Hej wszystkim,
mam do wyboru te dwie gitary. GMR Bassforce IV z elektroniką aktywną NOLL-a,
korpus bubinga, osprzęt Warwicka. Lub Epiphone Thunderbird IV PRO, wersja
standardowa. Generalnie gram heavy metal ale łącze to z grą slapem. Który
model jest „lepszy” tzn. który bardziej polecacie. Na GMR grałem kiedyś,
podobało mi się, epiphone w reku nie miałem.
Dzieki za odpowiedz.
Która gitara jest lepsza do grania heavy metalu i slapu – GMR Bassforce IV czy Epiphone Thunderbird IV PRO?
Jakie są różnice między GMR Bassforce IV a Epiphone Thunderbird IV PRO i który z nich lepiej pasuje do mojego stylu gry?
Który model basu jest bardziej popularny wśród muzyków – GMR Bassforce IV czy Epiphone Thunderbird IV PRO?
Czy warto zainwestować w GMR Bassforce IV z elektroniką aktywną NOLL i korpus bubinga, czy lepiej wybrać Epiphone Thunderbird IV PRO?
Jaki jest wasz wybór – GMR Bassforce IV czy Epiphone Thunderbird IV PRO, jeśli chodzi o grę w heavy metalu i slap?
Czy ktoś z was grał na obu modelach basów i może mi podpowiedzieć, który z nich jest lepszy?
Jaki jest wasz ulubiony model basu do grania w heavy metalu i dlaczego?
Czy korpus bubinga i osprzęt Warwicka na GMR Bassforce IV mają duże znaczenie dla brzmienia basu?
Czy zależy mi bardziej na brzmieniu czy na wygodzie grania i który z modeli jest bardziej ergonomiczny?
Czy GMR Bassforce IV i Epiphone Thunderbird IV PRO różnią się znacząco cenowo i czy warto dopłacić za lepszy model?
GMR
To może przegraj sobie też tego epiphona, tak to jest gadanie w ciemno.
Thunderbird do slapu jakoś nie bardzo
GMR! ja mam, gram czarny-śmierć-metal i daje chłopak radę, Epiphone
chciałem kiedyś kupić ale jak go wziąłem to stwierdziłem że mu
podziękuje
Zdecydowanie polecam GMR-a , z elektroniką Noll będziesz mógł „ukręcić”
ciekawe brzmienia tym bardziej , że lubisz „teraz” np technikę slapp ,a może
w przyszłości pokusisz się o jeszcze więcej technik i stylistyk ….. czego
gorąco życzę!!!
GMR z Nolem potrafi „być” uniwersalny oczywiście zachowując swój
„egzotyczny” charakter.Miałem Gmr-a trochę czasu i byłem zadowolony.
Co do Epiphone Thunderbird , no cóż to instrument o określonym brzmieniu i
nie ukrywam desingu. Miałem okazję w tamtym roku testować dla potrzeb
magazynu Top Guitar model sygnowany Nikki Six. I tu ciekawostka…Pisząc test
oraz „ogrywając” ten bas przez miesiąc nie miałem pomysłu na tytuł…..aż
wreszcie pojawiło mi się w głowie :”W szponach drapieżnika” bo taki jest wg
mnie Epiphone.
Jeśli masz ochotę zapraszam do lektury to link :
http://www.lauda-audio.pl/test/113/epiphone-nikki-sixx-blackbird.html
Pozdrawiam Kazik
Jak ogrywałeś GMR i Ci pasował to nie ma o czym gadać, bierz go.
Dzięki serdeczne,
zdecyduje się na GMR-a. W Thunderbirdzie odstrasza mnie brak dostępu do
wyższych progów. Co prawda nie używa się ich na co dzień ale to pewne
ograniczenie. Jadę dzisiaj po GMR-a, jak przetestuję to opiszę swoje
wrażenia:)
To porównanie jest bez sensu kompletnie.
Też tak sądzę. Aczkolwiek po konfiguracji drewna podanej w pierwszym
dochodzę do wniosku, że pod nazwą Bassforce kryje się mnóstwo różnych
gitar. Miałem do czynienia z jednym bassforcem. Bliżej mu do jazzu/funku,
niż jakiegokolwiek rocka, o metalu nie wspominając…
Z tym dostępem do progów to przesada.
ogrywałem Thunderbirda Pro i jeśli chodzi o dostęp to progów to jest ok.
chyba że ktoś często gra na 17-20 ;p bardzo mi się spodobało to wiosło,
zwłaszcza w tych cenach 😉
Cóż, w epi na siedząco z tym dostępem progów jeszcze ujdzie, ale muszę
przyznać, że na stojąco to jest katorga 😀
yyy.. jak masz bas na jajach, to pewka 😉 ale, ale. kolega decyzję już
podjął, miejmy nadzieję, że grać mu się będzie dobrze.
swoją drogą Aga ma rację – ciągle tylko teksty o grzmotoptakach, że
wysokie progi niedostępne. Złej baletnicy… 😉
Czyli jeżeli w gitarze klasycznej nie mogę złapać 17 progu, podczas gry
pudło się zaczyna na 13 progu, to jestem kiepski, tak? 😉
basik odebrałem, ograłem w domu i na próbie. Generalnie jestem bardzo
zadowolony, wiem z to był dobry wybór. Brzmienie bardzo ciepłe i mięsiste,
bardzo duża swoboda regulacji, przełącznik active, passive. Gryf cienki jak
w jazz basie (gryf Warwicka), jakość wykonania, spasowania wręcz idealna.
Leży w łapie jak należy, gra mi się bardzo wygodnie.
Przy okazji ograłem Precla deLuxe… odjazd:D
Gdzie jazzbassowi do gryfu Warwicka? :D:D:D
No chyba tak, skoro gitarzyści klasyczni grają na gitarach bez cutaway i nie
mają z tym problemów.
Jak gurf napisał, trochę za dużo jest niepotrzebnego marudzenia na
niedostępność progów w thunderbirdach, bo to w rzeczywistości wielki
problem nie jest. I nie ma znaczenia, czy gra się z basem na kolanie, czy na
pasku. Trochę to takie szukanie dziury w całym.
I założę się, że najwięcej marudzą ci, którzy nawet powyżej progu 17
nawet nie używają. 🙂
Możecie też pomarudzić, że w thunderbirdach są tylko 22 progi, to też
jest ograniczenie, nie?
Jak ktoś wspomniał, kolega tak naprawdę już wybrał, a brał pod uwagę z
ciekawości thunderbirda. Dwie różne gitary, ale to nie znaczy, że nie
można sobie porównać. Dla mnie odpowiedź jest prosta, trzeba sobie ograć
obie, bo teraz gadanie w wyborze nie pomoże. Każdy przekonuje podług swoich
gustów, a i gusta są różne. Jednemu thunderbird zapasi i się w nim
zakocha, inny woli jazzy.