Kto podnosi kradzione jest dla mnie kur*ą

Wielu z was pewnie kojarzy te słowa – napisał je Kazik na forum Kultu po tym jak jego najnowsza płyta wyciekła do sieci przed premierą. Zdarzyło mi się przesłuchać ten album i to co mnie uderzyło to pewien krzyk w jednej piosence: [url=http://zakwasny.wrzuta.pl/audio/7s6UJjq1dmp/kto_podnosi_kradzione]Posłuchajcie sami” >KLIK końcówki utworu Kultu „nie mamy szans” i wstępu do „Lazy” Deep Purple z płyty „Made in Japan” (drugi krzyk w utworze kultu to puszczony od tyłu pierwszy) Może nie jest to coś wielkiego, tylko po co artysta, który tak się piekli o prawa autorskie i legalność nagrań umieszcza w swojej piosence głos innego wokalisty, prawdopodobnie bez jego zgody i wiedzy? Nie rozumiem takiego zachowania i załamuję ręce :/

Podziel się swoją opinią

89 komentarzy

  1. Myślę że fragment Rozmowy Iana Gillana z publicznością nie jest utworem
    jako takim, objętym prawami autorskimi, więc trochę przesadzasz. Jest
    niejako tradycją że w utworach z którymi Kazik ma coś wspólnego pojawiają
    się zmiksowane fragmenty czy to przemówień czy to innych odgłosów, co ja
    traktuję jako smaczek, urozmaicenie, skądinąd całkiem zacne. Nie
    przesadzajmy, krzyki nie są objęte prawem autorskim 😛

  2. @zakwas: Może nie jest to coś wielkiego, tylko po co artysta, który tak się piekli o prawa autorskie i legalność nagrań umieszcza w swojej piosence głos innego wokalisty, prawdopodobnie bez jego zgody i wiedzy?

    Zaznaczam i podkreślam powyższe, tak żeby nie było, że demonizuję i
    oskarżam Kazika o kradzież, bo to faktycznie nie jest (chyba) pogwałcenie
    praw autorskich.

    mroku – rzuciło mi się na ucho, bo „Made in Japan” znam na
    pamięć.

  3. Szkoda, moim skromnym zdaniem, słów na tą całą sytuację. Znowu jest tak,
    że winnym nic się nie stanie (albo mają to w d*pie), a tym, którzy kupili
    oryginał, pozostanie uczucie dużego niesmaku. Wiadomo było, co Kazik ma na
    temat piractwa do powiedzenia już od dawna, ale te akcje z usuwaniem konta na
    forum, zmianą jego nazwy z Forum Kultu na „forum” to już jakieś teatralne
    fochy. W obecnych czasach raczej przyjaciół sobie tym nie zrobi.

    Zastanawia mnie mocno fakt, czy Kazik za młodu kupował kasety i vinyle, czy
    też leciały przegrywanki na Kasprzakach 😀

  4. @Kapral:
    Zastanawia mnie mocno fakt, czy Kazik za młodu kupował kasety i vinyle, czy też leciały przegrywanki na Kasprzakach 😀

    Biorąc pod uwagę dostępność winyli i kaset w polsce w latach 80tych –
    miłośnik muzyki nie miał innego wyjścia jak dotrzeć do ciekawych płyt
    przegrywając je od znajomych.

    Zresztą w latach osiemdziesiątych nawet kupowane w sklepach muzycznych kasety
    były pirackie. Pamięta ktoś akcje z przełomu lat 80/90, gdy te „oryginały”
    były wyprzedawane za grosze w związku z chyba pierwszym w Polsce
    uregulowaniem prawnym związanym z prawami autorskimi? Z dnia na dzien ceny
    kaset wzrosły kilkukrotnie, za to były naprawdę oryginalne.

    Dla mnie wzorem do naśladowania jeśli chodzi o dostęp do swojej muzyki jest
    Mirek Gil (min Collage, Believe). Swego czasu umieścili na swojej stronie
    internetowej praktycznie cały debiut Believe w baaardzo obszernych fragmentach
    – jakieś 3/4 dlugosci wszystkich utworów. To naprawdę wystarczy do
    wyrobienia sobie opinii o płycie w przeciwieństwie do jakichś 15 sekundowych
    próbek, dostępnych czasem w internecie. Tylko dzięki temu, że miałem
    okazję polubić te skrócone kawałki, dorwałem w końcu oryginał a teraz
    już każde Believe biorę w ciemno. Do dzisiaj na stronie Gila można pobrać
    bardzo obszerne fragmenty niektórych płyt Collage. Szkoda, że większość
    linków do utworów już nie działa ;(.

