Kiedyś jak woziłem na koncerty tylko wiosło to mało mnie interesował jaką metodą bedzie nagłaśniany bas. Jak zacząłem tachać własnego head-a i paczkę to trochę zirytował mnie fakt, że zamiast mikrofonu przy paczce widzę akustyka z kablem czającego się przy moim ampie w poszukiwaniu gniazda. Tp po kiego wała ja dźwigam ze sobą tą paczkę skoro i tak nie wpływa ona na to co usłyszy publika? Moi gitarzyści zawsze są obmikrofonowani bo dopiero ich paczki dają finalne brzmienie przesterowanych lampowych amp-ów. Czy fakt, że bas przeważnie gra na czystym kanale bez przesteru powoduje, że mikrofon staje się zbędny? Jak wy jesteście nagłaśniani na koncertach i jakie macie zdanie o obu metodach nagłaśniania (mikrofon czy linia)?
Jak ja jestem nagłaśniany na koncertach na basie – mikrofonem czy liniowo?
Co ja preferuję, gdy jestem nagłaśniany na basie – mikrofon czy linia?
Czy ja wybieram mikrofon czy linię jako metodę nagłaśniania na basie?
Moje zdanie na temat używania mikrofonu lub liniowego nagłośnienia na basie podczas koncertów.
Czy ja preferuję nagłośnienie basu poprzez linię czy mikrofon podczas występów?
Uważam, że używanie mikrofonu na basie podczas koncertu jest konieczne, gdy gram na czystym kanale bez przesterowania.
Jaką metodę nagłaśniania na basie wybieram, gdy gram koncert na żywo?
Czy preferuję, aby mój bas był nagłośniony przez mikrofon czy linię podczas koncertów?
Moje zdanie na temat używania mikrofonu do nagłośnienia basu podczas koncertu.
Czy ja uważam, że liniowe nagłośnienie basu lepiej się sprawdza niż mikrofon podczas koncertu?
Nie wiem czy takiego tematu już nie było ale ….
Osobiście nie wpieprzam się akustykowi w to, co robi.
Zazwyczaj nagłaśniają mnie w miarę kumaci faceci, i zarówno ja, jak i
akustyk wiemy, że on ma się nie wpieprzać w to jak gram, a ja mam się nie
wpieprzać w to, jak grają przody.
EQ mam ustawiony zazwyczaj na płasko, chyba, że trzeba podbić jakąś
częstotliwość w celu lepszej słyszalności na scenie ( w różnych dziurach
się gra 😉
To, co robi akustyk z przodami to nie moja brocha. On jest po to, żebym dobrze
brzmiał z przodu, ja tylko daję mu sygnał. Nie zawsze ( ba – prawie nigdy )
scena nie pozwala nam ( mówię o całej kapeli ) na ustawienie brzmienia jakie
lubimy, bo jak gitarul ustawi swoje ulubione brzmienie i ja ustawię swoje
ulubione brzmienie, to się raczej nie bardzo słyszymy, albo zgrywa się to
kiepsko.
Nie pozwalam się jedynie nagłaśniać przez dibox wpięty między bas a piec.
Mam za słaby sygnał z basu, i wiem, ze z lini bądź mikrofonu zagra
lepiej
W klubach bez przodów ustawiamy brzmienie z pieców stojąc pod sceną – tam
gdzie publika. Wtedy, i tylko wtedy, to ja jestem odpowiedzialny za to, co
słychać z przodu
Linia.
Szczerze mówiąc nie kojarzę zbyt wiele (właściwie jakiejkolwiek) sytuacji
aby bas przez mikrofon szedł – w znajomym klubie nawet D.I. Boxa mają na
wszelki wypadek, jakby się w ramach wieczoru nie trafił piec z wyjściem
symetrycznym. Raz nawet widziałem sytuację, jak znajomym (B.E.T.H.) sfajczył
się piec tuż przed koncertem i basista został wpięty prosto w mikser –
wyszło całkiem nieźle, ale tamta sala miała niezły sprzęt…
A po co dźwigać własne graty?
Po pierwsze dla preampu dającego „twoje brzmienie”, a po drugie dla
dodatkowego lub jedynego pewnego odsłuchu basu dla siebie, oraz dodatkowego
nagłośnienia basu.
