ile kasy za koncert?

Czy wiecie może ile poszczególne polskie zespoły (najlepiej rockowe) licza
sobie za koncert? Pytam bo może ktoś tak ja z reszta i ja chciał kiedyś
zorganizowac w swojej mieścinie jakiś iwent ale nawet nie wiedział jakie są
koszty. Mama na myślę jednak zespoły mniej lub bardziej znane na , które np Wy
byscie się wybrali.

na poczatek (choc nie rockowe)z Gazet Wrocławskiej niestety z przed 3 lat:

1. Ich Troje – 85. 000zł

2. Bajm – 41. 000zł

3. Golec uOrkiestra 36. 000zł

4. Kult – 36. 000zł

5. Kayah – 35. 000zł

6. Maanam – 32. 000zł

7. Perfect – 31. 000zł

8. M.Rodowicz – 31. 000zł

9. T.Love – 31. 000zł

10. Wilki – 31. 000zł

11. De Mono – 26. 000zł

12. R.Rynkowski – 26. 000zł

13. Stachurski – 26. 000zł

14. Lady Pank – 25. 000zł

15. Natalia Kukulska – 24. 000zł

16. Myslowitz- 24. 000zł

17. A.M. Jopek – 21. 000zł

18. Blue Cafe – 21. 000zł

19. M. Daniec – 21. 000zł

20. J.Steczkowska – 18. 000zł

Ile kosztuje wynajęcie zespołu na koncert?
Czy orientujesz się, ile polskie zespoły (rockowe) biorą za swoje występy?
Jaka jest cena za koncert najpopularniejszych polskich zespołów rockowych?
Czy mógłbyś mi powiedzieć, ile kosztuje wynajęcie zespołu do grania koncertu?
Zastanawiam się, ile kosztuje wynajęcie zespołu na koncert – czy możesz mi pomóc?
Czy ktoś wie, ile kosztuje wynajęcie zespołu na koncert i może mi powiedzieć?
Ile musiałbym zapłacić, aby wynająć polski zespół rockowy na koncert?
Jakie są ceny wynajmu polskich zespołów rockowych na koncerty?
Czy orientujesz się, ile kosztuje wynajęcie zespołu muzycznego na koncert w Polsce?
Który z polskich zespołów rockowych jest najlepszym wyborem przy ubieganiu się o wynajem do zagrania koncertu w mojej miejscowości?

57 komentarzy

  1. Michal II

    Czemu umieściłeś to w tym dziale?

  2. Gwizdu

    bo za cholere nie wiedziałem w jakim go umieścic…

  3. Polcia

    temat ciekawy

  4. Kapral

    Ich Troje 85k? To jakieś chyba przedawnione dane…

  5. Gwizdu

    z przed 3 lat (pisze ;))

  6. Kapral

    Ach pardon, nie zauważyłem. W każdym razie fakt, że wielkie gwiazdy
    zarabiają tyle ile zarabiają, nie jest tak bolesny jak to, że młodym
    kapelom płaci się dwa piwa albo nie płaci się w ogóle ;|.

  7. McGregor

    Wiesz Kapral. Prawa rynku – popyt i te sprawy.

  8. Dex

    @Gwizdu: z przed 3 lat (pisze ;))

    jest napisane ;]