  5. on miał chody i sobie z Londynu szmuglował płytki z tego co wiem i
    wymieniał…

    przełom 80/90 dobrze pamiętam i jedną z pierwszych oryginalnych kaset jakie
    kupiłem był Kult 45-89, pamiętam dokładnie, że kosztował 40000zł (w
    przeciwieństwie do piratów za 10000), potem jeszcze weszły hologramy
    (pierwsza kaseta z hologramem jaką miałem to wielka radość Elektrycznych
    Gitar :)) ale ile kosztowała nie pamiętam.

    uważam, że trzeba zrobić dokładnie tak jak Radiohead i przy następnej
    płycie będziemy musieli nakłonić do tego wydawcę…

  6. Kazik na płytach Kultu i swoich solowych umieszcza slogany, które luźno
    mówią o tym, że nie popiera piractwa. Czytałem kiedyś, czy słyszałem w
    wywiadzie, jak Kazik mówił, że jeżeli ktoś płyty takiej nie kupi, to nie
    umrze z głodu, płyta to towar luksusowy, jakby nie było, do życia nie jest
    (niby) potrzebny. Zapytowuję się więc ja, czy czasy są okolicznością dla
    ludzi w tamtych czasach kasety przegrywających łagodzącą? Myślę, że
    dużo lepsze podejście do sprawy ma Ryszard Tymon Tymański, ale on w sumie
    nie ma willi na Teneryfie do utrzymania :d.

  7. Nine Inch Nails, Radiohead i wielu innych pojęło już, że przemysł
    fonograficzny się zmienił. Płyty się nie sprzedają, zarabia się na
    koncertach, promocjach w TV i internecie, ew. na gadżetach. I oni świetnie na
    tym wychodzą. Kazik chyba nie spodziewa się że jego płyta będzie się
    dziś sprzedawać jak w latach 90-ych. Widocznie ma sentyment do tamtych
    czasów i frustrację. Może dołączyć do Klubu Obrażalskich Larsa Ulricha.

  8. Pierwszym oryginałem, który kupiłem był Kciuk Surzyn Band w 1991. Do tej
    pory słucham, ale już z CD 😉

    Co do Kazika – zawsze jego działania „antykomercyjne” odbierałem jako
    komercyjną niszę, w którą celował. Fryderyki w kiblu itp, to po prostu
    sposób, żeby się sprzedać. I nigdy go nie lubiłem 😉

  9. Heh. Kiedyś faktisch ciężko było dorwac płyty, może coś w tym jest z
    przyzwyczajeń jak i sentymentu. Kiedyś zdobycie płyty było wydarzeniem,
    również towarzyskim, spraszało się ludzi i słuchało razem. Trudno nie
    mieć sentymentu, mnie jest nieraz smutno że mnie takie klimaty ominęły. I
    nie chodzi o kluby obrażalskich, świat się zmienia, ok, ale czy zawsze
    należy się z tego cieszyc.

    BTW, Kult sobie mimo wszystko odbija na cenach koncertów. Mam plakat sprzed 2
    lat, zapłaciłem 28zł za wstęp. W tym roku zapłaciłbym 40. Nie poszedłem.

  10. Wydaje mi się, że zasadniczym błedem myślowym branży muzycznej jest
    faktyczna ocena strat wynikajacych z piractwa. Polega to na tym, że zakłada
    się, że ilość sciąganych nielegalnie płyt przełożyłaby się na
    sprzedaz. Pomija się fakt, że część ludzi dzięki temu w ogóle zaznajamia
    się z muzyką zespołu, co może zaprocentować chociażby frekfencją na
    koncercie czy zakupem kolejnej płyty. Poza tym znam mentalność ściągaczy:
    dziesięc milionów empetrójek na dysku – większość nie przesłuchana ani
    razu. Jest to praktycznie norma wśród znajomych gromadzicieli empetrójek. To
    bardziej pod chorobę podlega.