Zauważ też, że przez linię z pieca idzie sygnał przetworzony przez preamp,
a nie goły sygnał z gitary. Problem może być jak twoja kolumna/głośnik
daje zupełnie inne brzmienie, niż to co po linii idzie i dlatego tu warto
wszystko wcześniej sprawdzić samemu (nagrać linię i porównać).
A z rok temu widziałem koncert Lilith, gdzie nikt nie miał pieca i wszystko
było po linii (mieli automat perkusyjny) – jakość prawie jak z odtwarzacza
CD była, choć trochę cicho bez tyłów było 🙂
dobrą opcją jest własny DI-box, choćby w postaci SansAmpa czy czegoś
podobnego. Daje kontrolę nad tym, co się wysyła na przody. Wyjścia XLR w
piecach to często naprawdę ch*jowe są, naprawdę. Oczywiście nie
zawsze.
Jak Ci się bardzo podoba brzmienie Twojego wzmacniacza i paczki, i uważasz,
że to duża część „Twojego” soundu… hmmm
widziałem basistę w rockowej kapeli, który miał swój DI-box (chyba
Sadowsky), swój dobry mikrofon (AKG albo Sennheiser, nie dojrzałem), którym
zbierał paczkę (paczka SWR, head Ampeg). I DI, i mikrofon (oczywiście
starannie ustawiony przy głośnikach) wpięte we własny mikser gościa,
ustawione proporcje i dopiero taki sygnał wysłany na przody. Ze dwa kawałki
zaczynały się od intro basu, brzmiało genialnie. Tyle że… i bas, i gitary
(dwie) korekcję miały dość konturową, co spowodowało, że ogólnie
zespół brzmiał jak kupa…
Wniosek: ważniejsze jest zgranie charakterystyki barwy poszczególnych
instrumentów i odpowiednie proporcje między nimi, niż to żeby każdy z
osobna miał wycyzelowane, łechcące ego grajka brzmienie.
No i oczywiście zostaje kwestia tego, że to nagłośnieniowiec się bawi
gałkami tego co idzie na przody i to co on zrobi z naszym idealnym brzmieniem
to tylko od jego chęci, umiejętności i humoru zależy 😛
A Such O Dolsky ma rację, aby samemu kreować brzmienie zespołu trzeba
wiedzieć co się robi, bo czasem to właśnie dźwiękowiec na sali ratuje to
co zespół spieprzył w brzmieniu 😛
Prawda jest taka, że dobry akustyk ukręci genialny sound z linii i mikrofon
mu nie będzie potrzebny. Gitary z linii po prostu nie brzmią, dlatego się je
mikrofonuje, ale należy do tego dołożyć fakt, że piece gitarowe są dużo
łatwiejsze do omikrofonowania i ukręcenia niż basowe. Centymetr różnicy w
ustawieniu mikrofonu przy pace basowej i zamiast brzmienia zostaje „duuu”, bo
mikrofon zbiera wszystko dookoła.
Warto też wspomnieć, że bas przeważnie nagłaśnia się mikrofonem, który
góry nie zbiera w ogóle, a środek też ma marny, przez co i tak trzeba ten
sygnał miksować z liniowym. A to już jest dużo roboty i przerost formy nad
treścią, bo przeważnie paczki PA(w klubach) nie oddadzą tej różnicy,
którą robi mikrofon. Gdy dodać do tego fakt, że gadający mikrofon kosztuje
tyle ile średni zestaw do bębnów z klipsami, to robi się to bardziej
nieopłacalne. Zresztą – paki poniżej pewnego pułapu jakościowego też nie
warto mikrofonować, bo linia zagra lepiej.
Mikrofonowanie paki basowej jest genialnym rozwiązaniem do studia, jednak w
90% przypadków live po prostu nie ma takiej potrzeby.
A paczka stanowi odsłuch i tyle. Równie dobrze możesz kupić wzmacniacz
słuchawkowy, wpiąć w wyjście heada i grać bez paki – pytanie jak na to
reszta zespołu, bo oni już Cię nie usłyszą. No chyba że w odsłuchach,
których na klubowych scenach jest przeważnie za mało.
