Na początku pragnę wszystkich szczerze przeproscić- temat miał przyciągnąć i jeśli trafiłeś tu mając w głowie darmowe piwo, spocone, kompatybilne dziewczęta i nieomal czułeś ich zapach- to widocznie temat wypełnił swa powinność. Przejdę, pozwolicie… no dobrze, przyznaję- jestem złym człowiekiem… no nie becz, musisz z tym jakoś żyć… Ok, przechodzę do części właściwej, żeby nie powiedzieć jądra, wypowiedzi- przyzwoita ilość dzwięków na jeden akord grany przez operatora gitary. No wiecie, bez żenady tak rockowo. Skąd pytanie? Otóż gitarnik mój twierdzi, że za dużo, że kombinuję z ilością dzwięków ( w tonacji rzecz jasna) tracąc na dynamice. Fakt, nie napędzam kawałka a wykonuję więcej ruchów lewą kończyną niż rzeczony gitarnik. To jak będzie- rzeczowe rady czy publiczna chłosta- no bo chyba ktoś tu się zjawi… marketing i te sprawy. Be cool. 😀
Czy można dostać darmowe bilety?
Czy przeprosiłeś już za swoje zachowanie na początku?
Czy nadmiar dzwięków w utworach basisty ma znaczenie dla dynamiki utworu?
Czy potrzebujesz pomocy z marketingiem, aby zwiększyć swoją popularność?
Czy wiesz, jakie są rzeczowe rady dla muzyków, aby usprawnić swoją grę?
Czy wiesz, jakie są najbardziej zaangażowane sposoby na promowanie swojej muzyki?
Czy potrafisz być cool i zrelaksowanym muzykiem?
A jaką muzykę grasz? Punka czy jazz?
koło dżezu to ja nawet nie stałem- walking to dla mnie bardziej matematyka
niż forma pochodu basowego- te obliczanie inetrwałów…
punk to tak bardziej po prymach- a ja nie chcę, bo tak może zagrać każdy z
ulicy. Klymaty raczej rock z przytupem a może i nawet tak bardziej sigur rós-
nie określilismy się muzycznie jeszcze… bo i sensu nie ma- zanim my się
dogadamy w zespole i przemożemy naszą impotencję twórczą ( zaq cholere nie
jestesmy wstanie napisać kawałka) to parkinson mi ręce powygina. Ok, niech
będzie, że rock z przesterem.
No ale Sigur Rós to jest raczej skromnie, jeżeli chodzi o bas, właśnie w
klimat bardzo. Zdecydowanie skoncentrowałbym się na jakimś klimatycznym
loopie z udziwnieniem, nie kombinowałbym przesadnie i nie nadużywał nut :}.
No właśnie, niby wszystko jasne a ja tylko z pentatoniki i zero klimatu przez
to- ale to już inna para obuwia tzn. kaloszy. Dzięki mimo wszystko.
Słuch człowieku! Co z tego, że będziesz miał teorię w małym palcu.
Granie w oparciu o samą teorię, to masturbacja instrumentem – popatrz na tych
wszystkich świetnych technicznie fusionowych muzyków. Co z tego, że są tacy
dobrzy, jak muzyka fusion nudzi po 20 minutach. Zdaj się na słuch i na
wyczucie, to jest potęga :}.
Yeah! Pis for Ju:)
Tak jak mówi kapral, czasem lepiej zagrać fajnie 5 dźwięków niż w tym
czasie 50. I słuch, tez jak Kapral powiedział… (fajna kaczuszka).
Zresztą… chociażby w funku, facet odpali fajny groove i gra to samo przez
3/4 songa a za nic się to nie nudzi, coś w tym chyba jest?
Są w życiu basist/ki takie chwile, kiedy ma ochotę komuś dać w mordę. ;]
Może jestem jakiś dziwny, ale ja nie obliczam interwałów przy walkingu
tylko gram…
No przecież.. ;D