Jeden wpis blogowy po drugim, ale zwróciłem uwagę na „nicki” użytkowników
„basoofki” i muszę podzielić się pewnym spostrzeżeniem.
Dopiero co marudziłem, że masowy zalew pytań, na które łatwo znaleźć w
Internecie odpowiedź samodzielnie, nie najlepiej świadczy o początkujących
Braciach Basistach (Siostry Basistki przeważnie grały już wcześniej na
jakimś innym instrumencie i zadają pytania bardziej wnikliwe).
Pozwoliłem sobie nawet na pewne złośliwe uwagi, co niniejszym odszczekuję i
proszę o wybaczenie!
Skłoniło mnie do tego przyjrzenie się „basoofkowym” nickom
użytkowników.
Świadczą one o masowo występującym, nietuzinkowym poczuciu humoru, co dla
mnie jest podstawowym miernikiem inteligencji.
No i tak np.:
-kornumpcja
-JankoChlanko
-MPB
-Kurczaq
-Exhumed
-WalecSmalec
-comaniak
-Schizmek
-terminator_jesus
-szalejot
-haraszo
-szanka
-zombine
-Oczy Chaosu
-halabala
-CzerwoneIbanezy
-killoff
-umrzywator
-zakwas
-Fajfuzz
-Steve Rondel
-bobcuch
-Obierek
-mintaj
to wybór tylko z pierwszych kilku stron profili użytkowników.
Ciekawe byłyby wyjaśnienia skąd akurat takie pseudonimy, ale i tak wiele one
mówią o swoich nosicielach!
Przede wszystkim to, że mają oni spory dystans do siebie i na pewno nie grozi
im „kompleks Prezesa” a po drugie, że należą do ścisłej elity
społeczeństwa, która przeczytała w życiu coś więcej niż tylko
streszczenia lektur obowiązkowych.
PS. Pominięcie części „nicków” nie świadczy o niczym ponad to, że mam
specyficzne poczucie humoru i podejrzane skojarzenia…!
Aha, czyli ja inteligencją nie dysponuję? ;(
😛
To może podam absolutną genezę mojego nicka.
Zaczęło się od geekowskiej rozmowy fanów Gwiezdnych wojen na temat
okrętów z tegoż uniwersum i gdy padła nazwa klasy tego okrętu:
http://www.starwars.wikia.com/wiki/Immobilizer_418_cruiser
pewien kolega dostał tak histerycznego ataku śmiechu, że słówko
„Immobilizer” przylgnęło do mnie na stałe, z czasem skracając się do
„Immo” lub pieszczotliwego „Immcio” 😀
Zakwas wziął się od opowiadania specyficznych dowcipów na początku
licealnej przygody, które większość uznała za nieśmieszne, więc
„kwaśne”. W krótkim czasie zamiast „kwaśny” zaczęto na mnie wołać
„zakwas”. Ot i cała, nieciekawa historia.
Ciekawsze jest to, że na imię przestałem reagować parę lat temu – w pracy,
w rodzinie nawet prędzej zwrócą się do mnie po ksywce niż po imieniu.
😉
Wariacja internetowa, taki słowotwór-nowotwór, na temat ksywki – zakwasny –
powstała, bo chciałem mieć wszędzie ten sam nick na portalach, a zakwas
jest często zajęty. 😉 Jeden z użytkowników myślał kiedyś, że mam tak
na nazwisko – Zakwaśny. ;D
Ja myślałem tak do tej pory. 😀
No to możesz się pocieszyć, że nie jesteś sam! 😀
O kurde.
A ja nie mam żadnej ideologicznej historii.
Glatzman – bo mam taki motocykl.
🙁
Sama informacja, że istnieje marka motocykli o nazwie „Łysol” zastępuje
każdą historię…
: )
A ja po prostu mam taką ksywkę – ktoś kiedyś rzucił tak w pracy i zostało
😉 Ideologie? Nie tym razem 😛
Nie. Marka nie. Nazwa.
W dowodzie ma wpisane ZDK model 5.105.
🙁
tak tylko, ponieważ dawno już nic nie pisałem.
