Planowanie ćwiczeń

Artykuł skupia się na znaczeniu planowania i systematycznego ćwiczenia gry na gitarze basowej. Autor dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat efektywnego planu pracy z instrumentem oraz metod na poprawę techniki i muzykalności.

W tym wątku chciałbym skupić się na jednej, bardzo istotnej moim zdaniem
rzeczy,

mianowicie planowaniu ćwiczenia. Nie uważam się za jakiegoś guru w
dziedzinie gitary basowej, nie jestem Alfą i Omegą , ale mogę podzielić
się paroma spostrzeżeniami i radami, które nabyłem w drodze własnej
nauki.

Ułożenie sobie konkretnego planu pracy z instrumentem i realizowanie go
codziennie jest pożyteczną sprawą. Można oczywiście wziąć instrument i
pograć

sobie co tylko przychodzi do głowy ,improwizować… W jakimś stopniu
rozwinie to naszą muzykalność, ale czy technikę? Raczej nie. Gwarantem
dojścia do manualnej sprawności w grze jak również kształcenia słuchu czy
wyrabiania wyobraźni muzycznej jest powtarzalność tych samych czynności w
regularnych odstępach czasu.

Jeżeli mamy świadomość, które elementy nam „szwankują”, co jest do
poprawienia, a zazwyczaj zawsze coś się znajdzie, to najlepiej zacząć od
wypisania sobie naszych słabszych stron i zastanowienia się za co w
najbliższym czasie możemy się zabrać i w jaki sposób dochodzić do coraz
lepszej dyspozycji.

Oczywiście początkujący basista może mieć problemy zarówno z precyzyjnym
graniem z metronomem jak i z tappingiem lub podwójnym kciukiem a`la Victor
Vooten, ostatnie dwa elementy w tym przypadku radziłbym odłożyć na
później.

Spróbuję wypisać kilka potencjalnych „słabostek”, niekoniecznie moich J
:

1) Problemy z trafianiem w „punkt” przy grze z perkusistą, czyli po
prostu

nieprecyzyjne, chwiejne granie.

2) Nieprecyzyjna artykulacja ( często aby się o tym przekonać wystarczy

zarejestrowanie swojej gry na kasecie magnetofonowej ).

3) Mała dynamika gry, słaby , nierówny atak.

4) Brak pomysłów na urozmaicenie własnych partii basowych, poruszanie

się w tych samych, kilku schematach.

Tyle na początek. Niby niewiele, ale dojście do wprawy w tych elementach
może zająć dość duży kawał czasu.

Teraz wiedząc już co nam dolega można zabrać się za odpowiednie ćwiczenia
mające skrócić nasze męki. W rzeczywistości ćwiczenie też bywa niekiedy
męką, ale ile potem satysfakcji z własnych postępów.

Przed graniem radziłbym zastosować rozgrzewkę, np. rozciąganie palców i
ścięgien w obu rękach, granie tzw. pajączków, lub jakichś prostych
sekwencji z użyciem wszystkich palców. Może to zająć nam ok. 10-15
min.

Na problem zawarty w punkcie pierwszym lekarstwem będzie metronom.
Proponuję

następujące ćwiczenia:

– Ustawienie metronomu na wolne tempo, np. 60 i granie ósemek , czyli jeśli
każde uderzenie naszej maszyny rytmicznej będzie tu miało wartość
ćwierćnuty, licząc: 1 2 3 4…, to pomiędzy każdym kliknięciem dogrywamy
jeszcze jeden dźwięk, tak jakbyśmy liczyli: 1 i 2 i 3 i 4 i …

Gramy po prostu każdą z liczonych wartości. Dobrze jest przy tym akcentować
mocniej któryś z dźwięków, cały czas pilnując aby każde uderzenie w
strunę idealnie pokrywało się z klikiem metronomu. Równocześnie ćwicząc
precyzję, ćwiczymy artykulację prawej ręki. Dźwięk powinien być
zdecydowany i dynamiczny, wychodzący z palców a nie szarpania całej dłoni
do góry. Wytrenowanie dobrej siły palców może zająć kilka lat.

