Media to potega
Panowie. Media to potęga.
Jutro gram (czyli Dzień Zapłaty) na zlocie motocyklowym w Nieborowie
(k/Łowicza).
Właśnie na jednej stronie:
www.lowicz24.eu/co-gdzie-kiedy/1185-owicka-majowka-motocyklowa-2012
przeczytałem kto ma z nami spiewać.
Kurcze.
Ciekawe jak to będzie. Nie był na żadnej próbie z nami.:DDDDDD
Media to potega!!!
15 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
Zrób zdjęcie publiki, bom ciekaw ich min :-D.
Tzn wiesz.
Wokalista Dżemu będzie tak na prawdę.
Będzie śpiewał i grał po nas – to Jacek i Placek (z Dewódzkim).
Śmieszy mnie takie „dziennikarstwo”.
Magik usłyszy coś trzy po trzy i bez zastanowienia i sprawdzenia pisze i pisze
i pisze….
Wiem, wiem, niemniej jednak miny „obcej” publiki mogą być podczas Waszego
występu mocno zawiedzione, jeśli ktoś Jacka i Placka nie zna ;-).
Jacek Dewódzki, to ma pecha wybitnie. W moim mieście na jego koncercie było
słownie SIEDEM osób. Koncert był za friko albo za jakieś grosze, w bardzo
fajnym miejscu, oplakatowany jak mało który.
Wczoraj to raczej nie była kwestia pecha.
Miałem przyjemność grać przed nim i też gralismy dla może 10 osób – tzn.
tych co widać było, że słuchają.
Ale jak miało być inaczej jak pozostałe 400 zajęte było wpieprzaniem
kiełbasy i piciem piwa?
Tak na marginesie to coraz bardziej jestem przekonany, że na zlotach
motocyklowych (moje zdanie oparte jest na oglądaniu osób/”motocyklistów”
którzy w większości zaszczycają takie imprezy) najlepiej sprawidziło by
się i miało by największe wzięcie DiscoPolo.
A propos zlotów motocyklowych. Gdy pierwszy raz z pierwszym zespołem grałem
na zlocie, nasz „lider” totalnie zalał pałe i mało co nie spaliłem się ze
wstydu na scenie, biorąc pod uwagę jakość wykonu. Tymczasem po występie
gratulacjom nie było końca. Mało tego, jeden z uczestników chciał nam
zapłacić żebyśmy zagrali na bis „Cocaine”. Zespołu The Doors 🙂
I co zagraliście?
Pamietam jak Doorsi grali ten numer w 75-tym na festynie w Bobiecku Dolnym.
Edit. A tak w ogóle, to jak jeszcze raz usłyszę, „czemu nie zagraliście
Łyski i harleja mojego, to ……
Edit II. Prywatnie to nie mam nic do tych numerów. Ale wygląda, jakby dla
„motocyklistów”(i nie tylko) Dżem nic innego nie zagrał.
Nope, już pakowaliśmy graty i „lidera” 🙂
Co do dżemowych szlagierów, ciekawe że pan Jacek się już z nimi oswoił we
własnym repertuarze jak wynika z Twojej poprzedniej wypowiedzi. Jak grał u
mnie w mieście parę lat temu i „publiczność” domagała się tych kawałków
wyglądał na zniesmaczonego 🙂
Może nie chodziło o oswojenie.
Jak w pierwszej części grał swoje rzeczy, to prawie nikogo pod sceną nie
było.
A jak zagrał trochę cudzych (bardziej znanych – w tym i Dżemu) numerów to
ludziska zaczęli się schodzić.
A i tak głównie szczeniactwo.
No i po wszystkim.
Zawiedzeni nie byli. Tzw. publika chyba się g…no interesowała co się dzieje
na scenie.
My i Jacek i pPlacek graliśmy praktycznie dla drzew. Prawie wszystko
siedziało i zajęte było piwem.
Dopiero jak Jacek zaczął grać covery (zgadnijcie czyje głównie) to parę
osób przyszło poskakać.
Jak się wszyscy narąbali (mówię o uczestnikach zlotu) to dopiero zaczęli
skakać pod sceną – przy trzecim zespole. Typowo coverowym.
Z Jacka i Placka byli jacyś tacy….. niezadowoleni.
No i afera.
Za te słowa, które wypisałem wcześniej, a które pozowlę sobie zacytować
jescze raz:
– „graliśmy praktycznie dla drzew. Prawie wszystko siedziało i zajęte było
piwem”
– „pozostałe 400 zajęte było wpieprzaniem kiełbasy i piciem piwa”
zostałem wyklęty przez brać motocyklową z mojego miasta.
Bo nasr..łem we własne gniazdo.
No i d.pa. Koniec z graniem na zlotach w okolicy.
Korzystając z tego forum, chciałbym przeprosić „kolegów” motocyklistów,
że grałem dla pustego placu. Jest mi bardzo przykro.
P.s. Biorąc pod uwagę, że basoofkę czytają raczej zainteresowni tym
instrumentem, to …. chyba wiem kto „motocyklistom” doniósł o tym co
napisałem:D
Pozdrowienia kolego.
Bo motocykliści-hardrockowcy to taki amerykański mit, tak naprawdę 😀
I chyba motocyklistów-rockersów też już nie ma:(
… bo prawdziwych motocyklistów już nie ma..
Albo jakieś ostatki takie jak MY, panie Glatzman 🙂
E ja chyba też nie.
Rockersem chciałem kiedyś być – nie udało się.
Motocyklistom, we współczesnym słowa tego znaczeniu, też nie jestem.
Więc chyba po prostu jestem właścicielem kilku jednośladowych gratów:D