😀
ja – wpisuję komendę przy logowaniu
Rzeczywiście „Romina Pałer” znakomicie trafiona ksywka ale Twojej żonie też
nie sposób odmówić celności 😉
Moja ksywa to chyba dość oczywista literówka na cześć pewnego ślepego
muzyka. Kiedyś na studiach polonistycznych mieliśmy za zadanie logicznie
zmieniać semantykę naszych imion i nazwisk. Im mniej literek się
poprzestawiało tym lepsza ocena. Kaśka Kuta – dziewczyna, którą
wylosowałem nie była zachwycona że akurat ja będę przestawiał jej
literki. Kuśka Kata – do dziś nie mogę zaakceptować tej
niesprawiedliwości. Semantycznie wszystko było ok a ja i tak wyleciałem za
drzwi.
Ja to nawet nie pamiętam kiedy zostałem Muzzy, ale gdzieś w momencie jak
pojawiły się sławetne lekcje angielskiego w TV.
Zawsze byłem dosyć wielki a w tamtym czasie musiałem mieć poważnie dużo
kilogramów a i zielony kolor zawsze w ciuchach mi podchodził, więc ktoś
rzucił Muzzy i zostało. Powiem szczerze, że mam wielu znajomych, którzy nie
wiedzą jak mam na imię, ani jak się nazywam do dziś 🙂
Przeczytałem wpis „Steve Rondela” i natychmiast przypomniałem sobie takie
zmiany semantyczne będące źródłem uciechy kółka polonistycznego mojej
szkoły średniej.
Wynajdywaliśmy takie perełki jak:
-równo z górki
-tenis w porcie
-stój Halina
-chór wujów
-pradziadek przy saniach
-gra babcia w salopie
-glizda w parapecie
Te pamiętam do dzisiaj!
PS. A propos Kaśki Kuty – czy ona nie z Michałowic koło Jeleniej Góry?!
Kurna, dopiero teraz skojarzyłem z misiem Fuzzy! To była ulubiona przez moje
Młodsze Dziecko postać z „muppetów”, a przy okazji także mój ideał
życiowy.
Fuzzy rządzi!
Nie Fuzzy, Muzzy:
😀
https://www.youtube.com/watch?v=zJDeZ8qBd5A
Czasy liceum :D.
Dzięki „mazdah” za sprostowanie! Tego bohatera nie znałem. Nie był w kręgu
zainteresowań moich dzieci, ale widzę, że jest w porządku.
: )
Tym niemniej to miś Fuzzy nadal pozostaje moim idolem.
Tubas, to nie było: ” heloł, maj nejm is fazi, fazi łazi”? 😀
czuję się takim smutnym korniszonkiem z moim nieciekawym nickiem. :c
Panowie, proszę natychmiast pocieszyć smutnego korniszonka!
Tfu, tfu – jaka wieloznaczność się niechcący wkradła… Oczywiście mam na
myśli naszą Siostrę „Evangelinę”, a nie wasze korniszonki.
Wybacz „Evangelino”, plotę bez sensu bo na kuchni warzy się Bigos, a
Najlepsza z Żon zalewa śledziki swoją mistrzowską, tajną miksturą.
: )
EDIT: Matko Jedyna, właśnie Najlepsza z Żon zaczęła szpikować mięsa do
pieczenia i nacierać je jakąś podejrzanie wyglądającą, ale bosko
pachnącą mazią…
Idę stąd bo mi ręce poucina przy samej d….! Zostałem ostrzeżony i nie
będę ryzykował.
😛
Mam serdecznego kolegę, z zawodu tubistę jak ja, będącego również
świetnym klezmerskim perkusistą. Graliśmy całe lata w „weselnym” składzie,
w którym wykonywał dodatkowo partie wokalne. Znakomity był we włoskich
duetach Ala Bano i Rominy Power. Świetnie odtwarzał w hicie „Felicita” jej
wokal. A imię jego Roman…
Jako Roman i „pałkarz” nieuchronnie został „Rominą Pałer”. Jest to jedna z
najlepiej trafionych ksywek, na jakie natrafiłem w życiu muzycznym!
Trochę bardzo-nieoryginalności z mojej strony, żeby wam za dobrze nie
było… 😀
Kamal – od imienia, a właściwie od „pseudoamełrykanyzmu” w stylu Max
Kolonko, pomysł mojego przyjaciela. Literka na końcu – jeszcze bardziej
nieoryginalnie, bo od pierwszej litery nazwiska (nie od „gej”, jak niektórzy
już interpretowali) na pohybel zajętego nicka w MMO.
