tubas – …kultura w opłotkach!
Właściwie to dzień po dniu mija jakoś tak sennie i pozornie nie dzieje się
nic wartego wzmianki, a jednak…
Poza tym, że coraz bliżej “Zakwasowego” zlotu GRAJ(MI)DÓŁ w Zgierzu, na
którym stanę oko w oko i ucho w ucho, a myślę, że też gardło w gardło z
wieloma “basoofkowiczami” i “basscity’owcami”, to jednak i w moim mieście
łażę wciąż czegoś posłuchać!
W minioną niedzielę udałem się wraz z Najlepszą z Żon do
jeleniogórskiego Kościoła Garnizonowego, posłuchać reaktywowanego po 20
latach chóru Collegium Musicum.
W składzie nauczyciele muzyki różnych szkół i muzycy wszelkiej maści – a
to jazzmani, rockmani, filharmonicy, chałturnicy no i tacyż wokaliści.
Jednym słowem sam kwiat muzycznej Jeleniej Góry!… Oczywiście także moje
Starsze Dziecko – a jakże!
Przekrój wiekowy od 20 do ponad 70 lat (w tym Matuzalemowym wieku jest Pan
Prezes Towarzystwa Miłośników Muzyki – Józef Sukniewicz, śpiewający
silnym i dźwięcznym tenorem, bez żadnego obcyndalania się oraz oczywiście
sam Mistrz i Dyrektor Chóru, Pan Franciszek Kosch).
Chór po reaktywacji pracuje od kilku miesięcy i to zupełnie prywatnie,
spotykając się zaledwie raz w tygodniu, a mimo to zaśpiewał duży i
niełatwy repertuar.
We wnętrzu o akustyce stworzonej do takich koncertów zabrzmiał
świetnie.
Niedociagnięcia były zauważalne tylko dla tak upierdliwego i uważnego
słuchacza jak moja Najlepsza z Żon.
Ja osobiście byłem urzeczony!
Kilkunastoosobowy chór mieszany brzmiał jak kilkudziesięcioosobowy.
I tak oto w moim mieście można będzie posłuchać obok znakomitych
miejscowych wykonawców bluesowych, jazzowych, rockowych, regge, kameralnych i
symfonicznych oraz wysokiej klasy wokalistów śpiewu klasycznego, także
całkiem niezłego chóru z perspektywami dalszego rozwoju artystycznego i
organizacyjnego.
Żyć nie umierać!!!
Smutne jest tylko, że władze miasta nie są zainteresowane w ogóle promocją
takich zjawisk.
Nie są też zreszta zainteresowane turystyką, produkcją, handlem… Nieco
tylko uwagi poswięcaja oświacie, ponieważ tam zwykle lądują po nieudanych
wyborach…
A co u Was dzieje się ciekawego w rodzimej kulturze? Bywacie gdzieś…? Czy
tylko marudzicie…
7 komentarzy
Możliwość komentowania została wyłączona.
Nie mam z kim dzisiaj iść na jazzowe jam session, bo mój kolega od jazzu
wyjeżdża :
A co się dzieje? Po Grajmidole – 5 lipca Bobby McFerrin, 7 lipca Fatso Jetson,
17 lipca Govt Mule, 21 lipca Bill Laswell :D. Chętnie byłbym pojechał na
Eyehategod do Warszawy oraz Toner Low do Hradec Kralove, ale to się jeszcze
okaże, jak będzie z urlopem i kasą ;P.
A co do chórów, z przymrużeniem oka:
https://www.youtube.com/watch?v=oK_8xlvMBwU
Nie chwaląc się jak miałem naście lat śpiewałem w chórze kościelnym
Cantus. Ze względu na bardzo znanego w Małopolsce dyrygenta (Włodzimierz
Siedlik) chór szybko stał się bardzo znany nie tylko w moim regionie. Przez
lata jeździliśmy z koncertami po niemal całej Europie. To były takie
wymiany chórów. Spaliśmy w domach członków chóru, który nas zaprosił.
Zazwyczaj po dwie osoby. W Szwajcarii spałem z Markiem, który zesrał się do
… bidetu. Do końca życia tego nie zapomnę!
Ja tylko marudzę. W ostatnim czasie oddaliłem się nieco od kultury (także
na basoofkę zaglądam bardzo rzadko) albowiem zdałem sobie sprawę, że my
spartanie jesteśmy zobligowani do interesowania się bardziej męskimi
sprawami – np żużlem, a sezon przecież w pełni a Tarnów jeszcze nie
przegrał meczu.
Ach, “Kapralu”! Pytam o to co u Was się dzieje w kulturze miejscowej, a nie
kto do Was z Wielkiego Świata przyjedzie! Co tubylcy robią dla siebie i
świata…
Także miejscowi zawodowcy od sztuki wszelakiej: muzycy, aktorzy, plastycy,
animatorzy kultury. To się liczy naprawdę, a nie to na jakie gwiazdy można
kupić bilet…
Może to banalne, ale kulturę buduje się pracą u podstaw i choć dobrze gdy
są jej konsumenci, to jeszcze lepiej jeśli istnieją wokół nas, w naszych
opłotkach – jej Twórcy.
Wspierajmy ich, bywając na koncertach, wystawach, spektaklach, wernisażach,
performanceach i chwaląc się nimi przed całym światem!!!
W końcu my też chcemy być cząstką Kultury…
Moja opłotkowa kultura niedaleko Poznania leży i kwiczy. Mimo wielu prób
założenia czegokolwiek dającego rzecz ambitniejszą obecnie kończymy na
wysłuchiwaniu miejskiego chóru pod przywództwem księdza, orkiestry dętej z
mgok-u, która lata ludzi, którzy potrafili naprawdę Grać ma już dawno za
sobą oraz koncertu raz na miesiąc jakieś młodego zespołu grającego coś,
co próbują nazwać muzyką, do czego zresztą sam się nie raz zaliczam.
Czytając Twoje wpisy Tubasie podziwiam okolice Jeleniej Góry właśnie za ten
ogrom młodych ludzi, których interesuje jazz, których interesuje muzyka
poważna i nie boją się tego demonstrować nie tylko przed kolegami z
klasy/roku ale też przed rodzicami czy miejscowymi seniorami.
Zobaczymy jak seria wieczorków poetyckich w podziemiach klasztoru od jesieni,
może coś się w końcu uda…
Jak wyżej napisałem – Sławek Dudar, lokalny saksofonista, otwarta scena,
Loft Club. I nie ma z kim iść 😐
A czy o wymienionych przeze mnie zespołach można napisać “gwiazdy”? O
McFerrinie na pewno, a co do innych wymienionych – do niedawna było płonnym
marzeniem spodziewać się wizyty któregoś z nich w Polsce bądź okolicach.
Z tegoż się raduję, że przyjeżdżają :).
Jeżeli dobrze wyczaiłem Tubas o co Ci chodzi.
To z kulturą w “mniejszych” rejonach jest tak:
(przykład)
wmoim mieście działa zespół, który potrafił zagrać występ w 2011r. z
Kornem (fakt, że przed :D) na stadionie. Kilka tysięcy osób oglądało. I
co? I nic.
Jak ja bym się zaczął rozpisywać co się dzieje u nas w Zgierzu w kulturze,
to by mi pewnie klawiatury brakło, a serwer basoofki znowu by się
wykrzaczył. 😀