[Na miejscu] Ojciec odwiózł mnie na miejsce, czyli pod lokalny dom kultury.
Sala jest na pierwszym piętrze, scena pomieści tylko perkusiste. Lokalna
sława rocka już jest. Obowiązkowo podchodzę do każdego z członków i
przestawiam się rzucając przy okazji parę tekstów w stylu „W takim kiepskim
miejscu jeszcze nie gralismy”, albo „Znowu będą problemy z akustykiem”.
Akustyk pyta się mnie o jakieś zupełnie niezrozumiałe kwestie, więc na
wszelki wypadek na wszystko się zgadzam kiwając ze znawstwem głową. To ten
moment – zakładam pieszczocha. Okazuje się, że przed nami jeszcze próba
dźwiękowa. Przed wejściem już się tłoczą ludzie. Chcąc, nie chcąc
musimy wyjść i coś zagrać. W wielkim stresie kłócimy się o to co to ma
być. Głupi akustyk zwraca uwagę, że powinniśmy być na coś takiego
przygotowani. Widać, że nigdy nie słuchał żadnej porządnej muzyki
punkowej. Po rozpoczeciu próbnego kawałka czepia się jeszcze tego że nie
stroimy. Gość – porażka moim zdaniem. Tak mnie ustawił, że nic nie
słyszę co śpiewam, a bas zakrywa mi gitarę. Ale jakoś dam sobie radę.
[Na 20 min przed] Po próbie goście z drugiego zespołu nie chcą z nami
gadać. Buce jakieś przemądrzałe. Wszyscy zresztą wyglądają obrzydliwie
normalnie. Jeden gość tylko ma u nich długie włosy, a żaden nie ma nawet
jednej naszywki. Boję się że przez nich koncert okaże się jednak porażką.
Podchodzę do ludzi na zewnątrz, nie zapominając przywitać się z każdym –
w sumie mają farta, że są znajomymi zespołu który dziś gra – czyli
naszymi. Znów instruuję znajomka od aparatu kiedy ma robić zdjęcia.
Zamierzam zrobić skok w jednym kawałku i chciałbym mieć takie zdjęcie na
ścianie u siebie. Przed samym wejściem na scenę przypominam sobie o pomyśle
zmiany setlisty. Kłócę się o to z perkusistą, który chce żebyśmy
dodatkowo zagrali jeden cover grany przez może ze dwa razy i nigdy nie
skończony – powiedział jakiejś lasce, że specjalnie dla niej zagramy ten
numer. Kiedy na scenie ciagle się kłócimy o to, okazuje się się że nie ma
drugiego gitarzysty. W momencie kiedy akustyk wchodzi na scenę i przedstawia
nasz zespół ja ide szukać gitarnika. Znajduję go na zewnątrz, kończącego
bełta ze znajomkami. Gość jest już nieźle ugotowany, poza tym pozalewał
winem swoją flanele i podarte jeansy. Wyglądał jak brudas! Myślałem że go
na miejscu wywale z zespołu. Po 5 minutach ciszy wśród publiki i
jednoczesnej wielkiej kłótni na scenie zaczynamy koncert..
[Koncert] …i do razu myli nam się kawałek który mieliśmy grać. Patrzę
się na swój zespół jakbym miał ich zabić i zaczynamy jeszcze raz. Potem
jeszcze raz, bo ja się pomyliłem. Wciąż nie słyszę swojej gitary więc
stoję wpatrzony w gryf gitary basowej coby złapać moment kiedy jest zmiana
na refren. Zapominam przy tym często, że mam wejść z wokalem, ale i tak
właściwie nie ma jakiejś stałej lini melodycznej wokalu wiec to zupełnie
nic nie szkodzi. Zerkam na ludzi – wszyscy stoją jak kołki z założonymi
rękoma. Moim znajomi, delikatnie kiwają głowami, każdy w innym rytmie – a
mieli od razu pogo zrobić pod sceną! Dla rozgrzewki robie trochę wymachów
herami, ale przez to gubię się w jednym z momentów i nie mogę wejść z
powrotem. W wielu momentach coś strasznie piszczy rozpraszając mnie.
Dochodzimy do momentu tego nieszczęsnego cover’a. Perkusista wychodzi zza
bębnów i podchodzi do mikrofonu. Rzuca jakiś tekst w stylu – „To dla ciebie
bejbi” – i zaczynamy. Po pierwszych 10 sekundach orientuję się że to nie o
ten kawałek perkusiscie chodziło! Po nastepnych 30 sekundach wciaż nie wiem
co to za utwór i modlę się, żeby wybuchł pożar lub zawalił się dach.
Ratunek! Basiście pęka struna E! Po 5 minutach przerwy i użyczeniu nam basu
przez drugą kapele gramy dalej, omijając tą katastrofę. W następnej
piosence widzę, że tłum zaczyna się rozgrzewać. Pierwsze trzy osoby
wchodzą w moshing. To mnie napędza i macham głową w kierunku naszego
fotografa, „że to już”, a on pokazuej mi coś na migi. Wyskakuję więc w
zaplanowany sposób wysoko w powietrze, jednakże wracając na ziemie zaczepiam
główką mojego stratocastera o jeden ze statywów perkusyjnych. Chwila
konsternacji kiedy spada potężny ride 20 cali na mnie, ale już za moment
przerabiam całą sytuację na radosne rozwalanie sprzętu. Udając że
dociskam swoją gitarę do tomów perkusyjnych i szarpiąc hardwarem po
strunach, myślę z przerażeniem kto mnie pierwszy zabije: mój perksusista za
talerz, perkusista lokalnej sławy za hardware, czy moja matka za
pokiereszowaną gitarę na którą wzięła kredyt. Jedyne co mnie pociesza to
świadomość fantastycznych zdjęć, które pojawią się później na płycie
i EPkach.
