Krótko historia o tym jak ze Squiera Jazz Bassa zrobiłem…basa.
W skrócie:
Plusy
– nadaje się na próby i koncerty
– można trafić ciekawy egzemplarz
– wygodny mimo wszystko
– jeśli już jest dobrze zamontowane to będzie służyć przez lata
– tanio
Minusy
– raczej trafia się ‘krzywy’ egzemplarz, który dobrze byłoby samemu albo u lutnika poprawić
– lakier, drewno
– jednak jest to tylko namiastka fendera
Witam wszystkich ludzi lubiących mieć w łapie duże..gryfy 😀
Ni to śmieszny, ni to głupi suchar na początek, aby rozluźnić atmosferę,
bo jak wiadomo Squiery 90’s powodują ciężkie dyskusje.
Zapewniam, że historia będzie obiektywna do bólu. Squierze – nie ma zmiłuj
się.
A wiec wszystko zaczyna się od tego, że jakieś 5 lat temu, w zasadzie za
grosze nabyłem koreańskiego Jazz Bassa z 1993 roku. Od zawsze brzmienie
Jazzów było dla mnie tym jedynym ukochanym, właściwym, więc skoro za 450zł nadarza się okazja grania na chociaż namiastce tegoż to..czemu
nie?
I tak oto zakupiłem go od rozsądnego sprzedawcy, który na grajkowaniu jak
najbardziej się znał.
Od tamtej pory Squier był dla mnie dopełnieniem Fenderowskiego Precelka,
którego w międzyczasie się pozbyłem i została tylko ta pierwsza. Nie
czułem się z tą decyzją źle, jednak ciągle coś mi w tym Jazzie nie do
końca pasowało. To fakt, że sprawdza się do prób idealnie, na koncerty
nawet też, że jest chwalony przez wielu moich znajomych za wygodę, czasami
za brzmienie też..Lecz mi od początku nie podobało się to, że robił ją
skośnooki, który nawet nie wiem co musiał brać, żeby tak niechlujnie
sklepać tę gitarę..
Wszystko było krzywe. Pickupy zamontowane tak, że struny nie nachodziły
na magnesy, mostek za daleko, struny nie były prostopadłe do progów. źle
zamontowane siodełko, krzywy gryf, wypadająca śrubka trzymająca
pasek…
Jak wspomniałem, przy graniu próby czy koncertów nie było to szczególnym
utrapieniem, lecz gdy przychodziło do nagrania czegoś wychodziło szydło z
worka – bas brzmiał różnie w różnych pasmach. Raz trzaskająca góra, raz
przymulony dół. Szczególnie dawało się to we znaki na starszych strunach.
E była zdecydowanie za cicha, granie w dropie odpadało bo robił się klekot,
wynikający z krzywizny stosunkiem progów…
Aż pewnego dnia postanowiłem się za nią zabrać, wycisnąć co się da
i…
i chcę przedstawić efekty mojej pracy, bo są, nie nie wiadomo jakie, ale
wystarczające do ‘komfortu psychicznego’ :D!
Zacząłem od odkręcenia gryfu. Z porad basoofkowiczów wszystko w miejscu
łączenia wytarłem papierem ściernym na błysk ( rzekomo daje to dłuższy
sustain i lepszą współpracę korpus-gryf). Przykręciłem gryf z powrotem,
następnie metodą siłową (czyli złą i niewskazaną) zredukowałem
krzywiznę, którą widać było po szczelinie (obecnie o ok. 1 mm
mniejsza).
Następnie wyregulowałem siodełko. Od razu jest różnica.
Poprzykręcałem wszystko porządnie…
I.. najważniejsza decyzja, robiłem to z pewną obawą.
Mianowicie!
Postanowiłem nawiercić nowe dziury na mostek, czyli krótko mówiąc
przymocować go w innym miejscu.
Ciut do przodu i do góry (wszystko ma mieć zachowaną należytą
symetrię).
Efekt?
– struny nachodzą idealnie na magnesy przystawek
– są idealnie prostopadłe względem progów i proporcjonalnie równoległe
względem krawędzi gryfu
– zmniejszył się fretbuzz (który akurat ja lubię) nawet na bardzo niskiej
akcji
– ustawienie menzury stało się bajecznie proste
– na E zaczął brumieć i grzmieć oldskulowym basem
– dłużej wybrzmiewa
To co dodatkowo nadaje mu ciekawej specyfiki to stare, płaskie progi (raz już
szlifowane przez lutnika).
