Niewesołe myśli…
Cały czas jest za wcześnie na ciężką pracę z metronomem, skoro wysypuję
się technicznie na przebieganiu palcami po gryfie, często nawet w
najprostrzych “układach”. Czy 20 lat stukania w klawiaturę po średnio 12
godzin na dobę, aż tak zmieniło motorykę moich dłoni, że prawie nie ma
szans uzyskać jakiś sensownych efektów (prędkość, jakość, pamięć
gryfu)? A może należało by znaleźć jakieś ćwiczenia specjalnie na tę
okazję? Ale czy są ćwiczenia dla informatyków z 20 letnim kliko-stażem
uczących się grać na basie, które mają za zadanie wyrobić motorykę i
technikę obu rąk?
Takie przemyślenia wciąż za mną chodzą. Postanowiłem zrobić eksperyment.
Codziennie godzinę ćwiczyć “rozgrzewkę” z książki Tomasza Grabowego “Moja
Basówka – pierwsze kroki” (dla wnikliwych strony 22 i 23) i zobaczyć czy to
da jakiekolwiek zauważalne efekty. Jeśli nie, to trochę to nie wróży
dobrze, bo wtedy potrzebna by mi była wiedza specjalistyczna (ktoś się
spotkał z podobnym do mnie przypadkiem) albo należy się mocno zastanowić
czy pomimo wszystko gitara basowa jest instrumentem do którego miałbym
jakiekolwiek predyspozycje (a wiadomo powinny być psychiczne i fizyczne).
Od razu uprzedzę wszystkie komentarze typu “graj nie p…dol”. Samo to w sobie
ma sens, ale czasem trzeba wiedzieć co i jak grać aby w ogóle mieć jakiś
progres, nie wspominając już o progresie dobrym – bo jak wszyscy wiemy złe
nawyki najtrudniej póżniej wykorzenić. Oczywiście każdy z nas jest inny i
trochę inaczej gra na basie, więc nie da się mówić ostandardzie
technicznym grania (chociaż zdajsie, że w szkołach i uczelniach muzycznych
twierdzą inaczej – jednak przykład wielu znanych muzyków i sław pokazuje
zupełnie inaczej), dlatego moje poszukiwania nadal się nie zakończyły.
Mam trochę wrażenie stania w miejscu, bo nawet jeśli lepiej rozumiem rytmy,
umiem się trochę lepiej trzymać w czasie (dzięki warsztatom z Pendo!) to z
powodu braków technicznych i to podstawowych uważam, że odbijam się od
ściany-przeszkody w dalszym rozwoju. Metodycznie należy zastanowić się
gdzie leży przyczyna i spróbować ja przewalczyć za pomocą sposobów. Stąd
pomysł na takie “katowanie” zwykłej prostej rozgrzewki…
Ale jeśli ktoś z was ma konkretnie pomocne ćwiczenia w takim jak mój
przypadku (przypominam: odruchy rąk wyrobione do pracy na klawiaturze –
bardzo) z chęcią je przetestuję na sobie i opiszę jakie efekty mi się
udało osiągnąć, aby ktoś inny z podobnymi problemami mógł z tego
skorzystać…
22 komentarze
Możliwość komentowania została wyłączona.
Chodziłeś kiedyś na prywatne lekcje? Idź na kilka, czy to do Pendowskiego
właśnie skoroś z Wawy, czy do innego cenionego basmena, niech Ci ktoś
pomoże na żywo, a nie korespondencyjnie, bo to trochę walka z wiatrakami
jeżeli problem jest poważny.
Byłem kilka razy u Pendo. I ma to oczywiście duży sens, masz rację.
Chwilowo finansowo niestety nie jestem w stanie tego udzwignąć. Wg. mnie (dla
mnie przynajmniej) problem jest dość poważny, ale to oczywiście wg. mnie.
Napewno będę próbował jakoś to ogarnąć aby prywatnie pójść na kolejne
lekcje jak się tylko pojawią finanse na to.
