tubas – refleksyjny…

Autor dzieli się osobistymi przemyśleniami na temat wpływu muzyki na związki. Opowiada o swoim doświadczeniu z żoną, która nie dzieli z nim muzycznych pasji, co paradoksalnie zbliża ich do siebie.

Od piątkowego popołudnia mam w domu dni latin jazzu. Najlepsza z żon nabyła
najnowszą płytę Sade i chyba uczy się na pamięć jej zawartości. Od czasu
do czasu przeplata to płytą Eliane Elias. Wyłącza katarynkę tylko na
obejrzenie jakiegoś dizajnerskiego programu TV o urządzaniu wnętrz lub
ogrodów.

Muszę jej jakoś zmienić fazę bo obrzydzi mi te klimaty…

Zasadniczo moja lepsza połowa słucha raczej różnych wykonań tego na co
akurat się wybiera do filharmonii. Co prawda to też potrafi dać się we
znaki, ale trwa godzinę lub dwie, a nie dwa dni z rzędu – w kółko!

Jest 1.30 w nocy, więc jak jej zasugeruję, że coś bym zjadł, to może
wyłączy płytę, żeby nic jej nie przeszkadzało w dobitnym wyjaśnieniu mi
fatalnych skutków nocnego obżarstwa 🙂

…………………….

No, udało się!!!

Przy tej okazji uświadomiłem sobie, że przez ponad 30 lat moja żona była
ze mną tylko dwa, góra trzy razy na graniach innych niż dixielandowe i
teatralne! Nigdy nie pojechała ze mną na żadne granie taneczne typu bal
karnawałowy, wesele czy dancing. Dwa razy była na Sylwestra, bardziej z
ciekawości niż dla zabawy. Nie chodzi na koncerty dętej ani na wieczory ze
standardami jazzowymi. Przemyślałem to i wniosek jest oczywisty: to właśnie
trzyma nas razem!

Wśród moich znajomych najkrócej przetrwały związki, w których oboje byli
aktywnymi muzykami.

Trochę dłużej związki typu: muzyk – jego wielbicielka.

Najdłużej trwają te, w których jedna ze stron gra, a druga co najwyżej
słucha muzyki i to nie w wykonaniu swojego małżonka! Najlepiej zupełnie
innej!

Teraz dla odprężenia obrazek z życia wzięty:

Gram zastępstwo za kolegę-basistę w zespole „wczasowym” złożonym z
zawodowych podoficerów orkiestry garnizonowej (od lat jestem w cywilu, ale to
wszystko moi kumple). Chłopaki dorabiają na wieczorkach zapoznawczych,
pożegnalnych oraz „fajfach” po Domach Wczasowych FWP i WDW w okolicy. Jak
przyjeżdżam to zespół jest jak ruski oficer: „ogolony, umyty i troszeczkę
podpity”. Tylko pianista pracuje już na wysokiej „orbicie”.

Salka mała, gości dużo, stolik przy stoliku, a jeden z nich pod samą
estradką, tuż obok pianina. W pewnym momencie pianista rozpędzony na
klawiaturze za mocno „gibnął” się na krzesełku i z rumorem poleciał na
stolik pod sceną… Prosto w bigos i sałatki!

Ochlapane malowniczo panie i ich partnerzy rzucają się na „wirtuoza”, a ten
wstaje kiwając się niebezpiecznie, zatrzymuje ich gestem dłoni i mówi:

„Ssso jes…? O so pretensje? Wy tu się, kurna, bbbawicie, a ja w pracy,
kkkurna, jestem!…”

😀

Najwierniejszym basoofkowiczom dobrej nocy życzę, a dla tych co lubią
pospać i czytają blog dopiero w wyborczą niedzielę – miłego dnia!

PS. Osobiście zagłosuję na Janusza Korwina-Mikke. A Wy jak chcecie!

Wymoderowałem nazwisko ze względu na ciszę wyborczą.
Wróci po 20.

No i nazwisko zgodnie z zapowiedzią wróciło 🙂

Podziel się swoją opinią

11 komentarzy

  1. Dziewucha z takim samym konikiem to niebezpieczeństwo, jeszcze, by mnie
    wyprzedziła 😀 Zresztą, z piękną kobietą jest tyle tematów do rozmowy,
    że zawężając to grono o muzykę, dalej otrzymujemy nieskończoność.

    A ja poproszę odkodowanie osoby na której kolega tubas głosował, z czystej
    ludzkiej ciekawości 😉

  2. super, zwłaszcza przedostatni akapit, ale wywody odnośnie żon muzyków i
    latino fascynacji Twojej Tubasie też bardzo fajne, pozdrawiam i oczywiście
    zagłosuję na XXX 🙂

    edit: i ja też na czwórkę zagłosowałem 🙂

  3. a ja na nikogo, lecz mój kandydat sobie bardzo ładnie poradził. (G.N.)

    enyłej! na temat, bo na ten temat mogę pogadać.

    Długo chciałęm, żeby moja dziewczyna zaczęła grać na basie – chociaż
    trochę, żeby swoje ulubione numery ogarnęła. Nie wyszło to. I co? I jest
    fajnie. Postrzega dalej muzykę w ten sposób, który u mnie już dawno zanikł
    i mam czasem inne podejście do jakichś zespołów do których pójdę grać
    itd. A „fanką” mojego grania jest od samego początku w sumie.

    Najlepsze jednak jest to, że lubi muzykę i jest to jej zainteresowaniem,
    także mogę z nią o tym rozmawiać i bardzo lubię. Nie wyobrażam sobie nie
    rozmawiać o muzyce z kimś, z kim się spędza życie. (Choć z drugiej strony
    współczuję jej bardzo tego, że musi wysłuchiwać moich stękań, narzekań
    i problemów życiowych pt. kupić, nie kupić, sprzedać, nie sprzedać, itd.)
    😀 No i rzępolenia na basie w gorszy dzień 😉

  4. Zadziwia mnie, ze duza czesc znajomych i forumisiow deklaruje glos na JKM, a
    potem jest 3%. Wedlug moich sondazy powinien wygrac w pierwszej turze 😉

    Wszeschswiat rownolegly!

    Tubasie – niech Ci więcej przez mysl nie przejdzie zarzucanie pisania!

    Czy myslales nad propozycja ktoregos z forumowiczowow, żeby prowadzic bloga „na
    zewnatrz” basoofki? My bysmy wchodzili, a wiedza, w razie awarii, by nie
    przepadla! 🙂

  5. Nie skorzystałem z sympatycznej oferty, ponieważ lepiej czuję się wśród
    swoich!

    A obawy o awarię rozwiał już nasz „Master and Commander”. Są robione na
    bieżąco backupy, tak że spoko!

  6. A weźcie. W mojej komisji JKM miał 1,4 %. Szkoda, choć akurat w moich
    rejonach cały czas PiS ma największe poparcie. A wpis po raz kolejny
    przyjemny 🙂 . Choć mam nadzieję, że moja kobieta, której najbliżej do
    tej drugiej grupy („najbliżej”, bo jednak to, że lubi słuchać tego, co
    gram, to od początku tylko dodatek) wyłamie się z tych schematów 😛 .

  7. ja nie głosowałem na Korwina. ma parę dobrych pomysłów i parę głupich.
    😉

    a moja luba jest najbliżej typu 2, chociaż nie wiem czy jest wielbicielką 😉

  8. Nie rozmawiamy o polityce na forum! Chociaż też głosowałem na JKM:P Ale
    już cisza!

Możliwość komentowania została wyłączona.