Blog

Kontrabasowe marudzenie…

Wczoraj, wieczorem, przywiozłem sobie na chatę kontrabas, z racji tego, ze
mam tam jakieś zajęcia „nagrywawcze”. Dzisiaj rano wypakowałem „teściową”
i ćwiczę… mader end fader, po godzinie stwierdziłem, ze muszę zrobić
sobie przerwę, bo ręka mi odpadnie. Prawie rok czasu nie macałem tego
ustrojstwa (muszę sobie w końcu kupić) i powiem szczerze, że jest czarna
rozpacz, owszem proste rzeczy nie stanowią żadnego problemu, dźwięk
szczerze mówiąc porażająco ok, jak na nie trzymanie smyczka przez… 6
lat., ale to tylko przy w miarę prostych rzeczach. Problem zaczyna się w
szybszych przebiegach i większych skokach, teoretycznie norma po długiej
przerwie ale K…a nie aż tak!!!!!!

Szczerze jestem z lekka podłamany, bo jak sobie przypomnę co grałem kiedyś
i jak to płakać się chce. 7 godzin siedzenia przy wielorybie nie stanowiło
problemu a teraz godzina i puchnę…(ciekawe kiedy spuchną sąsiedzi). Nic
twardym trza być, nie miętkim i zapierdzielać. Ale pytanie, czy w 3 dni
jestem w stanie coś sensownego z siebie wykrzesać i znaleźć cień formy?
Boje się… Trzymajta kciuki.

12 komentarzy

  1. Dante Morius

    Zasuwaj, odstawienie instrumentu potrafi załamać 😀

  2. miklo

    Dlatego właśnie 12 lat temu pozbyłem się basu. Z braku czasu dotykałem
    instrument raz na miesiąc przez godzinę i tylko się coraz bardziej
    załamywałem. Teraz mam mniejsze wymagania wobec siebie 😉

  3. MaciekM

    Najgorsze jest to uczucie jak człowiek nie gra, źle się z tym czuje bo
    powinien ćwiczyć a jak gra to nic nie wychodzi. Cóż można powiedzieć
    siedź i graj bo samo się nie zrobi! 😀

  4. tubas

    @Muzz[…: Problem zaczyna się w szybszych przebiegach i większych skokach, teoretycznie norma po długiej przerwie ale K…a nie aż tak!!!!!!
    Szczerze jestem z lekka podłamany, bo jak sobie przypomnę co grałem kiedyś i jak to płakać się chce. […]

    „Muzz”, mam to samo z tubą!

    30 lat temu wypierdzielałem na tubie wszystko co mi przyszło do głowy i nie
    było figury nie do zagrania. Na jednym oddechu ogrywałem 8 taktów walkingu
    na tubie, a „bas figury” grałem 16-kami w tempie ćwierćnuta – 140 bpm…

    Teraz więcej oszukuję niż gram i rutyną zastępuję technikę, bo kontakt z
    suzafonem mam najwyżej raz na tydzień przez godzinę…

    Słucham mojego koleżki z filharmonii i smutno mi, bo niegdyś ścigaliśmy
    się kto szybciej i wyżej zagra. Teraz by mi chyba wątroba wypadła w czasie
    takich zawodów!

    Dobrze, że na basiórce mogę w domku pograć, a i koncerciki się zdarzają
    częściej w swingowym składzie niż z tubą…

    Wal sąsiadów, niech cierpią dla sztuki i graj, żebyś potem nie pluł sobie
    w brodę(sic!).

    ; D

  5. Muzz

    No, już stanowczo lepiej…z lekka łapa napierdziela, ale już zaczyna być w
    miarę czysto 😉

  6. g1b0n

    Jeśli chodzi o grę smyczkiem to co ogrywasz?

    Zgadzam się Tubas. Muzz graj póki możesz będziesz potem żałował, że
    odstawiłeś 😉

    Kciukowe pozycje po takiej przerwie pewnie nieźle dają Ci się we znaki ;d

  7. Michalbas

    Ja ostatnio nie grałem przez 2 tygodnie bo wylądowałem w szpitalu i jak
    wzięłem instrument do ręki to jakaś masakra była, bo normalnie gram co
    dziennie, a co dopiero po takim czasie jak mówisz…

    Muzz 7 godzin przy instrumencie ? Naprawdę? Jestem pod wrażeniem 🙂 A jakie
    programy kiedyś grywałeś i czemu kontrabas olałeś?

