Witam. Wiem, że temat był poruszany wielokrotnie, ale mam dość nietypowy
problem.
Nabyłem Squiera precelka z początku lat 80. Akcja strun jest dla mnie zbyt
wysoka. Regulując ją na mostku, pozbawiam się możliwości grania na progach
12 wzwyż. Rozumiem, że chodzi o krzywiznę gryfu. Sprawdziłem ją wg
wskazówek (łokciem przydusić struny do gryfu od strony korpusu i
przycisnąć struny na 1 progu)Nad 12 progiem wysokość struny to około
1-1,2mm. Dla porównania, na drugim basie mam akcję ustawioną na grubość
kartki, czyli ekstremalnie nisko. Problem w tym wszystkim jest taki, że pręt
zdecydowanie nie chce być bardziej dokręcany, tzn mam wrażenie, że jest
już maksymalnie wygięty. Oczywiście, pamiętałem zasadzie: max pół obrotu
na dobę. Boję się kręcić na siłę, bo to stare, suche drewno i może po
prostu strzelić. Odkręciłem też gryf. Nie znalazłem tam nic, co byłoby
zbędne.
Pytanie brzmi: Czy Squiery z tych lat są skazane na taką akcję strun? A
może mam coś nie tak z gitarą?
Pomóżcie, błagam.
zdravim.
EDIT: Zauważyłem też małe, równoległe do gryfu pękniecie podstrunnicy na
1 progu. Wygląda to trochę niepokojąco.
Czy mam problem z akcją strun na swoim Squierze?
Czy ktoś może mi pomóc z moim nietypowym problemem z akcją strun?
Czy Squiery z początku lat 80. mają problem z akcją strun?
Czy regulacja na mostku może pomóc w moim problemie z akcją strun?
Czy krzywizna gryfu ma wpływ na wysokość akcji strun?
Czy istnieją inne sposoby na regulację akcji strun?
Czy ktoś miał podobny problem z akcją strun na swoim basie?
Czy to normalne, że pręt nie chce się bardziej dokręcać?
Czy istnieje ryzyko uszkodzenia gitary, gdy próbuję zwiększyć krzywiznę gryfu?
Czy pęknięcie podstrunnicy może mieć wpływ na akcję strun?
Hm. 1mm to już dużo. Odstęp przy takim pomiarze nad 8 progiem powinien
wynosić ok 0.3 mm. Obstawiałbym, że coś nie tak z prętem. Miałem kiedyś
stary instrument i rzeczywiście zanim uzyskałem sensowny relief to zajęło
to wiele tygodni. Proponowałbym sprawdzić czy regulacja daje jakąkolwiek
zmianę. Czy dostęp do śruby regulacyjnej jest strony korpusu czy od strony
główki?
Może być tu też taka sytuacja, że ze względu na wyrobienie pręta gwint
jest za krótki i wtedy wystarczy podłożyć podkładkę pod nakrętkę.
Jak widać gołym okiem pęknięcie to nie kręć już prętem. Zanieś wiosło
do lutnika i powiedz o co chodzi. Sam nic z tym nie zrobisz.
Miałem jakiś czas temu bardzo podobną sytuację. Pręt „się skończył”,
gryf dalej łódka. Też było widoczne małe pęknięcie podstrunnicy na 1
progu. Ale nie poddałem się i ćwierć obrotu pręta później miałem gryf w
drzazgach. Na szczęście udało się go odratować, ale kosztowało mnie to
trochę kasy i nerwów.
Basiwo właśnie spoczywa u lutnika, który zauważył, że mam śmigło
zamiast gryfu. Pęknięcie jest do zauważenia niestety. Dostęp do pręta mam
od strony główki.
Jednak czy naprawa wiąże się z podłożeniem podkładki, czy wymianą pręta
niestety – trzeba frezować chyba :/
Dzięki, Panowie, za odzew.
zdravim