Psychodeliczne Aligatory
Ahoj,
chciałem się z Wami podzielić jednym z nagrań z zeszłorocznej edycji
Classic Rock Nights, która to impreza odbyła się w nieodżałowanym
krakowskim Lizard Kingu, w którym obecnie mieści się klub disco polo
(sic!).
Utwór Zjedzeni Żywcem inspirowany jest historią prawdziwą, o której można
poczytać tu klik a także
nieco zakręconym filmem o tym samym tytule, w którym jedną z ról zagrał
Robert Englund zanim jeszcze został Freddiem.
Słuchamy tu https://www.youtube.com/watch?v=ZE_O7Beh9r0 ZjedzeniŻywcem a jak komuś mało, to wchodzimy na kanał KLIK Dust Bowl
Endżoj.
Zachęcam do dzielenia się wrażeniami po odsłuchu 😉
5 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
Nie podoba mi się miks, strasznie dudni, stopa walczy o miejsce z basem,
przester gitarowy włazi w pasmo basu, wszędobylski uśmiech Romana.
Wokalista nieczysto. Śpiewa jakby siebie nie słyszał. Korepetycje z emisji
też by nie zabolały 🙂
Nie podoba mi się przester w gitarze na mocniejszych fragmentach i na
solówce, brzmi trochę jak klasyczny Exar.
Bas zamulony, ciężko powiedzieć co jest grane. Widać, że coś tam
rzeźbisz ale ja słyszę tylko prymy.
Podoba mi się brzmienie klawisza, lubię takie klimaty.
Ciche fragmenty spoko, nawet da się przeboleć wokal i problemy brzmieniowe.
Lubię The Doors.
Gdy wchodzi przesterowana gitara i mocny wokal cały czas pryska. Z transowego
numer robi się nijaki, taki „licealny”, do tego brzmieniowo wszystko się
strasznie kotłuje.
Solo gitarowe IMO jakby nie stąd, nie pasuje mi klimatem do tematyki numeru.
Jakieś takie wesołe wyszło, chyba za dużo dźwięków i rytmu a za mało
mrocznych melodii 🙂
Dzięki za uwagi.
Co do miksu, muszę się trochę usprawiedliwić, bo nie mieliśmy na niego
żadnego wpływu, tylko dostaliśmy gotowy wraz z dobrodziejstwem inwentarza.
Akustyka też nie mamy swojego i mogliśmy się ograniczyć właściwie tylko
do kwestii typu „więcej wokalu w odsłuch, basu mniej, gitara trochę więcej
góry itd.”, a to co szło na przody i w konsolę to już inna bajka.
Jeśli chodzi o brzmienie basu, nie grałem na swoim sprzęcie (uroki grania w
kilka zespołów), ale uśmiechu wesołego Romka z pewnością nie ustawiałem,
wyrosłem już z tego ładnych parę lat temu 😉
Wokalista faktycznie mógłby popracować nad warsztatem, co ostatnio wyszło w
całej okazałości przy nagrywaniu w studiu singla z dość trudną partią
wokalną (chyba trzeba będzie nagrać jeszcze raz).
Nagranie z pewnością ma sporo niedoskonałości, ale nie jesteśmy zawodowymi
muzykami, tylko grupą kolesi, która brzdąka sobie dla przyjemności w wolnym
czasie w kanciapie, od czasu do czasu zagra koncert czy nagra jakiś
kawałek.
Tak czy siak, ja się jaram (chłopaki też), zwłaszcza że główny koncept
muzyczny i pomysł na „fabułę” były moje. IMO dideło jest fajne, brzmienie
jak na półamatorski wypust też nienajgorsze i dlatego postanowiłem się
podzielić.
Może komuś przypadnie do gustu 😉
Momentami albo klawisze albo wokal gubi rytm :P.
Poznański Lizard, w którym spędziłem z móją lubą pierwszą randkę,
został przekształcony w Cocomo (klub ze striptizem) 🙁
Muzyka przyjemna, ale smutna. Na dłuższą metę staram się unikać smutnej
muzy, bo łapię przez nią smutny nastrój.
Dzięki 🙂 A „smutność” to kwestia kawałka, nieco weselsze też mamy, np.
https://www.youtube.com/watch?v=-afW_qQZF3c Pamiętaj kim jesteś
czy https://www.youtube.com/watch?v=htwZdkaDojA 8 godzin 😉