Może to jest bardzo cudowne z muzycznego punktu widzenia, ale z punktu widzenia zwykłego słuchacza, to się w ogóle kupy nie trzyma, jest kompletnie czerstwe i słabo brzmi.
odjazd. niezle. ciekawe, bo inne.
inne? prawie każdy kontrabasista free gra w ten sposób (wystarczy otworzyć uszy, przejść się na parę koncertów i pograć samemu aż się znudzi…)
dla mnie akustyczna gitara basowa fretless (jako instrument koncertowy – nie ćwiczeniowy) to w ogóle wielka pomyłka – do niczego prócz granie solo (przy audytorium które wstrzymuje oddechy) się to nie nadaje, a z sekcją i tak trzeba włączyć prąd. nosi się takie wielkie pudło w wielkim ciężkim kejsie, sprzęga to, granie na roundach brzmi fatalnie (nie można zrobić dobrego fretlessowego wibratto) a na flatach jest jeszcze cichsze… zamknięcie otworu rezonansowego sprawia że instrumen się dusi (dźwięk)… ogólnie duża średniawka…
Nudne.
sZ – inne, niż to wszystko co tu jest promowane.
Jestem w takim razie dziwny, bo mi się podoba. Sympatyczne zadęcie… i jak relaksuje!
Super!
Rozumiem, że może się to nie podobać z punktu widzenia zwykłego słuchacza jakiemuś pianiście, perkusiście, czy innemu klarneciście, ale basiście?
Ciekawe, czy Wy malkontenci bylibyście w stanie zagrać na fretlesie choć 1/4 z tego?
EDIT: Przesłuchałem drugi raz i zmieniam pytanie: 1/10? 🙂
szergiel – tak, jestes dziwny. nienawidze Cie.
za Twojego Dicka… Wroc… Ricka.
Nie potrafiłbym zagrać, ale nie zmienia to faktu że odczuwam większą przyjemność ze słuchania innych rzeczy. Ale nie świadczy o tym, że jest to słabe. Ogólnie uważam, że improwizacje są ciężkie w odbiorze.
@healfwer: sZ – inne, niż to wszystko co tu jest promowane.
A to tu się promuje jakieś rzeczy? :O
Generalnie koleś ma momentami problemy z intonacją moim zdaniem, chyba że to miało być aż tak alternatywne i się nie znam 🙁
a mi się całkiem spodobało.
@Kapral: Może to jest bardzo cudowne z muzycznego punktu widzenia, ale z punktu widzenia zwykłego słuchacza, to się w ogóle kupy nie trzyma, jest kompletnie czerstwe i słabo brzmi.
bo niegra 4/4 ? czlek wklada w to siebie , czerstwe? znaczy ze inne chyba? zgadza się , jest inne.
giedym, sęk w tym, że jestem w stanie sto procent, no i co? (wolałbym oczywiście na flatach, ale na roundach daddario też trochę grałem na ak. fretlesie więc pewnie dałoby radę). tu nie o to chodzi – ten facet nie jest jakimś tam technikiem…
Dosc złowrogie granie, ale całkiem zacne. 😀 Troche za dużo siebie w to wlozyl, dzikus z niego. 😀
czy to jest granie na basie, basowanie?
“Spontaneous overflow of powerful feelings”, czyli romantyczny czczy formalizm i nic więcej… Owszem można podpatrzeć jakieśtam artykulacyjne niuansiki… Nie podoba mi się bo nie ma w tym żadnego kołysania, żadnego kopa, żadnego niczego, po co gram na basie. Owszem, nudne
Jako kontrpropozycję sugeruję to:
tu się przynajmniej cośkolwiek dzieje…
@nienietoperz: bo niegra 4/4 ? czlek wklada w to siebie , czerstwe? znaczy ze inne chyba? zgadza się , jest inne.
Nie no, oczywiście, że jest inne. Gra czy nie gra na 4/4, przecież to jest kompletnie niezjadliwe.
Ale zgadza się – niektórym może się podobać takie dysharmoniczne brzdękolenie, na tej samej zasadzie, jak ludzie dostrzegają fenomen w postmodernistycznych dziełach u korzeni których leżą “Czarny kwadrat na białym tle”, czy inne tego typu rzeczy.
Naprawdę, trzeba o wiele więcej niż “inność”, żeby utwór był zdatny do słuchania i fakt, że ktoś jest świetnym basistą nie stoi w opozycji z tym, że może nagrać coś kompletnie gównianego, chyba, że kierujecie się ideami podobnymi do Johnyego Casha, który kiedyś stwierdził, że jeżeli przyłoży sobie mikrofon do szyi, kiedy pije sok marchewkowy, nagra to nazywając “muzyką” i “sztuką” to tym właśnie nagranie będzie, a ludzie to kupią.
Jestem daleki od ulegania takiej iluzji i naprawdę, teksty natury “nie podoba ci się, to znaczy, że się nie znasz, brakuje ci wiedzy muzycznej, jesteś za mało wrażliwy” itd., itp. wszyscy Wy miłośnicy sztuki nowoczesnej możecie zachować dla siebie, ja nie skuszę się na trefny produkt w ładnym opakowaniu. Niezależnie od tego, czy będzie to Rafał Mazur z koncertu w Münster, czy też uwielbiany przeze mnie Frank Zappa z płyty Jazz From Hell.
