Blog

tubas – solówki?…

Moi koledzy z ekipy swingujących seniorów robią teraz próby do projektu, w
którym nie uczestniczę, więc mój kontakt z basiórką w tym miesiącu jest
trochę ograniczony. Żeby nie wyjść z wprawy robię to, co od dawna
planowałem, czyli ćwiczę sobie improwizowanie melodyjek na tematach
standardów.

Pisałem kiedyś, że nieczęsto jestem dopuszczany do solówek, co powoduje,
że gram je dla bezpieczeństwa „po funkcjach”. To łatwe, ale nieładne.

Trochę ładniej wychodzi granie „po skalach”, ale najlepiej oczywiście grać
to „co w duszy śpiewa”, trzymając się tylko harmonii utworu.

Solówki zwykle grywam do standardów o rozbudowanej, często mocno nietypowej
harmonii i tu mała uwaga:

Większość tego co słyszę u młodego narybku basowego nie ma nic wspólnego
z improwizowaniem na „zadany temat”.

Te solówki jako bazę mają jeden lub dwa akordy, kręcą się wokół
jakiegoś centralnego motywu lub nawet dźwięku i prawie wszystko do nich
„pasuje”…

W be-bopie, cool czy tym bardziej w swingu tak się nie da. Improwizacja ma
być zgodna z harmonią tematu, a odejścia od niej musza być świadome i
„konkretne”. To już niełatwe!

Jakby było łatwe to każdy z nas mógłby zostać „gwiazdą”, a jednak na
szczycie jest stosunkowo niewielka grupka muzyków, mimo że sprawnych
technicznie i świetnie grających basistów na świecie przecież mamy bez
liku.

Może kiedyś jeszcze zagram solówkę, z której będę zadowolony…

A na razie poćwiczę, bo gram dopiero 40 lat i dużo muszę się
nauczyć…!

To na razie, neskim!

1 komentarz

  1. thebreakdowner

    Łatwe w teorii, trudne w praktyce. Wymyślisz jakąś solóweczkę, fajnie
    się gra, fajnie brzmi, a po 2 dniach przyznajesz że jest do kitu 🙂 Gdy
    będę basistą z 40-letnim stażem i będę mówić tak jak tubas to znaczy,
    że nie zszedłem na psy. Pozdrawiam 🙂

Inni czytali również