Ja tylko stwierdzę, że na pracę z metronomem nigdy nie jest za wcześnie 😉
A ja dokonam polemiki. Nie deprecjonuję ważności pracy z metronomem
oczywiście. Ale po co się frustrować, jeśli technicznie nie jestem w stanie
grać dwóch/trzech dźwięków odpowiednio rozłożonych? To nie ma wtedy
znaczenia czy będę metronom miał czy nie, bo się będę “wywalał” i z
metronomem tylko bardziej frustrował, że nie mogę i nie mogę. Tu chodzi o
czystą mechanikę, aby dłonie potrafiły zrobić konkretne rzczy. Jak już
będą potrafić, wtedy ćwiczenie z metronomem, aby równo to robić i coraz
szybciej. I to oczywiście ma przeogromny sens z czym się całkowicie zgadzam
🙂
W takim razie muszę zapytac, jakie rzeczy do tej pory grales? Proponuje zaczac
po prostu od grania samych prymek w numerach. Najpierw polnutami, potem
cwiercnuty, osemki (oczywiście z metronomem) chociazby na dwoch dzwiekach,
dajmy na to G i A. Leci tak bardzo dużo piosenek reggae, dla przykladu Buffalo
Soldier Marleya. Dwa dźwięki i cwicz feeling.
Co do cwiczen samych przebiegow, proponuje uczyc się przejsc z np A do D po
dzwiekach przy uzyciu z początku jednego palca, potem dwoch a na koncu
trzech.
20 lat na klawiaturze komputera to sporo i na pewno spowolni to tempo nauczania
i motoryke pracy Twoich rak. Jedni ucza się szybciej, inni wolniej. Ja tez
potrafie “wylozyc się” i nie trafic w prog na jakimś przejsciu. w Twoim
przypadku jak dla mnie granie skomplikowanych pajaczkow nie ma sensu, warto
zaczac od rzeczy prostszych.
Na pewno 20 lat pracy z widłami albo łopatą jest większym problemem niż
praca z klawiaturą 😉
I na pewno bulwersowanie się z metronomem jest dużo lepsze, niż wyrabianie
sobie pozornie dobrych, a w rzeczywistości złych nawyków bez metronomu.
metronomik – tempo 60 – jedziemy do zarzygania ćwierćnutki 🙂
2h dziennie i po tygodniu zobaczysz rezultaty.
Nie zgodzę się z gardiacją problemów. Widzisz, przy widłach czy łopacie
jednak trzyma się ręką okrągły w przekroju drąg, więc jakby chwyt jest
“pod gryf”. Natomiast mi chodzi o samo “chodzenie” palcy i ścięgien palcy po
progach, co jest zupełnym praktycznie zaprzeczeniem pracy pacy na klawiaturze.
Dlatego to jest taki problem.
I nie zgodzę się też z metronomem. Bo bulwersacja, 2h dziennie tygodniowo, z
metronomem…. to jest masakra. Pozatym chodzi o to, żeby zanim zacznie się z
metronomem grać (ćwiczyć!) wiedzieć CO robić. Żeby robić coś z
nastawieniem na konkretny efekt. A nie w ciemno. W ciemno to są te złe
nawyki, których można nabyć też z metronomem. Dlatego ja najpierw szukam
ćwiczeń (czyt. CO ROBIĆ), aby je przećwiczyć i jak już ręce się
przyzwyczają, to potem metronomem się katować. Taka jest kolejność, która
wg. mnie pasuje do _mnie_ 🙂 (inni mają zapewne zupełnie inaczej)
To co robimy z Pendo na warsztatach. Czyli z tego co wiem to są rzeczy
jazzowe, bluesowe, groovy, ostatnio nawet bosanova jakaś prosta. A w tą
środę RHCP nawet i punk (dla zabawy ;]).
Nie rozumiem co masz na myśli pisząc “na dwóch dzwiękach”. Chodzi Ci o to
aby grać tylko dwa dzwięki z iluś tam?