  11. Niepotrzebnie jest ci smutno. Ta przemiana jest świetna, tak łatwo jest
    dotrzeć do nowej muzyki. Jak ktoś chce zarabiać na muzyce musi sobie zdać
    sprawę z tego, że tego pociągu (internetu) już się nie zatrzyma. Artyści,
    którzy to kumają, wychodza nam naprzeciw udestępniając np. na jakiś okres
    utwory za darmo, np. poprzez streaming na myspace lub last fm i promują
    legalne ściąganie za nieduże pieniądze, albo wręcz udostępniają całą
    płytę elektronicznie za darmo i kuszą sprzedażą krążka poprzez
    załączanie fajnych bonusów, itp. I w ten sposób przemysł nie zginie, co
    więcej, dzięki temu łatwiej się dociera do bardziej alternatywnej muzyki,
    nie promowanej przez większe wytwórnie.

    A propos, fani Nine Inch Nails zrobili świetną akcję. NIN robili koncert The
    Downward Spiral (cały set ze swojej legendarnej płyty) i chcieli to wydać na
    DVD, ale firma Live Nation narzuciła na nich za duże koszty za filmowanie,
    więc ci zezwolili fanom legalnie nagrywać bootlegi (oksymoron?). Wynikiem
    tego jest darmowe DVD nagrane z kilku kamer w widownie, w świetnej jakości!
    Rewelacja. Więcej info tu:
    http://www.nin.com/?id=93361

  12. Cóż.

    W pierwszej kolejności pragnę zaznaczyć, że ściąganie z internetu
    utworów jest w Polsce legalne. Pod warunkiem, że się nie rozpowszechnia
    (kazaa, torrenty itp odpadają).

    Po drugie, jak dla mnie wszystko zależy od tego w jakiej jakości produkt mamy
    zamiar „spożyć”.

    Jeśli chodzi o formaty stricte komputerowe, jedni słuchają mp3 w 128, inni
    poniżej 320 narzekają, ja np. słucham mp3 tylko kiedy nie można posłuchać
    flaca (oczywiście inaczej sprawa ma jak siedzę w autobusie z małymi
    słuchawkami w uszach;)

    Jakość rozpieszcza. Posłuchałem jak potrafi brzmieć moja ulubiona muzyka w
    takiej jakości, w jakiej muzycy chcieliby, żeby brzmiała. Do tego jeśli
    jest podana w takiej formie, w jakiej miała być podana… Niestety nie
    wszystkich stać, nie wszyscy chcą płacić za jakość i nie zawsze jakość
    wydania i dźwięku jest równie dobra co jakość muzyki zawartej na płycie
    😉 Kwestię jakości samej muzyki zostawimy na inny temat, skupmy się nad
    jakością dźwięku i opakowania.

    Wiadomo, że jedni lubią na stojąco jeść frytki zawinięte we wczorajszą
    gazetę, inni ryż u chińczyka lub kebab na papierowej tacce a jeszcze inni
    wolą usiąść w przytulnej knajpie i zjeść na talerzu zapijając dobrym
    napojem – przemysł muzyczny (piracki i legalny) oferuje coś dla każdego
    😀

    Świadomość przychodzi z wiekiem. Preferencje „jakości” zmieniają się z
    czasem.

    Stwierdziłem, że słucham na tyle dobrej muzyki, że warto by jej słuchać
    tak podanej, jak życzyłby sobie tego twórca – dla zaczynam więc kupować
    oryginalne płyty z albumami, które już ZNAM na wylot (czy aby na pewno?).
    Niestety filozofia ta nie sprawdza się jak ktoś słucha Dody i Feela 😉

    Z drugiej jednak strony nie mam nic przeciwko bootlegom. Uwielbiam słuchać
    nieoficjalnych, roboczych, undergroundowych nagrań i demówek, często
    przegrywanych kilkakrotnie z kasety na kasetę i dopiero na kompa. Lo fi
    rządzi się swoimi prawami, ma swój urok i czar – nie wolno o tym zapominać
    w snobistycznej pogoni za jakością.

    Cały powyższy wywód doprowadza do jednego stanowiska, nie mogę
    jednoznacznie stwierdzić, ze jedynego i słusznego, ale z pewnością są w
    tym jakieś przebłyski Racji:

    Jak ktoś będzie chciał to I TAK KUPI.

    Widać Kazik MA problemy z ilością ludzi, którzy CHCĄ kupować jego
    płyty.