Co do muzyki – już swoje napisałem, ale co do sztuki, to nie daruję.
To, co teraz widujemy w nijakich galeriach nijakiej sztuki nowoczesnej, są to popłuczyny po tym, co się działo w latach 20stych “ubiegłego stulecia”. I mówię właśnie o “Czarnym Kwadracie…” i eksperymentach pana Duchampa itp. Była to próba nadania sztuce wydźwięku intelektualnego i to na tyle udana, że dzisiejsi artyści (a właściwie wszyscy nieco bardziej tępi od czasów Duchampa) do dzisiaj w tym siedzą i nie widzą, jacy są bezmyślni. Udało się wyprowadzić mnóstwo ludzi w pole – zarówno tworzących sztukę, jak i ją odbierających.
Ludzie! Interesować się, a nie pisać bzdury o “fenomenie w postmodernistycznych dziełach u korzeni których leżą “Czarny kwadrat na białym tle”, czy inne tego typu rzeczy.”
Poza tym, to był John Cage.
Jeśli ten gość co gra tworzy sztukę to chyba nie w moim guście. Za mało to przypomina instrument rytmiczny jakim jest z założenia gitara basowa, a za dużo tam eksperymentów. To tylko takie moje zdanie, ale może się nie znam i jestem “za mało wrażliwy”.
Jednak pochwalę, że umiejętności to facet ma 🙂
@Szergiel: Poza tym, to był John Cage.
Racja.
A co do solówki – dla mnie free jazz w wykonaniu tego pana ma taki właśnie wydźwięk, całe porównanie miało na celu zrealizowanie o czym mówię :).
EDIT: Kamilen – ten utwór to jeden wielki eksperyment.
O ile Zorna czy Coltranea da rady słuchać, to takie rzeczy są jednak zbyt awangardowe, jak na mój gust.
Zapominacie o jednej BARDZO ważnej sprawie. Dzieła postmodernistycznego nie można oderwać od filozofii twórcy tegoż dzieła. W większości wypadków sztuka współczesna nabiera sensu dopiero z “objaśnieniem” autora, który przedstawia swój pogląd na pewną sprawę, zarówno od strony tematu jak i wykonania pracy.
Dlatego dla przerażającej większości sztuka współczesna to nie sztuka – widząc czerwony kwadrat na czerwonym tle, trudno uznać to za jakiekolwiek dzieło czy to warsztatu, czy konceptu i mają jakby nie patrzeć rację. Sztuką staje się to dopiero po zestawieniu z wytłumaczeniem twórcy, dlaczego ten kwadrat tam umieścił.
Inną sprawą jest fakt, że przeciętnego odbiorcę przerasta fakt odbioru kubizmu analitycznego, a co dopiero bardziej “odjechanych” form sztuki.
Tak, wiem że troch nie na temat, ale się zbulwersowałem 🙂
Taa… Ta…, filozofii Strawińskiego (Schönberga, Bouleza, Stockhausena etc.) nauczył mnie właśnie Frank Zappa. Ja się, owszem, cieszę, że zdołałem to zaakceptować, a nawet docenić. Mogę teraz podziwiać finezyjne majstersztyki, ale wciąż nie twierdzę jednak, że mnie to (mimo zrozumienia filozoficznych podwalin) rozbuja… 🙂
@zakwas: …
Zdałoby się teraz posłużyć przenośnią / pytaniem:
Czy dowcip, który bawi dopiero, gdy go wytłumaczysz, jest dowcipem dobrym?
@Kapral:
@zakwas: …
Zdałoby się teraz posłużyć przenośnią / pytaniem: Czy dowcip, który bawi dopiero, gdy go wytłumaczysz, jest dowcipem dobrym?
Odpowiedź ma buddyjska wręcz będzie.
Nie dowcip zawodzi przecież, a odbiorca tutaj. Chyba, że nikt zaśmiać się nie chciał, wtedy krotochwila wadliwą się zdaje.
Nie zdecydowałbym się równie rychłym być co Ty, drogi Zakwasie, w swojej ocenie. Dowcip schizofrenika też na pewno kogoś rozśmieszy.
Rzecz polega na tym, że jest pewien zakres, gdzie “sztuka dla sztuki” jest strawna zarówno dla ludzi wewnątrz, jak i z zewnątrz. Jeżeli natomiast zaczyna być już ciężkostrawna nawet dla ludzi z wewnątrz, to ja widzę problem.
Chyba, że jestem nienormalny i skojarzenie sytuacji z konwentem szalonych naukowców jest nie na miejscu.
Jest aspekt jeden jeszcze. Czasem rzecz powiedziana będzie tak, że nas śmieszy mimo że nie zrozumieliśmy tego. Nie każdą sztukę rozumieć trzeba, by zachwycić się nią można było.
A serio pisząc, Van Gogh sprzedał za życia jeden obraz. Teraz się ludzie o niego zabijają i te obrazy kontemplują i interpretują, a przeciętny człowiek jest je w stanie zrozumieć. Za 100 lat może być tak ze sztuką nam współczesną.
