Bass Jam Sessions

Bass Jam Sessions

Podzielam się moją pasją do Bass Jam Sessions w Lublinie, zachęcając innych do uczestnictwa w niecodziennych muzycznych spotkaniach. To wspaniała okazja, by wymieniać się doświadczeniami, spróbować swoich sił i nie tylko.

Moi drodzy towarzysze duszy, poczułam wewnętrzną potrzebę podzielenia się
z Wami na temat Jam Sessions w moim mieście Lublinie. Wygląda to nijako, a
wszyscy wiemy, że nie ma to jak wspólne brzdąkanie przy piwku albo innnym
trunku, wymienianie spostrzerzeń, kooperacja lub, przeciwnie, zawody na to,
jaki kto ma warsztat. Jednych oczywiście „widownia” pokrzepia a innych
zawstydza.

Ale basiści, każdy występ to za**** krok do przodu. Serio

Dlatego, jako nowa membermanka basoofki, stawiam wyzwanie.

I. Pójść na jam session

II. Posłuchać, ewentualnie zademonstrować.

III. Zdać relację z jamu/zdjęcia mile widziane.

Muszę jeszcze zamienić słowo z Kapralem, czy pomysł ze zdjęciami nie
będzie problemem.

No to, wynocha do pubu, pijalni piwa, albo innej mordowni. Don’t let me
down.

Strzała (*_-)

Czy czuję wewnętrzną potrzebę podzielenia się z Wami moimi doświadczeniami na temat Jam Sessions w Lublinie jako basista?
Czy byłem kiedykolwiek na Jam Session jako basista w Lublinie?
Czy lubię wspólne brzdąkanie przy piwku lub innym trunku jako basista?
Czy decyduję się na kooperację lub rywalizację na Jam Session jako basista?
Czy lubię występować przed publicznością na Jam Session jako basista?
Czy jestem nowym członkiem basoofki i stawiam sobie wyzwanie związane z Jam Session w Lublinie?
Czy wybieram się na Jam Session, aby posłuchać lub zademonstrować swoje umiejętności jako basista?
Czy chcę zdać relację z Jamu jako basista i zamieścić zdjęcia z wydarzenia?
Czy muszę omówić pomysł ze zdjęciami z Kapralem związany z Jam Session w Lublinie?
Czy przesiaduję w pubie, pijalni piwa lub innej mordowni po Jam Session?

Podziel się swoją opinią
Lockovid
Lockovid
Artykuły: 1

9 komentarzy

  1. W Warszawie, na zjeździe zorganizowanym przeze mnie, Entropmana i Urbana
    zjawiło się żenująco mało ludzi (z wszystkimi, którzy się zjawili
    napiliśmy się wódki i było wesoło), ale jam zagraliśmy i wrażenia były
    mega pozytywne.

    Twój pomysł nie jest więc taki rewolucyjny, ale doceniam starania. Jeżeli
    masz ochotę, poszukaj tematu o zjeździe (jednego i drugiego) i zapraszamy na
    następny! 😀

    EDIT: Z naszego jamu były też zdjęcia. W razie czego oferuję miejsce na
    serwerze, szepnijże do mnie na gg, cały czas jestem dostępny, jeżeli chcesz
    jakieś szczegóły.

  2. –> u nas „jam session” wygląda tak:

    rzdko kiedy, po koncercie ZAPISANI wczesniej UMÓWIENI i WYBRANI muzycy
    grają.

    Nie ma czegoś takiego, ze wchodzi ktoś ” z zewnątrz” z basem na scene i gra.
    d*pa kota w tym kaliszu :/

  3. Dżem seszyn… To były czasy… Na warsztatach w Puławach… granie Chickena
    do 3 nad ranem itp pod czujnym okiem coraz bardziej pijanych wykładowców…
    ech… było minęło. Ogólnie niewiele stamtąd wyniosłem, oprócz swego
    rodzaju „etyki scenicznej” i wdrożenia w siebie „jazzowego myślenia”…
    Byłem na jamie w Tygmoncie, sami starzy ludzie ok 30 z saksofonami, GITARZYSTY
    BASOWEGO tam nie uświadczysz – sami kontrabasiści. Nie wiem, kto z tego forum
    miałby wystarczający tupet, żeby tam zagrać. To w zasadzie jam do
    oglądania…

    https://basoofka.net/news/898,zjazd-basoofki-ad-2006/ TO było najlepsze jam session, na
    jakim byłem 😀

  4. @Lockovid: No to, wynocha do pubu, pijalni piwa, albo innej mordowni.

    Niestety, ale w moim mieście nie ma żadnych jam session, nie ma miejsc, w
    których można by posłuchać jakiejkolwiek muzyki „ma żywo”, jeśłi już
    są koncerty to są to „hardcore party”, na których grają wyłącznie kapele
    grające hardcore/metalcore – wszystko identyczne i monotonne…

    Zero perspektyw, a ludzi do grania brak… Chyba, ze bym chciał grać hardcore
    to by się coś znalazło – ale nienawidze tego muzycznego gatunku…..

    Chciałbym mieszkać w mieście, w którym byłby klub/pub/bar w którym były
    by jakieś jam sessions organisowane, choć raz w miesiącu… Jakiś blues,
    funk,… na pewno można z takiego jammowania wynieść ogromne
    doświadczenie… ale mi to nie jest jak narazie dane 🙁

    Szkoda 🙁

    =======================================================

    zapraszam do posłuchania i komentowania moich basowych wypocin

    —>
    http://www.ibanezbass.mp3.wp.pl

  5. Szkoda, Szkoda, bo nie w każdym mieście można znaleźc owe kluby/puby gdzie
    koncerty w stylu blues, jazz, funk to standard. Rzeszów pod tym względem jest
    lekkim marginesem. Ot, mam nadzieję, że ktoś w końcu zorganizuje tego typu
    występy. Chętnych jest wielu

  6. Hm, co do dżem senyszyn, jak to by miało wyglądac? Czy ustalacie jakieś
    utwory do grania, kto co gra, uczy się partii, czy jesteście na tyle genialni
    że przychodzicie i tłuczecie z marszu :> Na razie ja sam brałem udział w
    jednym takim dżem senyszyn, jeszcze na cudzej basi 😛 jakieś prostackie
    kawałki co bierze się chwyty i bas dorabia. Było głośno, wesoło,
    zakrapiano, fajnie 😀 Poza tym jakoś ludzi nie mogę namówic… u mnia na
    roku są SAMI basiści niemal. Jeden pałker i gitarzysta. I weź tu działaj.

  7. My wtedy przed jamem powiedzieliśmy sobie co zagramy – to znaczy właściwie
    przy wódce z Entropmanem wymyśliliśmy. I sobie przyszliśmy i zagraliśmy
    :d

Możliwość komentowania została wyłączona.