Dzięki za opinie. Więc paka jest głównie odsłuchem. Ale w sumie to jak
się wypadnie na koncercie zależy też od tego jak sam muzyk się czuje z tym
co sam słyszy ze swojego grania. Tylko czasem trzeba wozić graty na dwa razy
w docelowe miejsce koncertu. Jeżeli będę grał gdzieś daleko to chyba
zrezygnuje z tachania paczki i zabiorę sam head. Jeszcze raz dzięki bo dużo
mi wyjaśniliście.
Ja nagłaśniam się zwykle tak:
Line6 LD110 => stąd idzie sygnał na przody wyjściem Cabinet Simulated
Direct Out symulującym omikrofonowaną pakę (mam ustawioną symulację Ampega
B-15), natomiast z wyjścia preamp (jack) sygnał idzie do backlineu (np 150W
Warwick Sweet 15) z ktorego slysze się na scenie
Do współpracy z jakimikolwiek instrumentami akustycznymi uważam, że sygnał
z mikrofonu jest niezbędny, bo inaczej bas się z nimi nie klei i wyraźnie
odstaje brzmienioweo. Od niedawna używam do tego celu zabawki Art Tube Pac
która jest preampem/diboxem i dla zespołów półprofesjonalnych wystarcza.
Odsłuch przydaje się także (a może przede wszystkim) perkusiście i choćby
ze względu na niego warto żeby paczka brzmiała selektywnie. Niektórzy
szukają equalizerami pasm które nie są okupowane przez inne instrumenty i
tam wciskają bas. jak się to zrobi umiejętnie to wychodzi OK. W studiu
często starcza dobry bas, dobry preamp i sygnał prosto w mikser.
popatrz jeszcze w te wątki:
https://basoofka.net/forum/1904,naglosnic-bas/
https://basoofka.net/forum/6094,problem-z-nagraniem-basu/
https://basoofka.net/forum/5290,preampkoncowka-mocy/
Raz mi się tylko zdarzyło, że nagłaśniano mi bas przez mikrofon. Tak to
zawsze z diboxa jest
Ja zajmuje się nagłośnieniem, również gram regularnie koncerty.Z reguły
biore sygnał od basisty z linii wzmacnacza, chociaż parę razy zdarzyło się,
ze koles miał tylko preamp(sadowsky, sansamp, ebs) i to w zupełności dawało
rade. Jezeli ja gram koncert staram się mieć na wszelki wypadek jakiś
mikrofon(shure beta 52a, shure sm 57, akg d 112), jeżeli sa dobre paki z
przodu, to warto grac fanym brzmieniem i miksowac sygnał linia-mic. Jezeli
basista jest swiadomy swojego brzmienia, to nic nie zastąpi takiej kombimacji.
Chyba że jako backline mamy vermonę…:)
——————————
ROCKN ROLL TO PEŁNIA ŻYCIA!!!
http://www.myspace.com/dargov
Ja powiem tak. Ilu akustyków tyle metod. Wszystko co ważne już
opisaliście.
Ważne jest jednak, by współpracować z ludźmi, którzy wiedzą co chcą
osiągnąć i to się tyczy takze akustyków, bo brzmienie przodów nie powinno
być kwestią przypadku.
w 80 % przypadków (na moim przykładzie) nagłośnienie basu jest wykonywane
przez diboxa.
Część akustyków zapina jednak mikrofon by zebrać „ambient” z paczki
basowej (miksując z linią), co w muzyce np. RNB ma spore znaczenie.
Aarth ma rację. Co akustyk to inne podejście.
Na kilku koncertach byłem nagłaśniany przez mikrofon, na innych z pieca lub
głowy do linii, przy czym paczka robiła za odsłuch. Zdarzało mi się
również wpinać bas bezpośrednio do miksera, ale to inna historia.
Wszystko zależy od akustyka, czy zna się na rzeczy, czy tylko udaje.
Pamiętam koncert, na którym akustyk wyciągnął cuda z brzmienia, pamiętam
również kompletną klapę, bo pan po drugiej stroni pulpitu nie koniecznie
się.
Moje podejście obecne:
– jeśli jest możliwość kombinacji linia + mikrofon – korzystam,
– jeśli nie – nagłaśniam się z mikrofonu,
– jeśli wpinam się do linii to tylko proszę o dobrego akustyka.
____________________________
http://www.myspace.com/perpetumhomo
ja nie będąc pewnym kompetencji akustyka, raczej nagłaśniałbym się z DI
niż z mikrofonu… trudniej popsuć taki sygnał.
