Immo Custom Shop – rozdział VII.
Proszę bardzo, tak wygląda w chwili obecnej mój złomek (tym razem foto
zrobione w pracy, więc bez mojego wspaniałego gumolitu :P).
Zainspirowany zagranicznym forum, gdzie koleś robił jedną gitarę z drugiej,
okraszając to hojną ilością ilustracji, postanowiłem nakarmić Wasze
oczęta ilustracją z postępu prac. O ile to postępem można nazwać.
Jeśli chodzi o kwestie funkcjonalności… cóż, gra, działa i wszystko jest
okej poza tym, że sakramencko brzęczy na górnych pozycjach, do których i
tak nie schodzę. Wielu uzna pewnie jego manualność za toporną, ale guzik
mnie to obchodzi. Mi pasuje. Gryf jest wąziutki, ale gruby, przez co dla mnie
bardzo wygodny.
Sound? Taki, jaki lubię. Wielu – pewnie większość – uzna go za zbyt
oldschoolowy i nie-na-czasie, ale – jak poprzednio – też mnie to nie smuci, bo
ja go kocham… Choć przyznam szczerze, że troszkę liczę, że komuś –
może Muzzy’emu? :] – się będzie podobać.
Co do brzmienia – chyba potrzebuję nowego pieca, bo stary się krztusi tym
pasywnym potworem bardziej, niż aktywnym Trabenem.
Technicznie rzecz ujmując, mamy tu siedem ustawień brzmienia, z tym, że dwa
z nich można właściwie skreślić, bo są niemal nieodróżnialne od dwóch
innych. Jeśli uznać potencjometr tone za przełącznik 0%/100% (bardzo
poważnie zmienia barwę!), to mnożymy ilość brzmień razy dwa.
I tak:
1. ► Sam humbucker (SideWinder) pod gryfem w przeciwfazie.
2. ► Sam humbucker pod gryfem w fazie.
3. ► Sam minihumbucker pod mostkiem.
4. ► Oba pickupy razem, humbucker w przeciwfazie, równolegle.
5. ► Oba pickupy razem, humbucker w przeciwfazie, szeregowo.
6. ► Oba pickupy razem, humbucker w fazie, równolegle.
7. ► Oba pickupy razem, humbucker w fazie, szeregowo.
Do tego dość mocno “zmulający” brzmienie potencjometr barwy (zastanawiałem
się, czy go uwzględnić, ale naprawdę poważnie zwiększa wszechstronność
instrumentu!) i – na deser – killswitch. Niby nieprzydatne, ale przy dobrym
przesterze, jego lokacja pozwala na znacznie korzystniejsze jego wykorzystanie
przy regularnym szarpaniu.
Chciałbym umieć grać na tyle dobrze, żeby Wam zademonstrować, która opcja
jak brzmi. Obiecuję, że w końcu zrobię jakieś próbki, najpewniej
katujące jakieś okołobluesowe pochody lub jakiś leciutki funk albo
punk.
Ogólnie – sound to jeden wielki vintage, ale nie w rozumieniu PRLowskim (czyli
nie sam dolny środek, mało basu – tutaj basu jest od cholery!).
Nie będę się bawić w PapęMisia i opowiadać niezwykłe historie i
opisywać, brzmienie jakich płyt, z jakich lat jest w moim zasięgu. Powiem
tak – w zasięgu jest oryginalne brzmienie w stylu vintage, żadnej aktywnej
elektroniki, żadnej sterylności, tylko pełen olschool… Jest sporo warkotu,
jest masa mułu, odrobina przaśnego syfu – czyli tak, jak lubię. :]
Teraz pozostają kwestie wizualne i jestem w domu.
Do pełnej realizacji projektu potrzebuję:
– zaprawy do wyrównania dziur po wesołych ingerencjach poprzednich
właścicieli
– maskownicy
– chromowanej blaszki pod potencjometry
– chromowanej blaszki pod killswitch
– chromowanej blaszki – strunociągu
– chromowanej blachy na mostek
– chromowanego podparcia pod kciuk
– nowych kołków do paska
– pasków czarnego forniru i kleju do drewna
– bejcy w kolorze białym na korpus i główkę oraz sylikonowego/żywicznego
bezbarwnego lakieru na całość
– regulacji gryfu
—-
EDIT:
Na śmierć zapomniałem:
W planie kolorystyka taka, jak tu:
Ale ciut bardziej w stronę “aged white”.