  9. Gwizdu

    mowiąc szczerze z zespołem jesteśmy usatysfakcjonowani jeśli wychodzimy na
    zero. czasem coś zarobimy (choc raczej zarabialismy) grając w szkolech z
    programem profilaktycznym 😉 w sensie żeby nie ćpać nie pić za dużo itp –
    serio serio ;D abstynentami to my oczywscie nie jestesmy no ale o tym ile się
    czasem wypiło przyt okazji takich profilaktycznych koncertów pisał nie będę
    bo jeszcze przeczyta kto nie trzeba i będzie siara 😉 a tak dla jasnosci to
    zespół korzysta z sali i sprzętu stowarzyszenia trzeźwościowego (nie mylic
    z abtyneckim)i stad całe zamieszanie. w sumie sam pomysł był dobry bo gdzie
    się najlepiej pokazac jeśli nie w szkolach z tym ze problem taki, że w czasie
    zajec nie wpuszcza cie z czym normalnym tylo musi być edukacyjne czy właśnie
    profilaktyczne-wychowawcze wiec powsało kilka tekstów w takim tonie a reszta
    „normalna” z resztą z doświadczenia wiem ze każdy teks można odpowiednio
    zinterpretowac i przedstawic dyrekcji. no ale chyba zrobiłem offtopa we
    własnym wątku. a co do naszego postrzegania np alkoholu, jak to powiedział
    kiedyś wokalista podczas „grila”: k*rwa trzeba wiedzieć o czym się śpiewa
    (mając na mysli oczywście problem alkoholizmu wsród mlodzieży) 😛

  10. mazdah

    TSA: 7-13000

    4szmery: grają covery Ac/Dc, pełna profeska, myślę, że w 4tysiącach
    powinni się zmieścić 😉

  11. Mortimer

    Tytus z acidow powiedzial kiedyś „raz jestem 5 stow w plecy a czasem mam te
    5dych i mogę sobie wyskoczyc na targ adiki kupić” 🙂 jak nie tak to w kazdym
    bądź razie bardzo podobnie powiedzial 🙂

    KSU – 7 000 (mieli po drodze) 🙂

  12. Wojciu

    Anahata – 1500 🙂

    Nie obracaj kota w worku!

  13. Kapral

    Chyba groszy.

  14. barth666

    od kiedy marcin daniec daje koncerty ?? przecież to komik 😛

  15. Ramcel

    Hyh. Co do wypowiedzi Gwizda… Na tym samym piętrze, na którym my gramy
    próby, mają spotkania członkowie Klubu Abstynenta „Eden” i to jeszcze w tym
    samym czasie 😀 Śmiechy są, bo to stare alkoholasy generalnie, czasem do nas
    wpadają posłuchać, a my zawsze cośtam chlapniemy na próbie dla rozgrzewki
    i połowa (albo i więcej) kawałków jest o piciu (piwa, wina, piwa, piwa…
    piwa? itd). Wesoło w kazdym razie 🙂

    Generalnie jakby nas ktoś chciał wynająć na koncert, to się polecamy
    —-> zwrot za waszke + skrzynka piwa i łoimy 😀

  16. Gwizdu

    Ramcel a u nas jest śmieszniej – u nas nie ma zadnych niepijacych alkoholików
    ;D no poza jednym właśnie – gosciu po przejscich ktoremu udalo się odbic od
    glebokiego dna postanowił coś tam dla mlodziezy zrobić wiec jest on i reszta
    mlodych bynajmniej nie abstynetów 😛

  17. Hoo-Bee

    „Przepraszam, czy mogę sobie zrobić zdjęcie z Panem

    Ja i koleżanka, niedźwiedź, Zakopane

    Swoją pracą na scenie chcę osiągnąć swój cel

    Order Orła Białego, budowniczy PRL

    Wszyscy artyści to prostytutki

    W oparach lepszych fajek, w oparach wódki

    A jedni są lepsi, a drudzy są gorsi

    A gorsi są tańsi, a lepsi są drożsi”

    Bardzo zazdroszczę Maryli Rodowicz bo jest w porywach nawet do 25 razy lepsza
    ode mnie…

  18. duszanek

    KSU – 20km od domu chcieli 2000 za krótki występ.

  19. Hoo-Bee

    Jeśli sami muszą się tam w tej dziczy dostarczyć, sami zainstalować, sami
    nagłośnić (akustyk oczywiście wolontariusz), może jeszcze sobie sami
    klepisko udeptać? I jeszcze żeby jeden z nich nie pił i po koncercie
    wszystko spakował i do domu odwiózł pomijając koszty transportu? To co?,
    mają ruszyć d*pę razem z gratami, zapierdzielać całe popołudnie fizycznie
    i na wieczór sztukę dawać i to wszystko za pięć stów od łebka?