Smutna prawda jest taka że wielu „akustyków” czy „dźwiękowców” tratuje bas
jako zło konieczne- „żeby dół był”.
Kiedyś mi się trafił taki któremu się nie dało przetłumaczyć że ja MAM
mieć mało „basu w basie”…
Nie zgodzę się z Tobą.
Gram w zespole neo-folkowym(2 gitary akustyczne, skrzypce, flet poprzeczny,
akordeon, conga, bębny, gitara elektryczna-jedyny piec na scenie, dwa/trzy
wokale, do niedawna wiolonczela) – linia gada lepiej. Sprawdzone. Czy w
nagraniach, czy live.
Zresztą – z instrumentami akustycznymi i dużymi scenami jest tak, że im
więcej paczek na scenie tym więcej przesłuchów i tym większy burdel w
miksie do opanowania, kompletnie niepotrzebnie.
EEEE… nie wielu:)
——————————
ROCKN ROLL TO PEŁNIA ŻYCIA!!!
http://www.myspace.com/dargov
Aval, pon., 2008-06-09 17:13
Hoo-Bee napisał:
…z…instrumentami akustycznymi…sygnał z mikrofonu…niezbędny…
Nie zgodzę się z Tobą.
Chyba w takim razie zazdroszczę Ci basu. Na czym grasz? Zawzse chciałem mieć
bas, który fajnie gada przede wszystkim z kongami, dżambami i bongosami I
żeby jeszcze miło współbrzmiał z wiolonczelą, saxem i wibrafonem…
zakwas, pon., 2008-06-09 16:08
Kiedyś mi się trafił taki któremu się nie dało przetłumaczyć że ja MAM
mieć mało „basu w basie”…
Mam szczęście, bo większość „akustyków” i „dxwiękowców”, z jakimi
grywam to starzy dubmasterzy, dla których DrumNBass to jedność a RIDDIM jest
najważniejszy. W reggae, ska i raggamuffin basu ani bębnów nie można na
szczęście zmarginalizować 😉
Sam jako sporadyczny „nagłośnienieowiec z konieczności”, patrząc z drugiej
strony barykady zaczynam rozumieć frustrację basistów, którzy wyobrażają
sobie, że na scenie czy w nagraniu da się odtworzyć ich z mozołem ukręcone
na próbach brzmienie. A zazwyczaj się nie da. Ale dla mnie bas i bębny też
stanowią świętość i jak podstawa rytmiczna zagada dobrze to reszta
instrumentów dekoracyjnych też od razu brzmi jakby znośniej…
Aarth, pon., 2008-06-09 12:22
Ważne jest jednak, by współpracować z ludźmi, którzy wiedzą co chcą
osiągnąć
Niestety instrumentaliści czasami nie są świadomi tego co DA się
osiągnąć… i to jest bolączka jak się jest „po tamtej stronie”…
Oczywiście najlepiej jeśli akustyk jest integralną częścią kapeli i
przyświeca mu ten sam cel co innym. Ale takie szzcęście to chyba tylko w
dubowych składach…
nic mądrego nie napiszę, ale dodam, że gitary brzmią z linii dupnie
dlatego, że nie maja symulacji kolumny, mój kolega ma w Labodze taki bajer i
mu gitara z linii brzmi jak marzenie, pomijam że Music Man Axis 😀
ja mam XLR w GK i wszystko w d*pie
a ja sądzę że jeżeli masz swoje brzmienie, paczkę zestawioną ze
wzmacniaczem tak żeby pasowała do stylu w jakim grasz, to mikrofon jest
potrzebny. Powiem tak w polsce cięzko się doprosić o mikrofon, natomiast w
niemczech to jest default. sam wzmacniacz (Warwick extreme 10.1) jest ok, ale
nie ma bata żeby same przody z lini uciągnęły dynamikę której potrzebuję.
ale jasne że dobry akustyk też jest bezcenny, na wagę złota bym
powiedział. najlepiej do zestawu z mikrofonem dokupić sobie pana akustyka;)
Dotąd grałem na Nexusie, w niedzielę gram z tym składem pierwszą sztukę
na Mayonesie customowym.
ja zawsze stawiam na scenie moja paczkę, pan akustyk podchodzi z mikrofonem i
na przody idzie przez mikrofon. rozkrecam tez dosyc poteznie wzmacniacza i tez w
publike idzie brzmienie bezposrednio ze wzmacniacza..
raz pojechalem na koncert z pozyczonym od kumpla preampem Sadowskyego i powiem
ze tez to dalo rade 🙂
Mnie dwa razy nagłośniono mikrofonem (przy czym raz przez 2 utwory
pokazywałem dźwiękowcowi, że mi nie podłączył mikrofonu przed piecem -_-
) a raz przez linię (tuner output, hehehe).
