tubas – nieco rozgoryczony…
Wyczułem nutę niedowierzania u niektórych “basoofkowiczów” w komentarzach
do moich wspominków… To boli : (
Nie będę się jednak nad sobą roztkliwiał : )
Jadę dalej, tylko mniej “po bandzie”!
Wojażując po zagranicach z teatrem, mieliśmy duże doświadczenie w
porozumiewaniu się na migi. Mimo to czasem zdarzały się nieporozumienia. I
tu obrazek:
Jesteśmy na Węgrzech, w Budapeszcie, zakwaterowani w hotelu przy Lenin Utca –
głównej ulicy wiodącej z dworca kolejowego. Wieczorem gramy Kabaret
Pietrzaka w polskiej ambasadzie, dla personelu dyplomatycznego. Już jest po
przedpołudniowej próbie ustawień i nagłośnienia. Umówiliśmy się przed
pasażem handlowym o 16.00 żeby spokojnie dotrzeć do ambasady. Nasz kolega;
perkusista, aktor i wokalista Krzysiek (wspominałem o nim wcześniej –
profil psychologiczny Kaczora Donalda) mówi, że jeszcze tylko wpadnie do
delikatesów kupić ostrą papryczkę. Mija dłuższa chwila, a on nie wraca.
Zaniepokojeni wchodzimy, żeby go ponaglić i w środku widzimy następującą
scenkę:
Kłąb ludzi przytrzymuje na podłodze naszego bębniarza, który wije się,
szarpie i na całe gardło wykrzykuje najgorsze wyrazy, “niektóre po kilka
razy…” : )
Obserwujemy to przez chwilę, bo widok jest wart każdych pieniędzy, ale w
końcu przy pomocy językowej mieszanki angielsko-niemiecko-rosyjskiej pytamy
co się stało.
Otóż Krzyś, nie mogąc znaleźć papryczki, zatrzymał kogoś z obsługi i
zaczął mu na migi demonstrować czego szuka.
Pokazał, że coś zjada i zaczyna go palić w gardle, pali coraz bardziej, nie
do ugaszenia, aż go skręca i dławi… Charczał przy tym, wywracał oczami i
machał rękami!…
Sprzedawca obalił go więc na podłogę i zawołał o pomoc, żeby skrępować
wariata i wezwać pogotowie!
Najlepsze, że całą scenkę obserwowało kilku naszych aktorów i zamiast
pomóc biedakowi, to zarykiwali się ze śmiechu…
Tacy z nich koledzy byli!
To na razie!
PS. Mimo wszystko, był to jednak hołd dla jego aktorskich zdolności…!
Życie jest nieprawdopodobnie zabawne! Wystarczy tylko
odpowiednie nastawienie…
12 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
ja wierzę w każde słowo, ale historie są niesamowite 😀
Co będę pisał, dziękuję i proszę o więcej!
Bycie aktorem potrafi być naprawdę niebezpieczne 🙂
Chciałabym to zobaczyć. 😀
ale się uśmiałem 😀
Właściwie to wynika z tego wszystkiego, że najciekawsze momenty w życiu
muzyka zdarzają się podczas tras koncertowych. Aż chce się grać i
wyjeżdżać na granie!
No!!!…
ja wierzę, niektóre są tak niesamowite że muszą być prawdziwe 🙂
Historyjka jak zwykle interesująca. Najbardziej podobają mi się dwa ostatnie
zdania. 🙂
Ja tam wierzę w te opowieści bez zastrzeżeń. Wierzę, że to co opisujesz
widziałeś właśnie w taki sposób. Może ktoś inny by widział te scenki
nieco inaczej i inaczej opisał. Ale wtedy może nie byłoby czego czytać.
Moi koledzy, w tym świadkowie i uczestnicy opisywanych scenek, mówią mi:
-Kurde! Tak było, pamiętam to, ale jak czytam to co napisałeś, to
dużo bardziej mnie to śmieszy…
Wydaje mi się, że ludzie patrzą i nie widzą! Jedna z moich koleżanek
miała niegdyś akwarium. Codziennie opowiadała niesamowite historie z życia
rybek akwariowych. Jej opowieści pełne były romansów,seksu, zazdrości,
przemocy, a nawet zbrodni – w tym w afekcie! Jej mąż mówił, że dla niego
to te rybki pływały w kółko, od czasu do czasu ganiając jedna za drugą, a
dla niej to był świat pełen intryg i namiętności!!!
: )
Ja nie mam aż tak kolorowego oglądu świata. Moje historyjki są w 100%
wzięte z mojego życia… Może tylko opisuję je plastyczniej, bo tak je
pamiętam: barwne migawki z minionych 40 lat grywania w “różnych
okolicznościach przyrody”!
Tak, masz nie tylko takie spojrzenie na rzeczywistość, ale też niesamowity
talent pisarski.
Ja tam nadal z niecierpliwością czekam na każdy następny wpis.
Bez załamki, pisz Tubas dzielnie boś talentny literacko… czasem komuś
trudno uwierzyć w scenki jakby rodem wzięte z jakiegoś filmu tudzież dobrej
powieści, a to Życie – panie i panowie 🙂