Poszedłem sobie dzisiaj na koncert grupy znajomych muzyków tworzących skład
o nazwie „W tym sęk…”.
Tworzą go, śpiewająca poezję Ania Kosa, jej mąż – również śpiewający,
komponujący i piszący teksty, gitarzysta Marcin Sweklej, wspominany już
przeze mnie kilkakrotnie na „basoofce” basista Tomek Pierzchniak i świetny
perkusista, Radek „Głowa” Przybylski.
Koncert odbył się w ramach obchodów 35 lecia Domu Kultury MUFLON w
jeleniogórskiej dzielnicy Sobieszów.
Na sali było oczywiście trochę znajomych, a koncert poprzedziło kilka
przemówionek, parę wręczeń różności oraz kilkuminutowy filmik
historyczny.
Wreszcie zaczął się koncert i tu przemiła dla mnie niespodzianka: Tomek
Pierzchniak dzisiaj grał na kontrabasie! Miód na moje serce… Sam nie gram
na wielorybie, ale kocham to brzmienie, a poniewaz Tomek jest kontrabasistą
świetnym, grającym pomysłowo i smacznie, więc przyjemność tym
większa.
Radek Przybylski dopieszczał bębenki miotełkami, co nie przeszkadzało mu
grać bardzo nowocześnie i różnicować dynamikę stosownie do nastroju
utworu. Marcin i Ania to dwoje znakomitych wokalistów o głosach stworzonych
do śpiewania poezji. Marcin jest też zresztą gitarzystą potrafiącym ze
swoim instrumentem wpisać się pięknie w brzmienie całości. Zresztą
wszyscy członkowie zespołu współtworzą każdy utwór na scenie na równych
prawach i muzyka jest w tej ekipie elementem równie ważnym jak piękne
teksty. Poezja i swingowy feeling!
Bardzo interesujące opracowania i niebanalne kompozycje (w tym dwie w metrum
5/4!) wykonane profesjonalnie i z sercem…
Celowo na koniec zostawiłem sobie Anię.
Poza tym, że jest uroczą, młodą kobietą o pięknym, delikatnym głosie,
stworzonym do śpiewania poezji, to jeszcze ma charyzmatyczną osobowość
sceniczną. Skupia na sobie uwagę widowni i nawet śpiewając szeptem, ani na
moment nie traci władzy nad słuchaczami…
Dzisiaj miałem okazję sprawdzić to dokładnie, bo Ania śpiewała koncert
mimo przeziębienia i rewelacyjnie potrafiła zamienić to chwilowe osłabienie
w dodatkowy walor swoich interpretacji.
Rodzi się oto na naszych oczach nowa gwiazda piosenki poetyckiej i z
prawdziwą przyjemnością wspomnę, że jeszcze niedawno Ania śpiewała
jazzowe standardy z naszą ekipą wyntydżowych dżazmenów – dzieląc wtedy
swój czas między jazz i poezję.
No i na koniec niespodzianka:
Cały koncert można jeszcze przez jakiś czas zobaczyć i usłyszeć na
stronie:
liveeventtv.com
Pierwsze ponad 20 minut, to „oficjałka”, więc można w tym czasie coś
przegryźć popijając kawką, ale sam koncert obejrzyjcie i wysłuchajcie w
skupieniu, bo naprawdę warto!!!
PS. Autorem zamieszczonego zdjęcia jest Kazimierz Piotrowski, mój kolega z
bardzo dawnej pracy, pasjonat fotografii odkąd pamiętam, dokumentujący
wygląd naszego miasta, jego mieszkańców, wydarzenia i w ogóle dziejącą
się historię.