Problem jest w przechodzeniu między dzwiękami, nie w tajmingu. Bo jak się
opanuje przechodzenie, to można zacząć walczyć o tajming. Taka jest kolej
rzeczy u mnie 🙂
Ale po tej samej strunie czy po różnych? Bo to też są inne ruchy 🙂
Dlatego szukam tych prostych ćwiczeń aby od nich zacząć. Na warsztatach
też dostaję tylko prymki jak na razie, bo na więcej po prostu jestem za
cienki w uszach…
Tempo wolne jest oj wolne, aż boli. Czasem jak patrzę jak reszta brygady
szybciutko łapie coś na co ja potrzebuję DNI, to aż lekka załamka. I
oczywiście nie pomaga fakt, że grupa ma już za sobą jakiś czas grania…
wiadomo jak jest 😉
A ten nauczyciel nie może Ci pomóc? Mówiłeś mu to, co nam mówisz?
Jak na razie udało mi się Marcina odwiedzić ze dwa razy. I mówiłem. I
dostałem jedne ćwiczenia, ale brak mi czegoś (to odkrywam z każdym kolejnym
warsztatem… zwykle dzień po, siedząc w domu i kombinując) – doprecyzowanie
co jest nie tak przychodzi zawsze póżniej, nie od razu – jak mój MUSK (taka
pisownia specjalnie) to przetrawi. Chwilowo niestety nie stać mnie na lekcje
prywatne (a to jest chyba najbardziej sensowne) – ot proza życia zwana
sytuacją finansową. Dlatego szukam wiedzy u wszystkich, żeby coś póżniej
z tego wykombinować i zrobić ile jestem w stanie sam 🙂
Ja się nie czuję kompetentny, żeby nauczać, mogę za to powiedzieć co ja
bym zrobił. Otóż ćwiczyłbym tak, jak pokazał nauczyciel i zbierał kasę
na kolejne spotkania, skoro pomagają.
W sumie ciężko Ci nawet tak słownie doradzić, inaczej by było się
spotkać, zobaczyć “na obrazku” o co chodzi.
Jeszcze jedno mnie nurtuje…czy ten nauczyciel zgadza się z Twoją tezą, że
na metronom przyjdzie czas jak nauczysz się już latać po gryfie?
To dobre pytanie. Odpowiem na nie na okrędkę, bo tak naprawdę nigdy Marcina
o to nie pytałem. Aczkolwiek oczywiście na warsztatach używamy metronomu i
Marcin mówi, aby z nim ćwiczyć. To oczywiste. Ale już wyjaśniam o co mi
chodzi z “okrętką”. Poprostu ja nie jestem w stanie wyrobić się w ŻADNYM
tempie (no dobra 1bpm na pewno ;P), bo nie jestem w stanie palcy przestawić,
albo gubię progi, albo ich nie pamiętam (mimo, ćwiczenia ich 30 sekund
temu), albo szarpię nie tą strunę co trzeba (przesunięcie o jeden w dół –
typowe dla przesunięcia palcy nad klawiaturą o jeden w którąś stronę). I
muszę sporo poćwiczyć (np. parę godzin, dni) aby te proste rzeczy
“uchwycić”. I tu nie ma miejsca na metronom, bo metronom dołoży tylko
niepotrzebną KOLEJNĄ frustrację. To będzie bez sensu.
To co mi zadał Marcin to ćwiczenia na wyczucie “długości” nut. I to już
jest z metronomem jak najbardziej.
Natomiast ja szukam czegoś co pozwoliło by mi motorykę wyrobić (odruchy
podstawowe), takie coś co mógłbym np. godzinę dziennie ćwiczyć do
oglądania serialu czy innego takiego bezmyślnego czegoś. To jest nauka
odruchów wg. mnie. Dokładniej kodowanie podświadomości. I jak już są
odruchy to można je ćwiczyć dalej już z metronomem, aby wyćwiczyć równo
wszystko.
