tubas – troszeczkę luzu…

Autor dzieli się osobistymi anegdotami związanymi z życiem muzyka i wpływem basu. Opisuje humorystyczne sytuacje, w których basowe dźwięki generowały niezapomniane, czasem zabawne chwile.

Naczytałem się różnych wpisów; a to o sprzęcie, a to o technikach
wykonawczych, a to o jakości nagrań,a to o urodzie basistek…

(Panowie, skąd w was ten jaskółczy niepokój na widok fotografii uroczej
basistki? Harmider się podnosi na forum zadziwiający! Nigdy się z czymś
podobnym nie spotkałem na forach muzyki klasycznej, w odniesieniu do np.
skrzypaczek czy flecistek… To musi mieć coś wspólnego z infradźwiękami
generowanymi przez głośniki. Podobno wpływają na pracę różnych organów
poprzez tzw.masaż wewnętrzny : ) )

Parę razy swoje trzy grosze wtrąciłem, ale pasja komentarzy innych
użytkowników skłoniła mnie do odwrotu (np. napaść na Pana „Misia” po jego
videodemonstracji walorów swojego instrumentu – mówię oczywiście o
basiórce – była wręcz bulwersująca…).

Zagłębiłem się we wspomnienia, chcąc znaleźć coś co rozluźni nieco
atmosferę i ostudzi emocje…

Zabrakło „wzmacniacza pamięci”, więc tylko jakieś migawki przelatują, nic
konkretnego…

A to striptiserka wychodzi z garderoby w „stroju roboczym”, czyli tylko w
„szpilkach” na nogach i „toczku” z piórkiem na głowie, zwracając się do
mnie – jak raz szedłem po kabelek na zaplecze – z grzeczną prośbą, czy nie
mógłbym po koleżeńsku załatwić jej jakiegoś „kielonka”. Powoduje to
katastrofę w szatni, ponieważ szatniarz tak się wychylił, chcąc lepiej
widzieć, że wyłamał podnoszony blat, a padając na twarz wyłamał sobie
też ostatni ząb na przodzie… Kobieta rzuca się na pomoc poszkodowanemu,
ale to tylko wzmaga katastrofę… Złamała „szpilkę” i wywaliła się na
szatniarza! Chwilo, trwaj…!!!

A to znowu obrazek weselny: „Serdeczna Matko” odegrane, chleb wycałowany,
rosół i schabowy zjedzony, zaczynamy grać… Mija pół godziny, na stołach
wódeczki nie widać, szum na sali robi się coraz większy, a gospodarze nie
reagują. Zaplanowali może wódeczkę na jakąś konkretną godzinę!?
Podchodzę do Gospodyni i delikatnie sugeruję jej, że zabawa byłaby znacznie
lepsza, gdyby podała jakiś alkohol. Mówi: „Ależ oczywiście!”, i po chwili
przynosi „pół litra”… dla nas!

PS. Muszę uzupełnić zapasy, to może wspomnienia napłyną…

Podziel się swoją opinią

2 komentarze

  1. Jaskółczy niepokój polega na obawie, że dama gra na basie lepiej od danego
    człowieka rasy męskiej ;]

    Tak samo jeśli kobieta nie lubi u faceta długich włosów, to tylko dlatego
    że mu zazdrości.

    Tylko ;]

    Mam nadzieję że striptizerka była warta ostatniego zęba! A ja mam kolejny
    powód by nosic pełną piersiówkę przy sobie coby ubiec każdego szatniarza.

  2. Padłam po tej historyjce ze striptizerką. Musiało to pewnie zabawnie
    wyglądać. ;D

Możliwość komentowania została wyłączona.