Nasze polskie niezbyt jeszcze znane ASFORMATION i Arek Suchara na basie *.*. Posłuchajcie sami to, co robi na końcówce i solo jest przekozackie…
No jeśli chodzi o disco funk to trzeba wspomnieć Earth Wind and Fire.
Ogólnie zawsze jak widze w klipie murzynki w świecących trykotach, kolesi z afro na głowie i kosmiczne ciuchy (że nie wspomne o tańcu synchronicznym i uśmiechach przyklejonych do twarzy całego zespołu jakby dopiero dobrego weeda spalili 🙂 ) to uważnie się wsłuchuję w partię basu i z reguly nie jestem zawiedziony.
A no i jeszcze drugi zespół Bernarda Edwardsa oprócz CHIC czyli Sister Sledge.
No i dla odmiany proste ale treściwe basy zimnofalowe (ktoś wspominał Joy Division i późną Siekiere) Sisters of Mercy, The Cure, Maanam, Interpol.
(Kurcze tylko mi strona tak zamula? Wysyłam tego posta przez 10 min. chyba.)
z tych takich mniej znanych, to Fresh Body Shop ma niezłego basistę. Nie mam pojęcia, jak typ wygląda, ale gra całkiem całkiem.
@theFragile: Nie mam pojęcia, jak typ wygląda
Od czasów Bootsyego (czyli w sumie od baardzo dawna) nic mnie i tak nie zaskoczy. 😉
Nasze polskie niezbyt jeszcze znane ASFORMATION i Arek Suchara na basie *.*.
Posłuchajcie sami to, co robi na końcówce i solo jest przekozackie…
No jeśli chodzi o disco funk to trzeba wspomnieć Earth Wind and Fire.
Ogólnie zawsze jak widze w klipie murzynki w świecących trykotach, kolesi z
afro na głowie i kosmiczne ciuchy (że nie wspomne o tańcu synchronicznym i
uśmiechach przyklejonych do twarzy całego zespołu jakby dopiero dobrego
weeda spalili 🙂 ) to uważnie się wsłuchuję w partię basu i z reguly nie
jestem zawiedziony.
A no i jeszcze drugi zespół Bernarda Edwardsa oprócz CHIC czyli Sister
Sledge.
No i dla odmiany proste ale treściwe basy zimnofalowe (ktoś wspominał Joy
Division i późną Siekiere) Sisters of Mercy, The Cure, Maanam, Interpol.
(Kurcze tylko mi strona tak zamula? Wysyłam tego posta przez 10 min. chyba.)
z tych takich mniej znanych, to Fresh Body Shop ma niezłego basistę. Nie mam
pojęcia, jak typ wygląda, ale gra całkiem całkiem.
Od czasów Bootsyego (czyli w sumie od baardzo dawna) nic mnie i tak nie
zaskoczy. 😉
True Evil m/ AVE m/
Lucifer to akurat jedyny kawałek Behemotha który momentami nie brzmi jak
sokowirówka. Ale gdzie ten bas?