Albo przyszłe pokolenia powiedzą, że to było gówno warte i będą zachwycać się przełomowością Alicii Keys.
Który scenariusz widzisz jako bardziej prawdopodobny? 😀
Pół na pół.
Daj jeszcze jeden scenariusz to dam po 33,(3)% każdemu.
Swoją drogą ktoś to nagrał, ktoś tego posłuchał i komuś się spodobało (fingerer, healfwer). Więc może jest więcej takich ktosiów? Może mają po prostu inny gust? Ja nie lubię Kazika, czy to dewaluuje go jako artystę? Czy stawanie się artystą/sztuką jest uzależnione od demokracji, od głosów większości? Itd…
@Kapral: Albo przyszłe pokolenia powiedzą, że to było gówno warte i będą zachwycać się przełomowością Alicii Keys. Który scenariusz widzisz jako bardziej prawdopodobny? 😀
był jakiś film ze Stallone, w którym zaszła podobna sytuacja. Tyle, że tam zachwycano się muzyką z reklam 😀
a co do wideo- nie lubię free jazzu 😛 może kiedyś do tego “dorosnę”, bo całkiem niedawno ogólnie jazz mnie odrzucał. Ale jak na razie nie podoba mi się 🙂
Zakwas, Kapral: skończcie ten offtop bo wam bany powlepiam 🙂
@zakwas: Pół na pół. Daj jeszcze jeden scenariusz to dam po 33,(3)% każdemu.
Swoją drogą ktoś to nagrał, ktoś tego posłuchał i komuś się spodobało (fingerer, healfwer). Więc może jest więcej takich ktosiów? Może mają po prostu inny gust? Ja nie lubię Kazika, czy to dewaluuje go jako artystę? Czy stawanie się artystą/sztuką jest uzależnione od demokracji, od głosów większości? Itd…
Odwoływanie się tutaj do Kazika jest odrobinę chybione, jest zbyt medialny (chociaż udaje alternatywę).
Lets get it straight: nie interesuje mnie, czy ktoś to nazywa sztuką, czy ma się za artystę grając podobne rzeczy. Twierdzę, że to jest kompletnie niesłuchalne i przypisywanie temu wartości wysokich jest mocno lekkomyślne. Naprawdę wyobrażacie sobie, że istnieją ludzie, którzy docenią takie granie bez bardzo głębokiej wiedzy muzycznej? Ja w to nie wierzę :).
Ja za to nie wątpię, że takowi się znajdą 🙂
A tym akcentem zakończę dyskusję:
Są ludzie którzy nie słyszeli o kubizmie, a im się podobało 😉
@zakwas: Zapominacie o jednej BARDZO ważnej sprawie. Dzieła postmodernistycznego nie można oderwać od filozofii twórcy tegoż dzieła. W większości wypadków sztuka współczesna nabiera sensu dopiero z “objaśnieniem” autora, który przedstawia swój pogląd na pewną sprawę, zarówno od strony tematu jak i wykonania pracy. Dlatego dla przerażającej większości sztuka współczesna to nie sztuka – widząc czerwony kwadrat na czerwonym tle, trudno uznać to za jakiekolwiek dzieło czy to warsztatu, czy konceptu i mają jakby nie patrzeć rację. Sztuką staje się to dopiero po zestawieniu z wytłumaczeniem twórcy, dlaczego ten kwadrat tam umieścił. Inną sprawą jest fakt, że przeciętnego odbiorcę przerasta fakt odbioru kubizmu analitycznego, a co dopiero bardziej “odjechanych” form sztuki.
Tak, wiem że troch nie na temat, ale się zbulwersowałem 🙂
Dla-cze-go? Skąd to twierdzenie?
@Szergiel:
@zakwas: …
Dla-cze-go? Skąd to twierdzenie?
A tak mi nakłamała pani profesor na wykładach z historii sztuki.
No to nieźle musiała nakłamać. Spytaj tą panią, co się stanie, gdy oderwie artystę od dzieła.
@Szergiel: No to nieźle musiała nakłamać. Spytaj tą panią, co się stanie, gdy oderwie artystę od dzieła.
Tak Szerglu, wiem, przerabiałem. Jednak udało mi się trochę ugryźć sztuki współczesnej i swojego stanowiska przedstawionego wyżej nie zmienię. I choć nie jestem koneserem takich dzieł to akceptuję je jako sztukę, a ich twórców jako artystów.
Ja nie mówię o Twoim guście, tylko o bełkocie na temat postmodernizmu.
Bełkot?
To może ja zapytam się inaczej – na ilu wystawach sztuki współczesnej miałeś okazję gościć? Ile z nich miałeś okazję omówić z twórcą dzieł na niej się znajdujących?
Nie ma takiej potrzeby, żeby cokolwiek omawiać. Idziesz – patrzysz – myślisz. Znaczy, że jednak nie przerabiałeś oderwania człowieka tworzącego dzieło, od jego wytworu.