Aval, śr., 2008-06-18 14:30
Dotąd grałem na Nexusie…
Ba! Miałem rację… jasne, że zazdroszczę…
Jak tam masz jeszcze ze dwa soapbary bartka i jakiegoś OBP3 na okrasę, to się
nie dziwię, że gitara sama gada…:P
hub in dub
Jeżeli chodzi o basik to tylko linią osobiście nie spotkałem się jeszcze z
przypadkiem kiedy basista był nagłośniony mikrofonem.
Obecnie posiadam zestaw Ashdown a i w głowie mam symetryczne wyjście canon i
zawsze przez nie wpinam się do miksera i nigdy nie miałem problemu ze
wpięciem się.
Tak ,że jak najbardziej linia
Tylko i wyłącznie mikrofon!
Wyjście liniowe mam zepsute:P
Biorąc pod uwagę, że niedawno jeszcze akustykowałem i nagłaśniałem bas różnie, muszę przyznać, że najlepiej wychodzi mix linii i mikrofonu. Linia oczywiście wyciągana ze [abbr=wzmacniacz basowy]wzmak[/abbr]a, a nie bezpośrednio z instrumentu :). Zarówno wzmacniacz jak i [abbr=wzmacniacz basowy]paczka[/abbr] mają wpływ na brzmienie instrumentu, warto więc uszczknąć i jednego, i drugiego, żeby zmontować z tego jakiś niesamowity efekt końcowy. Z drugiej strony – spotkałem akustyków, którzy robili cuda z basem wyciąganym przez linię. Wydaje mi się, że w takich sytuacjach najlepiej jest dogadać się z obsługą techniczną :). Nie ma to jak dialog.
To że się nie spotkałes, to nie znaczy ze się tak nie robi;)
Był już taki wątek… W ostrym łojeniu tylko linia… Kiedyś w przypływie
wizji coś tam kombinowałem ale koniec końców nigdy nie ma za wiele czasu na
zabawę.
Jak masz w sali prób jakieś przody polecam podpiąć line out ze wzmacniacza w
stolik i posłuchać jak mniej więcej twój head gada na przodach – często
okazuje się że zupełnie inaczej niż twoja paka – Dlatego staram się
ustawiać inne brzmienia dla siebie na próbę a inne na koncert dla
ludzi…
Właśnie w ostrym i gęstym łojeniu bezsensem jest myśleć że przody
zachowają dynamikę paczki, no kurde, albo subwoofery może jeszcze?? Skoro
dobierasz dynamiczną paczkę do dynamicznej gry to warto powalczyć o taką
charakterystykę jaką to powinno dać. Sposobów na własne brzmienie na
scenie jest mnóstwo, zależy czego się oczekuje. poza tym nie dla każdego
ostre łojenie oznacza to samo…
Mnie też się trafiło kilka razy spotkać akustyków którym chciało się
podłączyć linię i mikrofon i jest to najlepsze rozwiązanie,lecz
przeważnie albo z lenistwa lub też z braku sprzętu jest wpinana tylko linia.
w sobote gralm swoj pierwszy koncert to bylem naglasniany przez linie nawet
ladnie to wyszlo na przodach ale nie mogę powiedziec jak jest pod mikrofinem bo
nie bylem naglasniany 🙂 hah nawet nam 2 razy prad wylaczyli
______________________________________________________________________________
Basista Mental Slavery
Do lampiaka się przymierzasz, brachu! 🙂
A chciałbym 🙂
Najchętniej bym wzial jednoczenie mikrofon i linie 😉 podobno efekt może być
swietny.Ale jeśli sytuacja na to nie pozwala to jak najbardziej jestem za
linią
Cześć i czołem. Jako że mój piec nie posiada wyjścia liniowego (sic!), do
tego jest dość słaby to zwykle kiedy go używałem na koncertach to grałem
przez DIbox. Grałem wtedy bez efektów i zdawało egzamin, bo zawsze można
było jakieś fajne brzmienie ukręcić na mikserze… Wczoraj grałem koncert
z tym wzmacniaczem, leciałem przez mikrofon i nie powiem, żeby to było to,
co lubię. Sprawdziła się stara zasada o tym, że bas słychać kiedy wszyscy
przestają grać 🙂
NIE WSZYSCY!!! Stanowczo wolę jeśli z basem leci jeszcze sama stopa!
