Moje pytanie jest trochę związane z poszuiwaniem przeze mnie basu, ale po
kolei.
Mam obecnie piec bassowy TC Electronic, a w nim EQ 3-stopniowy (bass, mid,
treble). Poszukuję nowego basu (mam ok. 1700zł, w innym temacie napisałem),
aktywne basy zostały mi odradzone ze względu na szumy, kompresję itd. więc
chyba będę celować w pasywa.
Ale sprawa wygląda tak, że jednak na pasywach nie da rady ukręcić zbyt
wiele brzmień. a mi by się więcjej przydało, bo gram w dwóch kapelach,
jedna to funk-rockowa i tam to nie ma aż takiego znaczenia bo jest nas
niewielu, ale druga kapela to mix reggae, jazzu, soulu i rocka i tam już
muszę precyzyjniej ukręcać brzmienie – jest nas o wiele więcej w zespole i
ciężej się przebić. aktywny bas jest odradzany z ww. powodów, zewnętrzne
preampy są drogie, ale…
Jestem gitarzystą z dosyć sporym stażem i mam trochę efektów. Preamp robi
głównie 2 rzeczy, podbija sygnał i ma EQ i często kompresuje. Jako że
posiadam booster i kompresor, to musiałbym tylko dokupić equalizer do basu i
voila – czy to będzie to samo co preamp? 😉 Wpadłem na taki fajny pomysł, bo
mogłbym zaoszczędzić i wydać kasę którą mam do dyspozycji na dobry
bas.
Pozdrawiam 🙂
Czy Boost+EQ+kompresor mogą zastąpić preamp w moim basie?
Czy muszę kupować preamp do mojego basu czy wystarczy mi Boost+EQ+kompresor?
Czy jest możliwe uzyskanie różnych brzmień na pasywnym basie tylko z użyciem EQ?
Jak ukręcić brzmienie na pasywnym basie, żeby pasowało do różnych gatunków muzyki?
Czy kompresja w aktywnym basie faktycznie powoduje szumy?
Czy preamp zewnętrzny jest drogim rozwiązaniem dla basisty?
Jaki znaczenie ma EQ w uzyskaniu odpowiedniego brzmienia na basie?
Czy Boost, EQ i kompresor to wystarczające narzędzia do uzyskania różnych brzmień na basie?
Jakie efekty gitarowe można wykorzystać do ulepszania brzmienia basu?
Czy można oszczędzić pieniądze na preampie i zainwestować je w dobry bas?
Ej no ale skoro masz preamp w piecu, do tego całkiem skuteczny, i kompresję
też, bo TC mają taki myk, że stale pompują żeby wydawały się
głośniejsze niż są, to po co Ci jeszcze? Żeby preamp pompował w preamp? I
do tego może jeszcze jakiś preamp w kostce kiedyś, żeby preamp pompował w
preamp, który jeszcze będzie pompował w preamp? 🙂
Sam EQ to już będzie preamp, preamp po prostu „wzmacnia sygnał” i
(zazwyczaj) daję korekcję, kompresja tanich układów to niepożądany
produkt uboczny, bardziej w postaci utraty dynamiki niż jakiejś faktycznej
kompresji. Oczywiście preamp może mieć i kompresor (oraz wiele innych
bajerów), jednakże TO WSZYSTKO JUŻ MASZ – w piecu 🙂 I możesz do woli
kręcić.
W basie wcale nie będziesz miał lepszego.
Nie twierdzę, że aktywne basy to zło. Bardzo podobał mi się Jazz Bass
Marcus Miller czy Stingray, zarówno robiony przez Music Mana jak i Sterlinga
by MM – i to były w zasadzie najtańsze aktywne basy, jakie mi się naprawdę
podobały.