Moje ulubione to:
-domki w Słupsku
-bój w hucie Stalina
Ot, taka „gra półsłówek”… 😉
WoWR
Wiktor Ola Wojtek Różańskie 😀
Wiem wiem – brzydko tak siostrę z małej litery, ale za to ładniej wygląda.
Siostry tak mają, że zwykle wyglądają ładniej od braci.
: D
Jeżeli chodzi o wygląd skrótu, to ten zestaw liter przypomina mi słonika:
są nogi, a z prawej strony wyraźnie łeb z trąbą. Słoń to symbol
szczęścia i mądrości – do wyboru!
O, faktycznie! Nigdy bym tego nie zauważył 😀
WoWR: Szczęście lub mądrość – wybieraj :D:D
Jak w życiu!
Mam koleżankę z lat szkolnych, która chroniąc małżeńskie szczęście od
lat steruje swoją rodziną, udając głupią…
Pan Małżonek scedował na nią właściwie wszystko „bo ona ma głowę do
takich pierdół…”, a sam nie zniża się do tych spraw.
Ich nastoletnie dzieci do ojca zwracają się wyłącznie po kasiorę –
oczywiście po obowiązkowej wstępnej dozie hołdów!
Ona ma całe mnóstwo zajęć poza domem, a on wraca ze swojej firmy i ogląda
TV.
To jest autentycznie szczęśliwe małżeństwo!!!
PS. Nawiasem mówiąc późno zawarte, kiedy oboje byli samotni „po
przejściach”.
To nie jest słoń, bo słonie idą w lewą stronę…
Nie wybieram, niech los zdecyduje 😉
Daan na cześć najwspanialszego z Tejlonów (z serialu „Ziemia: ostatnie
starcie”) 🙂
Piotrek to moje imie. Kropka dlatego że Piotrek było już zajęte.
Ale tylko samice (Panie na lewo – Panowie na prawo)!…
Przyznaj się, liczyłeś, ze będziesz na początku listy userów gdyby była
alfabetyczna! 😀
Szczerze mówiąc ani razu nawet na listę userów nie wszedłem. Nawet nie
wiedziałem że takie coś jest 😀
Ja też mam prozaicznie…od imienia 😛
Czyli albo Seweryn, albo Sebastian wpisywany po pijaku.
Ja genezy swojego nie będę podawał, bo potrzebuję do tego kartkę,
długopis i trochę czasu, jednakowoż jego początki sięgają jakieś 10-12
lat wstecz.
Z racji, iż wszedłem na basoofkę pierwszy raz od dłuuuuuuuuuuuuuuuuuugiego
czasu i trafiłem od razu na bloga, wyjaśnie i móją 😛
jurbassteck = jur – skrót od imienia, bass – oczywiste:P, teck – cóż..
kiedyś oglądałem film pt „Teckwar”, w którym ów „teck” był narkotykiem
silnie uzależniającym psychicznie 🙂 I tak jakoś sobie wymyśliłem sklejkę
😛
Swoją drogą, to życzę WSZYSTKIM WESOŁYCH, SPOKOJNY I MUZYCZNYCH
ŚWIĄT 🙂
Hej @”Immo”! Jesteś kolejnym dowodem na prawidłowość mojego wniosku, że
większość aktywnych użytkowników „basoofki” ma prawidłowy dystans do
powagi wobec własnej osoby. Gratuluję genezy „nicku”!
: )
PS. Miałem kilka „ksywek” w życiu:
„ćwieczek”, „mioduszka”, „bombel”(nie „bąbel”!), „miras” – te stworzyły moje
szkolne Koleżanki;
„misiaczek” to ksywka klezmerska;
„stara pierdoła” – ta pełna uczucia ksywka jest autorstwa Najlepszej z
Żon;
„daddy” – tak mówią Ukochane Dzieci jak czegoś potrzebują;
„hej” – a tak mówią jak nic nie potrzebują!
„tubas” to twór sztuczny – na potrzeby rejestracji w
„basoofce”. Miał być krótki i charakterystyczny. Spełnia swoje zadanie!
Każdy zwracający się do mnie user na forum musi mnie tytułować, stąd
pomysł na mój nick. Jestem okrutny, uginajcie się pod potęgą mojego nicka!
>: D
Świąt weselszych niż słowo „wesołych” może wyrażać życzę wam
wszystkim.
Proste, genialne i skuteczne! 😀
Czyżby Bertie Wooster „basoofki”?