Natchnęło mnie to po tym jak już paru ludzi wyjeżdżało gdzieś – czy to
na wakacje, czy za granicę, w każdym razie bez basu. W moim założeniu, ten
bas miałby być jak najmniejszych rozmiarów i stroić. Służyłby tylko do
ćwiczeń, więc elektronika byłaby niepotrzebna, brzmieć też zbytnio nie
musi. Wychodziłoby więc na to że wystarczyłby sam gryf ze strunami (takie
coś można jeszcze nazwać zaszczytnym mianem „bas”?) Czyli będziemy mieć w
rękach kawałek deski z przyciętymi strunami. Jak basowa brać oceniałaby
taki sprzęt? Jeśli nic mi nie stanie na przeszkodzie spróbuje takie coś
zmajstrować, jednak byłbym rad co do jakichś propozycji mogących to coś
ulepszyć.
edit. Wiem pomysł dziecinny ale dla niektórych bas zajmujący jak najmniej
miejsca do najlepsze wyjście.
Czy myślisz, że stworzenie kompaktowego basu jest dobrym pomysłem?
Czy uważasz, że mały bas byłby przydatny tylko do ćwiczeń?
Czy zastanawiałeś się, jak brzmiałby taki kompaktowy bas?
Czy uważasz, że elektronika jest niepotrzebna w takim małym instrumencie?
Czy myślisz, że taki bas byłby łatwy do przenoszenia?
Czy wiesz, jak zacząć budować taki mały bas?
Czy zastanawiałeś się, czy taki bas mógłby być używany do nagrywania muzyki?
Czy uważasz, że basiści zgodziliby się na używanie takiego kompaktowego basu podczas koncertów?
Czy zastanawiałeś się, ile osób byłoby zainteresowanych kupnem takiego małego basu?
Czy uważasz, że taki bas byłby popularny wśród początkujących basistów?
Przecież są headlessy. I Ashbory Bass.
Dokładnie. Byuooo
No w sumie kto co woli. W moim założeniu to miało jeszcze duuuużo mniej
kosztować i nie wymagać pokrowców i innych. Po prostu jedna decha na której
da się ćwiczyć.
Yyy… wiesz, na dobrą sprawę zawsze możesz wziąć sztachetę z płotu i
wyobrażać sobie, że grasz.
Ogólnie – beeeeeeeez przesady.
Ja robię coś takiego u lutnika Stradi:
http://www.img194.imageshack.us/img194/274/bndcvqbmkkgrhgohc4ejlll.jpghttp://www.img41.imageshack.us/img41/2987/bndbiqb2kkgrhgoheiejlll.jpghttp://www.img9.imageshack.us/img9/9168/bndbqbwkkgrhgohdsejlll1.jpgMenzura normalna, klon+dębowa podstrunnica. Założenie- mogę wziąć taką
dechę na ramię i jechać/lecieć w każde miejsce bez przerywania ćwiczeń.
Nie jest to pełnoprawny instrument, ma pod palcami zachowywać się normalnie
ale brzmienie, wygląd itd się nie liczą. Koszt ok 1100zł.
ja zamawiam takie coś jak tu na stojaku drugie od lewej.
http://www.skroc.pl/7492
Wymiękłem normalnie :/ Nie lepiej sobie w kiosku plastikową gitarkę ze
strunami z żyłki kupić?
Nie no bajer… Dobra widzę, że nie ma co tu zbyt fantazyjnych pomysłów
przedstawiać. No ale tak to jest jak się nie ma prawdziwych problemów trzeba
nowe wymyślać. Chociaż swoje też by się znalazły.
mam takich pięć 😀
Mrpapa, to jest elektrokontrabas czy raczej „sam gryf” od basówki?
Wygląda bardzo interesująco, ale mimo wszystko: jak to brzmi? 🙂
Dokładnie. Ja bym za takie coś nie dał więcej niż 100zł.
nie lepiej po prostu wziac mniej ubran żeby było lzej i wziac bas? watpie
zebyscie byli taternikami wszyscy i tylko na wakacje piesze chodzili. no
ludzie.
Nie wiem bo tego nie mam. Podałem wam przykład.
Markowski pomyśl logicznie i odpowiedz sobie na pytanie: czy na plastikowej
gitarze ze strunami z żyłki dasz radę ćwiczyć nie wyrabiając sobie złych
nawyków?
He he… Niepecjalnie stykałem się z logiką (nie miałem bynajmniej takiego
zamiaru) po tym jak zobaczyłem, że gryf ze strunami kosztuje 1100zł! Ale…
co ja tam wiem…
Hmmm zrobienie dobrego gryfu u dobrego lutnika to często znacznie wyższy
koszt więc nie wiem skąd takie zdziwienie. To jak już mówiłem nie ma nawet
grać. To taki wymyślny grip master
jam mam dwie ;P bez problemu mieszczą się w piórniku razem z kredkami i air
wzmacniaczem 😉
Na wakacje bez basu? Bez sensu. Zawsze na miejscu może jakaś sztuka wpaść i
co wtedy?
Patykiem pograsz? 😉