Kolejność wykonywania zadań: Szlifowanie u znajomego stolarza w celu
usunięcia całego brudu i przerobienie wszelkich brzydkich śladów na
“naturalne” ubicia od użytkowania (którymi zresztą są, jakby nie było, ale
nadam im odrobinę więcej stylu “uderzyłem o wzmacniacz” w miejsce “na bas upadła
szafa trzydrzwiowa”). Potem puszka białej bejcy z kilkoma kroplami naparu z
czarnej herbaty (kilka warstw), listewki z czarnego forniru dla zamaskowania
wszelkich śladów po dziurach, lakier transparentny, a potem we wszystkich
miejscach, gdzie są ubicia, zeszlifowanie lakieru i bejcy w staranny sposób
tak, by ubytki w lakierze “wpasowały się” w ubytki w korpusie, utwierdzając
archaiczność basu – uznałem, że to lepsze rozwiązanie niż wypełnianie
ubytków nie wiadomo czym.
Maskownica w kolorze ciemnej czerwieni – najpewniej burgund.
—-
Pozdrawiam wszystkich, którzy nie zapomnieli o tym, że gdzieś w czeluściach
swej komnaty przygarbiony Immo dłubie przy takim-o wiosełku, które po prostu
ma mieć duszę i być niepowtarzalne… nawet, jeśli będzie lekko syfiło i
było nie do końca wygodne…
Jest wiele innych, lepszych, ale ten jest mój.
19 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
Zacnie, naprawdę zacnie, ale utnij te wystające struny bo to nie Old
Schoolem, a szatanem zajeżdża 😐
Próbki, próbki a wygląda kozacko ja bym go zostawił w takiej formie 😉
edit; szkoda, ze nie znalazłem tego pikapa…sam na siebie zły jestem…
A ja jestem zły, że wywaliłeś te dwa single DEFILa, bo tego właśnie
potrzebuję do następnego projektu… 😛
d*pa d*pa d*pa
Niecierpliwie czekam na efekt końcowy 🙂
A co to właściwie był za sprzęt bo teraz wygląda wypas 😀
Prześledź mój blog od początku, a rozwieją się wszelkie wątpliwości…
😀
No cudo 😉 Życzę szybkiego znalezienia potrzebnych części 😉
Korpusy Jaguara zawsze mi się podobały 😛
A na poźniej szukałem i wyszło że zrobiłeś to sam ;p Będzie fajny
sprzęt ;p
…jeśli ktoś pomoże mi naprawić i ulepszyć pickup, to niewykluczone
( LINK, hihihi)…
EDIT: Pomógł mi niejaki Immo… 😛
Przysięgam, po wymianie kabelków masy i sygnału wychodzących z każdej
cewki, brzmienie jeszcze się poprawiło! 😀
Ciekawy biały pickguad :p
To służy tylko do trzymania killswitcha w miejscu. 😛
Muzz pisze -Próbki, próbki a wygląda kozacko ja bym go zostawił w takiej
formie 😉
Popieram! Proponuje płytkę przeźroczystą lub ostatecznie mrożoną i bez
zaklejania dziur będzie HARD!
Niestety, mam już cały projekt w głowie i wg niego mam zamiar
postępować.
Surowy “punkowy” bass też fajnie wygląda, ale to nie na ten instrument, ten
ma być piękny 😀
No to niech ci się uda!
Pozdr.
I co z tym basem się dzieje?:)
Stoi i się kurzy… 😛
Rozwaliła się cała elektronika 😐
Nagle zaczął charczeć i przerywać, będę musiał wywalić wszystkie
potencjometry i polutować bebechy na nowo. Jestem teraz zbyt zalatany i
zmęczony, by mi się chciało to robić, a sklep elektroniczny zamykają
minutę po tym, jak kończę robotę. No i lutownica ma za gruby grot.
Czyli – innymi słowy – kiedyś to zrobię, ale nie teraz. Prawdopodobnie
będę zamawiał nowy, mahoniowy gryf do tego basu, bo oryginalny niestety się
garbi.
Minęło 3,5 roku i bas wciąż stoi, podpierając ścianę.
Ale w głowie narodził mi się nowy pomysł, który, jak się uda, zrealizuję
wraz z jednym z Basoofkowiczów 🙂