Przerabiałem, jednakże przerabiałem też, że spojrzenie na sztukę nie jest jedno jedyne i słuszne. Chcąc odbierać sztukę taką jaką jest musimy się podporządkować pod filozofię twórcy, inaczej nie będziemy w stanie jej odebrać. Jeżeli sam twórca nie pozwala na oderwanie swojej sztuki od siebie (dziwnie to brzmi) 😀 to musimy się na to zgodzić i przyjąć jego założenia.
Możemy też dojść do wniosku, że rozdzielając artystę i dzieło nie otrzymujemy już ani artysty, ani dzieła, więc bezpodstawnym było ich rozdzielanie. 😉
Jaką masz pewność, że przyjmujesz założenia artysty? Kim jest artysta, czym jest dzieło?
Właśnie właśnie Zakwas. Może artysta świadomie kpi z odbiorcy, a Ty dopisujesz jego dziełu jakieś wartości? 😀
Dla mnie dzieło sztuki (czy to film, obraz czy muzyka) powinien się bronić sam – bez żadnych objaśnień, podpowiedzi czy karteluszek dołączonych do płyty CD.
Jeśli piosenka mi się spodoba, zaczynam ją rozkładać na czynniki pierwsze, szukać melodii itd.
Jeśli spodoba mi się obraz, szukam na nim jakichś zaskakujących motywów, przejść, efektów, gry kolorów itd.
ITD. ITP.
Kubizm jeszcze trawię, ale naprawdę…
“Czarnego kwadratu na białym tle” chyba nigdy nie strawię.
Nie widzę w tym nic artystycznego ani technicznie ciekawego, nic, czego nie dokonałoby 7 letnie dziecko na lekcji plastyki za pomocą papieru samoprzylepnego. Pewnie, że to nie o to chodzi. Ale jeśli do obrazu artystycznego dorabiana jest filozofia, objaśnienia, to dla mnie to jest filozofia, a nie sztuka.
BTW, ostatnio takie kafelki widziałem w Castoramie chyba, białe z czarnymi kwadratami. Może poszukam innych kafelków, znajdę ciekawy wzór, ściągnę go i będziemy mieli nowe dzieło sztuki?
@Szergiel: Jaką masz pewność, że przyjmujesz założenia artysty? Kim jest artysta, czym jest dzieło?
Widzisz – wchodząc do galerii, zazwyczaj możesz otrzymać folder z opisem wystawy. To czy go przeczytasz i czy zrozumiesz warunkuje Twój dalszy odbiór wystawy. Smutne, nie podoba mi się również, ale tak wygląda sztuka współczesna w 90% przypadków. nie zrozumiesz sztuki, nie zrozumiesz twórcy.
A tak ciut z innej beczki – co z obrazami np. Fridy Kahlo? Czy akceptujesz te obrazy jako dzieła sztuki? Czy można je interpretować w oderwaniu od jej biografii?
Naprawdę nie wydaję mi się żeby ta dyskusja nas gdziekolwiek zaprowadziła kolego Szergiel, no chyba że uda nam się zdenerwować MPBa, wtedy będzie z niej jakiś pożytek 🙂
@RomanPiroman: jeśli do obrazu artystycznego dorabiana jest filozofia, objaśnienia, to dla mnie to jest filozofia, a nie sztuka.
Przecież do rozumienia obrazów od czasów średniowiecza, a nawet i starożytności, potrzebna była znajomość symboliki. Kolor szaty, czy zwierzę czające się w tle miało ogromne znaczenie dla interpretacji dzieła, które można było czytać przy takiej znajomości niemal jak współczesne nam komiksy. Dzisiaj żeby zrozumieć konkretne dzieło sztuki musimy po prostu przyjąć opracowaną przez autora “nową symbolikę”. Dla mnie to żadna filozofia.
Kapral:
Orly? 😉
To nie ja w tym temacie piszę elaboraty w rozpaczliwej próbie obrony własnego zdania ;p
Kapral – no przecież przecież pisałem, że się zbulwersowałem, a obrazek o mnie nie o Tobie 😀 I nie wydaje mi się żebym się bronił jakoś rozpaczliwe :>
A mi się podoba jak ten gościu gra. Niesamowicie się wczuwa i niesamowicie rozwija tę improwizację.
A co do dywagacji o sztuce, dorzuciłbym ino, że na pytania A czemu? A po co tak gra? A po co taki instrument a nie inny? To jedyną słuszną odpowiedzią jest Bo tak!. To nie jest mechanika samochodowa, że trzeba klucz płaski a nie nasadowy. A sztuka, przynajmniej moim zdaniem, polega na wyrażaniu siebie, jakkolwiek sprane to określenie nie jest. I każdy se wybiera medium i narzędzia jakie chce i czyni z nimi co chce. Bo tak! I nie ma obowiązku się z tego tłumaczyc.
