Od godziny 15 walczyłem znów. Myślę że całkiem sprawne mi to idzie
dlatego mam nadzieje, że bas skończę już niedługo. Dziś na tapetę
wywaliłem rzecz pozornie trudną a mianowicie montaż pręta napinającego
gryf. Dlaczego pozornie? Otóż poszło całkiem sprawnie, dzięki ukochanej
frezarce :). Tak tak jeśli chcesz się brać za bas to bez tego ani rusz.
Zdałem się na swoją „precyzję” i zrobiłem to improwizując. Zaznaczyłem
sobie tylko linie i jazda… Dlatego gdzieniegdzie wyjechałem poza planowany
obszar. Jednak nie przeszkodziło to by wcisnąć pręt tak jak się powinno.
Udało się także pójść dalej z korpusem i z główką. Dla sprawdzenia
wziąłem też szlifierkę i zacząłem ścierać tył gryfu lekko
zaokrąglając. Nie ma problemu, klon świetnie się obrabia, wydzielając
jednocześnie dość szczególny jak na drewno zapach.
Niestety im bardziej szlifowałem główkę tym sęk bardziej schodził w
dół. Fornir będzie zatem nieunikniony 🙂
A tam, zostaw sobie tego sęka, będziesz miał znak rozpoznawczy 😉
Wygląda jak wagina 🙂
To chyba dobrze, co nie? Możesz mu zmienić przydomek na „Waginator” 😉
„waginator w odlotowych kapciach”:D
prooooszę nie montuj żadnych maskownic:P
prooooszę nie montuj żadnych maskownic:P
Kolejny raz frezowałes bez szablonu. To widać niestety i chyba pręt nie
lata?
Co to jest za klon?? Krajowy ?
Sęk bardziej mi oko przypomina niż waginę szczerze mówiąc. 😀 Nadal czekam
na efekt końcowy z niecierpliwością i mam nadzieję, że będzie lepszy od
Troopera, który był naprawdę dobry. 😉
Nie będzie maskownicy 🙂 tylko płytka do potów i to prawdopodobnie też z
drewna.
no to z*ebiście;)