    Nie mogę powiedzieć czy Kazik przegiął pałę, czy nie. Nigdy jeszcze nie
    nagrałem żadnej płyty ani tym bardziej nie próbowałem sprzedać swoich
    dokonań. Wydaje mi się, że trochę przesadził, ale ja generalnie jestem
    bardzo liberalny – gdyby to mi wykręcono taki numer, to raczej bym się
    zapytał czy się ludziom podoba i czy podoba się na tyle, że kupią
    oryginał.

  13. Jasne. MUSZĘ ściągnąć nowy album Kazika. Po prostu UMRĘ jak tego nie
    zrobię.

    W branży muzycznej dla wszystkich lubiących resztki ze śmietnika wymyślono
    muzykę pop i indie 😉

    Dostępną zarówno w mp3 jak i na płytach 😀

  14. po prostu twój tok myślenia o „spożyciu” doprowadzony do absurdu pokazuje
    że musisz się zgodzić na istnienie takiego kogoś kto po prostu musi, albo
    rezygnujesz z metafory spożycia… nieważne

  15. Mój tok jest taki jaki JA chcę 😛

    Nie da się przyrównać konieczności słuchania muzyki do konieczności
    jedzenia.

    Da się przyrównać jakość jedzenia i całej jego otoczki do jakości
    słuchania muzyki – co też zrobiłem.

    Powiedz mi, że muzyka (wróć – Muzyka) w dobie fullHD, płyt DVD i CD, podana
    w formie mp3, nawet 320kb, jest w porządku.

    Słuchanie radia Luksemburg i setki razy przegrywanych kaset miało swoją
    specyficzną magię. Nadal ma, także i dla mnie. Ale nie mam zamiaru
    ŚWIADOMIE pogarszać jakości Muzyki, mając na wyciągnięcie ręki
    możliwość posłuchania Jej podanej tak, jak tego życzyli sobie wykonawcy.

  16. @mazdah: (..) mając na wyciągnięcie ręki możliwość posłuchania Jej podanej tak, jak tego życzyli sobie wykonawcy.

    no no, nie zapominajmy o armii głodnych managerów, PR-owców, dystrybutorów
    czy marketingowców.

    dodam jeszcze że każdą z płyt nielicznych artystów których kupuję i tak
    muszę ściągać albumy z netu bo CD-ki notorycznie mi się rysują 😉

  17. Jak to ktoś określił – mp3 to muzyka okrojona z częstotliwości
    słyszalnych tylko dla kotów i waleni. A ty mazdahu dopiero co zachwycałeś
    się nagraniami niskiej jakośco ;] Może jezdem z inszej kategorii wiekowej,
    ale różni się to tylko tym, że wzruszam się słuchając szumu kasety „A
    Rush Of Blood To The head” a nie „Good Times Bad Times” chociażby.

    Po czym przypomina mi się mój zawód po nabyciu w ciemno „X&Y”. Od tego
    zirytowania zresztą zaczęło się ściąganie. Łuhu, ale wymówka.

    Ilekrośc idę do Blues Clubu i patrzę na ściany wyłożone pudełkami płyt,
    robi mi się smutno, tęsknie, nostalgicznie. Ja bym chciał jednego, żeby
    kiedyś mnie było stac na kupienie wszystkich płyt jakie przesłuchałem w
    życiu. Nie ufam kupowaniu przez neta (Ta, ściągac to umiem), ale np. Cop
    Shoot Cop czy Slint to tylo po aukcjach szukac.

    Podzielam zdanie robbasa, że jak mnie nie stac to nie kupię, i pigmej.
    Ściągnę czy nie ściągnę, ale jak nie mam kasy to niestety wydawca,
    artysta, jej nie dostanie.

  18. No i słusznie. Słuchaj muzy ściąganej bo słuchać trzeba! To edukuje i
    rozwija. A jak już będziesz zarabiać kokosy, to sobie kupisz wszystkie swoje
    wymarzone płyty! A najlepiej na winylu (to moje marzenie). Tego ci życzę!

