Bracia basiści, czy Wy także macie ten problem, że czasem po prostu
odechciewa się grać i instrument leży na boku, a gdy go mijacie stojącego
spokojnie na stojaczku to nawet nie macie ochoty go chwycić?
Bo mnie ostatnio coś takiego dopadło i trwa już prawie miesiąc, dziś co
prawda się przełamałem i pograłem jakąś godzinkę ćwiczenia i inne
pierdołki, no ale… przez ostatni miesiąc prawie nie gram. Macie na to
jakieś sposoby? Jak Wy sobie radzicie z takim zniechęceniem? Zespół odpada,
bo na wiosze nie mam z kim grać, a dojeżdżać do miasta tymczasowo brak
możliwości, strun nowych nie kupię (a to czasem pomagało) bo brak
finansów, a prane już były ze 2-3 razy.
Wiem, że najlepszy sposób to tak zwane „graj, nie pi**dol”, ale co zrobić
gdy grać się nie chce i sumienie nie daje spokoju z tego powodu? 😉
Ja miałem blisko trzy miechy przerwy od ćwiczeń. Teraz wracam do formy, do
czego blog ma mnie zmotywować. Czasem przerwa jest potrzebna, żeby wrócić
ze zdwojoną siłą do grania – miałem tak już kilka razy, zawsze wychodziło
in plus na końcu. 🙂
Pół litra na stół, bas naprzeciw i po flaszce jak się nie spodoba to
znaczy, ze zmieniłeś orientacje… czas kupić bębny.
Mnie się rypnął najlepszy skład w jakim grałem, bas od ponad tygodnia nie
wychodzi z futerału. Ludzka rzecz, znajdę coś fajnego do nauki, albo sam
poimprowizuje to ochota sama przyjdzie. Luz Bjarni, demotywacja jest naturalną
częścią pasji.
Zobacz temat „pochwalcie się jak gracie” oglądnij parę filmików i
posłuchaj…i NAPIERDALAJ!
Idź na jakiś koncert. Dawka muzyki na żywo zawsze daje twórczego kopa.
ja mam tak gdy ćwiczę coś nowego i nie do końca wychodzi mi to dobrze, bo
tak to już ze mną jest, że ma być od razu dobrze zagrane albo wcale. wtedy
po kilku nawet dniach przychodzi refleksja i opamiętanie, przepraszam się z
Basią i nadal jest CUDNIE 🙂
To wina Twojego Mephisto, Bjarni.
Podejrzewam, że jak mi go oddasz, to zaraz wróci natchnienie.
EDIT: Nie martw się, Bjarni, żartowałem. Twój Mephi nie ma niebieskiej
diody 🙁
@Muzzy, o alkoholu to akurat przez najbliższy czas nie chce nawet
myśleć.
Dzięki chopaky za rady i zrozumienie :).
@Immo, nie dostaniesz mojego mephi, no way :> ale zawsze możesz wpaść
ograć jak będziesz w okolicy.
No i mam przymusową przerwę od grania, byłem przed chwilą na spacerze z
psem i zdarłem sobie skórę z dwóch palców lewej ręki 😀
PS. Co do pójścia na koncert i szukania inspiracji… cholera, będzie
ciężko. Bo już sam nie wiem czego mam ochotę słuchać, kiedyś to był
metal, ostatnio ten years after, jethro tull itp. a teraz praktycznie na nic
nie mam ochoty 😉
To jest tylko jedna rada: przytul na kilka godzin jakąś niunię,
pofiglujecie, oczyścisz umysł i krzyż i od razu będzie inaczej. Uwierz mi
że działa.
Bjarni wrote:
Bjarni nie wiem jak Ty ale ja już się cieszę na cover Festiwal w Płocku
🙂
Będzie Van Canto tylko bebny i ryje 🙂
https://www.youtube.com/watch?v=QP-b22GQNt0
https://www.youtube.com/watch?v=HSpuVsLnl1k
Co do grania, też mam letarg. Bebniara odeszla i muszę wszystko programować
na automat.
Wiesz budza się we mnie czasami wielkie ambicje i ćwicze, ćwicze,ćwicze ale
po chwili przychodzi myśl że ze wzgledu na wiek, pracę, rodzinę,
dzieciaczka i inne obowiązki nie dam sobie rady i już nigdy nie bedę grał
jak ludzie nasto letni czy trochę po 20-stce.
Grałem jednak kilka lat na gitarze wiec biore kostke włączam fuzz i z dzika
pasja popadam w stoner traktując bas jak gitarę 🙂 haha.
To odpręża i daje kopa.
Pozdr.
hmm…
1. poczekaj
2. zacznij grać coś kompletnie innego (np. zrób taba jakiegoś utworu z
tematu gdzie ludzie proszą o taby (zawsze to jakieś ćwiczenie..)
3. idź na jam z perkusistą do jego domu.
zazwyczaj pomaga. 🙂 no i koncert obejrzyj jakiś, koniecznie. najlepiej na
wembley z miljonem ludzi 🙂
@Triptical Twoja rada na pewno nie zaszkodzi, nawet jak nie pomoże to miło
można spędzić czas 😀
@Savek, wiem o Van Canto znam ich od jakiegoś już czasu i słuchałem
trochę, ale bardziej cieszy mnie, że będzie Gamma Ray ;). Btw… możnaby
się ustawić na jakieś ogrywanko, bo z tego co pamiętam Ty z
kujawsko-pomorskiego, aye?
