Efekt nudzenia się
Podczas gdy reszta bandu prężnie pracuje nad nagraniem drugiego LP ja jako,
że swoje ścieżki już dawno nagrałem strasznie się nudzę. Nie chce mi
się bawić w kolejny bas, za to stwierdziłem że dobrze byłoby pobawić się
tymi co już mam. Posiadam ścieżki nieobrobionej perki z wspomnianych już
nagrań studyjnych i pomyślałem że dogram do jednej z nich coś zupełnie
innego niż to co tradycyjnie tam gramy. W ruch poszedł Trooper MM i Teleś
własnej roboty jako najbardziej funkowy zestaw.
Wyszło funkyreggaemaanam:)
www.wertey.wrzuta.pl/audio/34HAarryrfU/funky_mixdown
Co ciekawe żaden instrument nie był obrabiany – tak jak nagrałem w linię
tak sobie to gra.
Niestety na samej gitarze grać nie umiem, więc zarówno plumkanie jak i
końcowe solo szału nie robi.
Niebawem planuję użyć precla V i telesia nagrywając jakiś tam blues być
może do tej samej perkusji.
Przy okazji – na przyszłość przestroga – więcej gitar nie oznacza więcej
gry na nich:D. Jednakże przerwy w graniu mają swoje plusy. Czasami gdy tak
nie gram 4 dni i po tym czasie pożądliwie wezmę wiosło do rąk okazuje się
że gram niebywale lekko i czysto:) ale to pewnie już wiecie z własnych
doświadczeń.
Wykorzystując odezwę do narodu napiszę jeszcze, że uczyniłem pewien zabieg
w JazzAssie a dokładnie na fenderowskich przystawkach z Meksyku. Otóż
dowinąłem do każdego singla po 2000 zwojów. Spowodowało to że jazzik gra
bardziej misiowato, mniej twardo a i sygnał trochę urósł. Fabrycznie
pickupy były chyba dostosowane do brzmienia olchy a nie twardego jesionu.
Brakowało nieco w tych przystawkach jazzowego pierdnięcia a co mi po
nowocześnie brzmiącym jazzie wyglądającym jak 70′? To jak Garbus z
silnikiem Polówki.
Jeden komentarz
Możliwość komentowania została wyłączona.
mógłbyś się nudzić częściej:) fajne