    Pozdr

  8. g1b0n

    Jeśli chodzi o mnie to na półrocze grałem Dragonettiego koncert 1 część,
    teraz robie kusevitskiego cały koncert

  9. Michalbas

    Z dragona na Kusewickiego od razu ? kurcze odważnie 🙂

    Powodzenia

  10. Muzz

    No to wróciłem, udało się, wszystkie ślady położone. Ręka spuchnięta
    ale po takiej ilości nagrywania przez 2 dni wcale się nie dziwię.

    @g1b0n powiem tak kciuk nie był taki straszny wbrew pozorom, co ogrywałem,
    jakieś gamy pasaże i to co dostałem w nutach do zagrania.

    @Michal programy grałem, takie jak się gra, jak się gra 😉 wiadomo, ze
    jakiegoś wielkiego repertuaru to my niestety nie mamy, Dragon, Kusy, Bacha
    suity wiolonczelowe, lunatyczkę czesałem itd.itp. a grywałem tak dużo bo
    lałem na ogólne przedmioty a kontrabas sprawiał mi radość więc
    bunkrowałem się w sali i grałem.

    Dlaczego zlałem kontrabas? Dla tego, ze wybrałem się na studia jazzowe i po
    roku nie miałem ochoty już dalej, pojawiło się wtedy bardzo dużo koncertów
    w rockowym składzie, gdzie nie bywało mnie czasem na studiach i po 3
    tygodnie, rekord był 3 miesiące,urodziło mi się dziecko a po za tym
    wkurzały mnie te studia, mało mi dawały a w efekcie zniechęciły do grania
    jazzu a i na klasykę nie było już jak, bo powiedziałem szanownej komisji na
    egzaminie co myślę o nich i całym tym studiowaniu w efekcie nawet nie
    zagrałem. Zmarnowałem kupę lat ćwiczenia i tyle( w zasadzie nie do końca
    bo dosyć szybko się wgryzłem w instrument o dziwo). Kiedyś tego troszkę
    żałowałem, ale teraz nie żałuję mam granie, jakieś roboty i tak prawdę
    mówiąc nie papier, lecz umiejętności i szybkość pracy weryfikują.

  11. g1b0n

    Nie odważnie dragon był na szybko na pólrocze do dyplomu mam jeszcze 2 lata
    bo w przyszłym roku robię sobie urlop na maturę, to będę miał 2 lata to
    zagram go i nawet lewą ręką 🙂

    Bardzo lubię grać bacha, świetne rzeczy pisał proste przyjemne, ale dobrze
    zagrane brzmią pięknie i dużo dają jak się je ćwiczy 🙂

  12. Muzz

    @g1b0n: Nie odważnie dragon był na szybko na pólrocze do dyplomu mam jeszcze 2 lata bo w przyszłym roku robię sobie urlop na maturę, to będę miał 2 lata to zagram go i nawet lewą ręką 🙂
    Bardzo lubię grać bacha, świetne rzeczy pisał proste przyjemne, ale dobrze zagrane brzmią pięknie i dużo dają jak się je ćwiczy 🙂

    Wiesz dragon nie jest jakoś specjalnie trudny technicznie i grałem go jako
    pierwszy poważniejszy koncert, natomiast rok przed dyplomem robiłem go na
    nowo i było to zupełnie inne podejście. Jak kiedyś znajdę teczkę z
    materiałem do dyplomu to napiszę co grałem bo zwyczajnie po tych wszystkich
    latach zapomniałem, a grało się tego troszkę przez lata 😉

    P.s. Fajnie tak sobie robić przerwę…? Moim zdaniem lepiej pierdyknąć
    wszystko, słodki zapierdol jest i nawet się nie zorientujesz a tu już po
    wszystkim 😉

Inni czytali również