Dociążanie gitary

Słuchajcie chciałbym dociążyć gitarę, nie dlatego, ze leci mi na
główkę, tylko po prostu po całości, żeby była cięższa. Czy ktoś z was
próbował kiedyś dociążyć jakieś wiosło bez strat w brzmieniu? Zależy
mi na tym, żeby dociążenie było na tyle stabilne, żeby można było
spokojnie dynamicznie poruszać się po scenie…

Podziel się swoją opinią

8 komentarzy

  1. Dokładnie. To ja tu wyskrobałem 3 kilo wiórów z korpusu żeby gitara
    lżejsza była a ten chce dociążać 😀 Masochista?

  2. Dociążenie (gryfu) może przedłużyć sustain oraz usuwa „wilki”, często
    się to stosuje w tańszych gitarach. Ja do swojego Corta założyłem kawałek
    żelastwa i sustain trochę się poprawił (dalej nie ma rewelacji ale można
    się pobawić). Ogólne dociążanie chyba jest bez sensu.

  3. Dociążanie główki ma sens (sprawdzone i słyszalne efekty) oraz w celu
    wyważenia gitary gdy leci na główkę ma sens 🙂 No chyba, że w celach
    treningowych tak jak to robił Son Goku w dragon ball x)

  4. Sustain w moim wiośle jest perfect, na główkę (jak wspomniałem wcześniej)
    również nie leci 😉 Chcę dociążyć gitarę, ponieważ w trakcie
    koncertów, gdy bardzo dynamicznie poruszam się po scenie decha mega pracuje i
    mi za bardzo odskakuje od ciała utrudniając w miarę precyzyjne granie, w
    innym jazz basie, który jest znacznie cięższy od tego (inne cięższe
    drewno), już tego nie mam i mogę ruszać się do woli ale za to jego
    brzmienie mnie do końca nie satysfakcjonuje… Stąd też pytanie, czy
    przerabialiście już taki temat i czy macie jakieś patenty, czy też będę
    musiał sam coś wymyślić 🙂

  5. Dokładnie, zmiana mocowań paska powinna załatwić sprawę i zapewnić
    lepszą stabilność.

  6. Tak jak serber zauważył, podwieszenie wiosła wyżej pomaga,
    ale to tylko jeden fragment układanki.

    Do tego dochodzi jeszcze kwestia odpowiedniej techniki. Masz dwa punkty
    podparcia na gitarze – na gryfie i na korpusie. Podstawowa zasada jest taka,
    że tylko jeden punkt w danym momencie może być w ruchu. Jak wymachujesz
    gryfem, ręka przy korpusie trzyma bas na miejscu. W drugą stronę to samo. I
    tak przy skakaniu usztywniam korpus, przy bieganiu usztywniam szyjkę. Dużo
    łatwiej zapanować nad rękami gdy tylko jedna musi „szukać” gitary. Mi to
    nie przyszło naturalnie, musiałem to poćwiczyć, ale efekty są bardzo
    zadowalające. Jeśli to opanujesz, będziesz chciał mieć jak najlżejsze
    wiosło, bo zacznie ci przeszkadzać siła inercji 😉

    Zwróć też uwagę na koncerty lepszych zawodników. Gdy zapierdzielają po
    scenie w tę i z powrotem gitara jest generalnie nieruchoma. Jak robią manewry
    samą gitarą na ogół stoją w miejscu. W trakcie biegu dobrze gitarę
    przekręcić na biodro, wtedy nie odbija się od nóg przy każdym kroku.

    I jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało – ćwiczymy przed lustrem grając
    własny repertuar 🙂 Dobrze wiedzieć na ile można sobie pozwolić zanim
    zacznie cierpieć poziom wykonania.

Możliwość komentowania została wyłączona.