Natomiast mankamentem jest dupne drewno (zbyt ciemne brzmienie jak na jazza),
oraz elektronika (nie dość, że słaby sygnał to do tego potrafi się
przesterować przy mocniejszym szarpnięciu).
To co tu napisałem można traktować jako przestrogę przed kupowaniem w
ciemno tych gitar na allegro. Fakt, jeśli są wykonane przez kogośtrzeźwego
to są to instrumenty do całkiem przyjemnego grajkowania, lecz jeśli już
decydujecie się kupić, to proście o dokładne zdjęcia miejsc, o których
powyżej napisałem, bo jeśli coś nie będzie się zgadzało z wykonaniem to
jest wtedy potrzeba samodzielnej interwencji, bądź z pomocą lutnika.
No i jeszcze takie na bardzo szybko total random nagranie, żeby się
zorientować jak on wydaje z siebie dźwięki. Dosyć niska akcja. Nagrywane na
laptopie.
www.sendspace.pl/file/d6ea56f1cd8b886a0f9a320
Struny 4 miesięczne Dunlopy niklowane, prane ostatnio. 😀
W skrócie:
Plusy
– nadaje się na próby i koncerty
– można trafić ciekawy egzemplarz
– wygodny mimo wszystko
– jeśli już jest dobrze zamontowane to będzie służyć przez lata
– tanio
Minusy
– raczej trafia się ‘krzywy’ egzemplarz, który dobrze byłoby samemu albo u lutnika poprawić
– lakier, drewno
– jednak jest to tylko namiastka fendera
14 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
No i gra 🙂 jak dla mnie nie jest źle aż tak jak się spodziewałem. Szumi
jednak okropnie, kwestia kabla czy uziemienia?
Zmień pickupy, wstaw badasa i będzie grzmieć 😛
ale gdybyś kiedyś sprzedawał daj znać 🙂
Kozacki kolor!
faktycznie taki zmulony trochę, do reggae by podszedł 😛
kolor fajny, sam mam czerwonego jazza, ale Twój chyba lekko wpada w pomarańcz
(może to kwestia światła)
To kolor Fiesta Red Rosewood. Marzę o takim 😀 Squier wypuścił właśnie
taki kolor precla vibe
http://www.Squierguitars.com/products/search.php?partno=0303070540
Struny w jazz bassie nie będą nachodzić na magnesy nawet jak przesuniesz
mostek a niwelowanie tej “dolegliwośći” przesuwaniem mostka to dla mnie
głupota. Nawet w starych jazz bassach struny G i E nie są pomiędzy
magnesami. Jedyne co możesz zrobić to kupić mostek, w którym można to
regulować lub wyciąć rowki na struny gdzie się chce. Przesunięcie mostka
wpłynęło zapewne na instrument, czy pozytywnie czy negatywnie to nie wiem,
jak dla mnie zniszczyłeś instrument robiąc cztery dodatkowe dziury.
Dwa- nie wiem co takiego zrobiłeś, że zmniejszył się fretbuzz w twoim
Squierze. Chyba przez to, że zeszlifowałeś kieszeń przez co gryf siedzi
niżej o 1mm i akcja podniosła Ci się o 1mm (chyba, że kręciłeś prętem i
zwiększyłeś łódkę o czym nie pisałeś).
Miałem kilka Squierów i uważam osobiście, że w swojej cenie to chyba
najlepsze gitary jakie można kupić (400- 700zł). Czasem może się trafić
naprawdę fajny kawałek drewna i może nawet warto w taki bas trochę
zainwestować (ktoś z forum miał Squiera jazz bassa na bartolini, któremu
niewiele brakowało, żeby zabrzmieć jak Lakland!). A żeby stwierdzić czy
bas gada to jedyną opcją jest chyba porównanie z innymi basami. Śmieszne
jest dla mnie jak ktoś mówi, że ma super bas, super egzemplarz i dla niego
jest mega (ba, może nawet zjada drogie basy X i Y)a grał może na 5-6 basach
w życiu i to jeszcze u kumpla przez 2 minuty.
Nie wiem jak krzywy musiałeś mieć gryf, że zauważyłeś iż struny nie są
prostopadłe do progów. Mój stary jazz bass miał baaaaaardzo krzywy gry i
nie było tego widać, a okazało się, że krzywo siedział w kieszeni i po
prostu trzeba było go “przestawić” i było cacy (z resztą w niejednej
gitarze tak miałem)
Hmm z tego co widziałem w większosći japońców i amerykańców wszystko
zawsze jest ok, nawet pickupy różnią się wielkością (neckowy
mniejszy). U mnie była tak duża dolegliwość, że struna E była prawie
pomiędzy swoimi magnesami, a tymi od struny A, więc niezgodność była
wręcz ogromna (o ok 1cm za bardzo w dół). Dziury przesunąłem o ok 6mm do
góry i 6mm w prawo, więc nawet starych specjalnie nie widać. CO do fretbuzza
– co innego miałem na myśli. Struna G była o wiele bliżej krawędzi gryfu
niż E, gołym okiem było widać brak symetryczności (wszyscy to zauważali).