  19. @jigsaw:
    no no, nie zapominajmy o armii głodnych managerów, PR-owców, dystrybutorów czy marketingowców.
    dodam jeszcze że każdą z płyt nielicznych artystów których kupuję i tak muszę ściągać albumy z netu bo CD-ki notorycznie mi się rysują 😉

    Ściągnij darmowy program i ripuj do flaca. Mp3 jako sposób na przeskoczenie
    menagerów, producentów, merketingowców i PRowców też się nie sprawdza
    😉

    @Don Chezare: Jak to ktoś określił – mp3 to muzyka okrojona z częstotliwości słyszalnych tylko dla kotów i waleni. A ty mazdahu dopiero co zachwycałeś się nagraniami niskiej jakośco ;] Może jezdem z inszej kategorii wiekowej, ale różni się to tylko tym, że wzruszam się słuchając szumu kasety „A Rush Of Blood To The head” a nie „Good Times Bad Times” chociażby.

    Ktoś kiedyś też powiedział, że pieniądze szczęścia nie dają. I był to
    człowiek obrzydliwie bogaty, tak samo jak gość wypowiadający się o mp3
    musiał być obrzydliwie głuchy.

    Ja TEŻ słucham dużo kaset i vinyli na wiekowym sprzęcie. Szczerze mówiąc
    to wydaje mi się, że nawet z tym szumem i trzaskami brzmi to lepiej niż mp3
    w np 128kilo.

    @Don Chezare:
    Po czym przypomina mi się mój zawód po nabyciu w ciemno „X&Y”. Od tego zirytowania zresztą zaczęło się ściąganie. Łuhu, ale wymówka.

    Posłuchaj przed zakupem 😉

    @Don Chezare:
    Podzielam zdanie robbasa, że jak mnie nie stac to nie kupię, i pigmej. Ściągnę czy nie ściągnę, ale jak nie mam kasy to niestety wydawca, artysta, jej nie dostanie.

    No pewnie. Robię tak samo. Tylko po co dodawać do tego jakąś głupią
    ideologię?

    Ściąganie utworów z netu w Polsce jest legalne. Nie ma potrzeby tłumaczenia
    się z tego.

  20. Mazdah – myślę, że w większości sytuacji niestety jest ok i często chodzi
    o Muzykę. I oczywiście zdarza się na imprezach, że ktoś nie wytrzymuje i
    mówi weź przełącz bo bit przeżera (przy 128)… ale odsłuchiwanie tylko
    ma nam uświadomić że jest to kontakt z ciągłym brakiem muzyki (od
    początku fonografii), że za najlepszą nawet jakością stoi zawsze brak, lub
    jak kto woli (ja wolę) zachęta do koncertu, potańcówki, obcowania z żywą
    muzyką, człowieka z człowiekiem… (jeśli zanegujuemy że samym sednem jest
    kontakt wpadamy w pułapkę przekaźnika który sam jest przekazem). Że chodzi
    o to, że zbyt poważnie jako „Dzieło” potraktowaliśmy nośniki, koncepcję
    longplaya, (dzięki nielicznym wartościowym nagraniom), zapominając że
    wszystko sprawdza się tylko w praniu – graniu, w kontakcie… Tak jak ciężko
    postawić granicę: czy zadowalasz swój zmysł estetyczny czy fizjologię (w
    trakcie jedzenia, seksu, nałogów itp…) tak tutaj nieokreśloność i
    rozmycie nie jest niczym złym – kryzys fonografii doprowadzi mam nadzieję do
    jej marginalizacji na rzecz kontaktu z artystami, grania na żywo (w tym
    docenienia cover bandów:), pewnej przemiany. Oczywiście że płyty zostają,
    ale każdy niech robi z ich statusem co chce. Ja od kilku lat rzadko kiedy
    kupuję, te co kupuję od razu pożyczam, a one nie wracają, pliki są a potem
    ich nie ma – a w pamięci zostają wrażenia koncertowe, rozmowy o muzyce, i to
    co przechodzi na Twoje ręce, którymi szarpiesz za struny.

  21. Nie da się nie zgodzić.

    Muzyka na żywo to całkowicie inny poziom 🙂 Sam chodzę na koncerty kapel
    kompletnie mi nieznanych a często i nielubianych – i zazwyczaj jest super!

    Ale cover bandów nie będę doceniał 😉

  22. Ja mam znaczną część kaset Kultu i Kazika a obecnie dyskografię w mp3.
    Najnowszej płyty nie ściągałem bo jakoś współczesna twórczość mi
    średnio podchodzi, ale nie przejąłem się słowami Kazika za bardzo – akurat
    znam tak jak zapewne większość Jego zdanie na ten temat i dziwi mnie
    oburzenie wokół całej sprawy. Poza tym wcale bym się nie zdziwił, gdyby
    okazało się, iż Kazik zna i zaakceptował realia rynku muzycznego ale
    powtarza to jako swoistą mantrę.