Z tym że tam nie było co kręcić po prostu, te basy, podobnie jak każdy
dobry pasyw, same grały jak chciałem 😛
Po pierwsze nie potrzebujesz mieć więcej brzmień. Chcesz mieć więcej
brzmień, a to dwie zupełnie różne sprawy 😉 Tak naprawdę wystarczy ci
jedno dobre brzmienie, które sprawdzi się w obu twoich zespołach.
Po drugie „przebijalność” jest przereklamowana. Dla basisty akompaniującego
od „przebijalności” dużo ważniejsza jest „nieprzeszkadzalność”. Jeśli
grasz w paśmie nie zasranym przez resztę instrumentów, nawet grając cicho
nadal będziesz doskonale słyszalny, a jednocześnie nie będziesz generował
problemów z nadmiernym hałasem, na które w pogoni za „przebijalnością”
skarzesz swoje zespoły.
Tajemnica realizacji obu powyższych postulatów kryje się w dwóch prostych
słowach – Precision Bass 🙂
Nie wszędzie zabrzmi najlepiej za to nigdzie nie zabrzmi źle. To jest
prawdopodobnie najbardziej uniwersalna gitara basowa na jaką cię stać. Nie
potrzebuje dodatkowego preampu ponad to co już masz w piecu i ślicznie
odwdzięczy się za dupo-godziny poświęcone pracy nad artykulacją.
Gdybym miał podbramkową sytuację i musiał zmniejszyć park maszynowy do
jednej gitary zostawił bym sobie właśnie precla bo wiem, że jako jedyna
moja gitara obroni się w każdym z moich zespołów. Wliczając w to wesela z
rozstrzałem od disco przez biesiadę po rockowiznę.
Całkowicie popieram to, co napisał Tapchan i od siebie dodam tylko, że warto
też wziąć pod uwagę Precision’a typu Special, mającego przy mostku
dodatkową przystawkę typu J.
Tak wygląda ten mój wzmacniacz, kompresora tam nie ma, a kompresja brzmienia chyba
byłaby średnio pożądana, bo negatywnie wpływaloby to na dynamikę.
Zdaję sobię sprawę, że equalizer to również preamp. Pytałem tylko, czy
korzystając z np. Bossa Ge-7B tracę coś, co ma np. preamp od
Sadowskyego.
Na pewno fajnie mieć taki własny „signature tone”, ale serio słyszę, że
jest mi potrzebne szersze spektrum brzmieniowe. To, co zabrzmi fajnie w
nowoczesnym funku nie zabrzmi raczej dobrze w reggae. I tak, chcę mieć
więcej brzmień, a czemu by nie? Chyba o to chodzi w muzyce, jakoś nigdy nie
lubiłem takiego surowego podejścia do brzmienia. Lubię zabawę efektami,
brzmieniem, jeśli można zabrzmieć lepiej dzięki sprzętowi, to czemu
nie?
Secundo…”Skażesz”, a nie „skarzesz”, od „skazać”. Szanujmy język 😉 Tak
czy owak, żeby „nie przeszkadzać” i być słyszalnym, to musiałbym bardziej
precyzyjnie kontrolować pasmo, dlatego profesjonaliści mają już więcej
sprzętu, a nie tylko gitarę i piec. Na koncert w szkole może i wystarczy,
natomiast jak gra wiele osób w kapeli, to już trzeba trochę precyzji i
wyczucia. Grając w poprzednich zespołach na gitarze, widziałem już
basistów, którzy rozkręcali za bardzo basy a potem skarżyli się na
nieprzebijalność i mam tego świadomość 😉
Precisiona mam obecnie i na pewno go sprzedam, bo – tak jak pisałem wcześniej
– nie spełnia moich brzmieniowych oczekiwać. To tylko jeden pickup z
możliwością cięcia wyższych tonów. Do reggae i rocka fajny, natomiast do
jazzu i funku to nie jest dobra opcja. Slap brzmi tragicznie (i nie, nie jest
to wina mojej techniki ani artykulacji, tę mam dobrą). Ale to nie jest temat
o gitarze, także zostawmy go, bo decyzję o pozbyciu się Precla podjąłem,
tylko jeszcze nie wiem, jakie wiosło będzie jego następcą, pewnie jakiś
Jazz Bass albo Sting Ray 😉
Znaczy wiesz… każdy lubi co innego. Sam na Precisionie bez większych
problemów grałem od poezji śpiewanej po industrialny metal w strojeniu ADGC,
tyle że piec jakby trochę lepszy mam… A slap na preclu to dla mnie bajka,
chociaż sam nie stosuję tej techniki – nie używam zwykłych strun, moje do
tego się zwyczajnie średnio nadają. Zwłaszcza z obecnym przebiegiem 😉
Ale nie o tym.