@Gurf, mój słuch i robienie tabów samemu… brr, ciężka sprawa. Jam, jam,
jam.. gdybym znał perkmana to bym paszoł do niego. Znam tylko gitarzystów
paru, ale każdy zabiegany i jak namawiam na granie to „brak czasu”.
Koncert sobie jakiś łodpalę. Dzięki jeszcze raz wszystkim za rady 🙂
Rady w stylu „graj nie p*rdol” mogą odnieść odwrotny skutek. Granie na
siłę wbrew sobie może całkiem obrzydzić człowiekowi instrument. Ja mam
wręcz odwrotną radę. Schowaj bas do szafy, przestań o nim myśleć, mieć
wyrzuty sumienia że nie grasz. Po jakimś czasie sam zatęsknisz i rozwalisz z
buta drzwi od szafy 🙂 I znowu będzie fajnie. A jak nie będzie to znaczy, że
to nie było Twoje powołanie życiowe i znajdź sobie coś nowego np żużel
kreskowy:
https://www.youtube.com/watch?v=orjrCrYbBJI
[quote=Bdżarni]@Gurf, mój słuch i robienie tabów samemu… brr, ciężka
sprawa.
no nie mów takich rzeczy. Chyba grasz już trochę na basie, nie? Nigdy nie
jest za wcześnie na ćwiczenie kawałków z ucha. Skoro jeszcze tego nie
robiłeś, to Ci gwarantuję, że da Ci to frajdę.
Znajdź jakieś z wyraźnym basem bez ściany gitar, będzie łatwiej. Do tego
coś powolnego, np. Still Got the Blues moorea 🙂 czy ajkieś the kooks –
stormy weather, arctic monkeys – balaclava, albo jakieś melodyjki 🙂
naprawdę, ćwiczenie słuchania się przydaje:)
Kup nowe struny.
Po przeczytaniu tych postów przychodzi tylko jedna myśl: graj, nie
pier*ol!
Natomiast 3 rzeczy zapadną mi w pamięci:
– oczyszczenie umysłu i krzyża
– żużel kreskowy
– jam z perkusistą U NIEGO w domu
A co do koncertu (pomijając FAKT, że to co robisz to celowe odbijanie
piłeczki), to idź na najbliższy, najlepiej darmowy bo nie trzeba płacić.
😉
ja ostatnio też praktycznie nie gram, bo nie mam siły po robocie. Do tego
pełno próbek gry Zakwasa i Muzza, które pokazują ile to jeszcze muszę
nadrobić w grze… pocieszam się jedynie tym, że za dwa dni święta, a po
świętach pierwsza zmiana więc będzie czas na próbę 🙂 Co do Twojego
problemu, to się nie martw, bo skoro widzisz w tym problem, to zapewne zrobisz
coś aby zniknął – zaczniesz grać ;P
Jak nie masz pomysłu co chcesz grać/słuchać idź na miasto w jakiś
chodliwy koncertowo dzień. Jak przy jakimś lokalu zobaczysz, że jest koncert
– wchodzisz chociaż nie wiesz co grają, pijesz soczek, czekasz parę
kawałków – jak Ci nie siądzie idziesz dalej i szukasz innego lokalu z
koncertem, jak siądzie to wiesz jakiego grania potem szukać na youtube 😉
Brzmi idiotycznie, ale zapewniam Cię, że takie polowanie na koncert to
znakomita rozrywka.
Przychodzi taki okres, że nic Cie nie inspiruje i d*pa… wtedy pojawia się
taka wartość jaką jest własny zepsół. Zepsół, koncerty, nagrywanie
płyty, próby, nowy członek (?) dodaje kopa:). Ostatnio myślałem, że
pomogą zmiany sprzętu – niestety nie:).
Jako mieszkaniec Leszna i konstruktor błotników żużlowych, polecam tą
dyscyplinę nie tylko na komputerze… ach ten zapach etyliny i eteru.
Kiedy wymyślą to w sprayu jako odświeżacz do WC?
Jak mam czasem taki dziwny okres ze nie mam ochoty grac to mam taki magiczny
patent , który w moim przypadku zawsze dziala. Otóź siadam z basem przed
kompem, otwieram wrota folderu „Muzyka” i kulturalnie otwieram sobie płytke
RHCP – One hot minute. Losuje slepo jakiś kawalek i o ile nie trafi mi się
coffee shop to staram się grac co mi się wylosowalo:) jak uda mi się zagrac to
przychodzi do mnie i staje przy wzmacniaczu taka „chec do gry”. Wtedy sąsiedzi
maja 2 godziny z głowy. Czas na funk!:D
Ja tlko na ostrym kacu nie mam siły grać, a tak to bass mam w ręku co
chwilę.
Post Kaprala jest na prawdę świetny! 🙂
Nie wiem, może będzie Ci to pomocne ale mi na takiego, nazwijmy to, „lenia”
pomaga oglądanie wszelakich dvd prezentujących życie zespołów od
kuchni(Evangelia Heretika Behemotha czy Some Kind of Monster Metallicy
przykładowo) jak również wszelakiego rodzaju „making-of” płyt/teledysków.
😉 Nie wiem czemu tak to na mnie działa, ale zawsze pomaga.
Też tak mam 😀
Pomaga mi też oglądanie filmików jakichś wymiataczy, ale z tym to różnie
bywa, czasami chce mi się grać, a bywa, że jestem zdołowana, ile jeszcze
drogi przede mną…