    To dopiero jest poświęcenie w czynie społecznym… JABOL
    PANK!!!

    Ja im się dziwię, że chcą w ogóle grać za taką kasę. Z grania do
    kotleta w galerii na wernisażu się więcej wyciąga…

  20. Mysticos

    parę lat temu na „Lecie Agatowym” w Lwowku usłyszeliśmy, że jakaś tam
    kapela odwołała trasę tylko po to, żeby zagrac na w/w imprezie, bo taki
    fajny festyn… skromne 600zł na biedny, dorabiający się zespoł to
    zdecydowanie dla nich za dużo (oczywiście o organizatorach piszę)…
    zagraliśmy raz a na drugi rok podziękował… do niektorych nie dociera to,
    że team zarabiający po 75tyś za sztuke może sobie pozwolic na takie
    ekscesy, coż mogę dodac, można dokładac do auto-promocji ale nie bez
    końca…

    ————————————————————

    http://www.13poziomo.pl

  21. mazdah

    Hoo-bee, zważ aby ino, że nawet Sex Pistols grało na fenderach, za coś
    musieli je kupić 😛

  22. Damionek

    bo byli tru punkami i reprezentowali biede

    sex alkohol and metal

  23. Kapral

    @mazdah: Hoo-bee, zważ aby ino, że nawet Sex Pistols grało na fenderach, za coś musieli je kupić 😛

    Jedni twierdzą, że któryś z nich wyniósł te gitary spod nosa technicznym
    podczas koncertu Davida Bowie, inni twierdzą, że wytwórnia im w łapy
    włożyła te gitary i kazała grać :).

  24. mazdah

    Być może Kapralu podałem zły przykład.. chociaż z drugiej strony – w
    Polsce nie przejdzie ani jedno ani drugie, bo nie mamy tu an Dawida Bowie ani
    poważnych wytwórni, więc sprzęt trzeba kupić 😀

  25. Hoo-Bee

    A amiętacie jak się zaczynał teledysk Beastie Boys „No Sleep Till
    Brooklyn”?

    A gdybyście byli pracodawcami wolelibyście gadać z kolesiem ogolonym i
    uczesanym (Kapral sorry…), który uśmiecha się i stawia warunki, czy z
    plugawym talibopodobnym rumcajsem wyciagajacym łapę i jęczącym „Zbieram na
    maszynkę do golenia”? Z organizatorami jest tak samo. Jak stawiasz warunki to
    negocjujesz dobrą cenę a jak błagasz o litość to grasz za dwa piwa.
    (Oczywiście zarówno maszynka do golenia jak i Fender mogą być kradzione,
    pożyczone, wzięte na kredyt etc…)

    P.S. Osobiście za zwrot kosztów transportu, nocleg, wikt i wyszynk jestem
    gotów zagrać, ale jak się okazuje ile w siebie wlewam, to potem i tak
    żałują, że nie umówili się na przelew 😉

  26. Rafał133

    takie amatorski to za dziekuje(albo i nawet nie:P) ale chyba da się z tego jako
    tako zyc nawet jak się nie jest bardzo znanym zespolem…jak sadzicie??

  27. Maciux

    No za dziękuje to można 3 dni przeżyć….

    Sądzę, że za darmo to się nie przeżyje.

  28. McGregor

    [quote=Rafał133]takie amatorski to za dziekuje(albo i nawet nie:P) ale chyba
    da się z tego jako tako zyc nawet jak się nie jest bardzo znanym zespolem…jak
    sadzicie??

    Nigdy w życiu.

    W Polsce jest bardzo mało artystów którzy mogą sobie pozwolić na życie z
    samego grania. A mówienie, że da się wyżyć grając w mało znanym zespole
    jest czystą naiwnością.

  29. Kapral

    Jak się gra wesela i chałtury to się da.

  30. McGregor

    No chyba, że tak.

    Tylko konkurencja olbrzymia.