Faktycznie, jeżeli chcesz trzymać się tego wzmacniacza i faktycznie jeżeli
chcesz „wykręcać brzmienie”, to coś więcej by się przydało.
Co więcej? Nie wiem. Mam całkowicie inne podejście do brzmienia, przykro mi,
nie jestem w stanie pomóc, od 14 lat gram niemal wyłącznie na Precisionach,
od jakichś 7-8 lat niemal wyłącznie na Ampegach, jeszcze nie było sytuacji
żeby nie zadziałało 😛
Od odpowiedniego posadzenia basu w miksie mam 3-5 gałek w piecu (w
zależności od humoru biorę różne piece), od „brzmienia” mam sam bas, piec
i paluchy, od przesteru mam przester (chociaż coraz częściej wkręcam po
prostu piec na wyższe obroty, bo lampy to lubią), od kaczkowania mam kaczkę,
od chorusa mam chorusa, żeby dodać oktawę w dół mam oktawer.
„Ściemniaczki” w basie nie użyłem jeszcze chyba nigdy w sytuacji
koncertowo-studyjnej.
No to podpowiem, żeby zapolować na Ibaneza ATK, będziesz miał dwa w jednym.
Nagranie kablem w gniazdo mikrofonowe laptopa na kilkuletnich strunach:
http://www.soundcloud.com/drzejzi/sets/atk310
Co do głównego pytania: fajnie jest mieć eq w piecu, fajnie jest mieć eq w
basie (może nie do „kreowania brzmienia”, ale do szybkiego podkręcenia go,
kiedy np. wpinasz się prosto w konsoletę na jakimś jam session albo wpinasz
się w piec, który reaguje zupełnie inaczej niż Twój). Eq w kostce? Ja nie
przepadam, bo mam już dwa + eq w Bossie ODB-3. Ale warto pamiętać, że
różne eq reagują w inny sposób, np. podbicie basu w gitarze zmula mi
brzmienie, a w piecu nie, ale z górką jest odwrotnie – wolę dodawać ją w
gitarze.
Co do osobnych preampów: miałem przez jakiś czas Sansampa i się nie
polubiliśmy. Brzmiał dobrze tylko, jeśli omijałem preamp we wzmacniaczu. Eq
więcej psuł niż pomagał. IMHO oczywiście.
Po zabawie z Zoomem B9.1ut przekonałem się, że samym eq się brzmienia nie
ukręci. Za to ostatnio polubiłem się z prostymi efektami, które nie mają
zbyt wielu parametrów – włączam i działają. I nie da się niczego
zepsuć.
Konkludując: u mnie sprawdza się kombinacja aktywnego basu z bajerami i
przełącznikami, prostych efektów i wzmacniacza, który ma swój konkretny sound.
Dodatkowe preampy – fe.