Nazwałbym to takim etapem pośrednim pomiędzy umiejętnością trzymania
basu, a obsługi go. Taka droga, która dla innych jest krótka (twa
tydzień/dwa/miesiąc) a mi zajmuje strasznie dużo czasu jak widać i wciąż
jakoś nie mogę się z tym uporać.
Domyślam się, że być może to co piszę, to za mało aby przedstawić
dokładnie to o co mi chodzi.
A kasę oczywiście będę zbierał i wydawał na lekcje jak to tylko będzie
możliwe – wiadomo jak jest w życiu, niestetysz…
To jest fragment Re-arranged – Limp Bizkit, czy takie coś to jest kłopot? czy
chodzi o zmianę pozycji na gryfie?
Tak, takie coś jest kłopotem. Już postaram się wyjaśnić. Po pierwsze
zanim ja to płynnie zagram (właśnie sobie to chwilę na sucho “tocałem”) to
minie jakieś dwie godziny… i to płynnie to też będzie masa błędów. Po
drugie chodzi właśnie o zmianę pozycji na gryfe, czyli takie “pamiętanie”
rąk, że struna A to jest 19mm niżej niż E (taki mam rozstaw strun w Bassi
Większej). Napewno problemem jest slide jako taki, tzn samo jeżdzenie ok, ale
muszę pomyśleć, że mam dźwięk udeżyć i jeżdzić. A potem np. ten
fragment 3 dźwięków i wyjścia ze slide ostatni. Znów włącza mi się
umysł i muszę patrzeć, że mam z D6 przejść na A7, a potem D9 i G9. To
powinno być prawie bezmyślnie odpowiednimi palcami dotknięte, a ja muszę za
każdym razem “ostro” myśleć, jak to palcami ułożyć. Poprostu nie
przychodzi mi to automatycznie. I to jest jakby przykład takiego kłopotu,
jeśli o to Ci chodziło. Trudno mi to trochę wytłumaczyć, bo jak ktoś
zaczynał uczyć się gry jak był młody, to chłonął łatwo i szybko, a
ciało nie miało jeszcze twardych odruchów. Ja niestety tej możliwości nie
miałem i teraz walczę z tymi 20 letnimi nawykami, które są przeszkodą jak
widać. Napewno da się je “obejść”, tylko ja nie wiem do końca jak –
dlatego szukam i piszę tutaj dyskutując z Wami wszystkimi, aby coś
wypracować co mi pomoże.
To jest takie łapanie power chorda, palce faktycznie same się do tego
układają, myślę, że powinieneś myślenie zrobić powoli i solidnie przed
graniem, weź bas, połóż łapę i układaj strategię, widzisz, że jest
układ 7/9 i myślisz “to będę łapał tak”, dobre opalcowanie jest łatwo
zapamiętać bo jest wygodne i nagle z 3 dźwięków w różnych miejscach na
gryfie robi się jeden chwyt, który dość często pojawia się w muzyce.
Poza tym jak grasz pojedyncze dźwięki to chyba tłumisz resztę strun lewą
ręką nie…jeśli tak jest to czujesz ich ułożenie pod palcami, więc te 19
mmm nie powinno stanowić problemu.
Ocho… trafiłeś w kolejny problem… wzbudzanie niechciane i tłumienie…
ale zajmijmy się wszystkim po koleji. Tak, układanie strategi – to ma sens,
tylko ja już od razu widzę z czym w takim myśleniu sobie nie radzę. Otóż
piszesz, że powerchord układa się pod palcami. Mi właśnie się _nie
układa_. Ja muszę to sobie wymyślić, ale jakoś jak widzę to co robię, to
wychodzi mi karate, które jest mało wydajne i efektywne (a być może
efektowne). Czyli jakby zawężamy mój problem jeszcze bardziej (w sumie może
mi się go po prostu uda bardzo precyzyjnie zdefiniować, to by było to!).