[Po koncercie] Schodzimy ze sceny w glorii i chwale. Prawdziwy rockendroll!
Podlatuje do mnie właściciel perkusji i krzyczy parę obelg, ale w tym
momencie ja jestem gwiazdą więc ignoruję całkowicie jego obecność.
Akustyk rzuca tylko tekst, że „dobrze, że już skończyliśmy tą
męczarnie”. Wiedziałem, ze gość nie zrozumie naszej muzyki. Zbieramy się
pod wejściem wśród znajomych i odbieramy gratulacje. Dochodzimy do wniosku,
że możemy już wejść do studia i nagrywać płytę. Jest czad! Tego
wieczoru wszystkie laski w glanach moje..
PS. Nasz znajomy fotograf pokazywał mi na migi, że mu się bateria
skończyła i nie może robić zdjęć…
Dobre!
hahaha 😀 jebłem! będzie coś jeszcze?
Oł em dżi
Takiej końcówki to ja się nie spodziewałem!
„Tak mnie ustawił, że nic nie słyszę co śpiewam, a bas zakrywa mi gitarę”
– dźwięk basu zakrywa dźwięk gitary czy gitarzysta grał na dwóch
instrumentach naraz? 😀
może ten. skoro bohater to taki esteta to pewnie gryf basisty zaslonil korpus
gitary. albo no jakoś tak 😀 taki czadowy, bombowy&odpałowy frontmen musi
być na pierwszym planie!:D 😛
No! Gratuluje.;) Podoba się, podoba.
Tylko czekać, aż znów ktoś się zbulwersuje, ze koleś jest pozorantem….
Tylko czekać, aż ktoś nie poczuje ironii…
A historyjka zajebista 😀
@quniq
zniszczyles caly efekt 😛 a co najlepsze (albo i nie) to tacy ludzie naprawdę
są. (odnosnie bohatera rockmana)
od dzisiaj zaczynam szukać zespołu! też chcę przeżywać takie przygody!
🙂
miazga 🙂 pozdrowionka i gratki za pomysł 🙂
może tak jakąś część o pierwszych „profesjonalnych” nagraniach 🙂
http://www.myspace.com/insertc0in
To jest genialne 😀
———————————————————–
Cut by admin
Buahahhah 😀 Wiecie, u mnie od czasu do czasu mają miejsce takie koncerty 🙂
Za każdym razem jest mniej więcej tak jak to opisuje Noon13 🙂 Za każdym
razem dziękuję Bogu, Buddzie i Latającemu Potworowi Spaghetti, że pozwolił
mi zagrać koncert dopiero po 5 latach nauki gry na basie 😛
LOL
Genialny tekst, nieźle się uśmiałam całą historią, no i pointą. 🙂
Brawissimo!
nom niezle niezle 🙂
_______________________________________________________________________________
Basista Mental Slavery
Genialne 😀
Nie no, zmęczyłem się czytając ten tekst 😀 Jaka piękna tragedia! 😛
P.S. Rozumiem, quinq, że pijesz do mnie 😀
GRUNT TO PODSTAWA
Wy się śmiejecie ale takie historie w rzeczywistości takie śmieszne nie są
– szczególnie jeśli stoi się gdzieś pośród publiki. Widziałem kilka razy
takie „kapele” i bardzo żałuję, że w większości wypadków nie miałem
okazji zapić się na śmierć.
Noon13 – brawa za realizm. Dobra historia.
Normalnie, uwielbiam te historie Twoje.
Przypomina mi się „Tequilla” Vargi. Ale tylko trochę, na korzyść książki
póki co. 🙂 Noon13- musisz się jeszcze trochę postarać 😉
Czytał ktoś i ma podobne skojarzenia?
Heh dobra historyjka.Nieźle się uśmiałem. Jakis czas temu też miałem
problem z kapelą jak wokaliscie kabel od mikrofonu się odpiął, ale to co
napisałeś chyba koszmar każdego zespołu.
„Wszystkie laski w glanach moje” xD
______________________
Sława!
Ja poproszę trzecią część 🙂 Może coś o nagrywaniu singla xD
———————————————————–
Cut by admin
Po urlopie..
Dzięki za słowa uznania i konstruktywną krytykę.
W sumie miałem Wam powiedzieć że wszystko co tutaj napisałem miało
miejsce, wśród róznych ludzi, w różnym czasie.. Aleee.. Nie będę Wam tego
mówił..;) Jeszcze się ktoś obrazi z kim grałem, hehe
W studio też mógłbym opisać, ale wiecie, to już tylko o sobie bo ja tam
się nie wtrącam co kto robi w studio – wazne co z tego wychodzi.
Pozdrawiam
pisz pisz 3 czesc
***********************
http://www.lastfm.pl/user/Mosess
Cort EVL Z4B—SansAmp Bass Driver DI—Hartke HA2000—Warwick 1×15
Hm. Robisz się sławny Rafale. 😛