    A o dobrym pomyśle promocji za darmo niech świadczy fakt, że wygrałem
    bilety na Kult w Antyradiu, poszedłem na koncert, a teraz wydałem 40zł na
    koncert w Stodole bo mam chęć na powtórkę.

  23. a w tym wszystkim najlepsze jest to, ze topowi artysci tacy jak Kazik powinni
    raczej się wk..wiać bardziej na to że zdzieraja z nas konsumentów kase
    pieprzone wytwórnie i banda ludzi którzy „działaja” wokół tego.Gdyby
    proporcje były zachowane i nie byłoby niepotrzebnych twarzy do „wykarmienia”
    ceny płyt byłyby niższe a i artysta zarobiłby więcej bo procetowo wygląda
    to koszmarnie.Wiecie ile artysta musi sprzedać płyt żeby się opłacało?
    Cztery lata temu na 6cio osobową kapelę od płyty w znanym Mejdzersie 1.20
    zł przy cenie krażka 30zł.

    Na pocieszenie nic się nie zmieni, dalej opłaca się robić samemu, lub w
    niezaleznych małych wytwórniach. A Ci duzi dalej swoje beda krecić.

  24. @Muzz: a w tym wszystkim najlepsze jest to, ze topowi artysci tacy jak Kazik powinni raczej się wk..wiać bardziej na to że zdzieraja z nas konsumentów kase pieprzone wytwórnie i banda ludzi którzy „działaja” wokół tego.[…]
    Na pocieszenie nic się nie zmieni, dalej opłaca się robić samemu, lub w niezaleznych małych wytwórniach.

    W pewnym wywiadzie, który niegdyś czytałem, Kazik chwalil się, iż nagrywa
    właśnie w malej i niezaleznej wytworni/studio swojego przyjaciela, Sławka
    Pietrzaka.

  25. Ni wgłebiałem się nigdy w to co robi Kaziu wiec nie wiem…

    Ale generalnie nie jest dobrze w przemysle fonograficznym…

  26. Naszło mnie dość ciekawe pytanie etyczno-prawne. Jak sądzicie – czy ktoś
    posiadający nagrania Kultu na winylach i oryginalnych kasetach, który z
    powodu braku odpowiednich urzadzeń odtwarzających nie ma szans ich
    wysłuchać, ma prawo ściągnąć sobie z netu empetrójkę?

    Ot taka łamigłówka prawna, czy też etyczna. Ciekawe czy Kazik nazwie taką
    osobę złodziejem.

    W sumie „Posłuchaj to do Ciebie” nabyłem trzykrotnie – na winylu, kasecie i
    na kompakcie (pierwszy kompakt w życiu).

  27. @robbas: ma prawo ściągnąć sobie z netu empetrójkę?

    Moim zdaniem ma. Mozna to potraktowac jako kopie zapasowa, do ktorej ma się
    przeciez prawo.

  28. Może być pewien problem, związany z tym, że kompaktowe reedycje nieco
    różnią się od wydan winylowych czy kasetowych (np „Posłuchaj to do Ciebie”
    było na kompakcie wzbogacone o kilka kawałków).

  29. Wiem. Tylko ta cała, nieco wydumana sytuacja obrazuje jak dzięki prawu z
    prostej czynności jaką jest słuchanie muzyki można zrobić jakąś
    paranoję.

  30. @Muzz: Cztery lata temu na 6cio osobową kapelę od płyty w znanym Mejdzersie 1. 20zł przy cenie krażka 30zł.
    Na pocieszenie nic się nie zmieni, dalej opłaca się robić samemu, lub w niezaleznych małych wytwórniach. A Ci duzi dalej swoje beda krecić.

    Coma była ruchana na kasę przez cały czas wydawania pod labelem Sony.
    Ostatni album nagrała dwupłytowy nie dlatego, że miała tyle pomysłów, a
    dlatego, żeby się wywiązać z kontraktu (w którym mowa o ilości wydanych
    płyt, nie albumów) i zmienić barwy wydawnicze. Nie wiem jak za następne
    płyty, ale za pierwszy album chłopaki dostawali parę groszy (nie wiem ile
    dokładnie) za sprzedany krążek/kasetę.