  31. Hoo-Bee

    No nie przesadzajcie… załóżmy pięcioosobową kapelę (Z akustykiem)
    która żbiera kasę tylko z biletów a właściciel klubu zarabia tylko na
    promocji piwa. +/- 300 osób x 10zł = 3kz. Z piątków i sobót jest
    24kz/mies., czyli niepełna piątka na łba. Dodając jakieś uświetnianie
    imprez w niedziele jest pełna.

    Modernizacja sprzętu i utrzymanie busa plus paliwo i akomodacja niech zeżrą
    nawet połowę, to i tak zostanie 200% najniższej krajowej.

    Lubiana kapela może się w tym samym miejscu pojawić nawet z trzy razy do
    roku bez obawy o frekwencję – więc trzeba mieć jakieś 30 zaprzyjażnionych
    knajp. Połowę może nawet na terenie włąsnego województwa.

    Oczywiście Keith Richards mówił, że więcej wydaje na kardiologa, niż na
    narkotyki, ale przecież nie jesteśmy Stonsami.

  32. Gwizdu

    a myslisz ze grając zawsze w tych samych klubach zawsze będziesz miał te +/-
    300 osob? i ze szef knajpy nie będzie miał Cie już dość? ok, przyznaj czysto
    statystycznie majac „30 zaprzyjaznionych knajp” to srednio gra się w jednej raz
    na rak prawi no ale jeśli chocby polowa ma być na terenie wojewodztwa może i
    miasta to ludzie przeciez Ci sami i ci tydzien czy chocby co dwa na twoj
    koncert przyłazic nie bedą. a jezdzic gdzies dalej nie ma sensu bo ci koszty
    transportu zeżrą cały zarobek. i teraz zauwazylem ze ty chcesz grac w
    piątki i soboty wiec srednio 2 razy w roku ta sama knajpa, ci sami ludzi
    itd

    podsumowująć: nierealne – no chyba ze sam z tego zyjesz?

    No bo sorry jak się nazywa Twój zespół Hoo-bee? i jak myślisz? jak
    przyjedziesz do Tarnowa czy krakowa choćby na Twój koncert przyjdzie 300
    osob?

  33. Void

    Co do Marli, to koszt jej koncertu jest dużo większy niż te 31 tysi. Maryla
    występuje tylko z jednym akustykiem – tworzy to combo, z którego nie można
    wziąć tylko jednej pozycji. Koszt takiego combo to ok. 70k zł (dane na
    czerwiec 2007).

    A wszystkim zapaleńcom organizującym koncerty kubeł zimnej wody na głowę
    (już taki jestem):

    – scena + nagłośnienie

    – akustyk

    – teren imprezy i jego zabezpieczenie

    – konferansjer

    – ochrona

    – pracownicy techniczni

    – transporty zespołów

    – gaże zespołów

    – reklama i promocja

    jako bonus podpisywanie umów z bardzo różnymi zapisami (umowy niestety
    trzeba czytać, bo cwaniactwo się nie wypleniło).

    Wszystko to kosztuje, czasem kosztuje kasę, czasem wysiłek, czasem
    uruchamianie znajomości, ale nadal są to koszty. A jak już wejdziecie w
    imprezę masową, to dochodzą zezwolenia, pozwolenia, podpisy, papiery,
    sanepidy, toi-toie i ujęcie wody na terenie imprezy.

    Miałem do czynienia tylko z plenerówkami, nie wiem jak jest z koncertami w
    pubach (od strony formalnej), ale wydaje się , że kilka problemów da się
    usunąć, za to pojawiają się inne :).

    Powodzenia.

    Ale żeby nie było tak ponuro, to jak już się zorganizuje taki koncert, jak
    uda się na bieżąco likwidować wszystkie problemy/ przeszkody (które
    pojawią się na pewno – nie ma innej opcji), jak już pod koniec pada się na
    twarz ze zmęczenia i jak ma się gardło zdarte jak niejeden wokalista
    metalowy, to przychodzi refleksja, że wykonało się kawał solidnej,
    ekstremalnie trudnej roboty. Satysfakcja jest ogromna – wiem, bo to
    przerabiałem. Czasem też podchodzi do organizatora ktoś z zespołu,
    uściśnie rękę i podziękuje za dobrą pracę. Brzmi to trochę poetycko,
    ale z pozycji akustyka i organizatora przerabiałem to kilka razy i nic nie
    sprawiło mi większej radości niż to, że zespołowi podobało się
    brzmienie (to dla akustyka) lub przyjemna atmosfera imprezy i wszystko
    podopinane na ostatni guzik (to dla organizatora).