Wszystko to co napisałem w relacji może się wydawać wyolbrzymione, ale sam
przyznaj – jak jesteś obyty z instrumentem to potrafisz być wyczulony na
każdym jego punkcie, prawda?
Oczywiście, że można kupić nowe pickupy, mostek, ale…wydawać na to
połowę wartości basa? Poza tym cały czas zbieram na drugą gitarę i mam
dylemat Jaguar -> Musicmaster czy drugi Jazz…
Kolor dosyć mocno się zmienił przez te 17 lat (na +), choć to fiesta nie
jest, a i zdjęcie robione przy wieczorowym słońcu.
Mroku co drugie zdanie to głupota niemiłosierna 😀 Struny w jazzbassie mogą
być pomiędzy magnesami. Skoro recenzent to widzi a ty nie wierzysz to już
raczej twój problem. Niwelowanie krzywo osadzonego mostu umieszczeniem go w
dobrej pozycji to jedyne słuszne rozwiązanie jeśli chcesz zachować
instrument i absolutnie nie zniszczył w ten sposób basu. Z fretbuzzem sam
pomyśl, radius podstrunnicy idzie idealnie prosto, most jest zamieszczony
krzywo… Nagle jak popatrzysz od początku struny (na moście) do końca (na
siodełku) to okazuje się, że grzbiet progu nieco bardziej zasłania niższe
pozycje właśnie z racji krzywo przykręconego mostu (stąd fretbuzz!!!).
Pomyśl logicznie trochę zanim coś walniesz i zaczniesz zasłaniać się
swoim milionem basów 🙂
gratuluje wiary w instrument, sam widzisz, jak minimalnym (zerowym?) nakładem
gotówki podniosłeś go o parę półek 😀
a mroku, wytłumacz mi, bo się zgubiłem, po cholerę założyłeś nowe
konto, skoro dalej pieprzysz głupoty?
dodałem rysunek poglądowy. starałem się wszystko wiernie odtworzyć. jak
widać u dołu też są małe mankamenty, ale jest dużo lepiej.
papabear- w kazdym jazz bassie jakiego miałem: od tanich koreanczykow po
starego amerykanca struna e i g nie przechodzila rowno miedzy magnesami, malo
tego- pomijam fakt ze magnesy w fenderach sa prosto a nie zgodnie z radiusem.
wiec struna g i e jest niego glosniej. Zmienianie miejsca mostka to nadal dla
mnie kompletna glupota chyba ze masz kompletnie felerny bas i w fabryce maszyna
krzywo wyciela dziury na pikapy lub na srubki do mostka, jakoś w to watpie. a
zle osadzony gryf widzialem już kilka razy. było tak ze np. normalnie struna E
przechodzila tylko nad jednym magnesem, wystarczylo nastawic gryf i już było
lepiej. co do fretbuzzu, z tym radiusem mozesz mieć racje- na to nie wpadlem. w
kazdym razie do jazz bassa zawsze zakladalem badasa miedzy innymi po to żeby
struny przechodzily miedzy magnesami, bo na normalnym mostku nie da się tego
zrobić (wyjatkiem sa mostki american vintage i w starych fenderach 60-70 gdzie
na kowadelkach mostka było kilka rowkow obok siebie i można było ustawic radius
strun samodzielnie.
@Mroku:
Mostki w fenderach amerykańskich od 93-4go roku mają takie rowki. No i chyba
chodziło o rozstaw strun, a nie radius?
Najtańszym rozwiązaniem z możliwych jest zakup kowadełek i zrobienie
rowków samemu. I zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie miałby być źle mostek
umieszczony?
I niech mnie ktoś uświadomi, co (poza efektem wizualnym) daje przechodzenie
strun między magnesami?
Panie autorze 😉 Jak pierdzi przy mocniejszym szarpnięciu to wkręcić
pickupy 😉
“I niech mnie ktoś uświadomi, co (poza efektem wizualnym) daje przechodzenie
strun między magnesami?”
Daje to, że wyrównuje się głośność strun.
A mnie się nie podoba w tym basie pickguard. Nie cierpię tego koloru :/
Poza tym, gratuluję chęci i wyniku! 🙂