[quote=mazdah]A slap na preclu to dla mnie bajka, chociaż sam nie stosuję tej techniki – nie używam zwykłych strun, moje do tego się zwyczajnie średnio nadają. Zwłaszcza z obecnym przebiegiem 😉 Faktycznie, jeżeli chcesz trzymać się tego wzmacniacza i faktycznie jeżeli chcesz „wykręcać brzmienie”, to coś więcej by się przydało. Od odpowiedniego posadzenia basu w miksie mam 3-5 gałek w piecu (w zależności od humoru biorę różne piece), od „brzmienia” mam sam bas, piec i paluchy, od przesteru mam przester (chociaż coraz częściej wkręcam po prostu piec na wyższe obroty, bo lampy to lubią), od kaczkowania mam kaczkę, od chorusa mam chorusa, żeby dodać oktawę w dół mam oktawer. „Ściemniaczki” w basie nie użyłem jeszcze chyba nigdy w sytuacji koncertowo-studyjnej.[/quote] Precel może fajnie zabrzmieć w slapie, brzmi bardzo wintydżowo, bodajże hit radiowy ostatnich miesięcy „Uptown Funk” był na nim nagrany 😛 jest tam trochę klangowania w tej piosence i brzmi przyjemnie, no ale wolałbym mieć bardziej strzelającą górę grając tą techniką. Coś więcej by się przydało, no i zapytałem tutaj, bo niemal na każdym polskim forum odpowiedzi to były w komentarza Tapchana – 'popracuj nad artykulacją’, 'dowolny piec i bas starczy’ i tego typu rzeczy. Moim zdaniem artykulacja na basie jest przeceniana i w ogóle nie musiałem specjalnie nad nią pracować, ale może to jest też kwestia wzmacniacza, bo wyżej napisano, że TC Electronic lekko kompresuje brzmienie sam z siebie, a może to jest kwestia tego, że od lat gram na Voxie AC30 i gitarach z przetwornikami „Underwounded”, a to są rzeczy wrażliwe na artykulację 😉 Też nie używam ściemniaczki w Preclu, natomiast przydaje się ona w Jazz Bassach, moim zdaniem. [quote=J and D JD110]No to podpowiem, żeby zapolować na Ibaneza ATK, będziesz miał dwa w jednym. Nagranie kablem w gniazdo mikrofonowe laptopa na kilkuletnich strunach:
http://www.soundcloud.com/drzejzi/sets/atk310 Co do głównego pytania: fajnie jest mieć eq w piecu, fajnie jest mieć eq w basie (może nie do „kreowania brzmienia”, ale do szybkiego podkręcenia go, kiedy np. wpinasz się prosto w konsoletę na jakimś jam session albo wpinasz się w piec, który reaguje zupełnie inaczej niż Twój). Co do osobnych preampów: miałem przez jakiś czas Sansampa i się nie polubiliśmy. Brzmiał dobrze tylko, jeśli omijałem preamp we wzmacniaczu. Eq więcej psuł niż pomagał. IMHO oczywiście. Konkludując: u mnie sprawdza się kombinacja aktywnego basu z bajerami i przełącznikami, prostych efektów i wzmaka, który ma swój konkretny sound. Dodatkowe preampy – fe.[/quote] Ano, ten ATK został mi polecony na innym forum w wątku nt. poszukiwań sprzętu, zaszufladkowalem go jako gitarę Stingrayowatą, bo trochę mi MM przypomina (pewnie ze względu na jeden pickup), ale ma tego triple-coila. A czemu dodatkowe preampy są fuj? O ile się nie mylę, to chyba nie ma różnicy, czy ten preamp jest w gitarze, czy poza nią? Może nie dogadałeś się z Sansampem dlatego, że to aż trzy wzmocnienia sygnału, o których pisano już w postach wyżej: preamp z basu+zewnętrzny preamp+preamp we wzmacniaczu. Ok, te preampy służą też jako urządzenie pozwalające się wpinać w linię na koncertach i mogą zastąpić piec. I tu pytanie, wpinając wzmacniacz z line out w linię osiagnę ten sam efekt, co wpinając preamp (np. Sansampa) w linię? Oczywiście pomijam to, że mają inne charaktery brzmienia.
Poziomem sygnału uzyskasz ten sam efekt.