    Podsumowując, warto grać koncerty i warto je organizować, ale tak jak
    zespół musi być zgrany, tak i organizatorzy muszą stanowić grupę dobrze
    rozumiejących się ludzi.

    następnym razem oba posty skasuję. pozdrawiam- Mod

  34. Hoo-Bee

    Gwizdu – To była odpowiedż na Kaprala posępną wizję chałturzenia po
    weselach i pociecha, że da się z tego wyżyć (choćby na przykładzie knajp
    – to była ostateczność)

    „Moje” już nie istnieją (Totus Tuus, The Naturals), graliśmy już parę lat
    temu, ale prócz nas w taki sam spodób zaczynali np: Bakszysz, Jaffia Namuel,
    Akurat, Cała Góra Barwinków, Natanael, Habakuk, Apatia, Tie Break, Rub
    Pulse, Plastic Bag, Schizmopathic, Nuclear Death, Grass, Nefre, Transmisja i
    wiele innych.

    Nie wiem czy Tarnów jest ośrodkiem akadenickim, i czy jest tam knajpa
    mieszcząca 300 osób, ale jeśli jest tam jakakolwiek uczelnia – to muszą
    być i studenci więc i tzw. „kluby studenckie”. Oczywiście stali mieszkańcy
    szybciej się nudzą, natomiast studenci są co roku nowi i co roku będzie ich
    pełno, poza tym szefowie knajp zarabiając na promocji piwa sami sobie
    polecają kapelkę, więc nie musisz nawet się reklamować.

    Pół tuzina postów powyżej tego, do którego się odnosisz, jest napisane
    (kursywą) na jakich warunkach mogę przyjechać do Tarnowa.

    Void – oczywiście, niestety masz rację. To jest oferta dla kapel grających
    na umowę, one więc nie ryzykują niczym – ryzykuje organizator :P. na
    szcęście są firmy zajmujące się tym i mające wszystko – od sceny po
    toitoie. Wadą jest to że ich „własny” akustyk zazwyczaj nie chce nikogo
    dopuścić do sprzętu a gotów jest zarżnąć brzmienie wszystkim.

  35. McGregor

    @Hoo-Bee: No nie przesadzajcie… załóżmy pięcioosobową kapelę (Z akustykiem) która żbiera kasę tylko z biletów a właściciel klubu zarabia tylko na promocji piwa. +/- 300 osób x 10zł = 3kz. Z piątków i sobót jest 24kz/mies., czyli niepełna piątka na łba. Dodając jakieś uświetnianie imprez w niedziele jest pełna.
    Modernizacja sprzętu i utrzymanie busa plus paliwo i akomodacja niech zeżrą nawet połowę, to i tak zostanie 200% najniższej krajowej.
    Lubiana kapela może się w tym samym miejscu pojawić nawet z trzy razy do roku bez obawy o frekwencję – więc trzeba mieć jakieś 30 zaprzyjażnionych knajp. Połowę może nawet na terenie włąsnego województwa.

    Trzysta osób? Tyle to przychodzi tylko na Behemotha jak są w trasie po
    kraju.

    Inna sprawa, że niewiele jest klubów, które są w stanie pomieścić tyle
    ludzi.

