Tak właśnie wygląda mój kochany potworek. Wkrótce mam zamiar nad nim
solidnie popracować, ale póki co, prezentuje się właśnie tak.
Jak już zdążyłem napisać w kilku innych miejscach, jest to DEFIL Lotos.
Nazwa gitary – zdaniem mnie i moich przyjaciół bardzo dobrze oddaje charakter
tego basu – została zaczerpnięta z poematu „Ligeia” Egdara Allana Poe, a
konkretniej z wiersza o nazwie „Conqueror Worm”. „Conqueror Worm” jest
również nazwą projektu muzycznego, nad którym pomału pracuję.
Teraz kilka informacji: Wbrew wyglądowi, wiekowi i marce, Motley Drama jest
instrumentem całkiem niezłym. Gryf jest fantastyczny, jak na DEFILa, pickupy
dają całkiem czysty sygnał, a użyte materiały sprawiają, że stworzenie
ma lekko kontrabasowe, drewniane brzmienie, a lekko brzęczące progi nie
zawsze dają efekt negatywny. Niestety, potworek nie jest pozbawiony wad:
reaguje silną alergią na najmniejsze nawet pola elektromagnetyczne,
elektrostatyczne, cieki wodne, burczące brzuchy i tykające zegarki. To już
część jego uroku.
Jako, że bywam precyzyjny do bólu, oto dane techniczne:
model: DEFIL Lotos Bass (1964-1982 – data nieustalona)
skala: 31″
korpus: solid (z komorą 15 x 8.5 x 3 cm pod maskownicą),
nieznany gatunek drewna (całkiem prawdopodobne, że to mielone żywopłoty i
wiewiórki)
maskownica: sklejka (podpórka pod palce przerobiona na
podpórkę na kciuk)
mostek: typowy DEFILowski (w pełni regulowany, 17mm odstępu
między strunami), z zakleszczoną maskownicą i osobnym strunociągiem
gryf: nieznany gatunek drewna, który cudem ma tylko lekkie
objawy bananoidozy (bananoidosa DEFILianis ), akcja max 4 mm (to jest
możliwe!), pręt wzmacniający, siodełko z kości, cztery zamknięte klucze
zainstalowane dołem do góry (czyli tak, jak w normalnych basach – Lotos ma
fabrycznie montowane na opak)
progi: 21, średnie, vintage jak stąd do tamtąd
przetwornik gryfowy: jednocewkowy vintage pojemnościowy
przetwornik mostkowy: jednocewkowy vintage pojemnościowy z
wyłącznikiem
P.S. Co do tych płomyczków wokół pickupów – wbrew pozorom, one nie
przeszkadzają nawet w klangowaniu. Nie mniej jednak wkrótce je zlikwiduję,
gdy zrobię nową, lepszą maskownicę.
P.P.S. Wiem, że na zdjęciu wygląda koszmarnie.
A tu zdjęcie (www.img505.imageshack.us/img505/6727/md1ki7.png) mające na celu ukazać pudło z bliska i ukazać, że akcja naprawdę jest
niska, jak na DEFILa. I że pickupy są krzywe, co nie zmienia faktu, że
działają.
No to możesz nagrywać bas, wokal pierwszoplanowy i chórki jednocześnie!
Pełen oldskól 🙂
Faktycznie pełen oldschool.
Korekcja kształtu maskownicy, cywilizowany osprzęt i porządne malowanie
wieeele zmienią. Będzie OK 😉
Yeah!
Taki właśnie mam plan – zrobić nową maskownicę, w kształcie podobną, ale
równiejszą i bardziej kombinowaną, do tego przydałyby się jakieś osłony
– na pickupy i na mostek. Pickupy same w sobie są naprawdę spoko jak na wiek
tego dziada… Ewentualnie wymienię potencjometry. Do tego chcę dorobić
długą, płaską podpórkę na palce pod linią pickupów, żeby można było
wygodnie pomykać kciukiem, ale żeby w klangu nie przeszkadzało. Z malowaniem
może być gorzej – nie mam garażu, a w domu kot perski i kupa włosia w
powietrzu, której nie da się uniknąć… 😛
Zrób z niego Wala 😀
Nie obracaj kota w worku!
Taki właśnie miałem plan, tyle, że moja kopalnia uranu nie przynosi
należytych dochodów…
kupilem tego DEFILa dla kumpla. :]
biedaczysko chcial się nauczyc grac.. chyba jednak odkupie go od niego.
(tak było powiedziane – jeśli będzie chcial się pozbyc to ja go biore 🙂 )\
Za niedługo uszczęśliwię Cię następnym 😀 Chyba, że sam się zakocham
😛