No i kurde masz takie piekne graty, a do basu chcesz czegoś całkowicie
odwrotnego, to mnie się w głowie nie mieści! 🙂
Gdybyś miał gitarę z EMG i do tego piec Fender Mustang czy Line6, to bym
jeszcze mógł zrozumieć… bo do takiego zestawu, tylko basowego, dążysz –
może nieświadomie. Fender Mustang czy Line6 Spider jest NA PEWNO bardziej
wszechstronny niż AC-30 i da się z niego wykręcić znacznie więcej brzmień
😉
Prosta sprawa, to jest preamp:
To jest zabawka:
🙂
Musiałem się źle wyrazić. Na pewno nie chcę iść w stronę cyfry
(chociaż mam multiefekt do gitary, do efektow jest w porządku, z symulacji
wzmacniaczów nie korzystam). Musiałeś zrozumieć to tak, że ja poszukuję jakoś
wiele charakterów brzmienia itd. a mi chodzi głównie o szersze możliwości
equalizacji. We wzmacniaczu mam tylko 3 pokrętła od EQ, a z pasywnej gitary i
tak ubogiego EQ ciężko ukręcić multum brzmień typu: slapowe ze
strzelającą górą, bardzo basowe reggaeowe brzmienie, mruczący środek do
jazzu, warkliwy rockowy bass, bluesowy brudzik. Brzmienia da się osiągnąć,
ale żeby to jeszcze wszystko siedziało dobrze w miksie, to już potrzebna
jest szersza ekualizacja. To miałem na myśli, ale nie chodziło mi o to,
żeby mieć jednocześnie brzmienia w stylu Ampega, EBS-a i Marshalla 😉
Piec+gitara+pream/eq+toneprint mi zupełnie wystarczą, a przecież jeszcze mam
multiefekt od gitary i kilka kostek.
Nie jestem minimalistą brzmieniowym jak nektórzy bluesmani, ale też nie
uważam, że trzeba mieć dziesiątki sztuk sprzętu. Ja mam ostatnio dużo
wydatków (nowe auto, remont…) i posprzedawałem graty, zostawiłem sobie
tylko jedno wiosło, jeden piec, multiefekt i kilka kosteczek. Z basem planuję
zrobić to samo 😉 Jak będę kiedyś zarabiać kasę z muzyki, to pokupuję
więcej gratów 😀
Nikt mi nie będzie dyktował co mam, a czego nie mam szanować 😉
Z mojego doświadczenia precle mają to ogarnięte bez konieczności dodatkowej
kontroli brzmienia. Dosłownie nigdy nie musiałem kręcić EQ na piecu grając
na preclu. Oczywiście pod warunkiem, że zespół brzmi normalnie. Autopsja,
gdyby u mnie nie działał to bym nie polecał.
Gdyby miarą profesjonalizmu była ilość posiadanego sprzętu to przyznałbym
ci rację 😉
Święte słowa.
Albo jesteś bardzo utalentowany albo jeszcze nie wiesz… 😉
A tak serio to mimo, iż często polecam piece TC z serii BH jako fajne, tanie
wołki robocze tak zupełnie się nie dziwię, że grając na jednym z nich
doszedłeś do takiego wniosku. Jeśli nieszczęśliwym trafem precel trafił
ci się głuchy to tym bardziej.
Między preampem podłogowym a pokładowym różnica jest znikoma. W obu
przypadkach zasilanie 9 lub 18V zależnie od sytuacji. W obu przypadkach
dodatkowe szumy i zakłócenia. W obu przypadkach bufor między gitarą a
piecem, co ma wpływ na reakcje zestawu gitara-piec na artykulację, zwłaszcza
gdy piec ma lampowy preamp. Jeśli planujesz zostać przy tym TC to zupełnie
nie musisz się tym przejmować. Tym bardziej, że artykulacja na basie jest
przereklamowana ;-P
W obu przypadkach wysyłasz sygnał liniowy. Jeśli Sansamp jest wyłączony a
piec ma wyjście liniowe przed preampem to teoretycznie nie powinno być nawet
różnicy w brzmieniu ale to zależy już w dużej mierze od klasy wyjścia we
wzmacniaczu.