A jeśli masz w bandzie jakieś kongi czy bongosy to cuda można uzyskać.
A jeśli prócz takich bębnów masz jeszcze w składzie jakiś puzon to już
jest odstrzał wora!
(sprawdza się jeszcze taki motyw, że gitarzyści podkreślają Ci którąś
nutke na stakatowych unisonkach, można ich jeszcze porozrzucać naprzemiennie
po kanałach w „pingponga” np. na parzystych częściach taktu – rewelka 😉
)
Zalecam eksperymenty.
Jeśli już naprawdę nikt nie chce z Tobą grać to daj wokaliście KOŁBEL i
niech napierdziela ska! Tak podbija pracę basu że odstrzał wora!
no limits, no fear, no clue… IN
DUB!!!
Ja jestem prawie zawsze przez linie naglosniony. W zasadzie nawet nie wiem jak
mnie slyszy publiczność :). Ufam, ze akustyk wie co robi i mam wszystko w
d*pie :D. Chociaz raz była sytuacja kiedy w kinoteatrze (kilkanaście rzedow
krzeseł, czyli sala calkiem spora) bylem naglosniony tylko z pieca. Ale to
male piwo. Gitarzysta miał tylko swojego 15 watowego laneya :P.
http://www.matejabb.prv.pl
Pozwolę sobie odświeżyć, bo mam problem. Zmontowałem zestaw swr 4004 i
Hartke hx410. Mam brzmienie, jakie mi odpowiada. We wzmacniaczu rozkręcam
aural enchancer, ostro działam equalizerem. W kolumnie na full włączony
gwizdek. I kilka razy już się zdziwiłem. Podchodził akustyk i szukał
wyjścia liniowego, a mikrofonu nie miał i ch^$!
Wzmacniacz posiada liniowe wyjście, ALE z gniazda xlr leci sygnał z gitary,
jeszcze przed equalizerem i efektami (Gita aktywna więc dawała radę, ale nie
po to kupowałem sprzęt!). Jak puszczę z niego sygnał, to nie tylko niczego
nie mam z z*ebiście dynamicznej paczki, dobra, olać to. Ale nie mam
kompletnie nic z ustawień wzmacniacza. Tranzystor, tani, ale ma to, czego mi
trzeba. Równie dobrze mógłbym na koncert jechać z DI. A gdybym jeszcze
chciał puścić efekt w pętli, a bawiłem się np. w miksowanie z przesterem,
to d*pa na całej linii!
I tu pytanie – czy można akustykowi zapodać np. sygnał wyjściowy z pętli
efektów? Sygnał leci już po equalizerze. Druga opcja to słuchawki, ale nie
ma osobnej regulacji i sygnał jest masakrycznie niszczący przy nawet
delikatnym rozkręceniu mastera (o mało się nie zabiłem przy pierwszej
próbie słuchawkowego grania w domu).
Druga sprawa – czy gdybym jeździł z własnym pojemnikiem (do czasu zakupu
fajnego dynamika), dałoby się coś na scenie z tego wycisnąć? Mam AKG
perception 220, z możliwością wyciszenia o 20 dB. Strasznie zależy mi na
brzmieniu, które jest wypadkową ustawień gitary, wzmacniacza i paczki.
Z góry dzięki za Wasze refleksje, doświadczenia.
Mikrofon to zajebista opcja. Chyba najsensowniejsza z przytoczonych przez
Ciebie, bo pamiętaj, że aby wzmacniacz się odezwał to sygnał z pętli musi
wrócić do końcówki mocy. Więc nie wiem czy jest to wykonalne.
Dzięki za sugestię. Pytanie tylko, czy ktoś próbował nagłaśniać na
koncercie pojemnościowym. Jakieś zalecenia?
