Jak by me
„Jak”
Jak basista, któremu na scenie struna się nagle zerwie,
Jak gitarzysta, co złapie gitarę po trzymiesięcznej przerwie,
Jak perkusista, gdy żadne przejście mu nie wychodzi,
Jak moherowa babcia, gdy przeciw lpr ktoś się rozwodzi,
Jak na koniec semestru student z dwójami czterema,
Jak Kapral przez gadu gadu, gdy nikogo na ircu nie ma,
Jak akustyk, gdy ktoś mikrofon akg podpierdzieli,
Jak Jules, w tej scenie gdzie Vincent w łeb Marvinowi strzelił,
Jak wokalista, gdy w nagraniu z koncertu usłyszał, że śpiewał
nierówno
Tak ja wciąż k*wami rzucam, czekając na płytę główną…
nie ma co, jak komp nie działa to tak jakoś za dużo czasu ma się do
dyspozycji, czego skutek widać powyżej. przynajmniej mam teraz więcej czasu
na szarpanie drutów. przy odrobinie szczęścia pod koniec tego tygodnia znowu
będę mniej lub bardziej regularnie się pojawiał na forum/ircu.
póki co jestem na łasce i niełasce krewnych-i-znajomych (Królika)…
6 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
A no. Widać, że nie masz co robić 😛 Biedny komp…
Urzekające.
Świetne. Taki nieoczekiwany koniec… W sumie to już poziom Szymborskiej,
można rzec. Ale do Witkacego Ci daleko 😉
piękne, wzruszające, wspaniałe.
To fantastyczne uczucie, stać się bohaterem wiersza.
poczesci każdy z nas jest jego uczestnikiem 🙂
***Każdy krok niesie pokój***