Poprostu palce nie mają odruchu “układania” się. Np. powiedzmy, że gram D7
palcem 3-cim, to D9 powinienem w zasadzie zagrać 4-tym… bo tak to się
“układa” na logikę prawda? Ale to co zapiałem tu w tej chwili wynika z
mojego przemyślenia odległości progów. Natomiast jeśli wezmę gitarę do
ręki i będę próbował tak właśnie zagrać, to szansa na to, że tak
zrobię wcale nie jest duża. Trochę tak jakby palce jeszcze nie pamiętały,
że to trzeba grać 3 i 4 palec. Albo nie zakodowałem sobie tego w
podświadomości.
Może wyjściem jest ćwiczenie powiedzmy 20 jakiś różnych przejść? Typu
1,2,3 palec po konkretnych progach. Albo 2,3,4, albo 4,3 po innych itp itd.
Tylko z drugiej strony obawiam się wyuczenia (podświadomości) złych
mechanizmów “przechodzenia”.
To o czym piszę to są w mojej nomenklaturze bazowe odruchy na których potem
można opierać myślenie strategiczne, o którym wspomniałeś i wszelaką
kombinatorykę. Ja walczę o to aby te odruchy bazowe sobie wyrobić, a
przeszkadza mi w tym zestaw innych odruchów, dzięki, którym jestem w stanie
zarabiać na życie – odpada opcja zaprzestania używania klawiatury co na pewno
było baaaardzo dużo dające. Ja wiem, że temat może się dla większości
Czytaczy wydawać prosty, banalny, nie warty wzmianki, ale dla mnie jest
ogromnie trudnym krokiem do wykonania.
Mam jeszcze jedną analogię. Nauka tego o czym piszę to trochę jak trening
interwałowy na wytrzymałość. Np. w kolarstwie. Częste powtarzanie
konkretnych rzeczy (ćwiczeń w interwałach) pozwalające po jakimś czasie
wydłużyć interwały i osiągać większą wydajność. I tego “zestawu
ćwiczeń” albo pomysłów na niego właśnie poszukuję.
Twoje obawy są trochę paranoiczne, nie martw się, jeśli nauczysz się
wygodnie przechodzić w inną pozycję, to nawet jak to przejście nie będzie
“książkowe” to będzie dobre.
Nie chodzi o to, żeby grać wg jakichś zasad, które ktoś gdzieś dla
przykładu spisał, tylko o to, żeby grać ciekawie, czysto i równo, nikt Ci
nie będzie patrzył na ręce na koncercie i ochrzaniał się, że gdzie
powinieneś łapać serdecznym, a nie środkowym.
Jasne, zgadzam się. Każdy jest inny i może mieć trochę inaczej
działające ręce (palce). Tylko ja nie mogę znaleźć tego wygodnego
przechodzenia i to mnie martwi. Wygodnego oczywiście dla siebie – wiadomo. A
jak znajdę wygodne przechodzenie, to będzie czysto i równo. A jak jeszcze
okaże się, że gdzieś tam tli się talent jakiś, to powinno zacząć być i
ciekawie. To wszystko jest następstwem samego początku.
Tylko nie wiem gdzie szukać tego “przechodzenia”. Często patrzę na ręce na
warsztatach, aby podpatrzyć jak inni to robią. Może aby głowa sama
wymyśliła jakiś “mój sposób”? I patrzę i patrzę… i to trochę czarna
magia się wydaje. Takie łatwe, proste, lekkie, płynne. A potem biorę
gitarę do ręki, próbuję zagrać coś co było ćwiczone i jest…
delikatnie rzecz ujmując kiszka. I przychodzi refleksja. Jak oni wszyscy to
robią, że to jest tak łatwe? Skąd to się bierze? Gdzie tego szukać…?