  31. Nie było dla mnie żadnym zaskoczeniem to jak Kazik zareagował na
    wypłyniecie jego nowej płyty do internetu przed premiera.Od dawna wiadomo
    jaki Kazik ma stosunek do piractwa,zwłaszcza że tak jak sam mówi płyta ta
    była dla niego najważniejsza od kilku lat.Ja sam co prawda mam ściągnięta
    dyskografie Kultu lecz gdy mam pieniądze staram się kupować płyty
    oryginalne.

  32. @robbas: Naszło mnie dość ciekawe pytanie etyczno-prawne. Jak sądzicie – czy ktoś posiadający nagrania Kultu na winylach i oryginalnych kasetach, który z powodu braku odpowiednich urzadzeń odtwarzających nie ma szans ich wysłuchać, ma prawo ściągnąć sobie z netu empetrójkę?

    Żadna łamigłówka. W tym kraju możesz sobie ściągnąć nawet jak nie masz
    oryginału.

    Nie wolno tylko rozpowszechniać.

  33. Mazdah mnie uprzedził. Ściąganie mp3 nie jest nielegalne. nielegalne jest
    tylko ich udostępnianie :). Coś chyba było, że można bliskim znajomym
    udostępniać ale co do tego to nie jestem pewny

  34. @puciak: czemu te płyty są tak cholernie drogie :/ co to ma być: 60- 70zł za płytę :/

    Polska, mieszkam w Polsce

    mieszkam tu tu tu…

  35. „Po wojnie staliśmy się złodziejskim narodem…” – dziwią mnie te słowa, i
    wtręty o szlachetnych ideałach Polaków (a raczej ich braku) w ustach
    człowieka który nie kryje się ze swoim pogardliwym stosunkiem do
    państwowych autorytetów, w tym Kościoła. Kult to scena przez wielu
    utożsamiana z punkiem i postpunkiem, a niestety wśród odbiorców takiej
    muzyki, sądzę, ucziwi praworządni obywatele są w mniejszości :P.

    Swoją drogą – z perspektywy muzyka-amatora – Kult gra na nagłośnieniu o
    którym wielu z nas, forumowiczów, marzy i będzie marzyć jeszcze długo.
    Założę się też, że sprzęt ten działa bez zarzutu. Wielu natomiast
    amatorów wydaje życiowe oszczędności, żeby kupić coś około tego –
    często mocno używane i zdefektowane. Powstaje pytanie, czy lepiej słuchać
    muzyki (z oryginałów), czy ją grać – jak dla mnie trochę paradoksalne.

  36. Hehe. No masz rację.

    Ja jeszcze dodam swoje. Jakoś określenie „kur*a” bardziej by mi pasowało do
    Kazika. Wszak to on się sprzedaje a nie ci którzy jego muzykę ściągają.
    Nie dość, że chłop nerwowy to jeszcze znaczenia używanych przez siebie
    słów nie zna.

  37. @puciak: czemu te płyty są tak cholernie drogie :/ co to ma być: 60- 70zł za płytę :/

    Pare postów wczesniej wyjaśniłem…

  38. @Muzz:

    @puciak: czemu te płyty są tak cholernie drogie :/ co to ma być: 60- 70zł za płytę :/

    Pare postów wczesniej wyjaśniłem…

    wiem o tym doskonale. liczę, że w końcu coś się ruszy :/

  39. Otóż kur*a tudzież prostytutka to osoba oddająca się za pieniądze (tzn
    sprzedaje się). Kazik podpisując kontrakt z wytwórnią też się w pewnej
    części sprzedał. Dla tego uważam, że on ma bliżej do kur*y niż ludzie
    ściągający jego płyty

  40. Ale w Polsce ciężko jest zaistnieć bez wytwórni i jej wsparcia (no chyba,
    że ktoś ma już renomę i kupę kasy – wtedy może sobie sam płyty
    wydawać). Przykład – Kasia Stankiewicz. Tworzy na prawdę dobry i ambitny
    pop, zastawiła (czy sprzedała) mieszkanie, żeby wydać płytę i co? I
    proszę państwa nic – jakoś zbyt dużego szumu o tym nie było w popularnych
    mediach, nawet nie wiem czy zwróciły jej się koszty całego
    przedsięwzięcia.

    I teraz czy lepiej być według niektórych ku*wą, która się sprzedała i
    mieć jakieś zyski czy też lepiej działać w undergroundzie, być true ale
    klepać biedę?

