Hej 🙂
A więc do rzeczy. Od jakiegoś czasu łaszę się na jakiś nowy dźwięk,
mojej basi. Świetną sprawą jak dla mnie są produkty Ashdowna, i głównie
je obserwuję. Najlepiej czułbym się w takich kostkach jak Envelope Plus oraz
James LoMenzo. Można się nimi naprawdę pobawić. 🙂 Ale z drugiej strony
stoi zespół, i zaczynamy za jakiś czas koncerty. Mając covery Dżemu, Lady
Pank, Wilków, Billa Withersa czy Gunsów przyda mi się jakiś bardziej Chorus
(który z Ashdowna jest co prawda okropnie głośny przy nieużywaniu). I
zastanawiam się, na co polować. No chyba że macie inne pomysły. 🙂
Oczywiście za odpowiedzi typu: „To od Ciebie zależy jaki Ci się podoba”
bardzo dziękuję, i fatygować się aby je napisać nie musicie.
Pozdrówki.
EDIT:
Dodaję próbki brzmień wszytskich Ashdownów :
www.Ashdownmusic.com/bass/pedal_audio.asp
Jakie kostki basowe polecacie, aby uzyskać nowe brzmienie na swoim instrumencie?
Czy zna ktoś produkty Ashdowna i może polecić jakieś modele kostek basowych?
Które modele kostek Ashdowna najlepiej nadają się do zabawy dźwiękiem?
Jakie kostki basowe z Ashdowna są najlepsze do gry na koncertach z coverami takich zespołów jak Dżem czy Lady Pank?
Czy w opinii kogoś zna się Ashdown Envelope Plus lub James LoMenzo i uważa się je za dobre modele kostek basowych?
Który model kostki Ashdowna ma najlepsze brzmienie Chorus i równocześnie jest cichszy w trakcie nieużywania?
Czy Ashdown Envelope Plus czy James LoMenzo są wystarczająco uniwersalne, aby móc grać na nich różne kawałki?
Czy miał ktoś doświadczenie z produktami Ashdowna i może polecić jakieś inne modele kostek basowych?
Czy Ashdown Chorus jest naprawdę tak głośny, jak w opisie?
Który z modeli kostek Ashdowna ma najlepszą jakość dzwięku?
Zasada generalnie jest prosta – kupujesz kostkę kiedy jesteś pewien, że
zrobisz z niej użytek. Kupowanie dla samej zasady, bo wydaje ci się, że
może się przydać jest trochę bez sensu. To jak robienie zapasów cukru, bo
może za kilka lat będzie nieurodzaj buraków cukrowych 🙂
Idź do sklepu muzycznego i poogrywaj. Nie da się doradzić czego
potrzebujesz…
W moim wypadku mam do dyspozycji jedynie nagrania na yt. Do dobrego sklepu
muzycznego mam 120km (3h pociągiem), co znaczy że cały dzień w d*pę za
ogranie efektu 🙂 W każdym razie, dziękuję.
Może multiefekt a la Zoom B2.1? Poeksperymentujesz z efektami, brzmieniami i
rozeznasz się w łatwy sposób czego potrzebujesz, a czego nie. Późniejsza
(ewentualna) sprzedaż tego urządzenia też nie powinna stanowić
najmniejszego problemu.
Popieram przedmówcę, zrobiłem identycznie i jestem bardzo zadowolony, a ze
sprzedażą nie było problemów 😉
W multiefekcie masz wszystko jak leci i dobrze brzmi.
Popieram przedmówcę, zrobiłem identycznie i jestem bardzo zadowolony, a ze
sprzedażą nie było problemów 😉
W multiefekcie masz wszystko jak leci i dobrze brzmi.
Edit: proszę Moderację o usunięcie jednego z powtórzonych postów, z góry
bardzo dziękuję 🙂
Boss TU-2/TU-3 lub Korg Pitblack. To jest najważniejsza kostka i jako pierwsza
powinna być zakupiona (chyba, że masz już w racku)
Odpowiedź brzmi: obojętnie jaka, byle nie marki Behringer.
Osobiście kostek mam 4 (flanger, chorus, delay, no i k*wa obligatoryjnie
Polish Love), ale równie dobrze mógłbym nie mieć żadnej.
kup sobie jakiegoś lekkiego drajwa.
kogo oszukuję, kup se polish love. będziesz mógł na tyle zmienić
brzmienie, żeby było kompletnie inne lub odrobinkę je doprawić.
a poza tym to /thread bo nie rozumiem. potrzebujesz czegoś (równoznaczne z
tym, że wiesz czego chcesz) to kupujesz, nie potrzebujesz to nie kupujesz.
A ja kupiłem PODa live i już wiem że żadna kostka nie jest mi potrzebna do
rockowego grania jedynie lampą na przedwzmaku przybrudzę dźwięk i jest
super, no chyba że siedzisz w jakiś innych klimatach niż covery jakie wyżej
napisałeś.
heh ja mam kilka behringerow i np. overdrive się niczym prawie ni rozni od
bossa zapewne teraz jacys uzytkownicy mnie objada ze porownujee te firmy ze
soba no ale mam to i to i pisze co slysze:) wiec ni obawiaj się zadnej firmy
tylko kup to co naprawdę potrzebujesz, ja twierdze ze każdy powinien mieć
chorusa jakiegoś.
Jak grasz na 15 wattach to zapewne może to sprawiac takie wrażenie. Ale w
warunkach alive na dużej amplifikacji scenicznej Behringer zaczyna …
k*rewsko-irytująco-napie*dalająco syczeć, brumić, trzeszczeć, emitować
stały noise. Nie ma to jak brak by-passu. Wiem o czym piszę, bo sam miałem
„legiendarny” Behringer Bass Overdrive i sprzedałem go czym prędzej za 30
zł. Sound mojego basu bardzo na tym zyskał.
Znaczy wiesz, Bossy też nie mają true bypassu, tylko bufor (na dodatek
średni;)
Fakt jest faktem, Behringerowy BOD brzmi bardzo podobnie do Bossa ODB-3,
dopóki ich się bezpośrednio nie porówna.
Grałem natomiast koncerty z Behringerem (miałem overdrive, dwa tunery) i nie
było żadnych problemów. Działają jak działają, ale dostajesz to za co
płacisz – zawsze 🙂
Raczej decyduję się na Polish Love 🙂 Mam nadzieję że będę zadowolony. No
bo co z Polski, to musi być dobre 🙂
bydluck nie gram tylko na 15 wattach:) mam 2 behringery i wedlug mnie sa spoko
jak za ta cenę to nawet więcej niż się spodziewalem. Polish love to dobra opcja