Co nie zmienia faktu że ktoś uczynia białe kwadraty na czarnym tle, czy jak to było. Może to być prawdziwe, jeśli jest docenione to jest ok, jeśli nie, to artysta cierpi, jest niezrozumiany i przez to bardziej tró. A może to dzieło być żartem, umyślną kpiną nawet. Jeśli ktoś się domyśli, jest ok, wszystko się zgadza. A jeśli będzie egzaltował i wychwalał, to artysta tylko ma większy ubaw, a to widz wychodzi na głupka 😛
Aczkolwiek jakiś kwadrat na jakimś tle nijak ma się do linka z początku tematu. To jest raczej obraz, który malowany jest miejscami linijką, gdzie indziej krzywymi układającymi się w jakiś ładny wzór, ówdzie drobnymi plamkami, tudzież czymś bardziej abstrakcyjnym, aż do wściekłego, niczym nieposkromionego bohomazania. Jednym się podoba, innym nie. Mi się podoba, głównie dlatego, że artysta jest przy tym po prostu przekonujący. Tzn nie próbuje trafic w czyjeś gusta, podlizac się, ani też nie usiłuje żartowac sobie z awangardowej publiczności. Bierze bas i zaczyna grac nie zważając na okoliczności, na otoczenie, ludzi i ich reakcje. I to mi się najbardziej podoba. A to że tego utworu niepodobna rozpisac w guitarpro i zbadac czy harmonie się zgadzają i czy intonacja jest precyzyjna, to trochę nie nasza brocha.
Może to jest bardzo cudowne z muzycznego punktu widzenia, ale z punktu
widzenia zwykłego słuchacza, to się w ogóle kupy nie trzyma, jest
kompletnie czerstwe i słabo brzmi.
odjazd. niezle. ciekawe, bo inne.
inne? prawie każdy kontrabasista free gra w ten sposób (wystarczy otworzyć
uszy, przejść się na parę koncertów i pograć samemu aż się
znudzi…)
dla mnie akustyczna gitara basowa fretless (jako instrument koncertowy – nie
ćwiczeniowy) to w ogóle wielka pomyłka – do niczego prócz granie solo (przy
audytorium które wstrzymuje oddechy) się to nie nadaje, a z sekcją i tak
trzeba włączyć prąd. nosi się takie wielkie pudło w wielkim ciężkim
kejsie, sprzęga to, granie na roundach brzmi fatalnie (nie można zrobić
dobrego fretlessowego wibratto) a na flatach jest jeszcze cichsze…
zamknięcie otworu rezonansowego sprawia że instrumen się dusi (dźwięk)…
ogólnie duża średniawka…
Nudne.
sZ – inne, niż to wszystko co tu jest promowane.
Jestem w takim razie dziwny, bo mi się podoba. Sympatyczne zadęcie… i jak
relaksuje!
Super!
Rozumiem, że może się to nie podobać z punktu widzenia zwykłego słuchacza
jakiemuś pianiście, perkusiście, czy innemu klarneciście, ale
basiście?
Ciekawe, czy Wy malkontenci bylibyście w stanie zagrać na fretlesie choć 1/4
z tego?
EDIT: Przesłuchałem drugi raz i zmieniam pytanie: 1/10? 🙂
szergiel – tak, jestes dziwny. nienawidze Cie.
za Twojego Dicka… Wroc… Ricka.
Nie potrafiłbym zagrać, ale nie zmienia to faktu że odczuwam większą
przyjemność ze słuchania innych rzeczy. Ale nie świadczy o tym, że jest to
słabe. Ogólnie uważam, że improwizacje są ciężkie w odbiorze.
A to tu się promuje jakieś rzeczy? :O
Generalnie koleś ma momentami problemy z intonacją moim zdaniem, chyba że to
miało być aż tak alternatywne i się nie znam 🙁
a mi się całkiem spodobało.
bo niegra 4/4 ? czlek wklada w to siebie , czerstwe? znaczy ze inne chyba?
zgadza się , jest inne.
giedym, sęk w tym, że jestem w stanie sto procent, no i co? (wolałbym
oczywiście na flatach, ale na roundach daddario też trochę grałem na ak.
fretlesie więc pewnie dałoby radę). tu nie o to chodzi – ten facet nie jest
jakimś tam technikiem…
Dosc złowrogie granie, ale całkiem zacne. 😀 Troche za dużo siebie w to
wlozyl, dzikus z niego. 😀
czy to jest granie na basie, basowanie?
“Spontaneous overflow of powerful feelings”, czyli romantyczny czczy formalizm
i nic więcej… Owszem można podpatrzeć jakieśtam artykulacyjne
niuansiki… Nie podoba mi się bo nie ma w tym żadnego kołysania, żadnego
kopa, żadnego niczego, po co gram na basie. Owszem, nudne
Jako kontrpropozycję sugeruję to:
tu się przynajmniej cośkolwiek dzieje…
Nie no, oczywiście, że jest inne. Gra czy nie gra na 4/4, przecież to jest
kompletnie niezjadliwe.
Ale zgadza się – niektórym może się podobać takie dysharmoniczne
brzdękolenie, na tej samej zasadzie, jak ludzie dostrzegają fenomen w
postmodernistycznych dziełach u korzeni których leżą “Czarny kwadrat na
białym tle”, czy inne tego typu rzeczy.