  41. Nie chodzi mi o to że ktoś kto się sprzeda wytwórni od razu ląduje u mnie
    w szufladce z napisem „kur*y”. Chodzi o to że Kazik nazywa kogoś tak jak
    nazwał mimo że jemu bliżej jest do tego określenia. Nie krytykuję
    zespołów które podpisały kontrakty z wytwórniami, bo musiał bym
    krytykować wszystkie swoje ulubione kapele

  42. Ot i dyskusja zrobiła się ciekawa, bo Kazik o ile dobrze pamietam śpiewał
    „wszyscy artysci to prostytutki”.

    Wiec tak naprawdę o co chodzi?

    Jezeli grasz dla przyjemnosci, nagrywasz płyty ot dla fanów i przyjemnosci a
    żyjesz z czego innego jestes k…wą?

    Chyba ze żyjesz z muzyki i :

    Jesteś k…wą będąc sidemanem czy jak kto woli studyjnym muzykiem (bo grasz
    wszystko i z wszystkimi?

    A może jestes k..wą jak grasz swoje i dobrze się sprzedajesz?

    Mozesz jeszcze być k…wą udajac kogoś kim nie jesteś i w koło
    rozpowiadać,ze robisz to co kochasz masz z tego kasę a uwiazany jestes
    kontraktem…

    W koncu kto k..wą jest a kto nie?

    Jakby na to nie patrzec zawsze ktoś może posądzic Cie o kur…stwo!

    Taki zawód i trzeba uwazac co się mówi, żeby potem fora miały goracy
    temat.

    ( a może to zajebista reklama, dla zainteresowanego? jakiś zajebisty „Iwent”?
    )

  43. @latem666: Kazik podpisując kontrakt z wytwórnią też się w pewnej części sprzedał. Dla tego uważam, że on ma bliżej do kur*y niż ludzie ściągający jego płyty

    Ja podpisałem umowę o pracę na czas nieokreślony, czyli się jakoś
    sprzedałem, ale nie czuję się kórwą.

    Osobiście jako basista (którym mam nadzieje kiedyś być) nie mam
    najmniejszych aspiracji zarabiać na muzyce, zawód już mam. Jednak uważam,
    że jeśli ktoś myśli poważnie o muzyce, to perspektywiczne myślenie o
    podpisaniu kontraktu z większą wytwórnią jest bardzo zdrowym objawem.

    Problem Kazika jest inny – moim zdaniem nie potrafi się odnaleźć na rynku
    muzycznym w obecnej jego formie. Media elektroniczne traktuje jak zło
    konieczne. Frustrację ściągactwem tłumaczy zapewne ogrom pracy jaki
    włożył w nagranie płyty. Cały czas jednak uważam, że dzięki temu
    ściągactwu Kazik po prostu utrzymuje popularność. Osobiście bardziej
    traktowałbym ściągactwo jako pożyczenie płyty od kolegi, czy odsłuchanie
    utworów ma majspejsie. Jak się spodoba to trzeba będzie nabyć.

    Osobiście nie ściagam muzyki z sieci, ale nie traktuje tego ideologicznie. Po
    prostu lubię drżenie rąk przy odpakowywaniu pudełka z krążkiem i to
    szczególne wrażenie przy jego pierwszym włożeniu do odtwarzacza. A parcia
    na słuchanie wszystkiego co wychodzi już dawno nie mam. Jak mi kumpel na
    pendrajwie przyniesie empetrójki ostatniej płyty kultu to posłucham. Jak
    się spodoba, to wciągne na listę zakupów (stać mnie na dwie płytki w
    umiarkowanej cenie miesięcznie), jak nie to nie.

    Byłem kilka razy na kocercie Kultu czy KNŻ – sale wypełnione po brzegi, mimo
    nienajtańszych biletów. Skądś się tyle ludu wzięło, a na pewno nie
    każdy miał legalną dyskografię Kultu. Uważam, że Kazik powinien jednak
    uszanować swoich słuchaczy (fanów), nawet jeśli nie mają pieniędzy na
    kupno płyty.

    Jak tak dalej pójdzie to Kazik w udzielanych wywiadach będzie żądał od
    dziennikarzy paragonu potwierdzającego zakup płyty o której właśnie
    rozmawiają.

Możliwość komentowania została wyłączona.