Szkoła z drugiej strony barykady
Słuchajcie braci basowa! Historia nie z tej ziemi! 😀
Moja kobieta dostała pracę jako nauczycielka plastyki na 1/którąśtam
etatu. W szkole, która ją zatrudnia jest sala plastyczna, ale moja kobieta
nie może z niej korzystać. Nauczyciel który ma tamtą salę pod opieką,
narzekał na ciągły bałagan – wiadomo, farby, suszenie prac itd. itp. Sala
jednak jest wyposażona w zlewy i wodę, czego nie ma w innych klasach.
No i tu się zaczynają schody, bo malując farbami woda jest przecież
potrzebna, gazety na podkład też, a dzieciaki nie mogą sobie samopas biegać
po korytarzach po wodę do łazienki na przykład.
Po ostatniej radzie pedagogicznej moja złożyło się tak, że Moja Lepsza
Połówka akurat stała w WC przy umywalkach z wicedyrektorką i jej się
przypomniało o problemie. No i zaczyna tłumaczyć co i jak, że tak być nie
może, ze jej to rozwala zajęcia i tak dalej i co ma z robić z taką
sytuacją (w domyśle żeby przywrócić zajęcia w sali stricte plastycznej, a
nie każde zajęcia w innej sali – bałaganu jest teraz przez to tak na prawdę
więcej).
A panie prawie dyrektor na to (uwaga tusz):
“Wie pani, trzeba sobie jakoś radzić, dwa wiaderka na czystą i na brudną
wodę wystarczą.” 😀
Moją kobietę tak zatkało, że nie zdążyła się zapytać czy ma te
wiaderka kupić za swoje pieniądze, czy szkoła je ufunduje… 😀
23 komentarze
Możliwość komentowania została wyłączona.
Łe tam, nic nowego. Oboje rodziców nauczyciele, tak, że dla mnie
codzienność ;D
ale z tego co mówią gorsi są tylko rodzice z dziećmi którym się należy
😀
Komizm sytuacji mnie jednak przytłacza! 😀
Ee nie łapię?
Ludzie uwielbiają sobie komplikować życie.
Czemu? A, bo tak.
A potem mówią człowiekowi, że jest zdziecinniały, bo gra w gry komputerowe
i czyta komiksy. 😛
Pamietaj, że zyjesz w …
https://www.youtube.com/watch?v=180Mgpr8CfU
I niech mi nikt nie p*rdoli, ze tak jest wszdzie na świecie, bo byłem i
widziałem. W Danii w szkokle publicznej, takiej zwykłej podstawówce były 3
sale muzyczne i jak zobaczyłem co jest na wyposazeniu wbiło mnie w podłoge.
Amen, brother.
Co widzę jakiś syf w tym kraju, to słyszę ten kawałek lub “Jeszcze
Polska”, tak jakoś mi się wkręciło. A dzieje się to – niestety – zbyt
często. Syf, ludzka głupota, ciasnota umysłów, reminiscencje komuny,
dawnego cwaniaczenia i wrodzona mania prześladowcza oraz
mesjanistyczno-martyrologiczna mentalność.
Nuff said.
Beznadziejny poziom nauczania w naszym kraju był zawsze. Na własnej skórze
przekonałem się o tym w technikum, gdy przy okazji pracy dyplomowej moje
konsultacje z promotorem ograniczały się do kategorycznego sprzeciwu wobec
jego wskazówek. Do dziś wydaje mi się, że ten człowiek nie miał
większego pojęcia o swoim zawodzie. Pracę wykonałem po swojemu i dostałem
5 (wtedy nie było 6:).
Do dziś nie jestem pewien, czy na studia nie poszedłem z lenistwa, czy z
przekonania, że i tak mnie tam niczego nie nauczą …
NB była to nawijarka do cewek 🙂
Mi się zdarzyło odwiedzić szkołę muzyczną w Køge i tam również wbiło
mnie w podłoge. Całego budynku nie widziałem, ale w pomieszczeniach które
miałem okazję obejżeć, znajdowało się conajmniej jedno pianino lub
fortepian Yamahy, gdy w szkole muzycznej, do której zdarzało mi się
uczęszczać, przeciętnie w każdej sali znajduje się rozklekotane pianino
marki Calisia lub Legnica 🙂
Z “Polski” Kultu najbardziej lubię wers – “Po sobotnich balach chodniki
zarzygane”. Miałem ostatnio “przyjemność” iść do pracy o 8 rano w
niedzielę. Na przestrzeni może 500 metrów centrum miasta – wybita pleksa w
wiacie, urwana rynna, rozwalone dwa śmietniki.
Spawów na płytkach nie liczyłem, bo i po co? 😉
To tak tytułem lekkiego offtopu, ale u siebie w blogu to mi wolno 😛
Zamiast narzekać na Polskę to trzeba ją zmieniać. Oddolnie skoro Ci na
górze maja to w d*pie (i nie ma znaczenia która partia rządzi zawsze jest
tak samo). Zakładać stowarzyszenia i fru 😀
Co do poziomu nauczania wcześniej było ciut lepiej bo teraz to uczniowie
mają klucz odpowiedzi i muszą pisać, że “Mickiewicz wielkim poetą był”.
Chociaż mnie na maturze się oberwało za to, że ośmieliłem się uznać
treny za utwór optymistyczny (w uzasadnieniu napisałem mniej więcej, że
pomimo całego cierpienia i zrezygnowania autora na końcu utworu uzyskuje on
spokój w Bogu co oznacza dla mnie, że w nawet z najgorszej sytuacji człowiek
może się podnieść. Przynajmniej dla mnie jest to pozytywne, niestety pani w
komisji moja argumentacja nie przypadła do gustu :D).