Naprawdę, trzeba o wiele więcej niż “inność”, żeby utwór był zdatny do
słuchania i fakt, że ktoś jest świetnym basistą nie stoi w opozycji z tym,
że może nagrać coś kompletnie gównianego, chyba, że kierujecie się
ideami podobnymi do Johnyego Casha, który kiedyś stwierdził, że jeżeli
przyłoży sobie mikrofon do szyi, kiedy pije sok marchewkowy, nagra to
nazywając “muzyką” i “sztuką” to tym właśnie nagranie będzie, a ludzie to
kupią.
Jestem daleki od ulegania takiej iluzji i naprawdę, teksty natury “nie podoba
ci się, to znaczy, że się nie znasz, brakuje ci wiedzy muzycznej, jesteś za
mało wrażliwy” itd., itp. wszyscy Wy miłośnicy sztuki nowoczesnej możecie
zachować dla siebie, ja nie skuszę się na trefny produkt w ładnym
opakowaniu. Niezależnie od tego, czy będzie to Rafał Mazur z koncertu w
Münster, czy też uwielbiany przeze mnie Frank Zappa z płyty Jazz From Hell.
Co do muzyki – już swoje napisałem, ale co do sztuki, to nie daruję.
To, co teraz widujemy w nijakich galeriach nijakiej sztuki nowoczesnej, są to
popłuczyny po tym, co się działo w latach 20stych “ubiegłego stulecia”. I
mówię właśnie o “Czarnym Kwadracie…” i eksperymentach pana Duchampa itp.
Była to próba nadania sztuce wydźwięku intelektualnego i to na tyle udana,
że dzisiejsi artyści (a właściwie wszyscy nieco bardziej tępi od czasów
Duchampa) do dzisiaj w tym siedzą i nie widzą, jacy są bezmyślni. Udało
się wyprowadzić mnóstwo ludzi w pole – zarówno tworzących sztukę, jak i
ją odbierających.
Ludzie! Interesować się, a nie pisać bzdury o “fenomenie w
postmodernistycznych dziełach u korzeni których leżą “Czarny kwadrat na
białym tle”, czy inne tego typu rzeczy.”
Poza tym, to był John Cage.
Jeśli ten gość co gra tworzy sztukę to chyba nie w moim guście. Za mało
to przypomina instrument rytmiczny jakim jest z założenia gitara basowa, a za
dużo tam eksperymentów. To tylko takie moje zdanie, ale może się nie znam i
jestem “za mało wrażliwy”.
Jednak pochwalę, że umiejętności to facet ma 🙂
Racja.
A co do solówki – dla mnie free jazz w wykonaniu tego pana ma taki właśnie
wydźwięk, całe porównanie miało na celu zrealizowanie o czym mówię
:).
EDIT: Kamilen – ten utwór to jeden wielki eksperyment.
O ile Zorna czy Coltranea da rady słuchać, to takie rzeczy są jednak zbyt
awangardowe, jak na mój gust.
Zapominacie o jednej BARDZO ważnej sprawie. Dzieła postmodernistycznego nie
można oderwać od filozofii twórcy tegoż dzieła. W większości wypadków
sztuka współczesna nabiera sensu dopiero z “objaśnieniem” autora, który
przedstawia swój pogląd na pewną sprawę, zarówno od strony tematu jak i
wykonania pracy.
Dlatego dla przerażającej większości sztuka współczesna to nie sztuka –
widząc czerwony kwadrat na czerwonym tle, trudno uznać to za jakiekolwiek
dzieło czy to warsztatu, czy konceptu i mają jakby nie patrzeć rację.
Sztuką staje się to dopiero po zestawieniu z wytłumaczeniem twórcy,
dlaczego ten kwadrat tam umieścił.
Inną sprawą jest fakt, że przeciętnego odbiorcę przerasta fakt odbioru
kubizmu analitycznego, a co dopiero bardziej “odjechanych” form sztuki.
Tak, wiem że troch nie na temat, ale się zbulwersowałem 🙂
Taa… Ta…, filozofii Strawińskiego (Schönberga, Bouleza, Stockhausena
etc.) nauczył mnie właśnie Frank Zappa. Ja się, owszem, cieszę, że
zdołałem to zaakceptować, a nawet docenić. Mogę teraz podziwiać finezyjne
majstersztyki, ale wciąż nie twierdzę jednak, że mnie to (mimo zrozumienia
filozoficznych podwalin) rozbuja… 🙂
Zdałoby się teraz posłużyć przenośnią / pytaniem:
Czy dowcip, który bawi dopiero, gdy go wytłumaczysz, jest dowcipem
dobrym?
Odpowiedź ma buddyjska wręcz będzie.
Nie dowcip zawodzi przecież, a odbiorca tutaj. Chyba, że nikt zaśmiać się
nie chciał, wtedy krotochwila wadliwą się zdaje.
Nie zdecydowałbym się równie rychłym być co Ty, drogi Zakwasie, w swojej
ocenie. Dowcip schizofrenika też na pewno kogoś rozśmieszy.
Rzecz polega na tym, że jest pewien zakres, gdzie “sztuka dla sztuki” jest
strawna zarówno dla ludzi wewnątrz, jak i z zewnątrz. Jeżeli natomiast
zaczyna być już ciężkostrawna nawet dla ludzi z wewnątrz, to ja widzę
problem.