Wyjście z pętli jak najbardziej tak 😀 W SWR przynajmniej. U mnie tak działa
w kombie Basic Black (co prawda lampka, ale u Ciebie będzie podobnie).
Dodatkowo w input pętli możesz sobie MP3 wpiąć i ćwiczyć 😀
Zrób eksperyment – wepnij na moment słuchawki w wyjście pętli. Słychać?
Dziękuję – dobranoc 😀
EDYTA: Tu masz instrukcję do swojego wzmacniacza. Potwierdza to, co pisałem:
http://www.swrsound.com/support/manuals/pdfs/wm4004_om.PDF
Instrukcję oczywiście znam. Ale zapomniałem podejrzeć u źródła 😉 I
rzeczywiście:
„SEND JACK
Run a shielded patch cable from the Send jack to the input of your effects
device. This jack may be
used as an additional line level output, in which case its level is determined
by the setting of the Gain
control”.
Jeszcze raz dzięki!
Mikrofon to dużo lepsza opcja IMHO.
brthz – zesraj się, a nie daj się. Ja w riderze mam
wyraźnie napisane, że nie ma możliwości nagłaśniania basu z linii, w
razie czego powołuję się na to. Wolę lecieć przez SM57 niż mieć ch*jowe
brzmienie z xlra.
Uwierz mi, lepiej wyjdziesz nawet na niedostosowanym do basu mikrofonie niż na
linii w tym przypadku – przetestowane.
Dzięki Zakwas! Do tej pory nigdy nie robiliśmy ridera, bo największy koncert
graliśmy w Uchu w Gdyni albo punkowym festiwalu w plenerze plus pomniejsze
kluby z prawdziwymi przodami, ale akustykami z koziej d*py i bez sprzętu. Poza
tym non stop małe klubiki, gdzie ani linii ani mikrofonu nie trzeba.
Opcja z regulowanym gainem wyjściem liniowym, za które robi wypuszczenie
pętli w moim łbie, to kompromis. Przynajmniej będzie już smak głowy, jej
dodatków i equalizera. A zbieranie pojemnościówką chyba nie jest taką
tragedią, skoro we wtyczce vst ampega jest cała gama mikrofonów, w tym
pojemnościowych, i można je na wiele sposobów ustawić.
Pojemnosciówka może zbierać nie tylko paczkę ale i inne rzeczy dookoła.
Dynamik chyba byłby lepszy – ale niech się lepiej bardziej doświadczeni
wypowiedzą.
Wiem, że lepszy. Chodzi jednak o wydłubanie jak najlepszej opcji dostępnym
sprzętem – pojemnościówka lub linia z głowy. Inaczej kupowałbym po kolei i
sprawdzał, co mi najbardziej odpowiada ;).
A ze zbieraniem – przy włączeniu -20dB i odpowiednim ustawieniu, powinno
ściągnąć co trzeba bez zbytnich dodatków.
Pojemnościówka nie wchodzi w grę.
Najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście dynamik dedykowany do stopy/basu, ale
zazwyczaj na mniejszych, a czasem nawet i na większych imprezach takich
mikrofonów jest sztuk: jeden.
Sam mam często w pubie ten problem nagłaśniając, bo mam jednego EV do stopy
i jak trzeba dogłośnić bas a nie ma linii, to zaczynają się schody i w
ruch idzie właśnie SM57, albo Audix i5 w zależności od rodzaju brzmienia
basu.
Co do wyboru mikrofonu – przewijało się to kilka razy na forum, zarówno
jeżeli chodzi o nagrywki, jak i o nagłaśnianie live. Był chyba też temat o
nagrywaniu kontrabasu – warto przejrzeć. 🙂
Mnie też nagłaśniano SM57 i podobno brzmiało dobrze.
Śledź – to zależy jeszcze na jakiej scenie. Jeżeli grasz w
klubie, gdzie trzeba bas tylko dogłośnić daje radę – bas leci z paki tak
czy inaczej i nie da się za bardzo niczego spieprzyć. Problem pojawia się na
plenerach, gdzie często akustyk nie ma pojęcia jak brzmi paczka, bo siedzi za
daleko i kręci na czuja wspartego mniejszym lub większym doświadczeniem. W
takiej sytuacji, jakbym zobaczył pięćdziesiątkę siódemkę czy inny tego
typu dynamik, zacząłbym się martwić…