  36. Hoo-Bee

    To ja jestem z innego świata gdzie w okolicy akademików jest ponad
    trzydzieści klubów, z których może ćwierć mieści 300, reszta z połowę
    tego. Jeden akademik to 10 pięter razy 40 osób. Gdzie oni mają iść
    wieczorem w łykend? Do kina? W klubach grają wszystko, od punka, przez metal,
    bluesa, reggae, jazz, po swing i muzykę indiańską, prócz tego są
    sounsystemy, dyskoteki, karaoke itp. Niektórzy muzycy (urozmaicony repertuar –
    syntezator) grają w jednym miejscu co drugi łykend. I jak gdzieś grają to
    walą tam tłumy studentów drzwiami i oknami. Tylko w knajpie gdzie są
    płonące naleśniki i likiery nigdy nic nie grało – tam się chodzi na
    randki:)

    W mieście które odwiedziłem kilka dni temu naliczyłem z plakatów osiem
    koncertów (chyba lokalnych kapelek) w czasie jednego łykendu, plus ileśtam
    wystepów pojedynczych didżejów.

  37. ojciec

    @Kapral: Jak się gra wesela i chałtury to się da.

    Dobrze że troszkę odróżniłeś wesela i chałtury 😉 Bo można zagrać
    dobre wesele, które nie będzie chałturą i duży koncert, który takową
    będzie.

    Jeśli chodzi o życie z muzyki, to się da. Faktycznie gram wesela,
    praktycznie w tym samym składzie w którym gramy rocka. I te wesela to w cale
    nie taka chałtura typu pan z klawiszem i dyskietkami. Gramy na żywca wszystko
    i szczerze mówiąc sprawia nam to radość. Gramy wspólnie iwenty,
    różnotematyczne programy na festynach (hard-rock, big bit, rock&roll, pop
    rock i takie inne historie) Robimy też jako sajdmeni itp. Jeszcze nie możemy
    powiedzieć, że tylko z tego da się wyżyć, ale w wakacje takie 2000 do
    4000, 6000zł/na miecha/ (czasem więcej) w polotach to ładny dodatek do
    pensji (gorzej jest poza sezonem, choć zimą gra się kolędy jazzowe ;)).

    I ktoś może powiedzieć sobie, że się „k*rwie” artystycznie, ale się z tym
    nie zgodzę. Po pierwsze granie różnych gatunków muzycznych to raczej
    rozwijające jest, prawda? A po drugie mogę spokojnie sobie inwestować w
    sprzęt i spokojnie grać muzykę, którą lubię nie myśląc, że muszę
    walić nadgodziny w pracy żeby jakoś godnie przeżyć.

    To w sumie było jako off topic 😉

    A jeśli chodzi o kasę to za wesele moja kapelka bierze obecnie 4000,
    poprawiny dodatkowe 50%. Koncerty plenerowe zależy w jakim skłądzie: od
    3000- 7000zł

    Iwenty też różnie wychodzą.

    A jeśli interesuje kogoś aktualna rozpiska znanych artystów to mam kilka
    katalogów agencji artystycznych i mogę podać aktualne ceny na pm.

    Ot i tyle 🙂

    http://www.myspace.com/insertc0in

  38. Kapral

    No nie zgodzę się – wesele to zawsze chałtura, chyba, że zagrasz za darmo i
    z czystej przyjemności. Ale to najprędzej tylko na własnym weselu (i
    nieświadomy tego co Cię czeka :D).

  39. Kapral

    Chałtura to jest granie z nastawieniem tylko na zarobek, a nie na przykład na
    zaprezentowanie swoich utworów. To jest słownikowa definicja, nie moja
    :D.

  40. ojciec

    @Kapral: No nie zgodzę się – wesele to zawsze chałtura, chyba, że zagrasz za darmo i z czystej przyjemności. Ale to najprędzej tylko na własnym weselu (i nieświadomy tego co Cię czeka :D).

    Czyli generalnie każdy koncert można nazwać chałturą?

    A muzyk sesyjny? Sajdmen? To wszystko tez chałtura, bo za kase? A granie
    coverów po klubach…? etc. etc.

    Nie chcę robić offtopu, ale np. ja nie uważam, że gram chałturę na
    weselu. Grając daje z siebie wszystko i zapewniam Cie, że to co gramy to
    kawał dobrej muzy.

    Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie, mamy oczywiście wolny kraj
    (chyba). jednak ja uważam, że o tym czy coś jest chałturą czy nie
    świadczy sposób wykonania i profesjonalizmu, no i oczywiście kwestia
    sprawiania sobie radości też jest ważna.

    No i tak żeby całkiem offtopowo nie było podaje kilka cen na 2008 rok z
    oferty „Syndykatu artystycznego”, który mam akurat pod ręką, wszystkie ceny
    z dopiskiem „od” :

    Bajm – 55 000

    Big Cyc – 24 000

    Blenders – 12 000

    Cool Kids of death – 7 500

    Coma – 6000

    Cugowscy – 16 000

    DAAb – 16 500

    De mono – 26 000

    De Press – 14 000

    Flinta – 17 000

    Feel – 28 000

    Hey – 21 000

    Ira – 21 000

    Kowalska – 26 000

    Kombi – 39 000

    Maanam – 35 000

    Moonlight – 8 500

    Perfect – 40 000

    Pidżama Porno (?!) – 18 000

    Pudelsi – 11 000

    Wydra – 24 000

    T.Love – 40 000

    Wilki – 40 000

    więcej mnie się nie chce 🙂

    http://www.myspace.com/insertc0in

  41. ojciec

    Chałtura to przede wszystkim rusycyzm leksykalny, jeśli już na takie tematy
    schodzimy 🙂

    „chałtura (ros. ‘niedbała praca’ z gr.) pot. praca dodatkowa, wykonywana
    jedynie dla szybkiego zarobku, często niedbale; też produkt takiej
    pracy.”

    Ok, wszystko super, ale jak czasem maryla Rodowicz gra koncert po pijaku
    niedbale itp.? czy Perfect czy inne gwiazdy.

    Wydaje mi się, że jeśli coś robimy dobrze i sprawia nam to przyjemność,
    to nie można nazwać tego chałturą. Granie na weselach, po klubach czy
    festynach to raczej nie jest szybki i łatwy zysk – licząc oczywiście godziny
    pracy na próbach.

    Idąc dalej, choć chyba się nie przekonamy na wzajem :P, wg. Twojej definicji
    chałtura jest nastawiona jedynie na zarobie, ok… każdy z nas chciałby grac
    za pieniądze, bo muzyka jest to co lubimy i chcielibyśmy się tym zajmować
    stricte zawodowo (przynajmniej pewna część z nas). Prezentować swoje utwory
    możesz także wplatając je w znane szlagiery innych wykonawców rockowych, to
    dobra promocja i my tak robimy.

    A wspomnę tylko, że na weselach zdarzało nam się zagrać Smoke on the water
    i inne takie historie 😉

    http://www.myspace.com/insertc0in

  42. Euchrid

    chałtura to nie tylko granie cudzych kawałków dla kasy. To granie
    wyłącznie dla kasy bez ambicji i dbałości o jak najlepsze wykonanie.

    Jak przyjeżdza Boney M poudawać Rasputina do playbacku w „Jaka to Melodia” to
    też chałtura mimo że to ich kawałek. Granie z zaangażowaniem i
    zadowoleniem coverów z knajpie za piwo, skrzynkę czy nawet większą kasę to
    moim zdaniem już nie.

    http://www.drumstein.com
    http://www.myspace.com/drumsteinmusic

  43. Hoo-Bee

    Mowiąc o chałturach – sąsiedzi (on z klawiszem i dyskietką, ona – wokal i
    saksofon altowy albo flet) grają wesela z repertuarem „przeboje polskiego
    rocka” z 3500. Różnica więc w cenie jest mala a tylko dwie osoby do
    podzialu. Czy wieloosobowa kapela może dostać proporcjonalnie większą
    kasę, czy klientowi wszystko jedno ilu grajków przyjdzie?