Chyba, że jestem nienormalny i skojarzenie sytuacji z konwentem szalonych
naukowców jest nie na miejscu.
Jest aspekt jeden jeszcze. Czasem rzecz powiedziana będzie tak, że nas
śmieszy mimo że nie zrozumieliśmy tego. Nie każdą sztukę rozumieć
trzeba, by zachwycić się nią można było.
A serio pisząc, Van Gogh sprzedał za życia jeden obraz. Teraz się ludzie o
niego zabijają i te obrazy kontemplują i interpretują, a przeciętny
człowiek jest je w stanie zrozumieć. Za 100 lat może być tak ze sztuką nam
współczesną.
Albo przyszłe pokolenia powiedzą, że to było gówno warte i będą
zachwycać się przełomowością Alicii Keys.
Który scenariusz widzisz jako bardziej prawdopodobny? 😀
Pół na pół.
Daj jeszcze jeden scenariusz to dam po 33,(3)% każdemu.
Swoją drogą ktoś to nagrał, ktoś tego posłuchał i komuś się spodobało
(fingerer, healfwer). Więc może jest więcej takich ktosiów? Może mają po
prostu inny gust? Ja nie lubię Kazika, czy to dewaluuje go jako artystę? Czy
stawanie się artystą/sztuką jest uzależnione od demokracji, od głosów
większości? Itd…
był jakiś film ze Stallone, w którym zaszła podobna sytuacja. Tyle, że tam
zachwycano się muzyką z reklam 😀
a co do wideo- nie lubię free jazzu 😛 może kiedyś do tego “dorosnę”, bo
całkiem niedawno ogólnie jazz mnie odrzucał. Ale jak na razie nie podoba mi
się 🙂
Zakwas, Kapral: skończcie ten offtop bo wam bany powlepiam 🙂
Odwoływanie się tutaj do Kazika jest odrobinę chybione, jest zbyt medialny
(chociaż udaje alternatywę).
Lets get it straight: nie interesuje mnie, czy ktoś to nazywa sztuką, czy ma
się za artystę grając podobne rzeczy. Twierdzę, że to jest kompletnie
niesłuchalne i przypisywanie temu wartości wysokich jest mocno lekkomyślne.
Naprawdę wyobrażacie sobie, że istnieją ludzie, którzy docenią takie
granie bez bardzo głębokiej wiedzy muzycznej? Ja w to nie wierzę :).
Ja za to nie wątpię, że takowi się znajdą 🙂
A tym akcentem zakończę dyskusję:
Są ludzie którzy nie słyszeli o kubizmie, a im się podobało 😉
http://www.img529.imageshack.us/img529/2104/picture4970.gifhttp://www.img29.imageshack.us/img29/1429/picture18f.jpgOd teraz ja jestem drugim adminem. I nie będzie niczego
Od siebie tylko tyle:
https://www.youtube.com/watch?v=3w22hOt7cFs
miód dla uszu
Dla-cze-go? Skąd to twierdzenie?
A tak mi nakłamała pani profesor na wykładach z historii sztuki.
No to nieźle musiała nakłamać. Spytaj tą panią, co się stanie, gdy
oderwie artystę od dzieła.
Tak Szerglu, wiem, przerabiałem. Jednak udało mi się trochę ugryźć sztuki
współczesnej i swojego stanowiska przedstawionego wyżej nie zmienię. I
choć nie jestem koneserem takich dzieł to akceptuję je jako sztukę, a ich
twórców jako artystów.
Ja nie mówię o Twoim guście, tylko o bełkocie na temat postmodernizmu.
Bełkot?
To może ja zapytam się inaczej – na ilu wystawach sztuki współczesnej
miałeś okazję gościć? Ile z nich miałeś okazję omówić z twórcą
dzieł na niej się znajdujących?
Nie ma takiej potrzeby, żeby cokolwiek omawiać. Idziesz – patrzysz –
myślisz. Znaczy, że jednak nie przerabiałeś oderwania człowieka
tworzącego dzieło, od jego wytworu.
Przerabiałem, jednakże przerabiałem też, że spojrzenie na sztukę nie jest
jedno jedyne i słuszne. Chcąc odbierać sztukę taką jaką jest musimy się
podporządkować pod filozofię twórcy, inaczej nie będziemy w stanie jej
odebrać. Jeżeli sam twórca nie pozwala na oderwanie swojej sztuki od siebie
(dziwnie to brzmi) 😀 to musimy się na to zgodzić i przyjąć jego
założenia.
Możemy też dojść do wniosku, że rozdzielając artystę i dzieło nie
otrzymujemy już ani artysty, ani dzieła, więc bezpodstawnym było ich
rozdzielanie. 😉
Jaką masz pewność, że przyjmujesz założenia artysty? Kim jest artysta,
czym jest dzieło?
Właśnie właśnie Zakwas. Może artysta świadomie kpi z odbiorcy, a Ty
dopisujesz jego dziełu jakieś wartości? 😀
Dla mnie dzieło sztuki (czy to film, obraz czy muzyka) powinien się bronić
sam – bez żadnych objaśnień, podpowiedzi czy karteluszek dołączonych do
płyty CD.