Na polonistyce byłbyś pochwalony.
Co do szkoły – jeśli idzie się tam po to, żeby działać z kagańcem
oświaty, to drzwi są piętro niżej. Jeśli chcesz dzieciakom coś
powiedzieć, to zrób to tak, żeby ich zainteresować. Miałem lekcję w
najtrudniejszej klasie w gimnazjum – wszak małym, ale cholery wredne są.
Miałem ciszę. Dzieciaki bardzo lubią słuchać, zwłaszcza, gdy ktoś mówi
ciekawie.
Dla tego robienie interpretacji wierszów w szkołach to totalne
nieporozumienie. Interpretuje się to w jakiś ściśle określony sposób
narzucony odgórnie. Jak ktoś inaczej coś zrozumie to jest źle. Skąd oni
mogą wiedzieć o co chodziło temu najaranemu kolesiowi, który pisał jakieś
bzdury?
Już tłumaczę.
W literaturze do 1939 jeśli na ścianie pojawiała się strzelba, to do końca
akcji opisanej musiała wystrzelić. Jeśli Łęcka (tfu!) miała na sobie taki
a nie inny kolor skarpetek, to to było znaczące. Chodzi o intertekstualność
charakterystyczną dla ludzi wykształconych z “tamtych” czasów. Każde słowo
miało sens i cel, jednak żeby się go doszukać, trzeba było znać lektury
twórcy tekstu, rozumieć o co chodzi w danej epoce. To bardzo złożony
proces, ale kiedy odkrywasz od groma nowych smaczków w wierszu, i widzisz, że
one są słuszne, to jest naprawdę fun.
Z narzuconą interpretacją chodzi o to, że dzieciaki często mówią o d*pie
Maryny albo wyciągają niesłuszne wnioski. Jednak – jeśli nauczyciel chce
nauczyć dzieci myśleć otwarcie, to na maturze nie ma prawa liczyć na wysoki
wynik. A jeśli szkoła nie ma dobrych wyników matury, to jest na niskim
pozycjach w rankingach, zaczyna przyjmować matołów i koło się zamyka.
Przypomniało mi się jak Szymborska pisząc jakoś niedawno próbną maturę z
j.polskiego (jakaś akcja typu sławni ludzie piszą nową maturę) dostała 3
z interpretacji swojego wiersza 🙂
“Słowacki wielkim poetą był” ; ). Za bardzo mnie wciągnęła twórczość
Gombrowicza by pozostać obojętnym co do cytatu.
O i proszę, efekt mojej edukacji języka polskiego – Potopu nie przeczytałem,
tak samo jak Pana Tadeusza, ale zaznajomiłem się z czymś, co mnie mile
połechtało. Nie mówiąc o Lalce, Zbrodni i Karze itp. Więc nie jest
źle.
Z mojego punktu widzenia dużo zależy od tego do jakiej szkoły się trafi
oraz co się ma w głowie od urodzenia. Jeśli w szkole jest sprytny dyrektor,
może uzyskać niezłe środki finansowe (np. moje liceum. Remont szatni, sale
językowe świeżo tuż po, a i ostatnio zaczęły się pojawiać komputery w
większości sal.) Jeśli uczeń uzna, że np. historia mu nie jest do niczego
potrzebna, bo kto interesuje się przecież tym, że w 1800r. stało się coś
tam, to pomimo wszelkich środków wtłaczanych w edukację będzie się uczył
na tyle, by tylko zaliczyć. I jestem przekonany, że tak się dzieje w każdym
zakątku świata.
W mojej podstawówce zrobili generalny remont, który zaczął się… w
wakacje po ukończeniu szkoły przeze mnie.
W moim gimnazjum zrobili generalny remont, który zaczął się… w wakacje po
ukończeniu gimnazjum przeze mnie.
To mnie smuciło najbardziej. 😀
A przed moim byłym liceum teraz knajpe otworzyli :/
Zobacz jaki w UK jest poziom nauczania. . .
Nam nie chcieli kupić bezpieczników(50gr?) do kolumny za 5kafli, przyszedł
magik i wsadził gwoździa =x
Bezpiecznik sami kupić musieliśmy.
Mnie też cały czas się wydaje, że wszystko w szkole robią dopiero kiedy
mój rocznik odchodzi ;D
Taka jest sytuacja w polskich szkołach – na niewiele starcza kasy i często
podejmowane są absurdalne decyzje. Mama – nauczycielka to mogę się
porządnie nasłuchać o realiach w szkole 😉
szkoła jak szkoła, zawsze jest podobnie. Może i jest nieciekawie, ale są
miejsca gdzie jest gorzej, lub wcale nie ma szkół. Na takim szarym końcu my
nie jesteśmy. Jak się widzi co Amerykanie, Francuzi wiedzą o świecie to po
prostu brak słów. Kiedyś byłem we Francji, to byłem zdziwiony, że ludzie
nawet nie wiedzą gdzie jest Polska, mimo że ja musiałem wiedzieć gdzie jest
Kiribati czy Burkina Faso.
W każdym razie chodzi mi o to, że zawsze mogło być gorzej 🙂
Bo najłatwiej jest narzekać, a w tym akurat nasz naród przoduje.
No, tak, ale ostatnio znalazłem studnię, na dnie której leżały ciała
tych, którzy “postanowili zmienić ten kraj” 😛