę po pobliskim, zaśnieżonym lesie. Dziewczyna trochę
niechętnie, ale jednak wyraziła zgodę. Zajechali Mercem na polanę w środku
głuszy, facet wyjął z bagażnika sztucer, przeładował i powiedział:
– Rozbieraj się.
Dziewczyna trochę przestraszona sytuacją, a jeszcze bardziej 25 stopniowym
mrozem, próbowała protestować, ale strzał w powietrze spowodował, że
wykonała polecenie dość szybko. Gdy już goła stała boso na śniegu,
gość rozkazał:
– Lep bałwana – i dla uniknięcia ewentualnych protestów znowu strzelił w
powietrze ze sztucera. Dziewczyna rzuciła się toczyć śniegowe kule. Po 40
minutach na polanie stał bałwan jak malowany. Miał nawet śniegowe rączki i
nosek z kawałka gałęzi. Za to laska była cała zdrętwiała z zimna. Klient
schował sztucer, owinął ją grubym pledem i zabrał znowu do swojej willi. A
tam kominek, kawior, gorący grog, nastrojowa muzyka. Gdy panna odzyskała
mowę, pierwszą rzeczą jaką zrobiła, było wykrzyczane zapytanie:
– Co to wszystko miało znaczyć!!!!!?
– Widzisz, moja śliczna – odpowiedział spokojnie gość – Ja już jestem
kiepski w łóżku. A dzięki temu bałwankowi mam pewność, że tą noc
zapamiętasz do końca życia.