Wracając do równego grania to oczywiście można grać gamy w różnych
pozycjach i

palcowaniach, zwracając uwagę na wolne tempo i dokładność. Jest to jedyna
moim zdaniem droga do opanowania szybkiego grania. Grając wolno oraz
wykonując jak najoszczędniejsze ruchy palcami kształcimy nawyki ruchowe.
Podczas grania szybkich przebiegów oszczędność ruchów będzie miała
niebagatelne znaczenie.

I jeszcze jedna pożyteczna rzecz. Polecam granie na słabszą część taktu,
czyli rozpoczynanie granego motywu nie „raz „ ale na „i”. Ten sposób
bardzo pomaga rozwinąć pulsację.

Teraz punkt trzeci, czyli mała dynamika gry. Tutaj również pomoże granie
ósemek, o

których już wspominałem. Do zwracania uwagi na równe granie dojdzie jeszcze
mocny atak palcami na strunę. Dobrze jest też nauczyć się grać w okolicach
mostka, rzecz nieoceniona przy grze funky. W dynamicznym , mocnym graniu nie
chodzi o „nawalanie” palcami z całej siły i wielkim zamachem po strunach,
ale o zawarcie w jak najoszczędniejszym ruchu, jak największej siły, co z
początku może stanowić nie lada problem, ręka może boleć.

To samo tyczy się wykonywania innych motywów basowych – tradycyjnie już
grając w wolnym tempie i równo powinno się kontrolować siłę ataku prawej
ręki. Jestem zdania, że tego typu ćwiczeń nie należy porzucać zbyt
prędko i znaleźć dla nich miejsce w codziennym ćwiczeniu na co najmniej
kilka lat.

Punkt czwarty to temat rzeka. Urozmaicanie partii basowych, rozwijanie
wyobraźni,

kształcenie słuchu, bywa z reguły przyjemniejszą stroną ćwiczenia.

Bardzo dobrym sposobem jest „ściąganie” ze słuchu partii basowych w
nagraniach, uczenie się ich, analizowanie i granie. Do analizowania przyda
się znajomość chociażby podstaw teorii muz. , czyli interwałów, budowy
akordów i gam, ogrywania akordów na gamach durowych i molowych. Mając
problem z zagraniem jakiejś partii basowej z nagrania warto poświęcić jej
osobno uwagę i podzielić na fragmenty ćwicząc każdy z osobna. Po jakimś
czasie można spróbować połaczyć to w całość.

Może teraz uporządkuję czasowo te wszystkie elementy, podając przykład
zaplanowanego ćwiczenia:

1. Rozgrzewka – 15 minut

2. Ósemki z akcentowaniem „co któregoś” dźwięku, również ogrywanie w
ten sposób gam moll i dur – 20 min.

3. Nauka pochodu basowego sprawiającego trudność – 20 min.

4. Nauka utworu z płyty, granie razem z nagraniem – 30 min.

Ćwiczenia dotyczące gry klangiem

5. Rozgrzewka, proste motywy w oktawach – 10 min.

6. Ćwiczenie techniki uderzania kciukiem na pojedynczych dźwiękach- 10
min.

7. Granie motywów „kciukowych”, np. z nagrań – 30 min.

W przypadku grania klangiem, podobnie jak w przypadku gry „z palca” również
ćwiczymy precyzję i artykulację. Dodam jeszcze ,że nieocenione jest
zwracanie uwagi na to aby derzenie kciuka wychodziło z nadgarstka, a nie z
łokcia. Dłoń powinna wykonać ruch podobny do ruchu przy wkręcaniu
żarówki.

O konieczności ćwiczenia systematycznego nie muszę chyba przypominać. Tak
naprawdę tylko wtedy będzie widać jakieś efekty.

Cały tekst jest autorstwa Rcina – ja go wysłałem ponieważ miałem go na
dysku … długa historia… misieq

Podziel się swoją opinią