A tak z ciekawości: w jakich składach grałeś i grasz? Bo u mnie w tym
większym składzie jest sporo instrumentów: perka, perkusjonalia, bas,
gitara, klawisze, 3xdęciaki, klawisze, 2xwokal. No i ustawianie się zajmuje
trochę roboty.
„Gdyby miarą profesjonalizmu była ilość posiadanego sprzętu to
przyznałbym ci rację ;-)”
Tego nie napisałem. Ale logiczne, że większa ilość sprzętu pozwala
dokładniej kontrolować brzmienie i otwiera nowe ścieżki brzmieniowe 😉
Na stałe gram w mniejszych składach. Trio instrumentalne + wokal to moja
ulubiona konfiguracja. Zakładam, że pytasz raczej o ekstremalne przypadki i
trio bluesowe nie zrobi na tobie wrażenia.
Zdarza mi się się obsługiwać basowo jam session w lokalnym klubie. Gdy
impreza fajnie się potoczy na scenie w tym samym czasie gości sekcja
rytmiczna, 3 gitary elektryczne, klawisz, 3-4 dęciaki i dwie harmonijki ustne.
Wokalistów nie liczę bo praktycznie każdy coś zawyje jak coś śpiewnego
podegramy. Potrafi być gęsto a precelek nadal słyszalny, mimo że nie
hałasuje.
Sudokuu, Twoje BH250 ma możliwość wgrywania „tonprintów”. Próbowałeś?
Jeżeli tak, to nie czytaj dalej.
Można mieć jednocześnie wgrane dwa „tonprinty”, ale trzeba mieć footswitch
do przełączania. Oczywiście „tonprinty” to bardziej efekty a nie dodatkowa
equalizacja jak w preampie, ale wśród „tonprintów” są np. kompresory,
kompresory z przesterami, symulacje lampy itp, itd. Może warto spróbować?
Jasne, to dla większości to jest „beee”, bo to jest cyfrowa obróbka
sygnału, dla większości zwolenników analogów to jest „szit”. I
rzeczywiście, sporo z tych „tonprintów” to zwykły, marketingowy szajs. Ale
np. kompresor spektralny robi dobrą robotę. Tym bardziej, że po prostu taką
możliwość masz.
BTW — zdecydowanie zgadzam się z opiniami dotyczącymi precla. Kiedyś
myślałem, że to jest bezsensownie prymitywny i totalnie nieuniwersalny
instrument. Odszczekuję. Od kiedy mam basa typu precel i używam w rockowym
składzie, uważam, że jeżeli ktoś do rockowego grania chce mieć tylko
jeden bas, to wystarczy mu precel.
Pozdroofka
RomekS
A może… Ashdown ABM? Tam Eq jest bardzo wrażliwe. Albo ten Boss Ge-7B. A
artykulacja jest mega ważna. Przydałaby się raczej płaska paczka do takich
eksperymentów. Albo właśnie paczka można ładnie ulokować się w miksie…
Cóż, dochodzimy chyba do tych samych, co zwykle, wniosków – piniondze,
piniondze i jeszcze raz ćwiczyć. A, no i – ograj, sam zadecydujesz.
Swoją drogą, wyobrażacie sobie możliwość takiego ogrania? Zabieracie na
próbownię dziesięć różnych ampów i sprawdzacie, który model gada
najlepiej z waszym bandem. Co tam model. Rocznik!
I rodzi się pytanie – czy najlepsi właśnie w taki sposób wybierali swoje
graty? A może pod siebie i już własnymi dłońmi i mózgiem wykorzystywali
sprzęt w zespole? Taki John Frusciante na przykład.