“Oni” tez cwiczyli. zaczynalem na basie w wieku 13 lat i to procentuje. Majac
przyzwyczajone palce do klawiatury w nauke motoryki będziesz musial niestety
wlozyc więcej pracy ale dla chcacego nic trudnego 🙂 Wydaje mi się ze
powinienes zaczac od czegoś takiego, pisze tego posta z telefonu wiec kiepsko
będzie z tabulatura ale pewnie zrozumiesz,
G| -1–2–3–4–4–3–2–1-
I tak kazda struna po kolei z metronomem. Jeśli masz problem z rozstawem palcow
mozesz zaczynac na wyzszych progach gdzie rozstaw jest mniejszy. Nauka również
skali, dość proste a ucza tej motoryki, ich rozpiske masz w “Sciadze dla
leniwych basistow” kolegi Tubasa.
Co do pytania o granie tych dwoch dźwięków to cala piosenka Buffalo Soldier
oparta jest na owych dwoch prymkach. Grac jes po kolei i da jakoś rade.
Poszukaj jakichs ogniskowych akordow w internecie, wiekszosc z nich oparta jest
również na kilku prymkach. Cwiczyc i cwiczyc, a w koncu wyjdzie 😉
Ja myslalem ze nigdy sobie nie poslapuje, 3 miesiace walenia kciukiem w strune
pod najrozniejszymi katami, az w koncu zaczelo się udawac. mam nadzieje ze tak
będzie i w Twoim przypaku.
O tym właśnie mówię. Jak się miało 13 lat i zaczynało ćwiczyć to
jednak człowiekowi wszystko ciut łatwiej i szybciej przychodziło niż jak ma
się 34 lata… To są akurat fakty po prostu.
I zgadzam się, że w naukę motoryki będę musiał sporo włożyć… miałem
przeczucie takie od prawie samego początku moich prób z basem…
O takich rzeczach właśnie myślałem i powiem szczerze, że mi się pewien
pomysł wczoraj w nocy we łbie zrodził. Pewno go opiszę dziś/jutro i będę
realizował wtedy. Musi się sekundkę jeszcze “przetrawić” i dopracować…
zobaczymy, może to będzie miało większy sens wtedy?
Ze slapem też same problemy. Z wzbudzaniem, wybrzmiewaniem i tłumieniem też.
Ale jeśli uda się rozsądnie opanować motorykę samych dłoni, to potem da
się je nauczyć i tego też… powoli, nie wszystko na raz tak sobie myślę
🙂
Po pierwsze: nauczyciel, ale to już wiesz.
Po drugie: tak jak napisał PSIexamle, naucz się grac jakiś bardzo prosty
kawałek, ale taki, , który lubisz i , który będzie Ci przyjemnie się grało. Mi
przychodzi do głowy w takiej sytuacji: “Hard as a rock” AC/DC. Prosty,
bujający i dźwiękow nie ma za wiele do zagrania – nie trzeba zbyt wiele nad
tym myslec. Chodzi mi tutaj o to, żebyś poczuł z tego grania przyjemność i
nie katował się tak.
Wydaje mi się, że przesadzasz z tymi 20-letnimi nawykami. Każdy z nas ma
jakieś nawyki, a wszyscy grają. 🙂
Może to wyda się dziwne to co teraz powiem, ale… 🙂
Zwierzynka, skoro jesteś osobą, która spędziła wieeele czasu na pisaniu na
klawiaturze…
Początkowa nauka gry na basie to tak samo jak nauka sprawnego pisania na
klawiaturze… Na początku każdy najchętniej pisałby tylko palcami
wskazującymi patrząc się na klawisze, pisząc bardzo powoli zastanawiając
się gdzie jest kolejna literka… Analogicznie (wydaje mi się) jest z basem –
grasz sobie coś powolutku, ale gdy przychodzi moment gdy przydałoby się
zagrać coś na innej strunie zaczynasz się zastanawiać “co by było
gdyby…”. Na część rzeczy potrzeba po prostu czasu i ćwiczeń by potem
móc zagrać coś intuicyjnie.
Pamiętam, że na samym początku strasznie się denerwowałem tym, że nie
umiem ładnie zagrać pierwszego riffu z “Paranoid” Black Sabbath, wtedy
wydawało mi się to po prostu nierealne i niewykonalne ale po pewnym czasie
zaczęło się to udawać, kroczek po kroczku i nic na siłę.