  44. ojciec

    Na przyszły rok my podpisujemy już umowy za 5000 (choć od wesel odchodzimy
    powoli na rzecz iwentów i raczej grania bardziej dochodowego)

    Cena zależy od kapeli (ilości luda i instrumentów), od regionu w którym
    dana kapela działa (wiadomo w Warszafce jest drożej) i od tego jaki poziom
    kapela prezentuje.

    generalnie w okolicach Wrocławia typową weselną 2kę można mieć za 1200 do
    max 2000 (wszystko zależy od kapeli i terminu). Wiadomo co kraj to obyczaj
    😉

    A to czy ktoś chce mieć żywy pełny skład czy klasyczną dwójkę, czy
    jakąś inną egzotyczną kombinację, to zależy od wielu czynników. od tego
    jaki repertuar wybiera młoda para, od miejsca w którym ma się zainstalować
    band itp.

    na weselach można zarobić i nieźle się przy tym pobawić (jeśli miałbym
    to robić tylko dla kasy to nigdy)

    Tym bardziej jeśli się gra też razem w innych projektach.

    W tej chwili jak gramy jakiś koncercik z Insert Coin to na scenie rozumiemy
    się bez słów. nawet nie musimy na siebie patrzeć bo czujemy kiedy dodać
    refren, zrobić dłuższa pauzę itp.

    Upieram się przy tym, że wesela dużo dają muzykowi – jeśli gra się w
    ambitnym zespole i oprócz szlagierów typu kormorany wykonuje się bardziej
    wymagające utwory.

    http://www.myspace.com/insertc0in

  45. Hoo-Bee

    Iwent to inna historia… Ale apropo pojęcia „chałtura” – jak się gra za
    kasę z umowy sztukę przed plakatem „budimpexpol” w koszulce z napisem
    „budimpexpol” gdzieś na plaży i nieważne czy słucha cię 100 czy 15 osób
    jedząc rybę z frytkami to czy wystarczy się starać o poziom artystyczny i
    nie odwalać kiszki, żeby to NIE była chałtura?

  46. Euchrid

    Zależy jaki masz do tego stosunek. Jak taki jaki wyczuwam z posta to nie.
    Jeśli traktujesz to jako wyróżnienie, że Ciebie wybrali bo reprezentujesz
    jakiś poziom, że jest krok w Twoim rozwoju i nie odpierdalasz fuszery, to nie
    ma się czego wstydzić.

    Ale chyba nikt tego tak nie traktuje, więc to czysto teoretyczne
    rozważania.

    http://www.drumstein.com
    http://www.myspace.com/drumsteinmusic

  47. Such O Dolsky

    [ironia]w koszulce budimpexpol – tak. W koszulce daddario – nie.[/ironia]

  48. kontrapianista

    Ostatnie wesele grałem po usilnej prośbie pana młodego,który uparł
    się,żeby

    mieć na swoim wesółku jazzik.Prosił hm…z pół roku.Chłopaki nie byli
    chętni do tego projektu,że tak powiem. W końcu jednak zagraliśmy.Żle nie
    było,jednak sama

    funkcja kapeli,jakiejkolwiek,na tego typu imprezach zdecydowanie mi nie
    odpowiada.

    Czyli taką służebną,graniem pod publikę.To jest,mimo wszystko,granie pod
    ludzi –

    – nie jest to swoja (moja) propozycja dźwięków dla ludzi.Takich od serca
    takich

    moich,dzielenia się emocjami ze sceny ,radochy grania etc…

    …Dlatego to zawsze pozostanie chałturą.

  49. Hoo-Bee

    Dobra definicja. Jak graliśmy kawałki wymyślane jako rege to jak przyszli na
    koncert hiphopowcy graliśmy rytmach ragamafin a jak pankowcoy to w rytmie ska.
    W sumie tylko pałker zmieniał ridim. Było to stanowczo granie pod publikę,
    ale publika skakała że hej! (Razem z nami) Więc nie nazwałbym tego
    hałturą:)

    Such O Dolsky – To racja. Ale chyba z 90% pałkerów występuje w koszulce
    „Zildijan” – ciekawe ilu z nich dostaje za to kasę.

  50. Basoofka_NET

    nieliczni dostaja … a taki palker co nosi taka koszulke pewnie nawet blach
    Zildijana nie miał i tylko mu się marza… 🙂

Inni czytali również