Jeśli piosenka mi się spodoba, zaczynam ją rozkładać na czynniki pierwsze,
szukać melodii itd.
Jeśli spodoba mi się obraz, szukam na nim jakichś zaskakujących motywów,
przejść, efektów, gry kolorów itd.
ITD. ITP.
Kubizm jeszcze trawię, ale naprawdę…
“Czarnego kwadratu na białym tle” chyba nigdy nie strawię.
Nie widzę w tym nic artystycznego ani technicznie ciekawego, nic, czego nie
dokonałoby 7 letnie dziecko na lekcji plastyki za pomocą papieru
samoprzylepnego. Pewnie, że to nie o to chodzi. Ale jeśli do obrazu
artystycznego dorabiana jest filozofia, objaśnienia, to dla mnie to jest
filozofia, a nie sztuka.
BTW, ostatnio takie kafelki widziałem w Castoramie chyba, białe z czarnymi
kwadratami. Może poszukam innych kafelków, znajdę ciekawy wzór, ściągnę
go i będziemy mieli nowe dzieło sztuki?
Widzisz – wchodząc do galerii, zazwyczaj możesz otrzymać folder z opisem
wystawy. To czy go przeczytasz i czy zrozumiesz warunkuje Twój dalszy odbiór
wystawy. Smutne, nie podoba mi się również, ale tak wygląda sztuka
współczesna w 90% przypadków. nie zrozumiesz sztuki, nie zrozumiesz
twórcy.
A tak ciut z innej beczki – co z obrazami np. Fridy Kahlo? Czy
akceptujesz te obrazy jako dzieła sztuki? Czy można je interpretować w
oderwaniu od jej biografii?
Naprawdę nie wydaję mi się żeby ta dyskusja nas gdziekolwiek zaprowadziła
kolego Szergiel, no chyba że uda nam się zdenerwować MPBa, wtedy
będzie z niej jakiś pożytek 🙂
Przecież do rozumienia obrazów od czasów średniowiecza, a nawet i
starożytności, potrzebna była znajomość symboliki. Kolor szaty, czy
zwierzę czające się w tle miało ogromne znaczenie dla interpretacji
dzieła, które można było czytać przy takiej znajomości niemal jak
współczesne nam komiksy. Dzisiaj żeby zrozumieć konkretne dzieło sztuki
musimy po prostu przyjąć opracowaną przez autora “nową symbolikę”. Dla
mnie to żadna filozofia.
Kapral:
Orly? 😉
To nie ja w tym temacie piszę elaboraty w rozpaczliwej próbie obrony
własnego zdania ;p
Kapral – no przecież przecież pisałem, że się
zbulwersowałem, a obrazek o mnie nie o Tobie 😀 I nie wydaje mi się żebym
się bronił jakoś rozpaczliwe :>
A mi się podoba jak ten gościu gra. Niesamowicie się wczuwa i niesamowicie
rozwija tę improwizację.
A co do dywagacji o sztuce, dorzuciłbym ino, że na pytania A czemu? A po co
tak gra? A po co taki instrument a nie inny? To jedyną słuszną odpowiedzią
jest Bo tak!. To nie jest mechanika samochodowa, że trzeba klucz płaski a nie
nasadowy. A sztuka, przynajmniej moim zdaniem, polega na wyrażaniu siebie,
jakkolwiek sprane to określenie nie jest. I każdy se wybiera medium i
narzędzia jakie chce i czyni z nimi co chce. Bo tak! I nie ma obowiązku się
z tego tłumaczyc.
Co nie zmienia faktu że ktoś uczynia białe kwadraty na czarnym tle, czy jak
to było. Może to być prawdziwe, jeśli jest docenione to jest ok, jeśli nie,
to artysta cierpi, jest niezrozumiany i przez to bardziej tró. A może to
dzieło być żartem, umyślną kpiną nawet. Jeśli ktoś się domyśli, jest
ok, wszystko się zgadza. A jeśli będzie egzaltował i wychwalał, to artysta
tylko ma większy ubaw, a to widz wychodzi na głupka 😛
Aczkolwiek jakiś kwadrat na jakimś tle nijak ma się do linka z początku
tematu. To jest raczej obraz, który malowany jest miejscami linijką, gdzie
indziej krzywymi układającymi się w jakiś ładny wzór, ówdzie drobnymi
plamkami, tudzież czymś bardziej abstrakcyjnym, aż do wściekłego, niczym
nieposkromionego bohomazania. Jednym się podoba, innym nie. Mi się podoba,
głównie dlatego, że artysta jest przy tym po prostu przekonujący. Tzn nie
próbuje trafic w czyjeś gusta, podlizac się, ani też nie usiłuje żartowac
sobie z awangardowej publiczności. Bierze bas i zaczyna grac nie zważając na
okoliczności, na otoczenie, ludzi i ich reakcje. I to mi się najbardziej
podoba. A to że tego utworu niepodobna rozpisac w guitarpro i zbadac czy
harmonie się zgadzają i czy intonacja jest precyzyjna, to trochę nie nasza
brocha.